Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Garaż w skali mikro

Komentarze
Winnice wokół Erdőbénye. © Enofaza/ Marcin Jagodziński

W połowie sierpnia w węgierskim Erdőbénye odbył się festiwal Bor, mámor… Bénye (o którym możecie przeczytać na stronie internetowej lub na fejsbuku). Nasza relacja video już wkrótce (na razie polecamy filmową zajawkę), tymczasem parę słów o tokajskich mikroproducentach. 

Niektórzy z nich uprawiają tylko hektarowe (lub niewiele większe) winnice, inni mają do dyspozycji większą przestrzeń, ale łączy ich wspólny mianownik – niewielka, garażowa produkcja, z reguły ze wszech miar warta zakupu. To coraz bardziej popularne zjawisko to efekt dochodzenia do głosu nowego pokolenia młodych (i często gniewnych) winiarzy, którzy skupiania się na produkcji słodkich Aszu nie uznają za konieczne.  

O kilku takich producentach – jak Abraham Pince i Karádi & Berger –  pisał już Wojtek Bońkowski w tekście zapowiadającym festiwal, teraz miałem okazję odwiedzić ich na miejscu. Pierwszy z nich, mimo że posiada 7 ha winnic, produkuje z nich raptem 4 tys. butelek rocznie. Oprócz furmintów pokazanych w Warszawie mieliśmy okazję spróbować m.in. podstawowego Doxa 2011: mineralny i nadal tak świeży jakby był co najmniej rok młodszy (cena 1500 Ft czyli ok. 22 zł; wyprodukowano ich całe 1100 butelek), dwóch roczników poważniejszego Kakasok (odpowiednio w roczniku 2011 – 570 butelek, w 2012 – 451 butelek) oraz fenomenalnego, topowego furminta Re:serve / Re:verse / Ke:resve, którego  w roczniku 2011 powstało zaledwie… 213 sztuk.

1100 butelek – gigantyczna produkcja. © Enofaza/ Marcin Jagodziński

Karádi & Berger posiada łącznie tylko 3 ha (przypadają na nie dwie działki – Narancsi i Palandor), tak też nazywają się produkowane tam wytrawne furminty (oprócz rocznika 2009 mieliśmy też okazję próbować rocznika 2012 i już czekam na jego butelkowanie). Ale czekać warto przede wszystkim na wytrawne Szamorodni 2010. 2,5 roku fermentacji w beczkach, zaskakująca mineralność i duży potencjał w łączeniu z jedzeniem to jak powiedział Zsolt Berger „traditional wine with modern face”.

Na chwilę odejdźmy od winiarzy na dorobku. Attila Homonna to już uznany winemaker, ale i u niego uzbieralibyśmy łącznie nieco ponad 3 ha powierzchni. Także tu przy produkcji wina podkreśla się niską wydajność, najmłodsze krzewy mają 30 lat a najstarsze – około 100. Szczególnie wartym uwagi winem jest Homonna 2011, furmint z 30% dodatkiem harslevelu, co przekłada się na świetną równowagę między kwasowością a owocowością. Jak nas zapewniano, jest to jedyne węgierskie wytrawne wino w słynnej Nomie w Kopenhadze, choć próżno szukaliśmy go w sierpniowej karcie win restauracji.

Jedyne wytrawne węgierskie wino w karcie Nomy. © winowkrakowie.wordpress.com

Jednak moim największym odkryciem tego festiwalu są wina od Zoltána Jakaba, przy których Attila Homonna służył swoją radą jako enolog. Zoltán na bohatera tego tekstu pasuje najbardziej: dwa produkowane wina, 1 ha winnic i jedno wino – Furmint, który oczarował nie tylko mnie. Pierwszy rocznik, który powstał 2007 roku, degustowaliśmy razem z prawie wszystkimi innymi wyprodukowanymi dotychczas podczas degustacji pionowej. O ile we wspominanym 2007 dało się wyczuć wpływ nowej beczki, to kolejne roczniki, które powstawały już w – siłą rzeczy – używanej, miały więcej ogłady. Najbardziej podobał mi się ultramineralny, wulkaniczny, świetny rocznik 2009, podobnie zapowiada się najmłodszy – 2012. Ciut mniej mineralne za to bardziej owocowe były roczniki 2011 i 2008. Wszystkie mają jednakową cenę ok. 42 zł (2900 Ft), polecam zakup każdemu, kto znajdzie się w Erdőbénye.  O ile do tego czasu jeszcze coś zostanie…

Odkrycie festiwalu. © Enofaza/ Marcin Jagodziński

Do Erdőbénye podróżowałem na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.