Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Dr. Loosen – kultowe Rieslingi

Komentarze

Na polskie półki wróciły wina słynnego winiarza z Doliny Mozeli – Dr. Loosena. Bywały już dostępne w Jung & Lecker i 101win.pl, potem zniknęły. Teraz wróciły – bo te brylanty sięgnęła Vininova, której sieć dystrybucyjna daje nadzieję na stabilizację Dr. Loosena w Polsce.

A wina są tego naprawdę warte. Zajęło mi parę lat, by się do nich przekonać, bo utrzymane są w starym, dość intelektualnym stylu – słodkie nie smakują tak słodko, mają dużo struktury, ukrytej treści, mineralności. Paradoksalnie na niedawnej degustacji z udziałem samego Ernsta Loosena (to naprawdę jedna z czołowych postaci światowego wina; aż dziw, że na sali panowały takie pustki…) najbardziej zachwyciły mnie wina wytrawne.

Ernst Loosen. © Dr. Loosen
Ernst Loosen. © Dr. Loosen

Ale po kolei. Ernst Loosen od parunastu lat zarządza również posiadłością Villa Wolf w Palatynacie. Tutaj, na południu Niemiec, panuje wyraźnie cieplejszy klimat niż nad Mozelą i dlatego przeważają wina wytrawne. Riesling trocken 2015 wypada całkiem kompetentnie, z lekko maślaną fakturą charakterystyczną dla win z tego regionu (40,90 zł, ♥♥♥). Mnie jednak bardziej podeszło Pinot Gris 2015, bez beczki, pełne dobrego owocu (gruszka, melon), no i w świetnej cenie 40,90 zł (♥♥♥). Dla miłośników słodszych win dobrą propozycją jest półwytrawny Gewürztraminer 2015, dość lekki jak na ten szczep, mało egzotyczny w bukiecie (Loosen tłumaczy to tym, że w odróżnieniu od wielu Traminerów z Alzacji nie zbiera jagód szlachetnie spleśniałych); w cenie 40,90 zł jest to naprawdę wyróżniająca się propozycja (♥♥♥). Podobnie jak półwytrawny Pinot Noir Rosé 2015, pełen bardzo przyjemnych nut poziomkowych, wyrazisty i pyszny (40,90 zł, ♥♥♥). Lekki, przystępny styl „wypij mnie teraz” reprezentuje czerwony Pinot Noir 2014 (40,90 zł, ♥♥♥).

DrLRiesling2014label

Przegląd mozelskich win Loosena rozpoczęliśmy od taniutkiego (42,90 zł) Dr. L Riesling feinherb 2014 ze skupowanych gron. Daje on dobre pojęcie o stylu win z Mozeli i samego producenta – ma lekko kwiatowy zapach, dobry owoc (jesienne jabłka) ujęty w ojcowski uścisk kwasowości, nieoczekiwaną w tej cenie głębię i powagę (♥♥♥♡). Wydaje mi się jednak, że warto dopłacić 20 zł do Blauschiefer Riesling trocken 2014 (62,90 zł). Jest to bowiem znakomity Riesling pełen słono-mineralnej głębi smaku i złożonych nut owocowo-korzennych; piękna butelka dla miłośników Rieslinga, przy której się nie tęskni za droższymi etykietami (♥♥♥♥).

DrLoosenUWGG2013Label

Te w końcu trafiły jednak do kieliszka i była to największa winiarska chwila tego (przynajmniej) tygodnia. Ürziger Würzgarten Riesling trocken Alte Reben 2012 to wino klasy Grosses Gewächs ze słynnej winnicy, jedynej nad Mozelą bez łupkowej gleby (zamiast niej mamy konglomerat gliny). Mnóstwo owocu i intensywności, potężna struktura, wsparta na gotyckich łukach kwasowości (i siarki). Świetnie rozwija się w kieliszku, jest w nim coraz więcej nut pieprznych, ale i elegancji (niedostępne w Polsce; ♥♥♥♥♡).

Ale jeszcze wspanialszym winem okazało się… ten sam Ürziger Würzgarten Riesling 2012, tyle że starzony na osadzie dwa lata zamiast roku (na etykiecie nazwa Réserve). Ernst Loosen przekonuje, że tak robiono mozelskie Rieslinga 50 i 100 lat temu. Ponadto wino pochodzi ze 100-letnich krzewów rosnących na własnych korzeniach (z powodu bardzo kamienistej gleby nie grozi im filoksera). Na początku różnica między obu winami nie wydaje się wielka, ale rośnie z każdą chwilą. Réserve 2012 to wino imponujące, majestatyczne, bardzo kamienne, ale w smaku wydaje się nieco słodsze, gładsze, bardziej kompletne i finezyjne. Duże emocje! ♥♥♥♥♡

DrLoosenETAuslese2013Label

Produkcję win słodkich, z których do niedawna słynął najbardziej, Ernst Loosen kontynuuje po rodzinie matki (ojciec i dziad robili tylko wytrawne Rieslingi). Wzorcem metra jest półsłodki Erdener Treppchen Riesling Kabinett 2014, kwiatowo-winogronowy z potężną kwasowością i nutami mięsnego umami. Tylko 7,5% alkoholu, za to struktury dość, by rozwijać się przez dekadę. 79 zł to uczciwa cena (♥♥♥♡). W pewnym sensie Kabinett bardziej mnie przekonał niż Wehlener Sonnenuhr Riesling Spätlese 2014, wino zdecydowanie słodsze i bardziej skoncentrowane, ale również bardzo kwasowe i jeszcze nie tak harmonijne (♥♥♥♡). Natomiast żadnych wątpliwości nie ma przy Erdener Treppchen Riesling Auslese 2011, bardzo słodkim winie z imponującą żyłką kwasową i wręcz nutą lekko zielono-liściastą, która nadaje całości ładnej elegancji (♥♥♥♥). Ale poczekajcie jeszcze 5–6 lat – wielkie wina mozelskie są tego warte. Dr. Loosen też.

Słynne piwnice Dr. Loosena w miasteczku Bernkastel. © Dr. Loosen.
Słynne piwnice Dr. Loosena w miasteczku Bernkastel. © Dr. Loosen.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Robert WINIACZ Szulc

    No wróciły jak wróciły. Vininova ma je od dwóch lat

    • Wojciech Bońkowski

      Robert WINIACZ Szulc

      Konkretnie od czterech. Ale pierwszy raz do Polski zaprosiła Loosena i stąd ten tekst ;-)

      • Robert WINIACZ Szulc

        Wojciech Bońkowski

        Racja, przecież widziałem je na otwarciu warszawskiego sklepu, a to był marzec 2013, a nowością wtedy nie były – ale ten czas leci…

    • Nasz Świat Win

      Robert WINIACZ Szulc

      Ale też chyba nie wszystkie etykiety. Z tego co kojarzę mają jedynie te wina, które Wojtek oznaczył cenami. A szkoda, bo te butelki z Urziger Wurzgarten są świetne.

  • Gabriel Kurczewski

    Frekwencja na spotkaniu (fantastycznym) nie była najgorsza ;) „In the late 1980s, when my importers organised tastings, it would be me and three old ladies in the room.”
    Read more at http://www.decanter.com/features/interview-decanter-man-of-the-year-247981/#tTuqESycP9uV1tqO.99

    • Wojciech Bońkowski

      Gabriel Kurczewski

      Czy do tego chcemy się porównywać?

  • Gracjan

    Gdzieś czytałem, ze dr Ernest robi tez rieslingi w USA, ale pewnie vininova ich nie sprowadza…

  • Gracjan

    Co do frekwencji to zaproszono pewnie tluste, zblazowane dziennikarskie koty zmanierowane od nadmiaru zaproszeń i taki był efekt. Błąd! To jak rzucanie pereł przed wieprze. Trzeba było rozdać kilkanaście zaproszeń na winicjatywie!

  • Sławomir Hapak

    Wojtku!
    Skąd ten „konglomerat gliny” – cokolwiek to znaczy?
    Sam Loosen pisze: The weathered red volcanic and slate soil of Ürziger Würzgarten makes it
    unique on the Mosel. High iron content in the soil here gives the
    vineyard its vivid color.

    • Wojciech Bońkowski

      Sławomir Hapak

      Każdy winiarz posiadający działki w ÜW mówi co innego. Spotkałem się już z gadką o łupkach, piaskowcu, glinie i czerwonej glebie wulkanicznej (bliżej niesprecyzowanej).

      Jako człowiek który stracił parę butów chodząc po ÜW mogę powiedzieć, że nie ma tam żadnych łupków – co najwyżej w partiach które sąsiadują z innymi winnicami czyli Erdener Prälat na płd-wsch i jakimiś no-name na zach. Jest mocno czerwono-brunatna, gęsta, zatrzymująca wilgoć gleba o konsystencji glinki. Fachowo jest ona nazywana „Rotliegendes”, aczkolwiek zdania również są podzielone co to dokładnie oznacza – wg niektórych piaskowiec z dużą zawartością żelaza (tak się definiuje Rotliegendes w Hesji i Palatynacie, gdzie ta gleba jest najczęstsza – zob. Rebholz, Keller), wg innych gleba wulkaniczna. Ja nie wiem, ale piaskowiec raczej nie może być wulkaniczny.

      VDP w swojej dokumentacji Grosses Gewächs komunikuje: „Rotliegendes is a red, slaty-sandy clay soil” i dlatego poczułem się upoważniony do użycia terminu „glina” choć może lepszy byłby „glinka” bo chodzi raczej konsystencję niż pochodzenie.

      • Łukasz Kuszela

        Wojciech Bońkowski

        „Rotliegend” to jest formacja- zespół skał z jednego okresu geologicznego a nie konkretna skała. Skały występujące w Uerziger Wuerzgarten są różne: czerwony zlepieniec i czerwone tufy, konkretnie luźny ryolit i ignimbryt (skały wulkaniczne, te „bliżej niesprecyzowane”;)) z permskiej formacji Rotliegend (po polsku Czerwony Spągowiec) oraz czerwony łupek ilasty i czerwony piaskowiec (skały osadowe) innego wieku, każdy winiarz ma tam rację. Racja, skała osadowa nie może być wulkaniczna ;) w Wuerzgarten jest mieszanka tego i tego, zresztą taka mieszanka jest w definicji Rotliegend. Racja, to identyczna gleba co w Pfalz (parcela Kastanienbusch). VDP komunikuje bardzo dobrze, „czerwona łupkowo-piaszczysta gleba gliniasta”, wszystko zawarte, tylko zapomnieli o tufie ;). Pozdr, ŁK

        • Wojciech Bońkowski

          Łukasz Kuszela

          Trochę to jest niejasne jednak – nawet jeśli (to byłby rzadki przypadek) zmieszany jest piaskowiec z tufem to gdzie tam glina? Piaskowiec byłby ewenementem w tym regionie i zresztą wina z ÜW w żaden sposób nie reprezentują typu smakowego win z piaskowca.
          Mylący jest też konglomerat, nie jestem geologiem ale w praktyce winiarskiej określa się tym terminem mieszane gleby osadowe nie mające nic wspólnego z wulkanem, i taką definicję też odnajduję w słownikach geologicznych:

          Conglomerate: a coarse-grained detritus consolidated rock that consists predominantly of rounded clasts >2mm in diameter (gravel). They originate from non-volcanic rocks, and are cemented in a matrix of CaCO2, SiO2 or Fe oxides.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Temat jest nie tyle niejasny, co nieoczywisty dla kogoś, kto się geologią nie zajmuje.
            Do wyjaśnienia Łukasza wiele już się dodać nie da, ale jeszcze małe conieco…
            Skąd tam glina? Glina to też nie jest pojęcie zupełnie jednorodne. W tym wypadku glina (prawdopodobnie tylko powierzchniowo) to właśnie efekt rozpadu tufu. Podobne formacje znajdziesz też w dobrze znanym Ci Egerze, gdzie sporo winnic ma w opisie właśnie glinę o tym pochodzeniu.
            UW rzeczywiście jest bytem odrębnym w tym regionie, jest to wychodnia wspomnianej formacji Rotliegend, a czerwony żelazisty piaskowiec – ów ewenement – jest jej głównym budulcem.
            Kolejna sterta nieporozumień bierze się z niedookreślonego w naszym języku słowa „łupek”. Typów łupków jest multum – w tym łupek ilasty i gliniasty :-) Mogłeś na niego patrzeć i nawet nie podejrzewać że to łupek. Bo nie jest „połupany, tylko jest zwartą jednorodną skałą. Ale nadal dobrze się łupie – w krakowskiej Bottiglierii znajdziesz blat baru z jednego „łupniecia”. A nie poznasz na pierwszy rzut oka, bo przecież na innych winnicach przyzwyczajeni jesteśmy do widoku zupełnie innych skał oznaczanych w polskim nie wiedzieć czemu tym samym słowem.
            Skały wulkaniczne też tam są, pod dostatkiem, riolit można zbierać garściami, gnejs też się znajdzie.

          • Wojciech Bońkowski

            Mylące z pewnością jest to że zarówno łupek jak i glina to nie tyle rodzaje skał ze względu na ich pochodzenie, ale na teksturę, czyli cechę morfologiczną. Czyli łupkiem może być prawie wszytko co się łupie (piaskowiec, granit, kwarcyt), gliną może być prawie wszystko co jest właśnie konglomeratem, czyli takim geologicznym „śmieciem”. Dodatkowo najczęściej widzimy to co mamy pod nogami co najczęściej słabo oddaje to co jest głębiej.

  • Michał

    juz tak z innej beczki ktoś już zauważył że linki z winicjatywy sa rozpoznawane przez fb jako niebezpieczne ?

    • Wojciech Bońkowski

      Michał

      Facebook dziś ma problemy osobowościowe. Wysłaliśmy już do nich psychologa.

  • denko

    Właśnie przypomniała mi się kultowa w kręgach winiarskich nad Mozelą zagadka:

    -Co to jest? Czerwone i leży w winnicy.

    Odp. Rotliegendes;)

  • Wczoraj otworzyłem podstawowego rieslinga, nabytego na lotnisku w Hanowerze ~10€.
    Interesująca produkcja z bardzo niskim 8,5% alkoholem i uderzającym aromatem
    Wydaje się być półwytrawnym, post-factum parowałbym do kuchni azjatyckiej, nie do ryby.