Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Veltlinera haust

Komentarze

Austria w Warszawie, znowu. Ten dynamiczny kraj winiarski co roku przypomina o sobie. Inni powinni brać przykład, bo w ten sposób Austria, choć wobec wszystkich Carlo Rossi i Casillero del Diablo tego świata jest niszowym mikrusem, co roku konsekwentnie zwiększa sprzedaż w Polsce i jest dobrze znana w kręgach koneserskich.

Johann Donabaum
Johann Donabaum, gwiazda austriackiego wina.

W 2011 i 2010 roku najbardziej zaciekawiły mnie na tej degustacji wina czerwone. W tym roku z przyjemnością wróciłem do win białych. Wspaniałe były takie Rieslingi jak Terrassen 2011 od Freda Loimera, Gobelsburger 2011 ze Schloss Gobelsburg (o którym piał także Pawel Białęcki) czy kosztowny Berg 2010 od Markusa Hubera. Pyszny był Sekt Brut 2006 od Grafa Hardegg czy aromatyczny Roter Veltliner 2011 od Letha.

Rainer Wess Pfaffenberg Gruner Veltliner 2010
Nowa twarz w katalogu Austrovinu.

Lecz najpyszniejsze były Grüner Veltlinery. Flagowa austriacka odmiana potwierdza swoją pozycję najważniejszego (obok Furminta) wina naszej Środkowej Europy. Wybór dobrych win jest naprawdę ogromny. A i ceny, choć Austria do tanich nie należy, bywają nieraz zaskakująco atrakcyjne. Po degustacji kilkudziesięciu butelek proponuję taką oto listę zakupową:

Leth Grüner Veltliner 2010 (35 zł za 1 litr, Dobre Wina; o tym winie pisałem już tu)

Graf Hardegg Grüner Veltliner Weinviertel DAC 2011 (42 zł, Austrovin)

Markus Huber Grüner Veltliner Obere Steigen 2010 (72 zł, Interwin, kupisz np. w Alewino)

Johann Donabaum Grüner Veltliner Spitzer Point Federspiel 2010 (79 zł, DELiWINA)

Rainer Wess Grüner Veltliner Pfaffenberg 2010 (104 zł, Austrovin)

Muller-Grossmann Steinbugel Riesling Reserve 2011
Do wzięcia.

Warszawska degustacja kiedyś była wizytówką winiarskiej Austrii. Udział brała większość najlepszych producentów, z nadzieją na znalezienie importera. Znaleźli, więc obecnie jest to raczej prezentacja tego, co już w Polsce dostaniemy (ale wybiórcza, bo wielu importerów nie uczestniczy). Z winiarni dopiero szukających partnera polecam usilnie Sattlerhof ze Styrii (wspaniały Sauvignon Kranachberg 2009, choć Styria to niestety drogie wina) oraz Müller-Grossmann z równymi i niedrogimi winami z Kremstal. Austrii nigdy za dużo!

Degustowałem na zaproszenie Austrian Wine Marketing Board.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Jakub Jurkiewicz

    O Vetlinerze od Letha pisałem na początku mojego blogowania: http://czerwone-czy-biale.blogspot.com/2010/08/leth-gruner-veltliner-kabinett-klassik.html

  • Sławomir Hapak

    Przyznam, że poziom organizacji imprezy budził szacunek.
    Poziom win podobnie, ale pozostał drobny niedosyt: bardzo chętnie, podobnie jak Ty Wojtku, zobaczyłbym trochę więcej win od „wielkich nieobecnych”, a wcale nie wydaje mi się, że wszyscy oni znaleźli już importerów, wręcz przeciwnie…
    Być może jednak (po części słusznie) traktują tą imprezę bardziej jako promocję sprzedaży niż jako miejsce do spotkania nowego importera…
    Sam zresztą przyznam, że łatwiej mi myśleć o wybraniu nowych butelek do importu na targach, gdy myślę o Australii albo i innym Chile.
    Ale Austria? – trudno by było… ogromny wybór zacnych win praktycznie w każdym regionie… na żadnej imprezie się tego nie da pomieścić i zrobić sobie „miarodajnego przeglądu”…
    A poza tym wyobrażam sobie, że nie obejrzę kangurów w buszu. Ale nie zobaczyć Wachau? – niemożliwe!

    • Wojciech Bońkowski

      Sławomir Hapak

      „na żadnej imprezie się tego nie da pomieścić” – no jest coś takiego jak VieVinum…
      Zgadzam się że szkoda tych Pichlerów, Knolli, Kracherów którzy się nie pojawiają a mogliby. Godzę się z tym jako znakiem czasu: czas promocji był dawniej, teraz jest czas interesów.

      • Sławomir Hapak

        Wojciech Bońkowski

         VieVinum… a Ty Wojciechu jak zwykle musisz mi przypomnieć, że gdzie indziej trawa jest zieleńsza…
        ale szczerze powiedziawszy nawet nie o to najbardziej mi chodzi; bardziej o te stoki gnejsowe nad Dunajem… nie ma to jak pomacać kamienie własnymi rękami…