Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Chamisal Stainless Chardonnay 2012

Komentarze

Chamisal Stainless Chardonnay butelka

Chamisal Central Coast Stainless Chardonnay 2012

Na Winicjatywie pijemy tyle dobrych win, że ostatnio zaniedbaliśmy nasz kultowy dział „Antywino dnia”. Okazja do powrotu narzuciła się spontanicznie, gdy do mojego kieliszka trafiło Chardonnay z Kalifornii z winnicy Chamisal. A przecież miało być tak pięknie! Aromatyczny miks owoców tropikalnych i czerwonych jabłek z nutami wiosennych kwiatów i czystą mineralnością (tak zachwala swoje dzieło producent) czy wręcz wyraźna mineralność i odświeżająca kwasowość – po prostu świetne (to już poezja importera).

No więc niestety nie, proszę Państwa. Z owoców egzotycznych stwierdziłem co najwyżej banana wymieszanego z melonem. Koło mineralności to wino nawet nie leżało, natomiast co do kwasowości sam nie wiem, jaki przymiotnik będzie najodpowiedniejszy? „Tycia”? „Dyskretna”? „Minimalistyczna”? Grunt, że wino jest obłe i mdłe, w smaku przypomina najbardziej słoiczki z owocowym przecierem dla niemowlaków. Niewielkim pocieszeniem jest fakt, że to Chardonnay nie dojrzewało w beczce. Przynajmniej oszczędzono nas nut masłowo-oleistych, ale frajdy nie ma żadnej, bo w tym Chardonnay nie ma świeżości, nie ma „wibrowania”, nie ma życia.

A poza tym zdumienie budzi fakt, że bezbeczkowe Chardonnay kosztuje aż 89,50 zł! Za 30 zł jeszcze bym je uznał za warte jednorazowego spróbowania.

Wino do kupienia w winiarniach Mielżyńskiego w Warszawie i Poznaniu.

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Maciej Sokołowski

    Hmmm, mam zupełnie inny odbiór tego wina. Może dlatego, że nie jest typowym kalifornijskim beczkowym potworem. Malolactic dodał maślane nuty, owoc jest soczysty i jak ostatnio próbowałem minerslność również była zarysowana. Może to kwestia zakrętki? Może lekka redukcja? Może co innego :-)

    • Wojciech Bońkowski

      Maciej Sokołowski

      Redukcja raczej wzmaga mineralność. U mnie nie ma żadnej redukcji (mam jeszcze otwarte to wino), jest płaskość i mdłość. Owszem, przyzwoity owoc, taki właśnie za 29,99 zł.

      • Ludwik

        Wojciech Bońkowski

        ale to jest wino z importu Pana Mielżyńskiego, więc nie może być aż tak złe

        • Wojciech Bońkowski

          Ludwik

          Jak widać, cuda się zdarzają.

    • Wojciech Bońkowski

      Maciej Sokołowski

      Prawdą jest, że nie jest to beczkowy potwór, tylko że co dostajemy w zamian?

      • Sławomir Hapak

        Wojciech Bońkowski

        Czy wobec tak znaczącej różnicy zdań pomiędzy Redaktorem Naczelnym i Sommelierem
        nie byłoby zasadnym otwarcie jeszcze jednej butelki?

        • Wojciech Bońkowski

          Sławomir Hapak

          ale przez kogo? ;-)

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Oto Jest Pytanie!
            Myślę, że przez Ciebie, Wojtku. Sokół prawdopodobnie wystarczająco wiele razy ją otwierał, by wyrobić sobie opinię.

          • Maciej Sokołowski

            Sławomir Hapak

            Sławku, myślę, że tu chodzi bardziej o gust. Mi akurat „weszło” za każdym razem jak próbowałem. Dodatkowe pytanie brzmi czy jakościowe produkty z Kalifornii są za 29.99?

          • Maciej Sokołowski

            Wojciech Bońkowski

            Wracając do tematu, bo zszedł w „straszny” off-topic…
            kiedyś się spotkamy i wypijemy to wino :) nie ma o co kruszyć kopii, odmienne opisy win przecież zdarzają się często.

  • Manu

    Hoho! Toz ta recenzja to sztylet w plecy P. Hapaka, co to twierdzi, ze kiepskie wina to tylko w marketach, a u importerów tylko ambrozja… Tak, tak panie Sławku, rzeczywistość nie jest tylko czarno-biała…

  • Sławomir Hapak

    Szanowny Redaktorze Naczelny!
    Droga Winicjatywo!

    Miejsce zdaje się być właściwym do wystosowania takiego apelu jak ten.
    Uroczo, że udało się znaleźć kiepskie wino u Mielżyńskiego. Pewnie znalazłoby się też jakieś/niejedno w portfolio każdego innego importera. Dlatego szczególnie zastanawia mnie, dlaczego akurat to konkretnie zasłużyło sobie na takie niezwykłe wyróżnienie. Zabawne gdy zauważymy, że w chwilę wcześniej opublikowanym artykule (Lidl – 31 win francuskich na lato) 1/5 ocenionych win nie zdobyła nawet dwu serduszek, czyli w wolnym tłumaczeniu są to przemysłowe zlewki.

    Ale może warto wreszcie zaapelować o trzymanie jakichś proporcji w pisaniu o winie?
    Od początku roku wyprodukowaliście 15 przeglądowych artykułów opisujących kompletne oferty takiego czy innego marketu, każdy po 20-30 win, z grubsza licząc. Może dla równowagi jakaś przeglądówka win od Mielżyńskiego w podobnej skali, czyli 100% oferty?

    Sądzę, że dla Waszych czytelników byłoby niezwykle interesującym zobaczyć jaki procent win w jego ofercie jest przemysłowymi zlewkami. Z imienia i nazwiska dałoby się wymienić kilku regularnych komentatorów, którzy już zacierają łapki na samą myśl o takiej gratce jak możliwość „zjechania” jakiegoś znanego nazwiska.
    A może otworzyłoby im to oczy? Kto wie…

    Ukłony, SH.

    • Wojciech Bońkowski

      Sławomir Hapak

      Mielżyński ostatnio otworzył kilkadziesiąt butelek i recenzję z tego wydarzenia wraz z serduszkami ogłosimy wkrótce.

      A dlaczego akurat Chamisal zostało antywinem? Po pierwsze dlatego że kosztuje 90 zł. Tak niedobrego stosunku jakości do ceny w Lidlu nie pamiętam. A po drugie dlatego że otworzyłem je przedwczoraj.

      Na pytanie dlaczego produkujemy przeglądowe artykuły o marketach już chyba odpowiadałem. I to nawet kilkadziesiąt razy.

      Notabene od początku roku 13 razy opisywaliśmy wina Mielżyńskiego.

      • Sławomir Hapak

        Wojciech Bońkowski

        Czekam zatem z niecierpliwością na recenzje owych kilkudziesięciu win od wspomnianego importera – będzie to chyba pierwszy tego typu artykuł?
        (przypomnij mi, jeśli się mylę)

        Co do Chamisala – zauważyłem cenę. Gdyby nie to, w ogóle nie zadałbym pytania na jego temat, przyjmując za Winicjatywą, że wino do 49,99pln wcale nie musi być choćby dobre (patrz: „Lidl – 31 win…”).
        Zauważając jednak strasznie wysokie p/q w przypadku tego wina nie sposób nie zauważyć jednocześnie, że 1/5 recenzowanych we wspominanym artykule win ma p/q=∞. A ten wynik jest raczej nie do pobicia…

        To bardzo miło, że wina od Mielża były zrecenzowane aż 13 razy: w sumie to mniej więcej tyle, co 1/3 artykułu o Lidlu czy Biedronce. Doceniam.

        Jest w tym kraju jeszcze paru znaczących importerów, jak mniemam. Przynajmniej z pięciu ważniejszych da się wymienić. W ich wypadku mamy podobny wynik? W piątkę uzbieraliby od początku roku te 31 win zrecenzowanych? Bo nie marzę nawet o tym, by zebrali porównywalną ilość win zrecenzowanych, co w przypadku marketów (300?…400?)

        Wiem, Wojtku – wygląda to na bezzasadne złośliwości.
        Ale wolałbym, byś dostrzegł w tym nawoływanie do jakiejś równowagi, a jeszcze lepiej: do popychania tego rynku w górę, czyli w jedynym sensownym kierunku. W drodze w dół nie trzeba mu pomagać, sam z siebie stacza się znakomicie…

        • Wojciech Bońkowski

          Sławomir Hapak

          Sławku, już ten temat wałkowaliśmy. Jeśli chcesz prowadzić statystyki, prowadź je rzetelnie. Policz na przykład ile Sauvignon Blanc albo Gruner Veltlinerów zdegustowaliśmy w ramach paneli degustacyjnych. Znacznie więcej niż 31 win w jednej z półtora miesiąca recenzji z Lidla.

          Z 111 „win dnia” rekomendowanych w tym roku 34 pochodziły z marketów (wszystkich razem wziętych). I to w sytuacji rynkowej w której te markety kontrolują 81% rynku. Wydaje mi się zatem że dokładamy swoją niebagatelną cegiełkę na rzecz równowagi rynkowej.

          Poza tym ten portal nie jest prowadzony dla importerów pragnących „popychania rynku w górę” tylko dla Czytelników. A Czytelnicy chcą czytać recenzje win z marketów (oprócz innych tekstów) bo tam kupują wino. Z mojej strony koniec tematu.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Z mojej również. Przekonałeś mnie!

        • Radek Rutkowski

          Sławomir Hapak

          Myślę, że gdyby importer wysłał zestaw win do Winicjatywy, to pewnie zespół redakcyjny chętnie by je ocenił, ale importer tak nie zrobi, bo to zbyt droga impreza, a sądzę, że w przypadku zakupu win przez WI, całość też by się nie zwróciła. Markety organizują degustacje, w dodatku ewentualne dokupienie brakujących win lub do ponownych testów jest znacznie tańsze, niż w przypadku importerów.
          Sądzę, że gdyby np. Mielżyński lub Vininova (prywata, bo do nich akurat zaglądam) przysłali zestaw na lato – 5 butelek białych, różowych lub lekkich czerwonych w cenie „do pięciu dych” to i Winicjatywa by je z chęcią zdegustowała, a i ja bym chętnie kupił, gdyby okazały się dobre.

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            Mielżyński akurat organizuje bardzo dużo degustacji i m.in. dlatego jest najczęściej recenzowanym importerem na Winicjatywie.

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            No tak, ale, proszę o wybaczenie, relacje z Mielżyński Grand Cru to ja sobie mogę poczytać i pooglądać zdjęcia ;).

          • Sławomir Hapak

            Radek Rutkowski

            Nie tylko markety organizują degustacje, jak Pan sam znakomicie wie. Zapewne wystarczyłyby zwykłe relacje z imprez na które redaktorzy są przez importerów zapraszani.

          • Radek Rutkowski

            Sławomir Hapak

            Z degustacjami jest ten problem, że pewnie redakcji nie chciałoby się fatygować poza Warszawę, a już na pewno nie zbyt często, choć może się mylę.

          • Sławomir Hapak

            Radek Rutkowski

            Właśnie dlatego robi się je w Warszawie ;-)

    • Marcin Aleksander

      Sławomir Hapak

      Jaki sztywniacki ton, hihihihi :).

    • Manu

      Sławomir Hapak

      Akurat proporcje stosowne winicjatywa zachowuje, co udowodnił P. Wojciech. Proszę spojrzeć na innych. Taki felieton „Winnica M.” w „wSieci” to jest dopiero przegięcie. Od początku roku siedem razy o lidlu, raz o biedzie, a czytelników tego tygodnika hurtowo widuje sie przeważnie w biedronkach…
      A co do wina, to nie pierwsze to wino od Roberta tak słabo ocenione. Był kiedyś taki GV od Undhofa, tez niemalże załapał sie na antywino dnia winicjatywy. Pamiętam tylko, ze jak słabo wypadł to próbowano kilku innych butelek w rożnych temperaturach, próbowano następnego dnia, bo nie dowierzali, ze taki broch. Chciałoby sie, aby z marketów tez wina były tak oceniane w razie watpliwości. A teraz to jest tak, ze ktoś spróbuje, nie zasmakuje mu bo coś tam i pisze pózniej „dżem z psa”…

      • Wojciech Bońkowski

        Manu

        Zapewne mowa o Salomon Hochterrassen: https://winicjatywa.pl/salomon-gruner-veltliner-hochterrassen-2012-mielzynski/

        Tylko skąd informacja że „próbowano kilku innych butelek w różnych temperaturach”? Bo wcale tak nie było. Były degustowane dwie butelki przypadkiem w odstępie paru dni.

        Nie jest też prawdą że win z marketów nie degustujemy ponownie w razie wątpliwości. Właśnie że często degustujemy. O czerwonym Grous napisałem nawet osobny tekst: https://winicjatywa.pl/wina-z-dyskontu-kontra-mali-importerzy-2/

        Cotes du Rhone z Lidla z ostatniej oferty również został zakupiony ponownie dla sprawdzenia: https://winicjatywa.pl/lidl-francuskie-wina-na-twoim-stole-lato-2015/

        • Manu

          Wojciech Bońkowski

          Dwie butelki to tez kilka ;-) !

          • Wojciech Bońkowski

            Manu

            Serio? „kilka I «zaimek oznaczający w sposób przybliżony liczbę większą niż 2 i mniejszą niż 10»” – PWN

            Generalnie pisał Pan, że „próbowano następnego dnia, bo nie dowierzali, ze taki broch” co jest nie wiem skąd pochodzącą bzdurą.

          • Manu

            Wojciech Bońkowski

            I po co ta małostkowość. Sam Pan napisał „Były degustowane dwie butelki”, a że nie następnego dnia tylko w „odstepie paru dni” to co to wielce zmienia?
            Czytajac winicjatywę łatwo dojśc do wniosku, że to ponadstandardowa procedura oceny wina, a to że kiedyś Pan tak oceniał Grousa to tylko wyjątek, a nie reguła.
            Ale trzymam kciuki by było tak w przypadku wszystkich win.

          • Wojciech Bońkowski

            Manu

            To nie małostkowość, po prostu upiera się Pan przy czymś, co nie jest prawdą – że jakieś specjalne fory były dawane Veltlinerowi od Mielżyńskiego żeby je wyciągnąć za uszy do góry. Pierwsza butelka wywołała zdziwienie, druga została opisana wprost, że niedobra.

            Generalnie weryfikujemy każde wino, które budzi wątpliwości, np. jest znacząco słabsze niż poprzedni rocznik. Trudno żebyśmy degustowali dwa razy każde napotkane wino, ale staramy się rzetelnie sprawdzać skrajne oceny (te negatywne i pozytywne) i to bez związku z tym, czy jest to dyskont czy Wersal.

  • Ilich Ramírez Sánchez

    I ze względu na taki stosunek jakości do ceny bezpieczniej jest kupić stołowe wino w lidlu.

    • Sławomir Hapak

      Ilich Ramírez Sánchez

      Oczywiście, że tak.
      Tam mamy stały stosunek jakości do ceny,
      niezależnie od tego po którą butelkę sięgamy!
      :-)

      • Ilich Ramírez Sánchez

        Sławomir Hapak

        Węgierska oferta była bardzo przyzwoita przy aktualnej również nie narzekam. Dużo białych w sam raz na lato. Biedronka daleko w tyle.

        • Sławomir Hapak

          Ilich Ramírez Sánchez

          To super! Właśnie z takich zadowolonych i nienarzekających żyją koncerny.

          • Ilich Ramírez Sánchez

            Sławomir Hapak

            Nie jestem tak wyrobiony ideologicznie, chodzę w addidasie szytym w kambodży za grosze, popijam tanie pinot grisy z lidla i zamartwiam się zamierajacym polskim handlem w długie zimowe wieczory.

          • Sławomir Hapak

            Ilich Ramírez Sánchez

            Ilich Ramirez Sanchez nie jest wyrobiony ideologicznie? – w różne rzeczy uwierzę,
            ale nie w to!!!

          • Ilich Ramírez Sánchez

            Sławomir Hapak

            Dodam tylko że jutro wybieram się po Muscadet Sèvre et Maine sur lie 2013 za niecałe 20 zł, powyżej byłoby burzujstwo.

  • słoik

    ło matko, bójsięboga, Hrabiego Mielżyńskiego atakujo!! chłopy bierzta widły i trza go bronić!