Piękny jubileusz
Przeglądając archiwalne artykuły na Winicjatywie ze zdumieniem stwierdziłem, że nigdy nie poświęciliśmy chilijskiej winnicy Aresti szerszego tekstu. Owszem, recenzowaliśmy „wina dnia” czy wspominaliśmy o nich przy okazji przekrojowych tekstów, ale szerszego przedstawienia jakoś się nie doczekały. Ktoś powie – „a po co poświęcać miejsce chilijskiemu molochowi”. to błąd!
Bo Aresti nie jest takim sobie producentem „chilijskich winek”. Został założony w 1951 roku przez Vicentego Aresti i jego teścia – Alfredo Lópeza. Obaj panowie na miejsce swojej działalności wybrali dolinę Curicó – dziś bardzo cenioną, ale wtedy kompletnie nieznaną. Mieli nosa – obecnie Aresti jest jedyną winiarnia, której uprawy znajdują się właściwie w całej dolinie i sięgają od oceanu aż po Andy. To łącznie 350 ha zajmowanych przez krzewy winorośli. Aresti było także jednym z prekursorów uprawy „eko”, która w Chile wciąż jest mało popularna.
Vicente Aresti dożył pięknego wieku – 92 lat, a po jego śmierci zarządzanie winiarnią przejęły córki Begoña i Ana María Aresti López. W ten sposób Aresti nie tylko pozostaje firmą rodzinną, ale i jedyną, gdzie władzę sprawują dwie siostry. Dziś marka Aresti jest częścią większego rodzinnego przedsięwzięcia, do którego należą również inne – Espíritu de Chile i Montemar. Komu mało tych informacji lub ceni sobie ruchome obrazy – niech obejrzy przyjemnie nakręcony dla oka materiał filmowy.
Z okazji 65-lecia firmy swojego importera w Polsce – Winkolekcję – odwiedził główny winemaker winnicy, Jon Usabiaga. Mieliśmy okazję zdegustować kilka win z wyższych serii – podstawowa, Estate Collection – ma tak dobrą relację jakości do ceny (aktualnie dostępna w cenie 28,90 zł), że nie wymaga dodatkowej promocji ani szerszego komentarza. Dlatego butelkę Sauvignon Blanc zdegustuję przy innej okazji. My zaś zajęliśmy się:
Trisquel Leyda Sauvignon Blanc 2015 – słowo „trisquel” było używane przez dawne cywilizacje dla określenia Koła Życia w znaczeniu nie tylko śmierci i powtórnych narodzin, ale i trzech głównych sił wszechświata: ziemi, wody i ognia. W tym przypadku symbolizuje też trzy pokolenia rodziny i jej poświęcenie dla produkcji wina. Tyle legend. Samo wino z pewnością ucieszy tych, którzy lubią klasyczne aromaty Sauvignon Blanc – bo bliżej mu do Nowej Zelandii niż Chile. Intensywnie agrestowe, cytrus, trochę czarnej porzeczki, bukszpanu i nut liściastych. Soczysta, wysoka kwasowość. Bardzo mi się podobało (52 zł). ♥♥♥♡
Trisquel Curicó Sauvignon Blanc Hualañé Costa 2015 – wino z tego samego szczepu i rocznika, uprawiane w tej samej odległości od morza i na tej samej wysokości. Różnicą jest mikroklimat. To Sauvignon Blanc jest zdecydowanie we francuskim stylu, bardziej dystyngowane. W poprzednim słyszymy wyraźne, basowe uderzenia, tu mamy raczej do czynienia, ze spokojnym pociągnięciem smyczka. Trochę cytrusów, trochę ziół, białych kwiatów i szparagowych akcentów. Najprawdopodobniej nie będzie oferowane na naszym rynku. ♥♥♥
Trisquel Curicó Gewürztraminer 2014 – fajny, chłodny gewürztraminer w stylu zbliżonym do tych z Górnej Adygi. Mniej tu duszącego zapachu liczi czy róży, dominują białe kwiaty, skórka pomarańczowa i spora kwasowość. Dobrze zrównoważone, bardzo odświeżające. Do sałatki z tropikalnymi owocami będzie idealne (52 zł). ♥♥♥+
Trisquel Maipo Syrah 2012 – w bukiecie sporo nut wędzonego mięsa. Z czasem uspokaja się – jest bardzo skoncentrowane, dojrzało-owocowe, z nutami pieprzu, pikantności i czekolady. Nowoświatowy, ale nieprzesadzony styl (52 zł). ♥♥♥
Family Collection 2012 – kolejna niespodzianka. Kiedy słucha się o kupażu cabernet sauvignon (ponad 50%), merlot, syrah, petit syrah i petit verdot – każdy fermentowany oddzielnie, z 18-miesięcznym starzeniem we francuskich i amerykańskich beczkach i patrzy się na bogatą etykietę…w przypadku win z Nowego Świata zwykle oznacza to waniliowe aromaty i szybującą w stratosferę cenę. Tymczasem tu mamy do czynienia z kompleksowym, ale bardzo eleganckim winem, pełnym dojrzałego owocu z lekkimi, słodkimi akcentami i wyraźną kwasowością. Jeszcze sporo czasu przed nim. Za te emocje cena jest naprawdę uczciwa (85 zł). ♥♥♥♥
380 Código de Familia 2011 – pierwszy (i niewykluczone, że ostatni) rocznik tego wina wypuszczony z okazji 65-lecia winnicy. Nazwa oznacza numer domu, gdzie cała rodzina spotykała się u nestora Vicentego Arestiego. Kupaż cabernet sauvignon, cabernet franc i malbec, akcent położony zdecydowanie na inne elementy niż owoc. Więcej tu szorstkości, aromatów ziemistych, przyprawowych, znowu bardzo dobra kwasowość. Na razie niedostępny w Polsce. ♥♥♥♡
Wina w podanych cenach dostępne są w sklepie firmowym Winkolekcji w Warszawie, w zbliżonych cenach w sklepach współpracujących z importerem.
Degustowałem na zaproszenie importera.