Beczko precz!
Plan był prosty. W trakcie degustacji Chilean Wine Tour (Wojciech Bońkowski pisał o niej tutaj) porównać dwa style nowoświatowego chardonnay: potężny, beczkowy, można by rzec – wręcz klasyczny – który jeszcze niedawno dominował, oraz nowy, świeży, owocowy, z minimalnym udziałem beczki, który dochodzi do głosu teraz. W następnej kolejności zapewne wykazać, że oba style mają się dobrze, być może dodając, że wielcy producenci nadal nurzają się w aromacie dębiny, a ci mniejsi, butikowi, niejako w opozycji wykazują wady tego rozwiązania i przekonują do odstawienia beczek w kąt. Na samym końcu poczekać na podkreślający złożoność problemu komentarz naszego człowieka w Chile – Rurale.
Z tak narysowanym scenariuszem wkroczyłem na salę degustacyjną i… plan spalił na panewce. Nie dlatego, że chardonnay zabrakło, wręcz przeciwnie – nadal jest obecne w ofercie prawie każdego producenta. Jeśli wino powstawało wyłącznie w stalowych kadziach, dowiadywałem się tego zwykle najdalej w drugim zdaniu i był to prawdziwy powód do dumy tego winiarza. Ale o leżakowaniu w beczce nikt już nie powie z własnej inicjatywy. Odpowiedzi padają półgłosem, bacząc, czy podane informacje nie trafiają do zbyt dużego grona słuchaczy. Czasami szczegóły musiały być odszukane w danych technicznych, raz winiarz dogonił mnie by przyznać że „jednak jest tam udział beczki, ale naprawdę minimalny”.
Dożyliśmy czasów, gdy nikt już nie chce mieć w swoim winie aromatów masła, wanilii i kokosa. 6 miesięcy leżakowania to ostateczność i najlepiej, gdy dotyczy tylko części wina. To wszystko sprawia, że paradoksalnie wiele z tych bezbeczkowych win staje się do siebie niebezpiecznie podobnych. A o tym, że można użyć beczki w umiejętny sposób, świadczy chociażby wspominana już Amayna – i to zarówno w Chardonnay, jak i Sauvignon Blanc.
Oto przykłady różnych stylów chilijskiego chardonnay:
Concha y Toro Marqués de Casa Concha Chardonnay 2012 – stary znajomy i jeden z ostatnich Mohikanów dłuższego starzenia w beczce (11 miesięcy). Klasyczne aromaty maślane, waniliowe plus sporo egzotycznego owocu. Nie ukrywam, stęskniłem się trochę (Piwnica Wybornych Win, 70 zł).
Montes Reserva Chardonnay 2013 – 60% wina spędza pół roku w dębie. Dojrzałe owoce egzotyczne i wyczuwalne, ale nieprzesadne nuty waniliowe – wszystko w dobrym stylu (Domain Menada/ Sommelier Dystrybucja, ok. 54 zł).
Cousiño-Macul Antiguas Reservas Chardonnay 2012 – 15% wina trafia do dębowych beczek na 3 miesiące. Ananas, melon, dobra kwasowość, a jeszcze lepsza równowaga. Z niecierpliwością czekam na ponowny import tych win do Polski.
Emiliana Adobe Chardonnay 2013 – Kolejny stopień: tylko 10% wina leżakuje w beczkach przez 4 miesiące. Dobre, świeże nuty owoców egzotycznych, zwłaszcza mango i banana. Bardzo przyjemne (Vive le Vin, 43 zł).
Viña Alta Alcurnia Líneas del Sol Chardonnay 2013 – Winnica, o której mieliśmy już okazję wspominać, prowadzona przez Polaków – Małgorzatę i Tomasza Wawruchów, we współpracy ze znanym enologiem Philippo Pszczółkowskim. Oto Chardonnay bez beczki! Starzone wyłącznie w stalowych kadziach, o fajnym owocu (dominuje papaja) i dobrej kwasowości. To wino zapamiętałem. (La Cosecha del Vino, ok. 43 zł)
Warto zwrócić uwagę także na: Undurruga Chardonnay 2012 (Alma, bez beczki, ok. 30 zł) i Aresti Chardonnay Special Release 2012 (Winkolekcja, 6 miesięcy starzenia w beczce, ok. 50 zł).
Degustowałem na zaproszenie organizatora – Prochile.