Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Dżin w butelce

Komentarze

O projekcie Vigno przeczytałem po raz pierwszy na Winicjatywie. Rurale opisał grupę wariatów z Chile, którzy powracają do źródeł: win ze szczepu carignan (ongiś był jednym z dominujących w tym kraju) uprawianego bez nawadniania. Stąd nazwa: Viñadores de Carignan.

Stare krzewy carignan w Maule. © Viñadores de Carignan.

Chilijskie carignan piłem wcześniej wielokrotnie. To wina, o których dyplomatycznie się mówi, że są „niekomercyjne”. W przekładzie na język dosadny: są to trudne w piciu kwasiory. Carignan w swoich europejskich ojczyznach – Langwedocji i Aragonii/Katalonii – daje wina rustykalne, o mocnym kręgosłupie, czasem cokolwiek szypułkowe, ale jednak pełne owocu, niekiedy całkiem hedonistyczne (vide niedawno recenzowany egzemplarz z Tesco za 14,99 zł). W Chile hedonizm pozostaje nieosiągalny. Są to za to wina, które uderzają niesłychaną w tym kraju kwasowością. Najlepszym przykładem był Viña Morandé Edición Limitada Carignan 2009, prezentowany na niedawnym Chilean Wine Tour.

Viña Morandé Vigno 2009
Spotkajmy się 10 lat.

Nie sądziłem, że tak prędko uda mi się spróbować wina z projektu Vigno. Dzięki uprzejmości Manuela Maiorala z firmy Atlantika, polskiego importera Viña Morandé, zajrzałem do butelki Morandé Vigno 2009  (chociaż tego wina nie ma na razie w katalogu). To wino ze starych, 60-letnich krzewów w Maule, żadnego nawadniania; do carignan dodano tu syrah i… chardonnay! Na etykiecie 15% alk., a wino spędziło 26 miesięcy w 100% nowych beczkach amerykańskich. I rzeczywiście jest to potwór. Garbników nie da się zmyć z zębów przez dwa dni, pietruszkowa kwasowość chilijskiego carignan hasa bezkarnie, a amerykański dąb uwędził to wino nutami popcornu, spalonej gumy i Highway 69. Owocu nie stwierdzono, ale materia wina jest ogromna, radzi sobie z tym wszystkim. Może za 10 lat złagodnieje.
Niesamowite wino. Nie powiedziałbym, że smaczne, ale robi wrażenie masą i niecodziennym smakiem. Wypuszczać tego dżina z butelki tylko w ubraniu ochronnym. Chyba jednak „niekomercyjne”. Chyba, że Wojciech Amaro ugotuje do niego wędzony pasternak z lodami z popcornu.

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • rurale

    Zabawny zbieg okoliczności. Miałem okazję pić to „vigno” kilka tygodni temu. Rzeczywiście zapach ma niezwykły. Bogaty, niezwykły, dziki… Brakuje przymiotników. Jednak z jego piciem miałem już kłopot. To na pewno kwestia osobistych preferencji, ale mnie ta masa nieźle wystraszyła. I to 15 procent. Dla mnie za dużo, za mocno. I do tego ta anarchia w kieliszku. Może za ileś tam lat ułoży się, utemperuje. Teraz trudne w piciu.

    A propos carignan w Chile należy na pewno pamiętać, że nie każde wino z tego szczepu, pochodzi od producentów skupionych w VIGNO. Wielu winiarzy robi je na własny rachunek, często z sukcesem, również medialnym. Warto na pewno pamiętać o winnicy Meli, gdzie Adriana Cerda winifikuje carignan w lepszych rocznikach pod nazwą Dueno de la Luna, o Garage Wines czy o Villalobos (ci ostatni postawili na inny styl, nie produkują takich armat jak Morande, ale raczej szczupłe, lżejsze wina, o których niektórzy z przekąsem mówią, że przypominają „estillo europeo”). Za punkt odniesienia dla chilijskiego carignan często uznaje się butelki z winnicy Gillmore. Na szczęście jest też w tej całej powadze winiarskich przestrzeni miejsce na robienie sobie jaj. Grupa przyjaciół produkuje od 2007 r. w Loncomilla wino z carignan o nazwie Temporada de Conejos czyli Sezon na króliki. Oczywiście polecają je do… ryb z grilla.

    Sami winiarze mają często o carignan niezbyt wybredną opinię. Uważają, że dobre wino wychodzi z niego tylko wtedy, kiedy winorośl z tego szczepu wykorzysta się, a następnie porzuci, niczym… Nie będę jednak nazywał tego po imieniu, bo mi redaktor prowadząca już pewnie niczego nie będzie chciała opublikować:)

    • Wojciech Bońkowski

      rurale

      No dziki jest ten Morande, ale przynajmniej ciekawy.
      A ile właściwie kosztuje?
      Mam wrażenie że Carignan jest takim trochę tylko lepszym Paisem, czyli szczepem który też wszyscy mają generalnie w głębokim poważaniu, chociaż coraz więcej pije dobrych win z niego, właśnie świeżych, pijalnych i innych.

      • rurale

        Wojciech Bońkowski

        Ciekawe na pewno. Z tego co pamiętam, tanio nie jest. Większość butelek projektu VIGNO, w tym flaszka od Morande, kosztuje na półce w sklepie ok. 30 dolarów.