Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lambardi Vino Rosso

Komentarze
Mauricio Lambardi Vino Rosso
Stołowe +.

Maurizio Lambardi Toscana Vino Rosso

Dowód, że po tanie wino nie trzeba chodzić do marketu lub dyskontu. Można się po nie wybrać do małego, wręcz mikro-importera, który je sprowadził „tymi ręcami” i każdą flaszkę nie dość, że obanderoluje, to jeszcze popieści i o niej opowie różne ciekawe historie.

Historia tego wina jest prosta, na świecie szaleje kryzys, we Włoszech jeszcze gorszy niż gdzie indziej, kochani konsumenci nie mogą już codziennie pić Brunello ani nawet Rosso di Montalcino i trzeba im zaproponować coś bardziej przystępnego. Maurizio Lambardi, cudowny winiarz z Montalcino, który przyjął mnie kiedyś w kaloszach i nalewał wino do kieliszka z gumowego węża, a zdecydowanie lepiej niż po włosku porozumiewał się w miejscowym dialekcie – Maurizio Lambardi nie byłby sobą, gdyby się z tego pragnienia taniego wina troszeczkę nie zaśmiał na etykiecie. Wino zrobił jednak pyszne, czereśniowo-wiśniowo-fiołkowe ze zdrowym kwasem i szczyptą garbnika. Tak smakuje Sangiovese bez beczkowego makijażu. Tak smakuje wino na co dzień ludzi wolnych. Radujmy się nim i my. (39 zł, kupisz w Syrena Sklep & Bar, niedawno reaktywowanym i jeszcze ciekawszym niż dawniej, bo ma jeszcze więcej dobrych win)

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Artur

    Rzeczywiście niezłe – właśnie jestem w trakcie… Szkoda, że tego ‚mikro importera’ już chyba nie ma.