Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie: Mateusz Dobrzykowski

Komentarze

Mateusz Dobrzykowski

Mateusz Dobrzykowski

Absolwent Wyższej Szkoły Hotelarstwa i Gastronomii w Poznaniu. Przygodę z winem rozpoczął w 2006 r. Pracował m.in. w Grecji, Francji, Włoszech, Irlandii, Anglii, następnie jako przedstawiciel handlowy Maroko Sklep. Prowadził warsztaty wiedzy o winie w poznańskiej WSHiG, pracował jako sommelier w warszawskiej restauracji Sowa & Przyjaciele i w poznańskiej Cucina 88. W tej chwili jest freelancerem i prowadzi swoją firmę Nebbiolo.

Dlaczego wino?

Bo lubię podróżować do odległych miejsc, poznawać tamtejsze tradycje, poczuć smak miejscowej ziemi, aromat czegoś specyficznego dla danego regionu. Wino jest najlepszym nośnikiem wszystkiego, do czego przyczyniła się natura i do czego przyczynił się sam człowiek. Jako pasjonat dobrego smaku i miłośnik geografii nie mogłem nie pójść winną ścieżką.

Mój ulubiony region winiarski to…

Coonawarra – znakomite cabernety, malownicze otoczenie, czerwonoziem, no i jest to na końcu świata.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Totalnym autochtonem, uprawianym na małą skalę gdzieś w prowincjonalnych regionach południa Europy.

Na co dzień piję wino…

Zdecydowanie marketowe (Alma, Piotr i Paweł); przy okazji zaglądam do sklepu specjalistycznego. Zwykle nie wyskakuję ponad 40 zł.

Wino, które zmieniło moje życie…

Artadi Viña El Pisón… Chyba pierwszy raz zabrakło mi słów przy degustacji komentowanej.

Najwięcej wydałem na butelkę…

Ok. 50 € za Mormoreto Frescobaldiego.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Zdecydowanie tak! To cały sens istnienia mojego zawodu. Można amatorsko zacząć od serów, a skończyć na niekiedy kuriozalnych połączeniach z kuchnią molekularną. Mój ostatni „konik” to podanie prosecco o sporym cukrze resztkowym do bisque ze skorupiaków.

Najtrudniejsze w winie jest…

W winie nie ma trudnych kwestii. Są tylko rzeczy, o których jeszcze się nie wie.

Butelka, o której marzę…

Jest ich nawet kilka… Pingus, Opus One, Château Le Pin. Muszę uzbroić się w cierpliwość.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

Nie przychodzi mi do głowy takie słowo. Uważam natomiast, że często zdarzają się nadinterpretacje / egzaltacje, które są wynikiem czysto subiektywnych odczuć. Wtedy chyba lepiej pozostawić te kilka słów więcej w swoim kajeciku degustacyjnym, niż je upubliczniać.

Przyszłość wina to…

Ciemna, chłodna i wilgotna piwnica. A tak na poważnie – to przede wszystkim ludzie. Począwszy od pionu HoReCa, poprzez przedstawicieli handlowych, importerów, sklepy specjalistyczne, dziennikarzy, media.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Anna

    Fajnie pięknie, szkoda tylko, że pan Mateusz nie wywiązuje się ze swoich zobowiązań….