#Ludzie: Jakub Małecki
Jakub Małecki
Z winem związany zaledwie kilka lat, ale romans to burzliwy i intensywny. Bloger (Wine Tasting PL), handlowiec i w miarę możliwości propagator kultury wina (Winni Poznania).
Dlaczego wino?
Dlatego, że wino to ludzie, ich ciężka praca i wspaniałe historie, które warto przekazać dalej. Poza tym uczy pokory i cierpliwości, pokazując mi na każdym kroku, że wciąż wiem jeszcze za mało. To mobilizuje i wciąga coraz bardziej. I choć moje początki nie były łatwe – jako barman zaczynałem naukę bardziej „pod przymusem” niż z chęci – to miałem szczęście spotkać kilku wspaniałych ludzi, którzy zarazili mnie swoim zamiłowaniem do wina.
Mój ulubiony region winiarski to…
Priorat i Nawarra. Pierwszy za moc połączoną z niezwykłą elegancją. Drugi z sentymentu – stamtąd pochodziły jedne z pierwszych win, jakie piłem. Poza tym to region o niezwykłej historii i różnorodności – nie tylko win, ale także kuchni i kultury.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Carignan gdzieś na hiszpańskiej ziemi lub w Libanie.
Na co dzień piję wino…
Wytrawne, głównie z Europy. Lekko przeważają czerwone (głównie tempranillo, carignan i syrah), w bieli króluje sauvignon blanc, w cenach 15–40 zł. Kupuję pół na pół w marketach/dyskontach i sklepach specjalistycznych. Dużą część win otwieranych na co dzień dostaję od importerów (jako próbki – do recenzowania na blogu czy tworzenia opisów katalogowych).
Wino, które zmieniło moje życie…
Ottomarzo 2005 od Alessandro Dettoriego – jedna z najbardziej indywidualnych i charakternych butelek, prawdziwy fenomen wśród win naturalnych! No i niezapomniane Château Ksara 2002.
Najwięcej wydałem na butelkę…
Nosotros od Susany Balbo z Dominio del Plata (459 zł). Całe szczęście na butelkę zrzucała się spora grupa, więc wymiar kary na paragonie nie był wysoki.
Wino i jedzenie – warto łączyć?
A czy warto dostawać prezenty od Gwiazdora? No jasne! Wino bez jedzenia nie jest kompletne.
Najtrudniejsze w winie jest…
Mówienie o nim krótko i przekazanie faktycznych doznań smakowych za pomocą słów.
Butelka, o której marzę…
Jest już cała lista, ale na jej czele stoją Giuseppe Quintarelli i stare roczniki Château Musar.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
„Fajne” oraz „pijalne”.
Przyszłość wina to…
Wielka niespodzianka, ale wierzę przede wszystkim w ludzi młodych, którzy bardzo szybko stają się świadomymi konsumentami wina. Przez najbliższe lata zapewne rozwój rynku będzie generowany głównie przez dyskonty i markety. Mam nadzieję, że później przyjdzie czas na sklepiki importerskie z autorskim portfolio, gdzie będziemy kupować trunki naturalne, indywidualne, z malutkich winnic. Póki co modlę się o to, abyśmy (jako cała reszta kraju) zaczęli gonić Warszawę w ilości i jakości konsumowanego wina.