Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Jesienny Wiedeń

Komentarze

Kilka lat temu brytyjski „Decanter” przeprowadził ankietę na najbardziej przyjazne winomaniakom miasto Europy. Dość nieoczekiwanie najlepsze opinie zebrał Wiedeń, którego wine bary chwalono za bezpretensjonalną atmosferę i duży wybór serwowanych na kieliszki win. W tym samym artykule odwiedzających stolicę Austrii ostrzegano przed rozsianymi na obrzeżach miasta winnymi gospodami zwanymi Heurige. Krytykowano je za marną jakość wina, ludyczną atmosferę i zbyt wielu turystów. Ostatni długi weekend spędziłem w Wiedniu i przy okazji postanowiłem sprawdzić, czy jego winne oblicze uległo zmianie.

image

Chwalone przed laty bary winne mają się dobrze. Niewielkie wyszynki Naschmarktu (największy targ Wiednia) już w południe pękały w szwach, a podjęte w sobotni wieczór próby znalezienia wolnego stolika w barach Starego Miasta w okazały się bezowocne. To już nie sezonowa moda, ale trwały zwyczaj nieźle sytuowanych młodych wiedeńczyków, którzy spotykają się wieczorem przy winie. Je się tam mało, ale długa, wypisana kredą na barowej tablicy lista win sprzedawanych danego dnia na kieliszki (często starsze roczniki) zachęca do smakowych peregrynacji. Nie jest tanio i za 1/16 (to popularna w Austrii barowa miara) trzeba zapłacić 3 do 5€. Wiedeńczycy już się do tych cen przyzwyczaili, ale dla mnie 30€ za kupowane w sklepie federspiele F. Hitzbergera czy 50€ za smaragdy F. X. Pichlera to duża przesada. Zdaje się, że winiarskie gwiazdy z Wachau, Kremstal i Kamptal dostosowują ceny do wciąż dobrze prosperującego wiedeńskiego rynku. Zobaczymy jak długo?

image

Jesiennym królem ulicy jest Sturm. Jest to moszcz gronowy w czasie fermentacji, czyli takie młode półwino. Kilka procent alkoholu, delikatna słodycz, odrobina dwutlenku węgla sprawia, że mętny, podawany na szklanki biały lub czerwony napój staje się doskonałym towarzyszem sprzedawanych na ulicznych straganach grillowanych kiełbas i pajd chleba z różnorodną omastą. Bez problemu dostaniemy go w knajpach do wiedeńskiego sznycla i wszechobecnej na początku listopada gęsiny.

Pozostały winne gospody. W niecałe pół godziny tramwaj dowiezie nas na wiedeńskie przedmieścia. Niegdyś winnicami otoczone wioski (Grinzing, Nussdorf czy Stammersdorf – by wymienić najbardziej znane) dawno stały się częścią metropolii, a większość winnic oddano pod zabudowę. Ostały się nieliczne, z których tylko niewielka część daje warte zabutelkowania trunki. Pozostałe trafiają na stoły w karafkach i pite są w pierwszym roku po zbiorach. Ponad 200 lat temu prawnie uregulowany wyszynk młodego wina obowiązuje (z pewnymi modyfikacjami) do dziś. To, co kiedyś ratowało egzystencję winiarzy, dziś daje niezłe dochody i stanowi jedną z turystycznych atrakcji naddunajskiej stolicy.

image

W listopadowy wieczór Heurige Reinprecht w Grinzing zapełniała się powoli, ale po zmierzchu trudno było znaleźć wolny stolik. Zamawiane wino (podstawowa miara młodego wina to ¼ litra) trafiało na stół w kufelkach. Do wyboru był pochodzący z własnej winnicy riesling, grüner veltliner, półwytrawny muskat i blaufränkisch. Lepsze, pochodzące z rocznika 2011 wina butelkowe podawano w kieliszkach. W niektórych gospodach spotkać można trunki z 2010 oznaczone w karcie jako „alt” (stare). Jedzenie można zamówić z karty, ale prawie wszyscy korzystali z bufetu. Serwowane tam sznycle, kiełbasy i kurczaki wyglądały zachęcająco, a kawał pieczonego boczku w towarzystwie ziemniaczanej sałatki okazał się wyśmienity. Ceny jak na Wiedeń przystępne, a wino całkiem pijalne. Turystów było niewielu, a sale wypełnili wiedeńczycy w mocno balzakowskim wieku. Donoszący wino kelnerzy byli lekko znudzeni, przygrywający dyskretnie muzycy doskonale znali gust stałych bywalców. Nastroje zdecydowanie bardziej melancholijne niż zabawowe. Nie są to lokale zapewniające mocne (kulinarne i towarzyskie) wrażenia, ale każdy, kto szuka prawdziwych lokalnych klimatów, powinien je odwiedzić. Najlepiej w jesienny wieczór.

W Wiedniu przebywałem na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • luka

    ciekawostka
    1/8 ein achtel Liter (125 ml) lub 1/4 ein viertel Liter (250 ml) są miarami kieliszków  w lokalach austriackich