Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

7 prezentów dla wielbiciela whisky

Komentarze

Gdy kilkanaście lat temu zacząłem interesować się winem, notorycznie dostawałem nietrafione prezenty – np. „magiczne szkatułki winomana” zawierające kiepski korkociąg, termometr itp. Kiedy niedługo potem zacząłem interesować się whisky, sytuacja znacząco się poprawiła, bo dostawałem po prostu whisky. To oczywiście świetny prezent, jeśli tylko zawartość flaszki jest przyzwoita. Lecz możliwości jest znacznie więcej…

Jim Murray’s Whisky Bible 2019

Żeby się napić dobrej, nieznanej wcześniej whisky, trzeba ją wyłowić spośród tysięcy innych. W czym starają się pomóc dziennikarze i krytycy. Spośród tych drugich najsłynniejszy i najbardziej wpływowy jest bez wątpienia Jim Murray – jego pozycję i wpływ na rynek whisky można porównać z Robertem Parkerem w świecie wina. Też jest kontrowersyjny, chociaż w zupełnie inny sposób – zarzuca mu się na przykład, że lansuje i nagradza whisky bardzo rzadkie, produkowane w jubilerskich seriach i dla zwykłego śmiertelnika praktycznie niedostępne. Tak czy owak, jest pewne, że facet zna się jak mało kto, świetnie i dowcipnie pisze, a przede wszystkim wykonuje co roku tytaniczną pracę, przepuszczając przez swoje podniebienie ocean whisky z całego świata – od Szkocji i USA, przez Japonię aż po Finlandię, Nową Zelandię czy Indie. W najnowszym wydaniu jest opisanych 4700 etykiet, w tym 1900 single maltów i 1263 nowości. W polskiej dystrybucji dostępna również wersja z autografem autora (89 zł).

Water Source – regionalna woda do whisky

Jim Murray wody do whisky nie dolewa, uważając, że zmienia ona diametralnie jej charakter („Musiałbym nazwać moją książkę Whisky with Water Bible” – odparł, kiedy go o to zagadnąłem), ale wielu krytyków i koneserów się z nim nie zgadza. Według nich odrobina wody otwiera trunek i ujawnia ukryte aromaty. Uisge Source uważa zaś, że – zgodnie z filozofią terroir – najlepsza jest do tego woda z regionu, z którego dany napitek pochodzi (m.in. właśnie dlatego, że nie zmienia profilu aromatyczno-smakowego whisky). Firma oferuje wodę z Highland (twarda, dużo minerałów), Speyside (miękka, uboga w minerały) i Islay (delikatnie kwaskowata). Degustowałem wszystkie trzy w rozmaitych konfiguracjach z różnymi whisky i mogę zapewnić, że Uisge Source robi robotę, a doświadczenie jest bardzo interesujące (13,60 £).

Kieliszki Glencairn Glass

Dobrego szkła nigdy dosyć. Niezależnie od tego, czy whisky-fan jest początkujący i właśnie przestawia się z popularnych tumblerów, za których pomocą można w whisky wyczuć głównie alkohol, na sniftery o kształcie tulipana, wydobywające z niej cały bukiet, czy też bardziej zaawansowany i ma już sporo „szklanej menażerii” – z porządnych kieliszków na pewno się ucieszy. Te Glencairny mają wszystkie zalety „tulipanów”, a poza tym – szerokie czasze, dzięki którym po prostu wygodnie się pije. No i ładne opakowanie – na prezent jak znalazł (79 zł/2 szt.).

Płyta „whisky barda” – Robina Lainga

Robin Laing to artysta szczególny, śpiewa bowiem bardzo dużo o whisky. Sięga zarówno po teksty autorów klasycznych (np. Roberta Burnsa) jak i współczesnych. Muzycznie sytuuje się gdzieś pomiędzy folkiem a bluegrassem, a treściowo – rozmaicie. Np. w Whisky for Breakfast (Whisky na śniadanie) wyznaje, że ze wszystkich form śniadaniowych zbóż, jak płatki kukurydziane czy owsianka, preferuje odrobinę jęczmienia, przemienionego w destylat:

Some folks love their cornflakes
Others porridge oats
Shredded wheat or sugar puffs
Whatever floats your boat
If I have to eat grass for breakfast
This is the kind I choose
A little bit of barley
Converted into booze

Choć Laing jest Szkotem, nie gardzi trunkami zza oceanu – napisał m.in. piosenkę o XIX-wiecznym amerykańskim pastorze i gorzelniku Elijahu Craigu, wedle legendy – wynalazcy bourbona, który „uchronił nasze dusze od piekła i w smaku zaklął raj”. Prawda, że piękne? (15 €). Niektóre płyty dostępne też na Allegro – ale tam drożej.

Perełki z antykwariatu

Książek o whisky jest mnóstwo. Niektóre z nich zupełnie się nie starzeją, a w dodatku są zupełnie wyjątkowe. Polecam dwie (obie w dobrych polskich przekładach). Na poważnie: Charles MacLean, Whisky malt. Autor jest założycielem Whisky Magazine i żywą legendą wśród whisky-writerów. Whisky malt to kompendium wiedzy o szkockich single maltach, zarówno historycznej, jak i technologicznej – przy czym autor doskonale tłumaczy, w jaki sposób ta technologia (alembiki, beczki, dobór surowców) wpływa na to, co w końcu wlewamy do kieliszka (45 zł).

Na wesoło: David Milsted, Dobry blef wchodzi w krew: whisky. To cienka (61 stron) książeczka będąca połączeniem samouczka dla początkujących z poradnikiem blagiera, radzącym co robić, by w oczach bliźnich uchodzić za znawcę. Wszystko to oczywiście podane z typowo angielskim humorem – przykład definicji ze Słowniczka: „[Whisky] wyważona. Interesująca butelka, elegancka etykieta, pachnie przyjemnie, ma miły smak, nie dostajesz po wypiciu zgagi, a w sklepie wydają ci resztę z dwudziestu pięciu funtów” (10 zł).

Zestaw miniaturek

Wielbiciele whisky, podobnie jak wielbiciele wina chętnie mówią o tym, że uwielbiają szukać nowych smaków, ale – nie oszukujmy się – jeśli dysponują ograniczonym budżetem, i tak przeważnie kończy się na zakupie jakiejś ulubionej, dobrze znanej flaszki; również dlatego, że ryzyko jest znacznie większe niż w przypadku wina – sensowny single malt kosztuje co najmniej 180-200 zł. Z tego powodu każdy miłośnik whisky będzie wam wdzięczny za jedną lub kilka malutkich (50 ml) buteleczek z zawartością, której jeszcze nie próbował. Można samodzielnie wybrać kilka tańszych miniaturek, można też postawić na jedną wypasioną – np. 40-letniego Glenfarclasa (295 zł). Jest również bezpieczna opcja typu „i wilk syty, i owca cała” – czyli zestawy zawierające flaszkę 0,7 l z podstawową whisky danego producenta i jedną-dwie miniaturki z edycjami specjalnymi. Tutaj np. znajdziecie dużą 10 YO Ardbega i dwa „maluchy” – Uigeadail i Corryvereckan. Całość w ładnym opakowaniu i całkiem dobrej cenie (249 zł).

Dodatki do koktajli

Na degustacji, którą niedawno prowadziłem zapytano mnie – najpewniej z zamiarem lekkiej prowokacji – czy można pić whisky z colą. Odparłem, że wszystko można, wcześniej jednak warto się zastanowić, czy ma to sens. W tym przypadku nie bardzo, bo cola smak i aromat whisky zabija na śmierć. Jest za to wiele innych składników, które łączą się z nią wyśmienicie, tworząc przesmaczne koktajle. Więc, jeśli whisky-fan nie jest ortodoksem i lubi bawić się shakerem, ucieszy się, gdy „doładujecie” jego barek świeżym zapasem takich właśnie dodatków. Na pewno przydadzą się czerwony wermut i angostura bitters (59 zł) nieodzowne choćby do sporządzenia nieśmiertelnego koktajlu Manhattan, czy dobre wisienki koktajlowe potrzebne do Old-Fashioned (33 zł). Chyba nie muszę dodawać, że jeśli do zestawu dołączycie fajny „alkohol bazowy” radość obdarowanego będzie jeszcze większa.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.