Sauvignon w stratosferze
Warszawa przeżywa ostatnio prawdziwy najazd degustacji. Tylko wczoraj byłem na czterech, a kilka innych musiałem opuścić. Taka obfitość grozi zblazowaniem, a przynajmniej podnosi próg zachwytu. Niedawno go jednak przekroczyłem z nawiązką. I to w najbardziej niespodziewanych okolicznościach: przy kieliszku Sauvignon Blanc, szczepu, który lubię, ale który wszak rzadko porywa na wyżyny entuzjazmu.
Nie było to jednak zwykłe Sauvignon, lecz absolutnie najlepsze wydanie tego szczepu w Austrii i jedno z czołowych na świecie. Mało kto bowiem pamięta, że poza Sancerre i Pouilly Fumé, Marlborough i Leydą fantastycznym siedliskiem dla tej odmiany jest Styria, czyli południowo-wschodni zakątek Austrii. Ciepło-chłodny klimat, strome stoki i duże zróżnicowanie geologiczne (piaski, wapienie, gliny i bazalty) dają Sauvignon rozwinąć pełnię swych możliwości. I raczej nie szukajcie tu kocich sików.
Gospodarzem tej niezwykłej degustacji był Robert Mielżyński, a autorem arcydzieł – Michael Gross, który wraz z ojcem Aloisem i bratem Johannesem prowadzi tę słynną styryjską winiarnię i odpowiada za produkcję szerokiej gamy win. Znajdziecie w niej również niebywale wprost aromatyczne i pyszne Gelber Muskateller Steirische Klassik 2015 (72 zł) – jedno z najbardziej czarujących win na obecną porę roku. Ale wróćmy do Sauvignonów. Przygodę można zacząć od codziennego Sauvignon Jakobi 2015 (64 zł) mieszanego z kilku winnic, który jest jednak zwyczajnie za młody i doradzam odłożenie go na parę miesięcy w bieliźniarce, a na razie zachwycenie się jego wysmakowaną etykietą. Podobne wrażenie robi soczysty, intensywny Sauvignon Blanc Steirische Klassik 2015 (79,90 zł).
Kolejny szczebel na drodze do doskonałości to Ratsch Sauvignon Blanc 2013, czyli wino klasy village (kilka działek w obrębie jednej gminy – wino na razie niedostępne w Polsce). Ciekawym elementem jest tu częściowe starzenie w dużych beczkach dębowych, co dla Sauvignon stosuje się rzadko, poza Styrią, gdzie winiarze akurat często sięgają po tę technikę. Jeszcze wyżej w hierarchii stoją Sauvignon z pojedynczych winnic klasyfikowanych jako Erste Lage, czyli odpowiednik burgundzkiego premier cru. Winiarze w Styrii sami przygotowali taką klasyfikację – rozpoznacie ją po charakterystycznym logo StK na szyjkach etykiet. Tutaj probówaliśmy ciemnego, mineralnego, surowego, wyniosłego Sulz 2014 oraz lekko beczkowego, pełnego, choć mało aromatycznego Colles 2013 (115 zł) powstającego… w Słowenii! (Historyczna Styria podzielona jest dziś między oba kraje; wielu winiarzy ma działki po obu stronach granicy).
Ozdobą degustacji był jednak pionowy przegląd aż siedmiu roczników najsłynniejszego wina Grossów – grand cru Nussberg. U Mielżyńskiego dostępny jest aktualnie rocznik 2013 za 198 zł. Ale absolutnie nie należy go pić! Jest to fantastyczne wino, tyle że o kilka lat za młode; naprawdę dajcie mu czas, by te nuty morskiej soli, czarnego bzu i rosnącego chleba zdążyły się stopić i uszlachetnić. ♥♥♥♥♡
Ciekawa dyskusja rozgorzała przy 2011 – Michael Gross twierdzi, że z czasem ten rocznik przerośnie wszystkie inne; dla mnie okazał się ciut zbyt dębowy, ciepły, pełen słonych nut umami, ale mniej elegancki od swoich bliźniaków, choć po prawdzie zyskiwał z każdą chwilą w kieliszku (♥♥♥♥+). Natomiast absolutnie nic nie brakowało 2010 – był po prostu kompletny, mniej beczkowy, soczysty do granic możliwości, do tego mocno kwasowy – ostrością najbardziej przypominał Sancerre, od których Sauvignon ze Styrii jest zwykle gładsze. ♥♥♥♥♥
Na podobnym poziomie był 2008, w którym pojawiła się tylko lekka marcepanowa nutka ewolucji, a potem podniebienia pijących zalewała fala morskiego odświeżenia i winnego ekstraktu (♥♥♥♥♥). Co za równowaga! Lepsza niż w gorącym roczniku 2009, któremu nie brak świeżości, ale jest trochę krótszy od innych, lekko naftowy (♥♥♥♥). Kolejne dwa roczniki z powodu orzechowej ewolucji miały już inny charakter: 2007 tostowy, lekko słodkawy w smaku, panoramiczny, słoneczny, optymistyczny; 2006 bardziej zamknięty, z nutami suszonych ziół, przypominający zestarzone Chablis, kończący się wyraźną, rosnącą z czasem w kieliszku goryczką, którą docenią znawcy starych win białych…
Wina ze Styrii są ogromnie popularne w samej Austrii i sprzedają się na pniu – stąd ich wysokie ceny i dostępność jedynie młodych roczników. Nasi sommelierzy i kolekcjonerzy dobrze zrobią, jeśli parę flaszek Nussberga odłożą na 5–6 lat – będą wtedy mieli jedno z największych Sauvignon na tej planecie.
Wina do nabycia w sklepach Mielżyński w Warszawie (Powązki i Czerniaków) oraz Poznaniu.
Degustowałem i obiadowałem na zaproszenie importera.