Austria 2014 – znów z tarczą
2014 – rocznik, którego bali się wszyscy w Starej Dobrej Europie. Kapryśne, histeryczne, dość zimne lato. Ciemne burzowe chmury w sierpniu, które przetoczyły się nad wyjątkowo ważnymi regionami winiarskimi. Winiarze w Piemoncie nerwowo obgryzali paznokcie, nad Renem wyrywano włosy z głów, w Austrii modlono się o słońce i suchy wiatr. Krytycy i dziennikarze winiarscy zacierali ręce – będzie o czym pisać, będzie można się nad winami poznęcać, jak nam je wreszcie pokażą ze skruchą w oczach.
Ale takie trudne roczniki to dla winiarza wyzwanie. A dobry rzemieślnik wyzwania lubi i działają one na niego… hmmm… wyzwalająco. Na prezentacji najlepszych rieslingów i grünerów Erste Lagen* 2015 Austria pokazała klasę i wstrzemięźliwość. Grünery były równe, eleganckie i zrównoważone, przy dość wysokiej kwasowości, której wszyscy się przecież spodziewaliśmy. Rieslingi nieco bardziej na razie rozdygotane i mniej przystępne – trzeba im będzie dać więcej czasu na otrząśnięcie się z tego trudnego sezonu.
Winiarze musieli podjąć trudne decyzje. Zbiory były szybkie, a okienko pogodowe dramatycznie krótkie. W wielu przypadkach plony były niższe o 30% w stosunku do lat poprzednich. Niektórzy zdecydowali się na najtrudniejszy krok – rezygnację z wyższych etykiet; winogrona ze swych najlepszych parceli przeznaczyli na prostsze wina. W ich przypadku rocznika 2014 na prezentacji Erste Lagen po prostu nie było.
Austriackie rieslingi okazały się dziś (na razie) nieco trudniejsze w odbiorze. Słowo „kiszonka” i „wodnistość” pojawiło się w notkach kilkakrotnie. Jednak te najlepsze, jak Loimer (z winnicy Seeberg) czy Bründlmayer (Steinmassl) – były napięte, czyste, otwarte i lekkie. Pfaffenberg Salomona (Kremstal) to ostrygowa, niemalże pornograficzna słoność, zaś zupełnie inny w odbiorze riesling z siedliska Silberbichl (również Kremstal) wydał się lekki, żywy i gładki, o kwasowości zielonej landrynki (Malat i Stift Göttweig). A wśród nawet tych najbardziej kiszonkowych rieslingów z Heiligenstein niesamowicie ciekawe jednakże okazały się te od Eichingera i Schloss Gobelsburg – oba intensywne w bukiecie, z wyraźnymi aromatami… igliwia.
Grüner veltliner w tym trudnym roku wygrał w pierwszej, trudnej degustacji tych zupełnych młodziaków. Jest uroczy, zwiewny, mglisty i koronkowy, gdy pochodzi z apelacji Gottschelle w Kremstal (Malat i Stift Göttweig). Geyerhof (Gaisberg – Kremstal) pokazuje jego zimną, mokrą, soczystą stronę, pełną wyrafinowanej elegancji. Ale dużo też jest grünerów napiętych, złożonych, pikantnych i trawiastych: to podkreśla w tym szczepie Proidl (Ehrenfels), Weszeli (Schenkenbichl), to widać w fantastycznych winach z winnicy Renner w Kamptal – soczysty i pieprzny od Allrama, miękki, kwasowy i pełen ciała, z apetycznym aromatem skórki chleba od Schloss Gobelsburg. Jak zawsze smaczne, jabłkowe są wina ze słonecznej winnicy Lamm: niezwykły Jurtschitsch, pigwowy Schloss Gobelsburg, pełny Bründlmayer.
Gaisberg w Kamptal wydał grünery słone i zbalansowane z przyjemną goryczką (Eichinger, Topf). Zaś Traisental to wspaniały Neumayer i jego veltlinery woskowe, żywiczne i lekko miętowe oraz doskonałe wina Hubera – nawet w tym trudnym roczniku napięte, zwarte, krystaliczne i długie.
Rocznik 2014 to będzie rocznik cichy, bez piór i fanfar. Jeden z tych, które zaskakują równością i jakością po latach. Austria znów okazała się pewniakiem nawet w tak kapryśnych i trudnych warunkach pogodowych.
*Erste Lage – czyli austriackie premiers crus – sklasyfikowane przez stowarzyszenie Traditionsweingüter Österreich (Tradycyjne Winiarnie Austrii) najlepsze siedliska regionów Kamptal, Kremstal, Wagram i Traisental, wzorem bardzo restrykcyjnej klasyfikacji winnic w Burgundii. Dodanie konkretnego miejsca pochodzenia gron ma ułatwić konsumentowi wybór wina oraz zagwarantować jego jakość, co faktycznie w Austrii się sprawdza.
Do Austrii podróżowałam na zaproszenie miejscowych winiarzy.