Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Taylor’s – gwiazda porto

Komentarze

W zeszłym tygodniu świętowaliśmy Światowy Dzień Porto. Kto z Was wychylił z tej okazji szklaneczkę? Podobno aż osiem osób w całej Warszawie sięgnęło po porto z Biedronki. To dobre podsumowanie popularności tego wina w naszym kraju – według ostatnich dostępnych mi statystyk wypijamy go… 2 ml na głowę mieszkańca.

I to w takich okolicznościach przyrody! Parcela Vargellas należąca do Taylora. © Taylor’s.
I to w takich okolicznościach przyrody! Parcela Vargellas należąca do Taylora. © Taylor’s.

Sami na tym tracimy, bo porto należy do wielkich win tego świata. Gdy niedawno spędziłem w dolinie Douro dwa tygodnie i nadegustowałem się setek win najwyższej klasy, powrót do normalności zajął mi kolejnych kilkanaście dni. Nie smakowało mi już nic, włącznie z dobrymi Barolo i Rieslingami. Na razie polski winoman może liczyć w zasadzie tylko na Biedronkę oraz kilka etykiet dostępnych w Atlantice i u Mielżyńskiego. A teraz także na Taylor’s, czyli wina legendarnej angielskiej marki, założonej w 1697 r. i uważanej przez wielu za najlepszego producenta porto.

Z tą ostatnią nie do końca się zgadzam, ale Taylor’s to co najmniej rolls-royce, o czym przekonaliśmy się na niedawnej degustacji kompletu jego win w Warszawie. Z zastrzeżeniem, że akurat wina najprostsze nie zachwycają – Fine White to prosty syropowy trunek, nie wykraczający poza standard białego porto, Fine Tawny jest pijalny, ale mało podniecający, a Select Reserve (czyli ciut droższe ruby) to lekko jabłeczny młodziak bez charakteru (wszystkie 59 zł). W tej kategorii lepiej sięgać po inne marki. Nie porwał mnie też Late Bottled Vintage 2009 – ma więcej wszystkiego, w tym owocu, tanin, struktury, pojawia się nawet cień mineralności, ale do najlepszych (niefiltrowanych) LBV takich jak Niepoort czy Quinta do Noval trochę mu brakuje (98 zł).

Taylor’s Vintage Port – obiekt pożądania.
Taylor’s Vintage Port – obiekt pożądania.

Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy na etykiecie pojawia się słowo Vintage. Tutaj Taylor’s rzeczywiście gra w najwyższej lidze. W Warszawie spróbowaliśmy aż czterech roczników tej perły. 2011 to na razie tylko zajawka – wina dopiero trafiają na rynek i należy je odłożyć na wiele lat, chociaż… naprawdę trudno im się oprzeć, uderzają wodospadem fantastycznego owocu, drobniutkimi garbnikami, po prostu są wybitne (o tym historycznym roczniku pisałem już tu).

2003 to rocznik, który od dziecięctwa uwodził intensywnym, zmysłowym owocem, był tak „sexy”, że miał otworzyć porto na nowych konsumentów. Po 11 latach weryfikacja wypadła umiarkowanie udanie, ale to wino jest jeszcze zdecydowanie za młode i powinno odczekać jeszcze co najmniej 5 lat. Wypadł na pewno mniej podniecająco od 2011. Kolejny wielki (na papierze) rocznik, którym nas uraczono, to 1994. Zaczyna już powoli być pijalny, chociaż jego też jeszcze bym leżakował parę lat. Słodycz tego wina już się zniuansowała, wychodzą nuty tytoniowe, powidłowe, równowaga jest doskonała. A co powiedzieć o 1985? To z kolei rok kontrowersyjny, w którym powstało wiele nieudanych win. Taylor’s trzyma jednak wysoki poziom, wino jest likierowe, nalewkowe, nieco migdałowe, taniny już się zupełnie wtopiły (po 30 latach!). To szlachetne, spokojne wino na bardzo dobrym poziomie. Degustacja była poglądowa – w Polsce kupimy tylko Vintage 2007 za 495 zł za butelkę…

Najwyższa klasa!
Najwyższa klasa!

Jak każda angielska marka porto (Graham’s, Dow’s, Warre’s, Sandeman, Croft, itd.) Taylor’s specjalizuje się w winach klasy ruby i vintage. Ale robi też cenione tawny, czyli wina długo starzone w beczce (po porcję wiedzy odsyłam do naszego ABC wina). Tawny 10 Years Old to intensywne, szlachetne, średnio złożone, smaczne, ale trochę płaskie wino, które nie wytrzymuje porównania z takimi 10-letnimi tawny jak Vallado i chyba niewiele różni się od takiego Martinez, a kosztuje dokładnie pięć razy więcej (159 zł). Natomiast arcyrzadka flaszka Single Harvest 1964, która spędziła w beczce aż 50 lat, to prawdziwy frykas. Oczekiwania były spore, ale wino je w pełni spełniło. Bardzo złożone, kalejdoskopowe, orzechowe, lekko zmaderyzowane, z dobrą kwasowością i piękną, jedwabistą soczystością na podniebieniu. Wino najwyższej klasy, z jednym kieliszkiem można spędzić cały wieczór, pod warunkiem, że ktoś inny płaci (1490 zł za butelkę).

Nowym importerem win Taylor’s do Polski jest firma Premium Cigars, czyli cygarowo-winiarska odnoga Alma Market. Wina przeznaczone są głównie do restauracji, ale można zakupić je detalicznie w sklepach firmowych w Warszawie na Nowym Świecie, w Galerii MokotówZłotych Tarasach, a także w Łodzi, Poznaniu i Wrocławiu. Więcej o ofercie tego nowego importera wkrótce.

Degustowałem na zaproszenie Premium Cigars.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kamil

    I to zapewne 8 tawny, a nie lepszego Martineza (to dla mnie zagadka – lepsze wino, a zawsze widzę że bardziej schodzi tawny).

  • wojtek

    Właśnie odwiedziliśmy Taylor’s w Porto. Mieliśmy okazję próbować Vintage 2011 I single Harvest 1964. Dla mnie jako osoby zupełnie nie znające porto było to niesamowite doznanie. Poczucie styczności z czymś naprawdę wyjątkowym. Atmosfera miejsca, smaki I aromaty pozostaną na zawsze w pamięci.