Pinot kosztuje chyba 29,99.
Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).
Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.
Musisz być zalogowany by móc opublikować post.. Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
17 listopada 2015 o 12:27
Pinot kosztuje chyba 29,99.
17 listopada 2015 o 13:22 Sebastian Zdegustowany Bazylak
W rzeczy samej. Poprawiliśmy.
17 listopada 2015 o 13:40
Odnośnie viognier z departamentu Vaucluse to rozumiem to porównanie z bezą. Wina z viognier powstające tutaj są często miałkie, wybujałe, „przepełnione pustką” i z aromatycznym bogactwem viognier z Północnego Rodanu nie mają nic wspólnego i pod tym względem to wino jest typowe;) Nawet lokalesi przyznają, że dla viognier jest tu za nisko, za płasko i za gorąco, a szczep powinien być raczej uzupełnieniem kupaży, niż butelkowany samodzielnie.
17 listopada 2015 o 22:24 Kuba
Ale z drugiej strony wszyscy chcą pić Viogniera do trzech dych. Więc te południowe wersje szczepu raczej z nami zostaną na dłużej.
17 listopada 2015 o 23:50 Wojciech Bońkowski
A langwedockie wersje Pana zdaniem lepsze, czy to mniej więcej jeden poziom? Laurent Miguel Viognier i Marks & Spencer były dla mnie rozczarowaniem. Więcej właściwie nie próbowałem i zdaje się nie zamierzam.
18 listopada 2015 o 04:18 Kuba
Jest niemało dobrych, ale raczej nie tak dobrych jak Condrieu –– klimat cieplejszy, gleby żyźniejsze.
Ze średniej półki Viogniera polecam zwłaszcza hiszpański Miriade za 55 zł: https://winicjatywa.pl/el-catador-nowe-wina-2015/
18 listopada 2015 o 13:26 Wojciech Bońkowski
A tak w okolicach 100pln ma Pan coś do polecenia?
18 listopada 2015 o 13:29 Kuba
Francois Villard Contour de Deponcins – Deliwina
https://winicjatywa.pl/wejman-wine-bar-deliwina-warszawa/
Cuilleron Les Vignes d’à Côté – Vini e Affini
https://winicjatywa.pl/vini-e-affini-nowe-wina-francja-hiszpania-portugalia/
17 listopada 2015 o 14:59
Ten Burgund byl juz w ofercie Lidla w 2014 tyle tylko, ze tanszy bo po 24,99.Kupowalem w promo po 17,99:)
17 listopada 2015 o 16:10 valdano
Fakt. Czas mu nie zaszkodził, wręcz przeciwnie.
17 listopada 2015 o 19:27
Muller, a nie Mueller chyba ;)
18 listopada 2015 o 10:30 Nasz Świat Win
Obie wersje są poprawne.
17 listopada 2015 o 20:42
Oprocz w/w win znalazlem jeszcze dwie nowosci Val De Salis merlot po17,99 i CdR Les Hauts d”Oriet Vieilles Vignes po 13,99.Obydwa w rocz.2014.
17 listopada 2015 o 22:29 valdano
Tych win nie podano na degustacji prasowej.
17 listopada 2015 o 20:59
Ten Pinot Noir lepszy niż Grayrock z bidi?
17 listopada 2015 o 21:14 victor creed
Mnie osobiscie bardziej smakowal Grayrock, ale to tylko kwestia gustu.Burgund tez byl niczego sobie:)
19 listopada 2015 o 16:09 valdano
Czyli o 5 zł droższy i gorszy niż biedronkowy Grayrock.THX
18 listopada 2015 o 12:44 victor creed
Inny.
18 listopada 2015 o 17:39 Marcin Jagodziński
Z bidi Grayrock był homeopatyczny i sami zalecaliście żeby na kartony nie kupować bo żadna okazja za 24 zł a z Lidla za 30 zł jest tylko „inny”?
19 listopada 2015 o 11:20 victor creed
Nie nudź.
19 listopada 2015 o 15:53 Marcin Jagodziński
Proszę ustosunkować się do recenzji i podarować sobie impertynencje.
19 listopada 2015 o 16:45 victor creed
Na takim poziomie Pinot Noir jest jak komunikacja zastępcza w PKP, niby jest ok, ale nie jest wcale. Żeby nie było; zawsze staram się próbować wszystkie dostępne Pinoty w promieniu 10 km, więc i te popijałem. Francuz mi bardziej pasował, choć jest ascetyczny i mniej słiti (ma czystsze aromaty), co wychowanym na nalewkach babuni pewnie mniej odpowiada, więc biedowy wybór byłby dla nich lepszy. Ale jeśli kolega sympatyczny chciałby spróbować, co to w ogóle jest Pinot Noir, to nieśmiało sugeruję, by wziąć stówkę i kupić podstawowego burgunda od np. Meo-Camuzeta, polecam bez zadęcia. Na marginesie, odpowiedź kolegi Marcina: jest inny, była całkiem stosowna i trzeźwa.
19 listopada 2015 o 16:57 MAP
Nie pytałem o wino za 100 zł, nie jestem aż takim alkoholikiem. Pytałem które w segmencie dyskontowym jest lepsze.
19 listopada 2015 o 17:18 victor creed
Ależ odniosłem się właśnie do dyskontowych. Kolega mam nadzieję to zrozumiał i tylko przekornie wspomniał o tej stówce, o której napomknąłem przy okazji, mimochodem.
19 listopada 2015 o 17:46 MAP
Wyzłośliwianie sie na dyskontowych winach to pierwsza oznaka zaawansowanego hipsterskiego alkoholizmu.
19 listopada 2015 o 18:06 victor creed
Przecież pisałem, że je piłem, co jest równoznaczne z zakupem w markecie. Czasami warto coś kojarzyć, jakieś zdania, choćby nawet mgliście… Jakiś podstawowy poziom czytania i kojarzenia należy posiadać. Służy to lepszej komunikacji. Inna sprawa, że lubię być alkoholikiem hipsterskim :).
19 listopada 2015 o 18:18 MAP
Wolę być trzeźwym. Alkoholizm to nie hobby to choroba. A prawdziwe wino tylko u p.Hapaka na stole i w sklepie.
19 listopada 2015 o 18:29 victor creed
Jeśli ktoś twierdzi, że wina z marketu należy chronić przed krytyką, tylko dlatego, że są z marketu, to niewątpliwie cierpi na trudno uleczalny uwiąd intelektualny zwany potocznie wyrazem na literkę „i”. Hipsterskim alkoholikiem się bywa, a „osobliwie myślącym” się jest raz na zawsze ;). I ten niewinny drobiazg skłania mnie to optowania za hipsterką :D. Kto to Hapak? Jakiś didżej?
19 listopada 2015 o 18:36 MAP
Jeśli nie wiesz kto to jest p.Hapak to jesteś tu nowy i mało znaczysz. Alkoholizmu z intelektem staraj się nie wiązać bo będziesz musiał sie zaszyć.
19 listopada 2015 o 17:21 victor creed
Kup sobie w Lidlu Bourgogne Rouge Pinot Noir Eleve en fut de Chene 2012 ze spółdzielni Cave Aze z Macon. Wino musi trochę pooddychać.
19 listopada 2015 o 17:42 Marcin Czerwiński
Z focią będzie łatwiej, nie jestem aż tak na bieżąco.
18 listopada 2015 o 11:02
Widzialem już Chateau Lynch Moussas 2013 za 149 zł w Lidlu, cena 149 zł a nie 119 zł czyli podwyższyli stawkę…
Rocznik słady, choć samo wino jest oceniane nieźle przez krytyków… U jednego z naszych wspanialych importerow kupiłem ze dwa lata temu drugie wino tego zamku za ok 100 zł ale rocznik 2009
21 listopada 2015 o 21:17 Sherlock
Przedwczoraj kupiłem je za 119zł.
18 listopada 2015 o 21:29
Cabernet d’Anjou 2014. Autor potępia, a ja zdecydowanie polecam. Kupiłem już dwukrotnie. Dla mnie ten anty hit jest bardzo dobry. Polecam do sushi. Czytam te wasze oceny win z Lidla i nie mogę uwierzyć, że próbujemy te same wina. Może dlatego, że autor recenzji tych win nie pije, tylko płuka usta i wypluwa. Nie kupuje tych win do picia, tylko degustuje kilkanaście, albo i więcej butelek po kolei. Ciekawy jestem jakie wino próbował przed tym Cabernetem d’Anjou? A propos ten anty hit otrzymał brązowy medal na konkursie „des Vins du Val de Loire” http://www.vinsvaldeloire.fr/uploads/files/Concours_vins_Loire/palmar%C3%A8s%20concours%20vinsvaldeloire%20anjou%20saumur%202015.pdf
19 listopada 2015 o 06:51 Krzysztof Majer
A co to ma do rzeczy czy się wino wypluło, czy zdegustowało kilkanaście? w jaki sposób to wpływa na smak półsłodkiego Caberneta znad Loary?
a przy okazji, półsłodkie do sushi……………
19 listopada 2015 o 07:46 Wojciech Bońkowski
No właśnie, tak to wygląda jak się nie wie. Pisze się bzdury. Użył Pan zwrotu typu „masło maślane”. „A co to ma do rzeczy czy się wino wypluło, czy zdegustowało kilkanaście? ” Nie rozumiem, o co Panu chodzi? Ciężko zdegustować kilkanaście win nie wypluwając!! Chyba to jest zrozumiałe. Jak się nie widzi różnicy, to tak wychodzi jak w recenzji.
Co do sushi wystarczy je jeść i się o tym można przekonać.Dokładnie to półsłodkie, Joseph Verdier Cabernet d’Anjou Domaine des Iris 2014 idealnie pasuje. Nie pisałem o innym półsłodkim i nie miałem na myśli innego półsłodkiego. Ja bym to zrozumiał, gdyby takie bzdury pisała „Pani Krysia z samu”, a nie tacy „znawcy” jak w Winicjatywie. Dlatego mnie to bulwersuje. Aż mnie trzęsie jak czytam takie bzdury.
Każdy(?) wie, że kolejność tego, co się po czym pije, ma duży wpływ na smak tego, co się aktualnie pije. (sic!)
No, widocznie nie każdy.
Aż dziwne, że czasami zgadzam się z Waszymi komentarzami.Ha,ha,ha.
19 listopada 2015 o 08:36 Krzysztof Majer
Chyba półsłodkie do sushi Panu zaszkodziło. Może coś na uspokojenie? bo naprawdę nie ma czym się podniecać.
i nadal nie wiemy co się zmienia w smaku Cabernet d’Anjou w zależności od przełknięcia albo wyplucia, poza poziomem alkoholu we krwi.
19 listopada 2015 o 09:05 Wojciech Bońkowski
Dziękuję za radę. Zaraz coś wezmę.Ha,ha,ha.
Ja wiem, że „półsłodkie” to straszne słowo. Brrr…. aż mnie wzdryga, przy tym słowie. Ha,ha,ha. A czego nie wiemy, to już się pewnie nigdy nie dowiemy.
19 listopada 2015 o 11:12 Krzysztof Majer
Może ta ryba była mało świeża albo Anjou przedawkowane skoro tak Panem telepie ?
19 listopada 2015 o 18:37 Wojciech Bońkowski
Ale tak całkiem serio co do tego wypluwania/przełykania, to ja nie potrafię sobie wyobrazić, jak wy – profesjonaliści potraficie ocenić wino bez przełknięcia go, bo dla mnie wrażenia z odbioru danego wina to również uczucie w przełyku i kilka sekund po samym przełknięciu, posmak jaki pozostaje w ustach. Naprawdę uważa Pan, że nie ma absolutnie żadnej różnicy przy ocenie, jeśli wino się wypluje, a nie przełknie? Ja raptem na kilku większych degustacjach wypluwałem (bo przełknięcie kilkudziesięciu win jednego dnia byłoby niemożliwością) i zawsze miałem poczucie, że nie poznałem tego wina tak, jak bym chciał, nie w pełni. Dla mnie idealna ocena wina to taka, gdy wypijemy (przełkniemy) kilka kieliszków i to najlepiej z tej samej butelki dzień po dniu, no ale jeśli ocenia się na przemysłową niemalże skalę, to jest to niewykonalne.
20 listopada 2015 o 00:45 Krzysiek Simsak
Jest Pan pierwszą osobą, która ma kubki smakowe w przełyku.
Oczywiście dla Pana idealna ocena wina to taka, którą Pan sam stosuje.
Krótko mówiąc „nie potrafię sobie tego wyobrazić” = „nie mogę uwierzyć, że próbujemy te same wina” = „no właśnie, tak to wygląda jak się nie wie. Pisze się bzdury” = „aż mnie trzęsie jak czytam takie bzdury”
Bardzo dziękujemy za ten wywód.
20 listopada 2015 o 08:44 Wojciech Bońkowski
Nie chodzi o kubki smakowe w przełyku, w jakiejś książce spotkałem się z opisem, że zapach wina odbieramy nie tylko przez nos, ale również właśnie przy przełknięciu, gdy opary przedostają się przez gardło do jamy nosowej – jest to zbieżne z moimi odczuciami, więc dlatego napisałem o tym, że przełknięcie wina w moim przypadku robi różnicę.
Pisząc, że nie potrafię sobie wyobrazić pełnej oceny wina nie przełykając miałem na myśli tylko to, co napisałem, czyli, że nie potrafię sobie tego wyobrazić, bo sam tego nie umiem, ale jak najbardziej daję wiarę, że degustatorzy nie mają z tym problemu. Wiele razy sugerowałem się przy zakupie np. Pana opisem (wypluwanego w większości przypadków) wina i był on trafiony, więc nie podważam, że się da.
Inna sprawa, że jak ktoś pije wino tylko dla przyjemności, a nie dla oceny, to ważne dla niego (a przynajmniej dla mnie) jest wszystko od powąchania wina w kieliszku, poprzez smak w ustach, przełknięcie, do stan w jakim się znajduje w kilka chwil po wypiciu, a nawet stan na drugi dzień. Dwóch ostatnich nie da się sprawdzić podczas degustacji.
20 listopada 2015 o 10:05 Wojciech Bońkowski
To raczej Pan Panie Wojciechu jest pierwszą osobą, która nie ma kubków smakowych w przełyku i bardzo dziwi to, co Pan pisze, bo chce Pan rzekomo uchodzić za profesjonalistę.
Kubki smakowe jak najbardziej znajdują sie w górnej części przełyku.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kubki_smakowe
Mało tego smakując wino tak jak Pan to robi czyli wypluwając bez przełykania nie uruchamia Pan wszystkich kubków smakowych w gardle i nagłośni. Pan Simsak ma jak najbardziej rację, a dla niedowiarków prosze sprawdzić jaki macie Państwo smak jak płuczecie pastę do zębów po myciu zebów, a jaki jak przełkniecie to co płukaliscie…
20 listopada 2015 o 10:11 Dr Gerard
Z całym szacunkiem, ale z tego, co mi wiadomo, wszyscy degustatorzy wypluwają wino i na tej podstawie tworzą notki. Zaś co do kubków smakowych? Czy wiadomo, jakich odczuć receptory znajdują się w przełyku i nagłośni? Bo jeśli tych samych pięciu, które występują na języku, to nie widzę powodu, dla którego przełknięcie jest wymagane.
20 listopada 2015 o 10:16 Sebastian Zdegustowany Bazylak
Z całym szacunkiem, ale nie wiem, czy ma Pan prawo zabierać głos w sprawie „wszystkich” degustatorów. Ja znam takich, którzy przełykają, malutkie ilości, ale jednak. A tego, że receptory smakowe różnie odbieraja smaki w zależności od umiejscowienia uczą już w szkole podstawowej.
20 listopada 2015 o 10:29 Dr Gerard
Oczywiście przesadziłem z generalizacją – zdecydowana większość.
Teza o ulokowaniu kubków smakowych odpowiedzialnych za poszczególne smaki w określonych miejscach jest fałszwa. Kubki smakowe są umieszczone w sposób mniej uporządkowany. W szkole uczę właśnie pierdół na ten temat,
20 listopada 2015 o 12:52 Dr Gerard
Jednakże to, czego czesto uczą w szkole podstawowej (że receptory smakowe różnie odbierają smaki w zależności od umiejscowienia), jest bezmyślnie powtarzanym od lat, zakorzenionym w literaturze błędem, wynikającym z popełnionej raz pomyłki interpretacyjnej. Nie o umiejscowienie chodzi, a o próg pobudliwości dla określonych substancji. Nie zmienia to faktu, że przełykanie i wypluwanie dja inne efekty w świadomym odbiorze smaku przez mózg. Wydaje mi sie jednak, że gdy ktos stale wypluwa, to moze całkiem realistycznie porównać dwa i wiecej win między sobą – djać sensowna ocene jakości. A gdy przypadkiem przełknie, zdziwi sie, że przed chwila ocenione smakowało nieco inaczej :)
Może to ostatnie jest przyczyna, dlaczego to samo wino ocenione przez WS smakuje czarną porzeczką i lukrecją, a ocenione przez WA – wiśnią i czekoladą? Podobna różnica zdań zdarza sie niezmiernie często – polecam sprawdzić.
Pozdrawiam
20 listopada 2015 o 12:43 Wojciech Bońkowski
Przykro czytać, gdy ktoś o tak dużym autorytecie (bardzo szanuję Pana opinie na temat wina, jego aromatow i smaków, a także na wiele innych spraw dookoła wina) autorytatywnie podważa wiedzę biologiczną, której, jak tym samym wskazuje, nie ma.
Proszę więcej nie pisać o biologii i fizjologii smaku i nie bronic sie przed faktami. Nie neguję możliwości rzetelnej oceny wina bez przełykania, ale każdy neurobiolog zajmujacy sie czuciem węchu i smaku odpowie, że suma smaków i efekt osiągany w mózgu po przełknięciu jest nieco inny (nie lepszy i nie gorszy, a inny), niż po wypluciu porcji wina. A wpływ na to ma nie tylko obecność kubków smakowych na błonie nagłośni, w gardle i górnej części przełyku, ale także złożony system przekazywania sygnałów z różnych kubków smakowych i z okolicy wechowej jamy nosowej do regionów mózgu. O tzw. efekcie „conditionig volley”, zwiazanym z wypitym wcześniej winem lub zjedzonym kęsem pokarmu, nie będę się rozpisywać, ale wskazuję trop pod rozwagę.
20 listopada 2015 o 12:53 niestety, mam kubki w przełyku
oczywiści miało być „conditioning”
20 listopada 2015 o 14:23 niestety, mam kubki w przełyku
Nie chodzi nawet o te nieszczęsne kubki smakowe, idzie raczej o pewną praktykę, która można sobie wyrobić degustując (ale też i pijąc/przełykając) wina od lat, czyli robiąc to zawodowo. Degustator ma za zadanie przekazać pewną porcję informacji, każdy doskonale wie (no prawie każdy), że to samo wino różnie smakuje, kiedy inna jest temperatura, kiedy podamy na drugi dzień, na trzeci, na czwarty… itd. Degustator-krytyk daje też prognostyk na przyszłość (jak w przypadku win wyższej klasy). Sam nie mam problemu z wyborem wina na degustacji, które mi smakuje, nie muszę przełykać. Kupuję później butelkę i jestem zadowolony – po to też są degustacje. Owszem, wino może później, przy piciu całej butelki, dać inne wrażenia, pogłębić doznania itp. To jest oczywiste i każdy pijący wina o tym wie. Czepianie się wiedzy na temat rozmieszczenia kubków smakowych jest nieco małostkowe i pachnie awanturnictwem, i jakoś mnie nie dziwi, że temat wypłynął przy Lidlu…
20 listopada 2015 o 19:43 Marcin Aleksander
Nie za bardzo wiem, w którym momencie miałbym rozpętać awanturę, nie poddałem przecież w wątpliwość kompetencji degustatorskich Pana Wojciecha, tylko poprawiłem istotny błąd merytoryczny dotyczący biologii smaku. Nie ma to też nic współnego z Lidlem, nigdy w życiu nie kupiłem tam wina, więc się nie znam – zainteresował mnie wątek fizjologiczny. W kontekście awantury uprzejmie proszę zauważyć, że to nie ja bezceremonialnie zbeształem dyskutanta zdaniem: „Jest Pan pierwszą osobą, która ma kubki smakowe w przełyku”… Pozdrawiam :)
20 listopada 2015 o 22:09 ten, co ma kubki w przełyku
Ani nikt nie rozpętał awantury, ani nikt nikogo nie beształ, zbyt mocnych słów Pan używa, niestosownych do drobnej polemiki. Awanturnictwo to raczej z przymrużeniem oka należy rozumieć (powinienem jednak zaznaczyć ironizowanie). Nie pisałem, że ma Pan coś wspólnego z Lidlem, bo i po co. W watkach lidlowych bywa czasami „awanturnie”, by trzymać się tej poetyki, dlatego o tym wspomniałem ;). Ot i tyle. Ale dobrze; odniosłem się ogólnie do dyskusji, ale pod Pana wpisem, mógł Pan inaczej odebrać.
23 listopada 2015 o 10:39 Krzysztof Majer
Czytam i nie wierzę.. Szczerze Panu współczuję.
22 listopada 2015 o 12:23 Wojciech Bońkowski
„….zdegustowało kilkanaście razy” hahahaha pisz po polsku – degustowało !
22 listopada 2015 o 13:50 Jerzy Kiełbik
Drogi degustatorze napisz , ktore z win polecasz:)
19 listopada 2015 o 12:21 Krzysztof Majer
Też testowałem to wino i jest fatalne. Jak perfumowana landrynka wymieszana z zielonym pędem wierzby.
22 listopada 2015 o 20:55 Krzysztof Majer
Obiema parami rąk podpisujemy się pod opinią zarówno Winicjatywy jak i Sebastiana. Chyba jednak o czymś to świadczy jeśli co najmniej 4 osoby mówią, że wino było fatalne.
23 listopada 2015 o 00:10 Nasz Świat Win
Tak, świadczy że wino było fatalne dla tych osób. Ale ja wolę ocenę winiarzy z Francji (plus własną). Na razie go nie powtarzam, bo jest dużo ciekawych (chyba) nowych win do wypicia w Lidlu. Z opinią Sebastiana nie polemizowałem, bo się z nią zgadzam, ale postawionym wnioskiem już nie. Landrynki lubię. Więc to by nic nie dało. Zielonego pędu wierzby nie jadłem. Pewnie tak samo jak i Sebastian, więc takie porównanie nie ma sensu. Jest tylko obrazem jego wyobraźni, że (może) tak by smakowały pędy wierzby. Chociaż mogę się mylić i jest amatorem pędów wierzby. W to, że jest amatorem landrynek, wierzę. Ha,ha,ha. Od miesiąca nie czytam już żadnych recenzji z degustacji, zanim sam nie wypiję danego wina. Zbyt często się z nimi nie zgadzam. Nie chcę się uprzedzać, aby nie psuć sobie niespodzianek. Nawet nie czytam nazwy producenta, chyba, że krzyczy z etykiety. Najczęściej nie zgadzam się z negatywnymi recenzjami. I tak się składa, że kiedy konfrontuję to z ocenami tych win na innych rynkach, pokrywają się z moimi ocenami. Pewnie to zawsze jest przypadek. Ha,ha,ha. Z wieloma Pana recenzjami akurat się zgadzam. Proponuje przejść na ty, bo to zadęcie pan/pani, nie pasuje pasjonatom wina. Pozdrawiam
23 listopada 2015 o 00:20 Krzysztof Majer
Pewnie, że każdy może inaczej wino odbierać i taki też jego urok. Najważniejsze, że Tobie smakowało, bo przecież o to chodzi. Jednak podtrzymuję dalej, że dla nas to było kiepskie wino, bodajże najgorsze z tych zaprezentowanych przez Lidla. Natomiast nie przywiązywałbym się za bardzo do ocen i medali zdobytych na konkursach, bo wiemy jak to z nimi bywa różnie i nawet oklejenie butelki kilkoma naklejkami dokumentującymi te „sukcesy” nijak się czasem ma do jej zawartości.
23 listopada 2015 o 19:51 Nasz Świat Win
D3D tez poleca to wino:)
23 listopada 2015 o 22:41 valdano
No cóż…
28 listopada 2015 o 10:30 Krzysztof Majer
Cóż, także próbowałem tego wina – w tydzień albo i więcej dni po prezentacji – i także uważam, że do tej pory różowe wina w Lidlu były lepsze
29 listopada 2015 o 22:32
Proszę Państwa jako nowicjusz , który nie chce być winowym troglodytą ale nie pretenduje też do roli znawcy bo jest mi to zwyczajnie niepotrzebne poszukuję na tym portalu cennych wskazówek. Zazwyczaj się nie zawodzę chociaż przeszkadza mi pewna wyniosłość i przeintelektualizowane komentarze. Takie nic nie dają. Znawca sobie poradzi a nowicjusz nie skorzysta …
Chciałbym niektórym komentatorom powiedzieć spuścicie powietrze i do rzeczy.
Nie zgadzam się z tak lakoniczną oceną Val de Salis. Kupiłem bo zaintrygowały mnie szczepy Syrah – Viognier.
Syraha znam dobrze ale Viognier … ??? No w Polsce to zaczynam dopiero zauważać.
To wino rzeczywiście łatwo się pije a to dla mnie oznacza, że Francuzi wstrzelili się świetnie z kwasowością a wino jest łagodne i posiada jednak ten „szpic” smakowy.
W nosie wyczuwam alkohol ale nie przeszkadza mi to bo ma ono taką winogronowość :-)
Żadnych tam śliwek, truskawek czy jagód tam nie czuję ale właśnie „winogronowość” co mi niezmiernie odpowiada i aż prosiło się o sery ( akurat nie miałem, poszło solo ).
Kupię na pewno jeszcze raz. Za 20 dychy. Nooo, przepraszam, takie wina mi dajcie !