Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Biedronka na jesień

Komentarze

Jesień okresem nowych ofert. W końcu sprzedawcy wina mają już tylko dwa miesiące, żeby coś zarobić. Dlatego po Lidlu i Żabce nową gazetkę inauguruje Biedronka, choć zamiast zwyczajowych 2 miesięcy od ostatniej oferty (recenzowaliśmy ją tu) minęło zaledwie półtora.

Oferta nazywa się „Festiwal Win Portugalskich” (całą gazetkę w PDF ściągniesz tutaj). A w zasadzie powinna się nazywać „Powrót do domu”. Po roku bowiem Biedronka wróciła do tego, co robi najlepiej – importowania tanich win od dobrych winiarzy ze swojej ojczyzny. W międzyczasie pojawiały się co prawda różne wina portugalskie takie jak białe Bucellas i czerwone Pedra Cancela, na półkach stały też evergreeny takie jak Quadrifolia. Natomiast wycieczki poza macierzystą ziemię kończyły się dla Biedronki mniejszymi lub większymi porażkami, a najwyżej względnymi sukcesami.

Teraz Biedronka – to zapewne eksplozja jesiennego detalicznego testosteronu – stawia na Portugalię z dużym impetem. W nowej, największej dotąd ofercie znajdziemy aż 34 wina w cenie od 9,99 do 29,99 zł (średnia cena – 15,97 zł). Pojawiają się flaszki ze sławnymi markami takimi jak Vallado, João Portugal Ramos, Quinta de la Rosa czy Esporão. Jakość wielu win jest dobra, z całej oferty bije trzeźwość umysłu, taka handlowa Realpolitik. Nie mam wątpliwości, że przy silnej pozycji Biedronki na rynku te wina zawędrują faktycznie pod strzechy i pozostawią po sobie dobre wrażenie.

Kliknij aby powiększyć i ściągnąć (800KB).

No to teraz kilka uwag. Oferta jest solidna, dobrze zrównoważona – cztery wina różowe, musujące, słodkie, dostajemy przekrój praktycznie przez wszystkie regiony Portugalii. Ale jest też cokolwiek nudna – wiele win czerwonych smakuje tak samo. Cóż, za 15,97 zł nie ma co oczekiwać emocji i konsumenci o tym wiedzą.

Po drugie, ceny. W poprzednich portugalskich „festiwalach” Biedronki pełni szczęścia można było zaznać za 15–17,99 zł. Kilka etykiet eksplorowało głębokość 9,99, a wybór za 11,99 zł był spory. Teraz moje ulubione flaszki z tej listy kosztują sporo powyżej 20 zł, a poniżej 14 zł żadnej nie kupiłbym ponownie – są pijalne i tyle. Czy Biedronka zaczyna odczuwać wzrost cen win europejskich, o którym pisaliśmy już tu?

Po trzecie, piractwo. Biedronka już rozpychała się na polskim rynku łokciami, wstawiając na półki wina importowane już przez inne firmy w cenach o 30–50% niższych, niekiedy niższych (netto) niż w Portugalii. Dyskutowaliśmy o tym już wiele razy. Rzecznik Biedronki zapewniał, że marża jest dodatnia, a Czytelnicy pytali retorycznie, po co Biedronka miałaby śledzić ofertę sklepów winiarskich w Milanówku.

Tym razem nikt mnie nie przekona, że zupełnie przypadkowo na 34 wina co najmniej pięć pokrywa się z ofertą liczących się dystrybutorów win portugalskich w Polsce. Najmniejszy problem, gdy winiarz posiadający już u nas importera oferuje Biedronce inną, niedostępną w Polsce etykietę. To przyjęta na świecie praktyka; w Biedronce od dawna w sprzedaży jest Quadrifolia od Vallado (importer w Polsce: Mielżyński) i Gadiva od Lavradores de Feitoria (Atlantika) i nie ma w tym nic złego. Tym razem jednak pojawiły się dokładnie te same wina: Marquês de Borba (29,99 zł zamiast 52,90 zł w Centrum Wina / Winezji), Alandra (14,99 zł zamiast 25 zł w Atlantice), Cunha Martins (14,99 zł zamiast 26 zł w Wina.pl, choć jest to trochę inne wino) i Dourosa (24,99 zł zamiast 47 zł w Enotece Polskiej).

Wstyd jest po stronie winiarzy, którzy oferują Biedronce to samo wino w cenie niższej nawet o 40% niższej (kalkulację opieram na informacjach od importerów). Ale też po stronie dyskontu, który z dominującej pozycji rynkowej zniża się do tego typu fauli i z miliona win dostępnych w Portugalii sięga akurat po te, z których żyją inne firmy. W jednym przypadku mógł to samo wino kupić pod trzema różnymi etykietami – wybrał tę, która już funkcjonuje w Polsce…

Pełne opisy win:

Messias Bruto

Czy Biedronka znalazła następcę słynnych bąbelków Villa Conchi? Aż tak dobrze nie jest, a to portugalskie „szampańskie” jest w sumie proste i dość toporne, ale w swojej cenie 19,99 zł jest całkiem smaczne.

Soc. Agr. Félix Focha Lisboa Tova Branco dry 2012

Jednym słowem: słabe. Smak winogron ledwie wyczuwalny, przyplątuje się jakieś bezsensowne masło. Nie polecamy. Jedyne pocieszenie to cena 11,99 zł, ale po co płacić za niedobre wino?

Terras de Alter Alentejano Fado 2012

Niższa klasa średnia. Cień czerwonego Fado (patrz niżej), które przynajmniej ma trochę owocu, a tu wyczuwalny głównie kwas cytrynowy. Za 12,99 zł da się wypić, ale po co?

Quintas de Melgaço Vinho Verde Terra Antiga Branco

Typowe Vinho Verde o posmaku ogórka i zielonego jabłuszka. Gaz leciutko szczypie w język, choć jak na standardy Verde jest go dość mało, podobnie jak chemii. Tylna etykieta zapowiada „wino półwytrawne” – w znaczeniu polskim, to znaczy „mało kwasowe”. Pijalne, choć nie są to wyżyny smaku nawet jak na Verde. 12,99 zł.

Caminhos Cruzados Dão Titular Branco 2012

Dziwny bukiet żadnawo-żwirowy. W smaku wino natomiast się broni – jest dość gęste jak na swój przedział cenowy (14,99 zł), łagodne, półwytrawno-jabłeczne. Przyjemne, choć trochę bezpłciowe. Uczciwa cena (w Portugalii na półce 2,70€).

Quinta do Vallado Douro Paço do Monsul Branco 2012

Przyjemne, lekkie wino białe do codziennego picia. Bardzo aromatyczne – z czterech szczepów deklarowanych na kontrze wyraźnie przeważa Moscatel. Bezproblemowe i proste, ale w sam raz smaczne. Vallado to pewniak. 19,99 zł to dobra cena, choć nie superokazja.

Fálua Monte da Serra Rosé

Półwytrawny róż o smaku truskawkowej szminki. Toporne i w sumie mało przyjemne, bo jest obłe i neutralne. 9,99 zł.

Casa Ermelinda Freitas Peninsula de Setubal Vinha do Rosário 2012

Najlepsze wino różowe w tej ofercie – do czasu. Niestety po obiecującym winno-cukierniczym początku spod znaku smacznej czereśni pojawia się mokra psia sierść. Dlatego zastanawiam się, czy zapłaciłbym za nie 11,99 zł.

Quintas de Melgaço Vinho Verde Terra Antiga Rosé

Akceptowalne rosé. Bardzo lekkie, ale nie do końca bezsmakowe. Leciutkie gazowanie wzmaga poczucie świeżości. Jesteśmy na tak, zastrzegając, że to prościzna. 12,99 zł.

Mateus Rosé

Landrynkowy ulepek z ledwie wyczuwalnym gazem. Produkt winopodobny, który zdrowiej dla środowiska byłoby sprzedawać w puszkach. 14,99 zł to o wiele, wiele za dużo za tę jakość.

Divinis Ventus Portugalis półsłodkie

Aż trudno uwierzyć, że zrobiono to z winogron, a nie z ziemniaków. Wiekopomne osiągniecie przemysłu winiarskiego. Nie polecamy. Stracone 9,99 zł.

Soc. Agr. Félix Focha Lisboa Tova Tinto semi-dry 2011

Nie zachwyca. W smaku głównie cierpkie wiśnie. Balansuje niebezpiecznie na krawędzi dzielącej wino od kompotu. Zgodne z tytułem „semi-dry”. Nie jest niedobre, ale naprawdę lepiej dopłacić parę złotych do lepszego wina (11,99 zł),

Fálua Tejo Vinhas de S. Paulo Tercius 2012

Reklamowane na kontretykiecie jako „wino pełne o głębokim kolorze” jest tak naprawdę blade i lekuchne. Nie jest natomiast złe, zwłaszcza za 12,99 zł. Mimo wszystko polecam dopłacić i kupić coś lepszego.

Terras de Alter Alentejano Fado półwytrawne 2012

Kolejne wino zwane półwytrawnym, które jest zdecydowanie wytrawne i do tego kwaśne. Mięsisto-czereśniowy owoc może się podobać, choć w tle pojawia się pocukrzony plastik. Średnia klasa średnia. 12,99 zł to w sumie niski wymiar kary.

Qynas półwytrawne 2012

Tak kiedyś smakowały dobre wina stołowe, zanim na fali permisywizmu awansowały od kategorii win regionalnych. Smak wiśni i porzeczek na lekko cierpkim podłożu, które z czasem robi się coraz bardziej nieprzyjemne. Nazywa się „wino czerwone półwytrawne”, smakuje jednak wytrawnie i kto je kupi jako „semi”, raczej nie wróci po drugą flaszkę. Werdykt: pijalne plus. Ale 14,99 zł za półwytrawnego sikacza to jednak drogo.

Cunha Martins Terras do Dão Tinto 2011

Agresywny bukiet o zapachu wiśniówki. Naprawdę sporo mocy za te pieniądze, która jednak w smaku okazuje się miłym pluszowym misiem, który wszystko wybacza. Niezłe wino, chociaż nie do końca podoba mi się ten likierowy niuch. 14,99 zł.

Vallegre Douro Dona Carla 2011

Inny rejestr niż pozostałych win w tej ofercie: uderzenie gorąca, zapach asfaltu i suszonych ziół, smak spalony słońcem, suchy, trochę krótki. Stylistycznie Portugalia sprzed 10 lat. Ja nie tęsknię. 14,99 zł.

Sogrape / Casa Ferreirinha Douro Esteva 2011

Słynna etykieta i może dlatego lekkie rozczarowanie? Przyzwoite wino o dobrej ilości porzeczkowego owocu, ale takie jakieś wstrzemięźliwe i niewyraźne. Jak na portugalskie, to prawie francuskie. Są w tej ofercie lepsze wina. 16,99 zł.

João Portugal Ramos Alentejano F’Oz 2012

Półpoważne wino o smaku stanowiącym mieszankę gorzkiej czekolady i wiśni. Dość długi posmak. Dobre, choć mało wyrafinowane. Kulturalne, znać rękę dobrego winiarza João Ramosa. 16,99 zł – jeden z lepszych zakupów w tej ofercie.

CARMIM Alentejo DOC Monsaraz Alicante Bouschet 2012

Zwykły Monsaraz recenzowaliśmy jakiś czas temu. Teraz dostajemy podkręcone wersje jednoszczepowe. Piliście kiedyś czysty szczep Alicante Bouschet? To się zdarza praktycznie tylko w portugalskim regionie Alentejo. Zaleca się mocnym owocem i koncentracją. Całkiem świeże, co przy Alicante nie tak łatwo osiągnąć. Portugalia na tak. Drugi i trzeci łyk mniej ciekawe, brakuje pazura. 19,99 zł.

Quinta do Vallado Douro Paço do Monsul Tinto 2011

Jedyne wino czerwone w tej ofercie o wyraźnych nutach beczkowych, ale nieprzesadnych – jest i mocny owoc, i ogólne poczucie mocy i zarazem relaksu. Owoc całkiem niezły, choć w tej konkurencji wino przegrywa z Dourosą i Marquês de Borba. Ale jest od nich wyraźnie tańsze – 19,99 zł. Dobre +.

Quinta de la Rosa Douro Dourosa 2011

14.5%. Mocne Douro, z nutami porzeczkowego dżemu i czekolady, mocnym garbnikiem, lekko suche, ale wypolerowane i kontrolowane. W końcówce jeszcze podkręcenie mocy, pojawiają się nuty dębowe. Robi wrażenie w swojej cenie 24,99 zł. Na drugi dzień zdecydowanie najlepsze wino czerwone z tej serii. O tym producencie pisaliśmy już tu.

João Portugal Ramos Alentejo DOC Marquês de Borba 2012

W dyskoncie dla klasy średniej desant etykietki dla wyższej klasy średniej. Spora klasa w swoim segmencie, wino czyste, intensywne, o sporej głębi wiśniowego smaku. Kwasowość całkiem niezła. Kulturalne, spokojne, satysfakcjonujące wino. Brawo. Tyle że cena 29,99 zł nie jest aż tak okazyjna – za tę kasę można poszaleć w niektórych sklepach specjalistycznych takich jak Kondrat, Mielżyński i parę innych.

Martinez Master’s Reserve Port

Dobrej klasy porto za względnie małą kasę (29,99 zł) czyli brawo Biedronko! Takich właśnie dobrych znalezisk oczekuję od marketu. Nie jest to wino klasy vintage ani nawet late bottled vintage, ale czyste, soczyste, z przewagą owocu nad alkoholem. Świetne (na swoją miarę). Partnerstwo „Owada” z producentem Martinez pięknie się rozwija, bo wyróżniliśmy już przecież to LBV.

Zobacz archiwum wszystkich akcji Biedronki:

Nowy Świat (sierpień 2013)
Francja
(czerwiec 2013)
Włochy
(kwiecień 2013)
Hiszpania
(luty 2013)
Portugalia
(październik 2012)
Hiszpania
(sierpień 2012)
Francja
(kwiecień 2012)
Włochy
(luty 2012)
Hiszpania
(październik 2011)
Francja
(wrzesień 2011)
Portugalia
(czerwiec 2011)
Włochy
(czerwiec 2010)

Źródło win: nadesłane do degustacji przez Biedronkę.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Prangus

    To co dla Pana jest wadą tj. niska cena /piractwo/ win obecnych już na naszym rynku – gdyż jak mniemam Pana serce jest po stronie importerów – dla nas konsumentów jest wielką cnotą… Nie każdego stać na wina z Lidla po 200 złotych… Gdzieś w innym miejscu ganił Pan „marżowanie” importerów… Tutaj mamy zapewne z tym właśnie do czynienia….
    W świetle powyższego zabawny jest kolejny zarzut, że przeciętne ceny win wzrosły… To w końcu o co chodzi… Ma Pan za złe, że niektóre wina sa za tanie, no bo importerzy na tym tracą, a potem narzekania, że za drogie…
    Trzeci zarzut tez jakiś taki naciągany… Że wieje nudą… Cóż o gustach się nie dyskutuje, ale jakoś to nie współbrzmi z tym, że oferta jest ciekawa i przekrojowa…

    Nic to…. Alleluja i do przodu!
    Śpieszny się pić wina z Biedronki, bo tak szybko odchodzą…

    • Wojciech Bońkowski

      Prangus

      Wzrost cen nie był zarzutem, tylko zauważeniem faktu. I być może przewidywaniem przyszłości, że już nie będzie tak miło jak dotąd, że były 2–3 wina do wyboru po 9,99 zł.

      Co do piractwa, nie zmieniam zdania. Biedronka mogłaby sprowadzać wina w Polsce niedostępne w tych samych cenach co teraz i wszyscy by ją chwalili. A w ten sposób nadużywa pozycji dominującej, żeby osłabiać konkurencję na rynku. I akurat jej ofiarą teraz padli importerzy marżujący nisko lub bardzo nisko np. Kondrat, Enoteka Polska.

      • Invisible

        Wojciech Bońkowski

        Tak po cenie tego wspomnianego tu Vinho Verde Terra Antiga widać jak Kondrat marżuje nisko. 29/13 = 2,23

        2,23 razy drożej u niego niż w Biedzie.

        Można tu na tym portalu stworzyć taki dział, gdzie byłby ranking ile razy dane wino jest droższe u importerów/marżowców, aniżeli w dyskoncie. Za pomysł nie roszczę sobie żadnych gratyfikacji ;-)

        Na numer jeden typuję Moscatel de Setubal, takie winko likierowe z Biedy. W Biedzie było po 16 zł, a jakiś marżowiec sprzedawał po 55 zł. Podobno nawet reklamy w Magazyn Wino dawał.

        55/16 = 3,43

        • Wojciech Bońkowski

          Invisible

          Nie ma Pan pojęcia po ile Kondrat i Biedronka kupują to wino, więc perorowanie o marży jest bez sensu. Niewykluczone że Kondrat marżuje mniej niż Biedronka, skoro różnica w cenie zakupu może wynieść ponad 50%.

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            Może w tym przypadku nie wiem, ale przykład Alandry pokazuje dobitnie jak marżują marżowcy [wybaczy Pan, że będę używał pana sformułowania, ale dobrze oddaje ono meritum sprawy], a jak dyskonty, w tym przypadku Bieda. Tak się składa, że trochę tego lata pijałem to winko w Polsce, gdyż było w Biedzie dostępne już latem. Żadna tam a tego wina petarda, ale w swej cenie, na upały było na pewno OK. Tak sie skłąda, że potem byłem jeszcze w Portugalii i tam przecietna cena tego wina to 1,99 EUR. Ktoś tu pisał, że 2,19 EUR, ale ja widziałem je po 1,99. Zakłądam, że ci co sprzedawali to wino po 1,99 EUR, a nie była to jakaś sieć tylko np. zwykły sklepik w Albufeirze kupowali to wino po 1,50 EUR. Tym samym mieli marżę ok. 25%. Podejrzewam, ze przywołąny tu przez pana importer tj. Antaltica i Bieda kupowali to wino w podobnej cenie. No bo jesli jakiś sklepik w Albufeirze mógł kupić, to dlaczego nie Atlantika. Uwzględniając polską specyfikę tj. koszty transportu, podatki, lecz takie same dla Biedy jak i Atlantiki, jaką marżę ma Bieda, a jaką Atlantika? Co najmniej dwa razy większą niż Bieda.

          • Radek Rutkowski

            Invisible

            Jestem właśnie w Portugalii i słynne Vinho Verde z Żabki (to z brązową etykietą) jest w markecie na półce za 3 EUR z haczykiem. I co teraz? O dziwo, większość win dostępnych w Biedronce jest tutaj droższa :).

          • Wojciech Bońkowski

            Invisible

            „przywołąny tu przez pana importer tj. Antaltica i Bieda kupowali to wino w podobnej cenie” – widać że nie ma Pan pojęcia o czym pisze. Tym bardziej kiedy Pan pisze że wino kosztujące 1,99€ ktoś kupił za 1,50€. Zapomniał Pan o prozaicznym elemencie ceny wina jakim jest VAT.

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            Widać, że Pan tez nie ma pojęcia o czym Pan pisze. Może Pan nie uchwycił tego, że jesteśmy od 10 lat członkiem UE i sprzedawca z UE wystawia fakturę brutto. Pisałem więc o cenach brutto. A skoro ma Pan takie wiadomości z pierwszej ręki, z Atlantiki i Biedy, to niech się Pan z nami podzieli jaką dokładnie cenę płaciły te firmy za Alandrę. Kupcy z tych firm Panu powiedzieli? Moje wyliczenia to były luźne dywagacje. Tymczasem Pan imputuje, że to wielkie mecyje wiedzieć, że Bieda otrzymuje z racji volumenu zakupu znaczne rabaty, gimnazjaliści nawet to wiedzą.

          • Wojciech Bońkowski

            Invisible

            Skoro Pan wszystko wie, to czemu Pan policzył marżę w Albufeirze na podstawie ceny brutto?

            I dlaczego myli Pan podstawowe pojęcia takie jak marża i narzut.

            W dodatku sam sobie Pan zaprzecza pisząc w jednym komentarzu „Antaltica i Bieda kupowali to wino w podobnej cenie” a w drugim „Bieda otrzymuje z racji volumenu zakupu znaczne rabaty”. Niech się więc Pan zdecyduje.

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            Marże i narzut to Pan notorycznie myli. Ja pisałem o marży. To w Pana na tym blogu artykułach, czy komentarzach można niejednokrotnie zobaczyć takie kwiatki jak „marża 300%”. Ta nauka będzie za darmo. Marża nigdy nie może być większa niż 100%.

            Jak już Pan zrozumie co to jest marża, proszę wziąć kawałek kartki i kalkulatorek i policzyć sobie, że marża wyrażona w procentach będzie identyczna wyliczona dla cen brutto, jak i wyliczona dla cen netto.

            A jak Pan jest takim znawcą rynku, to chyba powinien pan sobie zdawać sprawę, że właściciel sklepiku w Albufeirze nie jedzie do winnicy i nie negocjuje tam zakupu wina, tylko zaopatruje się w hurtowni. Być może korzysta z jakiegoś tamtejszego Eurocashu. Jeśli generuje spory obrót w hurtowni, może mieć dobre warunki handlowe, a zakłądając że tamtejszy Eurocash ma dobrą cenę zakupu na Alandrę, w konsekwencji może sklepik ten mieć dobrą finalną cenę zakupu Alandry zbliżoną do ceny zakupu Biedy.

            c.b.d.u.

          • Wojciech Bońkowski

            Invisible

            „może sklepik ten mieć dobrą finalną cenę zakupu Alandry zbliżoną do ceny zakupu Biedy.” – no właśnie. A Atlantika nie. I z tego w dużej mierze, a w mniejszej mierze z marży, wynika różnica w cenie detalicznej pomiędzy Atlantiką i Albufeirą.

            Miło mi, że Pańską dyskusję z samym sobą mogliśmy gościć na tym portalu.

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            Wow… Sugeruje Pan, że Wojciech i Invisible to ta sama osoba..? Hmmm. Może to jest jakis sposób na zwiększenie poczytności ;-)

            No to zakończę już tę dyskusję tak bardziej koncyliacyjnie. Generalnie bardzo fajny artykuł, gratuluję, w ogóle wiele fajnych jest tutaj tekstów, jednak nie znaczy to, że trzeba milczeć, gdy mają miejsce rzeczy mało eleganckie.

            Pisanie o winach można porównać choćby do pisania o motoryzacji, o samochodach. Samochody przecież, jak wino, są lepsze i gorsze. Lektura takich czasopism jak Motor czy Autoświat pozwala jednoznacznie się zorientować, iż autorzy tekstów o autach, recenzujący nowe jak i stare modele większa estymą i umiłowaniem darzą producentów aut z najwyższej światowej półki. I to widać w ich tekstach i ocenach. W sumie to nie dziwi, a bo to przecież dostanie taki dziennikarz do użytkowania jakiegoś Porschaka czy BMKę, a to otrzyma atrakcyjny rabat niedostępny dla zwykłego śmiertelnika, na zakup auta w salonie, a to znowu np. Audi zaprosi na wypróbowanie nowego Q7 do dżungli amazońskiej…
            Jednak gdy spojrzymy na recenzje aut z niższej półki, nawet z tej niziutkiej, nie spotkamy się z totalnym dyskredytowaniem za pomocą epatowania emocjonalnymi epitetami typu: porażka, nachalna tandeta, kompletny pustak, popierdółka na czterech kołach, deska rozdzielcza śmierdzi mokrym psem, a tapicerka posikanym bobrem, itp.

            W Pana recenzjach nie ma tego umiaru, takiej swoistej elegancji, żeby rzeczowo i merytorycznie ocenić wady i zalety wina bez uciekania do tandetnej i pod tanią publiczkę frazeologii… Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że kiedyś się to Panu uda.

            Z niezmiennym poważaniem,

            Invisible

          • Wojciech Bońkowski

            Invisible

            Dziękuję za koncyliację. Z tego co widzę generalnie chciałby Pan, żeby o winach za 9,99 zł z dyskontu mówić językiem eleganckim i wyszukanymi metaforami. Czyli jednak marketing Biedronki jako delikatesu zadziałał na Pana ;-)
            Pozdrawiam serdecznie WB

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            To Pan napisał… Ja panu podałem, gdzie i jakie recenzowanie uważam za wzorcowe.
            Tam o Daci nie przeczyta pan, że to auto dla ludzi o silnym charakterze, którego eleganckie, zdecydowane kształty sygnalizują pewność siebie, a zaostrzone krawędzie zwiększają wyrazistość majestatycznego designu :-)

            Jest za to rzeczowa i merytoryczna ocena bez hejtowania…

          • p. Marian

            Invisible

            Że się wtrącę w tę dyskusję delikatnie. Jeżeli ktoś wina nie sprowadzał to nie wie jaki są tego koszty, koszty magazynowania, transportu itp. Same procedury celne powodują że tego wina nie kupuje się jak każdego innego produktu. Co powoduje że trzeba często robić większy zapas, kilku miesięcznym przy często dużej wartości tego zapasu. (z pewnością ktoś napisze że to już zostało napisane na tym blogu). Rotacja produktu dość słaba (nawet u największych dyskontów co często widać po zakurzonych butelkach droższych win). To powoduje że nie da się sprowadzić wina z Portugalii i otrzymać taką samą cenę jak tam. Druga sprawa, nie oszukujmy, Portugal Portugalowi bratem – i cenę dał lepszą by biznes w Polsce był jeszcze bardziej opłacalny i odwrócił uwagę od polskich importerów. Każdy marżuje jak chce. A klient zdecyduje co wybierze – po prostu albo zaoferuje coś innego lepszego/tańszego bo wiadomo że w tej chwili tego wina nie sprzeda. Najgorsze sytuacje są wtedy gdy faktycznie chcąc ciągle trzymać jak najniższą cenę traci produkt na jakości. Producent raczej powinien też mieć świadomość że już u innego kontrahenta w Polsce wina tego nie sprzeda – i jest już „uwiązany” do biedronki.

          • Bartłomiej

            Invisible

            Ściślej mówiąc, poza pewnymi przypadkami, faktura wystawiona przez sprzedawcę z UE będzie ze stawką 0% więc nie będzie to faktura brutto. Natomiast nabywca z Polski, również poza pewnymi przypadkami, naliczy i odliczy podatek z tytułu wewnątrzwspólnotowego nabycia towarów.

          • Bartek Wasiewski

            Bartłomiej

            Ciekawa dyskusja, przynajmniej ten element ekonomiczny (recenzje p. Wojtka według mnie są porównywalne właśnie dzięki konsekwentnemu używaniu takiej samej terminologii, więc ten wątek w dyskusji jakiś nietrafiony).
            Mniejsi importerzy na pewno mają wyższe koszty transportu i gorsze warunki płatności niż Biedronka. Tak samo jak wyższe koszty magazynowania (chociaż też wyższy standard ;) ) czy reklamy. Oraz osobowe (w Biedronce nikt nam o winie nie opowie, poza skrótowym opisem w gazetce). Nie ma szans, żeby mogli stosować marże porównywalne z Biedronką, chyba że życzymy im zniknięcia z rynku.

            Tym niemniej nie mam żalu, że Biedronka sięga po wina obecnych już w Polsce producentów. Jeśli producent jest na tyle duży i dobrze zorganizowany, żeby dostarczać do sieci handlowej – to tylko lepiej dla niego (i dla nas). Z kolei sklepy specjalistyczne mogą nam zaproponować wina od mniejszych producentów (lub inne etykiety), które są niedostępne dla wielkiej sieci handlowej, na przykład ze względu na mniejsze ilości wyprodukowane. A że przy okazji zaproponują coś popularnego w wyższej cenie niż w dyskoncie? Co w tym złego? Nie oburzamy na przykład na cenę napoju gazowanego w restauracji, mimo iż wiemy że w Biedronce jest on tańszy.

          • janek

            Invisible

            Gwoli ścisłości – wewnątrzwspólnotowe nabycie towaru – tak faktura jest brutto, tyle VAT jest 0% :). Polski importer wprowadzając wino na półkę musi doliczyć 23% VAT.

  • Sławek

    Cunha Martins w Biedronce to rzeczywiście inne wino niż w wina.pl przede wszystkim dlatego, że w Biedronce jest to vinho regional de terras de Dao a w wina.pl DOC DAO. Jednak to co uważam za łobuzerstwo, to jest podszywanie się wina z Biedronki pod Cunha Martins DAO reserva poprzez identyczny design etykiety. Prosze porównać – róznią się tylko okresleniem apelacji ale przekaz jest jasny. popatrzcie wina.pl sprzedaja to samo wino za 39 zł (reserva) a my za 15. etykieta do złudzenia podobna. Zawsze mozna powiedzieć, że napis vinho regional jest na etykiecie, ale zdecydowanie chwyt nie fair.

    • Prangus

      Sławek

      Ale przecież tam jest butelka bordoska, a w wino.pl burgundzka…

      Mnie dziwi słaba ocena Terra Antiga Vinho Verde. U Kondrata wino ma ocenę 8,53 na 10,0 a kosztuje tam 29 złociszy…

      • Wojciech Bońkowski

        Prangus

        Nie jest złe, ale przeciętne. 29 zł na pewno bym za nie nie dał.

  • lemar

    W Pingo Doce Alandra kosztuje obecnie 2.19 Eur. O dodatnią marżę owada byłbym spokojny.

    • Wojciech Bońkowski

      lemar

      Przy tym produkcie tak. A przy innych?
      Poza tym 2,19€ ≠ 14,99 zł ładnie wygląda, ale proszę uwzględnić polskie podatki, koszty importu oraz fakt, że Pingo Doce sprzedaje ok. 5 razy więcej wina niż Biedronka.

      • Bartek Wasiewski

        Wojciech Bońkowski

        Ja bym się jednak ograniczył tylko do uwzględniania polskich podatków i (relatywnie niewielkich) kosztów importu (transportu jak rozumiem, skoro podatki mamy osobno). Niewielkich, bo kto jak kto, ale Biedronka transport z Portugalii ma na pewno tańszy, niż ktokolwiek inny na polskim rynku.
        Natomiast kwestia wolumenu Pingo Doce nie będzie miała znaczenia – skoro obie sieci mają tego samego właściciela, to i ceny zakupu od producenta są identyczne.

        Nie zakładam, że transport będzie kosztował Biedronkę więcej niż 2-2,5zł za butelkę (zakładając samochody po 33 palety po 48 kartonów*6 butelek każda), czyli dalej zostaje 3-4zł różnicy w cenach. Czy aż tyle zjadają polskie podatki? (I tego faktycznie nie wiem). Ale Biedronka raczej pracuje na dodatniej marży, przynajmniej porównywalnej z marżą Pingo Doce.

        Co nie zmienia mojego prywatnego nastawienia: kupuję wina zarówno w Biedronce, jak i w sklepach specjalistycznych. W obu miejscach mam z reguły satysfakcję z dobrze wydanych pieniędzy :)

        • Wojciech Bońkowski

          Bartek Wasiewski

          wydaje mi się że transport butelki wina kosztuje Biedronkę znacząco mniej niż 2 zł. 2 zł to mogą osiągnąć niektórzy średni importerzy.

  • Jacol

    Wole Chianti, Riserva 2007 w Zabce. 40 zł, ale warto!

  • Invisible

    Czytuję ten portal od czasu do czasu, wiele fajnych tu artykułów, ocen win i z reguły nic nie komentowałem, a to z braku czasu, a to z lenistwa, ale teraz skomentuję, bo mnie ‚krew jaśnista zalała’.
    Autor pisze, że wakacyjna oferta Biedy dotycząca win z Nowego Świata to porażka. Tymczasem wystarczy spojrzeć wstecz na artykuł oceniający te wina tj. ‚Nowy Świat w Biedronce’, a tam większość win ma zdecydowanie pozytywne oceny. O co więc chodzi, czy mamy do czynienia z rozdwojeniem jaźni autora?
    Według moich obserwacji ze sklepów Biedy w mojej okolicy oferta win z Nowego Świata sprzedała się bardzo szybko. Już po kilku dniach nie mogłem kupić u nas niektórych win. W przeciwieństwie do oferty np. win włoskich, które można jeszcze u nas nabyć. O jaką porażkę więc chodzi?
    A może ta oferta to porażka, bo Los Boldos był w Biedzie po 14 zł, a u Mielżyńskiego ten sam po 49 zł? Może to jest tą przyczyną tej rzekomej porażki? Tylko czyja ta porażka, bo na pewno nie Biedy, a Mielża, który, użyję tu słów autora, marżuje rabunkowo.

    • Wojciech Bońkowski

      Invisible

      Jak się nie zgadzamy, to zawsze redaktor ma ukryty interes i popiera marżystów… Po prostu tamte wina z Nowego Świata to były przeciętne przemysłówki. „nachalny plastik”, „nas nie uwiódł”, „wodniste i bez pazura”, „nie jest smaczne. Słabizna”, „Słodkawy pustak”, „woda po gotowanych truskawkach” – to owe zdecydowanie pozytywne oceny? Kilka win pochwaliliśmy ale wiele jak widać zganiliśmy. Nie ma wątpliwości, że w porównaniu do Portugalii do była słaba oferta – i inna być nie mogła, skoro wszystkie wina pochodziły od gigantycznych hurtowników.

      • Invisible

        Wojciech Bońkowski

        Jeśli coś jest słabsze w porównaniu do dobrej oferty to jest po prostu słabsze. Cnotą winno być umiarkowane epatowanie epitetami, bo pisząc porażka daje Pan policzek wielu klientom, którzy te wina wykupili i sobie je cenili. Jeśli te wina to jednak według Pana była porażka, to nie wiem jakich Pan określeń używa na wiele innych win obecnych na rynku.
        A według mnie te wina miały jedną podstawową wadę, to że nie były oferowane u importerów z wyłożonych wiórem skrzyneczek za 49,99 zł. Jak się za coś zapłaci kilkadziesiąt złotych, to się to bardziej ceni, aniżeli zapłaci 14 zł albo otrzyma darmo do degustacji…
        Przykład Los Boldosa z tej oferty dostępny u Mielżyńskiego dobrze to potwierdza.

        • Wojciech Bońkowski

          Invisible

          Generalnie chodzi o to żeby przy okazji Biedronki przywalić Mieżyńskiemu. Zadanie wykonane. Ciekawe tylko dlaczego tysiące ludzi u niego przesiadują i kupują to koszmarnie marżowane (narzutowane) wino?

          • Invisible

            Wojciech Bońkowski

            Daj Boże wszystkim tysiące klientów i aby wszystkim nam się lepiej żyło. Zarzut wysokich cen przeciwstawiałem stawianemu przez Pana zarzutowi pirackich cen Biedy. Ceny w Biedzie, jak i u Mielżyńskiego jakie są takie są, ale dla ludzi w Polsce jak i promocji kultury picia wina ceny w Biedzie są zdecydowanie adekwatniejsze. Co nie znaczy, że nie doceniam tego co robi Mielżyński dla popularyzacji wina w Polsce. Ale Mielżyński dodaje wartość dodaną przecież. Można kupić i wypić wino tam gdzie lubi to robić premier Kazik z Isabell… ;-)

        • KRYSTIAN

          Invisible

          To czysta demagogia, poniosły Pana emocje wyłączając rzeczową analizę. Każdy kto w Polsce prowadzi jakikolwiek biznes, doskonale wie, że duży może więcej. Duża firma robiąc zakupy u producenta, czy to w hurtowni, otrzymuje większy rabat, do tego dochodzi większa sprzedaż, stąd prosty wniosek , sprzedaję dużo, więc mogę sobie pozwolić na obniżenie marży itd… Panowie nie ma co porównywać sklepów specjalistycznych na zachodzie Europy, do tych w Polsce, gdzie kultura picia wina nadal raczkuje, Co do piractwa biedronki, jeżeli to samo wino co u Mielżyńskiego czy Kondrata sprzedaje taniej o kilkadziesiąt złotych, to dla konkurencji jest to działanie szkodliwe, ale dla nas konsumentów nie ma w tym nic złego. Oczywiście jeżeli ktoś wspiera sklepy specjalistyczne, ceni je za szczególne podejście do klienta, jakość, itp, i jeśli do tego portfel mu na to pozwala, to może je wspierać kupując to samo wino drożej. Ktoś wygrywa ktoś przegrywa, prawa rynku.

  • rafał

    Bardzo cenię komentarze winoznawców i winopijców i przy okazji dyskusji o marżach oraz cenach mam pytanie, a może po prostu głośno myślę. Praktyki dumpingowe dyskontów to rzecz znana, ale powiedzcie mi Moi drodzy skąd ogromne róznice cenowe pomiędzy sklepami specjalistycznymi w Polsce i za granicą. Ostatnio poczyniłem zakup w sklepie internetowym poza Polską( 30 but.- różnych).Zadałem sobie trud i porównałem ceny, dokładnie tych samych etykiet, tych samych roczników. Takowych udało mi się znależć kilka, stosunek ceny to średnio 2:1. Ale jedno białe wino od zacnego włoskiego winiarza kosztowało 6,90 Euro czyli ok. 30 PLN, a u Marka Kondrata (zarówno jako aktora jak i propagatora kultury wina bardzo cenię) 78PLN?!!

    • MIchał

      rafał

      Weźmy też pod uwagę tzw. efekt skali – to ile wina pija się w Polsce (ok.3-4 litrów per capita), a ile w krajach zachodnich, co oczywiscie przekłada się na wielkosc sprzedaży. W Polsce prowadzący sklep specjalistyczny musi pracować na wyzszej marży niż koledzy z zagranicy, żeby wyjsc na swoje, a kokosów w tej branży i tak nie ma. Biedronka wina może sprzedawać z dużą niższą marżą, bo i tak zarabia na czym innym, a cena zakupu u producenta też jest na pewno mniejsza niż w przypadku innych importerów – w końcu kupują kilkanascie tysięcy butelek. Co do jakosci, to fajnie, że mają masę pijalnych win do 30 zł, ale nic droższego bym tam nie kupił, podobnie w Lidlu. Mam dużo większe zaufanie do małych importerów, chociażby co do jakosci transportu i przechowywania win – nie stoją w przegrzanych sklepach albo na paletach na mrozie czy w słońcu, co nie raz zdarzyło mi się zauważyć na zapleczu mojej osiedlowej Biedry.

      • rafał

        MIchał

        Masz rację drogi Kolego. Moje zaufanie do wina z dyskontów jest również mocno ograniczone i zastanawiam się, w tym kontekscie, czy propagując wino jako takie, za bardzo nie zajmujemy się sklepami dyskontowymi oraz supermaketami, zamiast promować sklepy specjalistyczne, wine bary( przepraszam za posko-angielską zbitkę), winiarnie, enoturystykę etc…Sklepy wielkopowierzchniowe zawsze będą , zawsze będą tam półki z”Carlo Rossiami”, i zawsze będą klienci. A my, winiomaniacy spróbujmy zachęcić winnych freshmanów do pójścia o krok dalej. Czy warto zużywać atrament na opisywanie win tylko pijalnych za 12,99 „dobrych jak za tę cenę”?

        • Wojciech Bońkowski

          rafał

          Są ludzie którzy na wino wydają maksymalnie 12,99 zł.

          • rafał

            Wojciech Bońkowski

            Drogi Panie Wojciechu, zatem zachęćmy ich do kupowania za 38,97, może trzy razy rzadziej, może bez towarzystwa piwa lub nalewki? By the way, trochę prywaty i wazeliniarstwa, lubię czytać to co ma Pan do powiedzenia nawet jeśli się z tym nie zgadzam. Przy okazji apel do kolegów; mniej zaciekłości i „wycieczek” ad personam, a będzie nam przyjemniej.

          • Wojciech Bońkowski

            rafał

            Winicjatywa głównie pisze o winach od 25 do 40 zł, więc akurat w tym się zgadzamy. Natomiast nie zgadzam się z „trzy razy rzadziej”. Polacy piją bardzo mało wina i bardzo rzadko. Powinni pić częściej, żeby byli zdrowsi i mądrzejsi i żeby rynek się rozwijał. Dlatego wina za 12,99 zamiast browaru albo Cydru Lubelskiego to jest jeden z najpilniejszych kierunków rozwoju Polski.

        • Marcin Jagodziński

          rafał

          Przecież te wina to właśnie „krok dalej” od Carlo Rossi (może poza Mateusem). Niektóre nawet dwa kroki dalej.

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Jagodziński

            Amen.

  • Steatopygofil

    Do kompletu zabrakło mi oceny czerwonego Caminhos Cruzados Dao Titular [ choć jak wnioskuję z ”gazetki” warte kupna ale parę szczegółów by się przydało ] – proszę o uzupełnienie.

    • Wojciech Bońkowski

      Steatopygofil

      Smaczne, proste, trochę anonimowe. Są gorsze, ale bywały i lepsze w tej cenie.

  • Mak Staw

    Zawsze zastanawiam się na ile percepcja miejsca zakupu
    wpływa na percepcję wina. Czy fakt zakupu w dyskoncie nie wtłacza nas
    automatycznie w schematy – dobre za tę cenę, pijalne. Względnie, czy nie
    powoduje nadmiernego entuzjazmu z cyklu o tyle taniej, a takie świetne. Czy
    spakowanie tej samej butelki w papierową torebkę i podniesienie ceny o 15 złotych
    nie będzie skutkować cudownym polepszeniem
    się samego trunku. Czy Marques de Borba kupiony w Starym Browarze, zebrałby
    lepsze oceny niż Marques de Borba kupiony w Swornych Gaciach. Mnóstwo było tego
    typu badań różnych produktów i z reguły wyniki były zaskakujące. Bardzo jestem ciekawy pojedynku
    w ciemno – kilka butelek z portugalskiej oferty Biedronki vs. Kilka,
    odpowiadających im półką, win ze specjalistycznych sklepów.

    • Tomasz Lis

      Mak Staw

      Trochę a propos – pamiętam jak ze 2 lata temu pojawiły się na Winicjatywie recenzje oferty win włoskich z Biedronki. Generalnie mało przychylne; miałem wrażenie licytacji, kto znajdzie lepsze przymiotniki, by dosadniej opisać marność tych win. Jeden z autorów postanowił nawet – by zgarnąć żółtą koszulkę lidera – zamieścić film, w którym nalewał do kieliszka Bonardę zarzucając jej, że jest beznadziejne, bo …. się pieni. Dla niewtajemniczonych (których grono opuściłem po krótkim pobycie w okolicach Pawii, gdzie „odkryłem” to czerwone musujące wino, idealne do posiłku w czasie włoskich upałów) wyjaśnienie – równie „dobrze” taki zarzut można stawiać lambrusco, prosecco, cremantom, cavom, szampanom itd. Jestem przekonany, że gdyby to wino było zakupione w sklepie specjalistycznym, autor pogrzebałby w internecie (no bo przecież te sklepy nie mogą sprzedawać takiego badziewia!) i uniknąłby kompromitacji, dość szybko wykrytej przez jednego z czytelników. A tak – na pochyłe drzewo itd.

      PS. Panie Wojciechu (którego recenzje sobie szczególnie cenię) – właśnie zaczął się kiermasz win w ursynowskim leclercu, może skrobnąłby Pan kilka słów o ofercie?

      • Wojciech Bońkowski

        Tomasz Lis

        Racja, chociaż pijąc niektóre z tych włoskich wynalazków, ja z kolei miałem wrażenie licytacji na bardziej ohydny smak…
        Kiermasz win w Leclerku zrecenzujemy w poniedziałek.

      • Invisible

        Tomasz Lis

        Haha, naprawdę tak z Bonardą było? Można to gdzieś odnaleźć??
        No, ale Bonarda ma chociaż 12% prądu… Ja pamiętam hejtowanie jak było w ofercie Moscato d’Asti, które ma 5,5% alkoholu. „Co to za wino, jak piwo??!!”, „Pewnie jakaś niedoróbka dla Biedy, żeby cenę zmniejszyć??!!” „Przyoszczędziła Bieda??!!”…

        • Tomasz Lis

          Invisible

          Proszę wpisać w wyszukiwarkę Winicjatywy „bonarda” – wśród wyników artykuł „zarekomendować wino (z dyskontu)” – i komentarze czytelników TKM i dario64.

          Ale do Włoch Biedronka czasem rzeczywiście nie ma szczęścia, bo akurat wczoraj piłem kupione tamże kiedyś Verdicchio dei Castelli di Jesi Classico 2012 i opinia Pana Wojciecha wyrażona onegdaj o tym winie całkowicie zasadna.

    • Wojciech Bońkowski

      Mak Staw

      Jasne że percepcja miejsca zakupu ma wpływ na odbiór wina. Tak jest ze wszystkim. Mimo wszystko uważam że aktywni winomani, podobnie jak krytycy czy blogerzy, starają się wyjść poza tę otoczkę i ocenić wino dla niego samego, na tyle ile to możliwe. Podnoszenie że ta sama śmierdząca szczurem lura za 8 zł z marketu w sklepie specjalistycznym zostałaby uznana za grand cru, jest jednak przesadne.

    • Wojciech Bońkowski

      Mak Staw

      Jeszcze dodam że degustacje w ciemno win z Biedronki z porównywalnymi winami odbywały się wielokrotnie. Chociażby w ramach naszego panelu Rioja gdzie wino z Biedronki wypadło słabiutko: https://winicjatywa.pl/2013/02/01/winicjatywa-panel-rioja-wyniki/

  • Barolo

    Już wiem, gdzie mieszka mieszka gro blogerów: USN (DC). Dlaczego? Dwa najbardziej poszukiwane wina z oferty były wysłane w 50% właśnie tam. Jawna dyskryminacja. Prawobrzeżna strona WAWY mówi NIE Lidlowi :-/ i przenosi się do Biedry ;-p

  • KRYSTIAN

    Zawsze przy okazji recenzji win z biedronki wybucha lokalna wojna na Winicjatywie, schemat walk ten sam. Zawsze znajdzie się jakiś troll szukający dziury w całym, wietrzący spisek i próbujący dowalić każdemu kto ma odmienne zdanie, później jakiś dyktator powie ,że o winach poniżej 30zł nie powinna pisać WI, redaktorzy się bronią, ale jak można się obronić przed ignorancją, słowem Polska w zwierciadle. Artykuły w których popularyzuje się wiedzę o winie, nie wywołują takich kłótni, bo trudno podważyć fakt, że Priorat to Hiszpania i produkuje się tam takie i takie wina, takimi i takimi metodami….Polacy nie potrzebują wiedzy, potrzebują sensacji, wróżenia z fusów, (nie wiem ile biedronka płaci za butelkę, nie wiem ile Kondrat płaci za butelkę, ale jestem prawie pewien ,że Kondrat płaci tyle samo albo mniej) i kłótni. Problemem dla wielu z tych osób jest , to że Winicjatywa pisze o winie szeroko ( wina od 9.99 do samej góry, skupia jednych z najlepszych specjalistów w tematyce winiarskiej w kraju) być może zbyt szeroko ,dla tych z wąskimi horyzontami.

    • Gołodnaja Utoczka

      KRYSTIAN

      Otóż to. Wielkie dysputy, meandry ekonomii, ponad 50 postów, a o winie mało co. A ja wczoraj odwiedziłem owada i nabyłem: Dourosę i uwaga, uwaga, fanfary, tamtarmtaramtam, Alandrę. Nie ma tu oceny tej Alandry, tylko na ikonografice jest czerwony znaczek, czyli, żeby nie brać, bo słaba..?? W gazetce natomiast TKM pisze, że wino z pazurem. W ogóle widzę, że owe „z pazurem” lub „bez pazura” to jakieś słowo wytrych winorecenzentów, ulubiony zwrocik. Może więc WB przy recenzjach win umieszczałby przy niektórych odcisk kociej łapy, oznaczałoby to wina z pazurem?? :-) :-)

      Dzis ta Alandra pójdzie u mnie na obiad do makaronu sojowego z krewetkami, Dourosa pójdzie na wieczór, a za tydzień na niedzielny obiad, bo przyjeżdża teściowa będzie coś ze sklepu specjalistycznego, aby był wilk i owca cała. :-) :-) :-)

      A tak w ogóle to największe wzięcie w moim owadzie miało Cunha Martins, pewnie cena robi swoje, a i ci co kupują według etykietki są usatysfakcjonowani, bo butelczyna naprawdę ładna.

      • Wojciech Bońkowski

        Gołodnaja Utoczka

        Alandra biała jest bardzo przeciętna, wolę inne wina z tej oferty np. Caminhos Cruzados. Czerwona to co innego, jest całkiem niezła, ale akurat w tej ofercie jej nie ma. Może Atlantika wykpiła cały zapas ;-)

    • Wojciech Bońkowski

      KRYSTIAN

      Trudno się nie zgodzić, ale warto rozmawiać ;-)

  • Mateusz Pitas

    Szanowny Panie Redaktorze.
    Artykuł ciekawy, trafny, rzetelny i godny uwagi, jednakże odwołania „po co Biedronka mialaby śledzić ofertę sklepów winiarskich w Milanówku” nie rozumiem. Powyższe stwierdzenie wyrażam jako mieszkaniec Milanówka oraz importer wina prowadzący sklep z winami w wymienionym mieście. Co do samego skojarzenia to dotychczas Milanówek był kojarzony z truskawkami, które prawdopodobnie w wyniku braku innego rymu pojawiły się w pewnej piosence. Czasami nasze miasto kojarzy się z krówkami wymieniami jako nazwa cukierków, a nie mlecznych zwierząt. Powyższe skojarzenia są dla naszego miasta wystarczające. Nie oczekujemy żeby dyskont zaglądał na nasze winne półki, tym bardziej, że win w oferowanej przez nas jakości i cenie, czasami wręcz dyskontowej, nie wprowadzi do swojej oferty, a my w drodze cichej „zmowy rynkowej” nie będziemy importować win z Portugalii zgodnie z porzekładłem, że nie warto kopać się z koniem.

    • Wojciech Bońkowski

      Mateusz Pitas

      Pozdrawiam Milanówek. Aluzja dotyczyła wina Gorgorito Toro (z kurą na etykiecie), sprowadzonego do Polski najpierw przez Romana Dąbrowskiego (Beczułka Amontillado), które cieszyło się dużym powodzeniem i zostało uznane za hit cenowo-smakowy przez blogosferę. Potem razem z innym winem od tego samego importera (Eidosela Albarińo) trafiło do oferty Biedronki, oczywiście w niższej cenie. Kiedy podniosłem w swoim czasie tę kwestię jako przykład nieładnego i niepotrzebnego „piractwa” Biedronki niektórzy Czytelnicy właśnie takim sloganem odpowiadali: przecież Biedronka nie śledzi oferty sklepów winiarskich w Milanówku.

  • Arturro

    Wina z Biedrony są po prostu syfiate.Warte tyle ile kosztują.Nic dodać,nic ująć.Trzeba być szczerym i powiedzieć sobie, że nie mając kaski na wina od 30 zeta mamy shit i nic poza tym.Pijam czasem wina sprowadzane przez importera,który płaci z nie n.p 10 zeta ze wszystkimi kosztami a wino kosztuje na półce 30/35 zeta.takie realia taki kraj takie importerskie społeczeństwo.Można się okłamywać lub…powiedzieć sobie prawdę.Polska to ch….y kraj.I to ze względu na zarobki jak i na zdzierstwo importerów.Znam ceny ,więc wiem co piszę.

    • Barolo

      Arturro

      To po co u nas mieszkasz?

    • Steatopygofil

      Arturro

      Właśnie, kolejny męczennik ”dzikiego kraju” – to może zamiast tak tu cierpieć przepłacając za wina udasz się do ”lepszego świata” ? Zapewne jednak tam zasuwałbyś na zmywaku lub co najwyżej osiągnął status przeciętnej korporacyjnej prostytutki ew. unijnego biurwokraty, natomiast tutaj możesz sobie budować ego na pogardzie wobec ”przypadkowego społeczeństwa”, żałosne. A co się tyczy samych win [ aby nie było, że ”niemerytorycznie” ] ”Dourosa” całkiem całkiem, faktycznie fajny owoc choć jak dla mnie chciałoby się nieco więcej tanin, no ale mogę się mylić bo przecież 5 zł poniżej 30-tu to już ”szyt”…

    • Gołodnaj Utoczka

      Arturro

      Ostatnio kandydat na kanclerza Niemiec z SPD Peer Steinbrueck palnął w kampanii wyborczej, że nie pija wina kosztującego mniej niż 5 EUR.
      Spotkało się to z ogromna krytyką społeczną, że dalekie są mu problemy zwykłych ludzi oraz w opinii ekspertów pogrzebało szanse wyborcze.
      Bogaty kraj Niemcy, bogate społeczeństwo, a ludzie piją wina do 20 dych.
      Może redakcja winicjatywy zrobi recenzję roczników Dom Perignon’a dla hrabiego arturro herbu czereśniak..?

    • Tommy Tom

      Arturro

      Takimi opiniami nie ma sobie chyba co głowy zawracać i najlepiej zostawić je ich autorom, po co bez sensu rozgrzewać emocje, których – jak widać – i tak tutaj nie brakuje.

  • Tommy Tom

    Tak czytam, czytam i jak zwykle sporo ciekawego – w ogóle w tym kraju, żeby kupić dobre wino za przyzwoite pieniądze (za te mniej przyzwoite również) to trzeba się sporo naczytać ;-), ale zastanawia mnie jedno: mianowicie, czy tego typu portale mają służyć konsumentom, hurtownikom, importerom czy komu…??? Bo jeśli mimo wszystko konsumentom (jak się wydaje) może ograniczyć się do ocen „JAKOŚĆ WINA W STOSUNKU DO CENY” i tym samym odciążyć mentalnie konsumentów od rozgrywek importowo – dystrybucyjno – zakulisowych.
    Jeśli dajmy na to Pan Bońkowski recenzuje wino, konsument zdaje sobie sprawę, że być może jego gust w jakiejś mierze odbiega od gustu (również od poziomu wyrafinowania gustu) recenzenta – ale jednak taka opinia wiele daje – w szczególności w ocenie, czy dane wino oferowane przez sprzedawcę jest warte swojej ceny – moim zdaniem tylko w tym kontekście ocenianie ma sens. Przy takim układzie, każdy ma przynajmniej szansę dobrać sobie wino do swoich preferencji, a przede wszystkim do swojego BUDŻETU.
    Bałagan zaczyna się robić w momencie, gdy do czysto merytorycznych ocen dochodzą różnego rodzaju rozgrywki, które niekoniecznie muszą interesować konsumenta, do tego dochodzą następnie emocje i w ogóle robi się nieciekawie.
    Mam wrażenie, że część zawartych tutaj komentarzy powinna się pojawić na forum np. związków zawodowych polskich importerów wina, a nie na portalu, z którego korzysta również czasem przysłowiowy Kowalski, który dopiero rozpoczyna swoją przygodę z winem i w piątek po pracy chciałby kupić w Biedronce wino, chce na to przeznaczyć np. 20 zł, ale nie koniecznie chwycić pierwszą lepszą butelkę, jaka mu wpadnie w rękę.
    I w sumie taka dyskusja (ale również niektóre uwagi recenzenta) to nic złego, ale może zamiast w rubryce z ocenami bieżącej oferty Biedronki – powinna się znaleźć np. w zakładce „ABC WINA” lub „RAPOTRY”…??? :)

    pozdrowienia dla wszystkich winopijców, niech tanina będzie z Wami (byle odpowiednio wygładzona ;) )

    • Wojciech Bońkowski

      Tommy Tom

      Byłoby niedobrze, gdyby w życiu liczyła się tylko cena i budżet. Byłoby dobrze, gdyby konsumenci zastanawiali się, skąd się biorą niskie i wysokie ceny i w jaki sposób ich decyzje zakupowe wpływają na nasze otoczenie.
      Notabene jeśli ktoś poszukuje recenzji win z Biedronki typu „smaczne – fajne – kup”, to bez trudu je znajdzie na innych polskich portalach.

      • Tommy Tom

        Wojciech Bońkowski

        To, co napisałem powyżej absolutnie nie sprowadza się do tego, co Pan z mojej wypowiedzi wysnuł…
        Nie tylko „cena i budżet”, lecz „jakość w stosunku do ceny w ramach posiadanego budżetu” niby niuans, ale jednak ważny.
        Z dalszą częścią Pańskiego komentarza merytorycznie polemizować można, lecz po co – Pan tu dowodzi.

        • Wojciech Bońkowski

          Tommy Tom

          „Mam 30 zł i za moję kasę chcę najlepszego możliwego wina. Reszta mnie nie obchodzi”. Postawa tyleż powszechna co niebezpieczna, zwłaszcze gdyby oprócz konsumentów miała udzielić się tym, którzy o winie publicznie piszą.

          • Tommy Tom

            Wojciech Bońkowski

            I tu się zupełnie zgadzam, delikatnie zasugerowałem jedynie, czy nie byłoby lepiej gdyby teksty sięgające „głębiej” do przyczyn, mechanizmów itp. zawierać w innej „rubryce”. Kto się bardziej winem (rynkiem wina) interesuje, bez wątpienia do tekstu dotrze. „Mniej wtajemniczonym” ułatwi natomiast „czytanie” samej recenzji.
            Nie jestem ekspertem od dziennikarstwa, lecz wydaje mi się, że albo pisze się rzetelne „fakty” albo opiniotwórcze „felietony”, łączenie obu „form” jest postawą tyleż powszechną, co niebezpieczną.

          • Wojciech Bońkowski

            Tommy Tom

            Ciekawa sugestia. Pytanie czy recenzja przynależy bardziej do faktów czy już do opinii. Czy krytyk filmowy recenzując film opisuje tylko jego fabułę, a analizę treści z punktu widzenia psychologii umiezcza w osobnym artykule?

          • Tommy Tom

            Wojciech Bońkowski

            Znając Pańską błyskotliwość dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewałem ;) To prawda, granica cieniutka… W sumie to Pana decyzja, czy (mówiąc w dużym uproszczeniu) reprezentuje Pan konsumenta, czy też importerów (dystrybutorów itp.). Połączyć to „bez ofiar” wydaje się niemożliwe, bo konflikt interesów oczywisty ;) Tak czy inaczej chyba warto rozmawiać (jak już gdzieś to tu zostało napisane).
            Uciekając się do porównania fakt/felieton (co samo w sobie jest już metaforą) ocenę wina przez „oceniacza” uważam za „fakt”- oczywiście z definicji obarczony „dopuszczalnym błędem gustu” oceniacza, ale jak już wspomniałem – czytający to konsument bierze to pod uwagę. Natomiast dalsze dywagacje to już w mojej ocenie ewidentna „publicystyka” opiniotwórcza a wręcz w zamyśle recenzenta „rynkotwórcza” – a podobno „rynek” sam wszystko powinien zweryfikować.

  • Jakub

    This wines are really bad, because Biedronka just import low quality wines. Dont buy this, this are BAD WINES, Portuguese wines are not like this……..

    • Barolo

      Jakub

      A świstak siedzi i zawija w papierki… Polacy nie gęsi i swój język mają… Keyboard Warrior?

    • Wojciech Bońkowski

      Jakub

      Which wines exactly are so bad?

    • Tommy Tom

      Jakub

      Pewnie te są złe, których Jakub nigdy nie próbował…

  • Paweł

    Witam wszystkich

    Czy ktoś spróbował Fonte da Serrana? Ja jestem w trakcie właśnie degustacji wtórnej. Wino widzę jest oznaczone znakiem zapytania :) Ja otworzyłem wczoraj ale dzisiaj po oddechu wydaje mi się lepsze. Ładny ciemny kolor. Testowane dziś od mniej więcej 7 stopni w górę i zapach coraz przyjemniejszy. Jako zimne lekko zagryzło (kwaśno?) ale wraz ze wzrostem łagodnieje, język nie skatowany przez garbniki ;) nawet przyjemnie. Na mój smak jest okej. Wytrawne a niby nie wytrawne. Pite do pierogów z grzybami :) ale samo też daje radę. Czy kupię jeszcze raz – nie wiem – za dużo możliwości w owadzie a mamony mało :) Jutro planuje kupić 10letniego Martineza w mojej Biedronce za 29.99 + Quadrifolie za 15.99. To pod wpływem internetowych autorytetów :) Mam nadzieję, że udany to będzie zakup.

    Ps. Zaczyna gryźć w gardzieli ale nadal przyjemnie.

    Pozdrawiam

    • Wojciech Bońkowski

      Paweł

      Nie piłem.

  • Otto

    Ciemno za oknem, ponuro, wrzucę tu jakiegoś posta.

    Biedronka w mieście 20 tysięcznym, bezrobocie na poziomie 18% wina schodzą bardzo słabo, tutaj królują nalewki i gorzała. Sam nabyłem kilka winek z ostatniej akcji, ale chciałem o czym innym napisać. Z własnej obserwacji najlepiej sprzedającym się winem z portugalskiej oferty owada było: półsłodkie Ventus Portugalis, potem półsłodkie Vinha de Rosario.

    Cóż takie są gusta polskiego konsumenta, a piszę to bo gdzieś kiedyś była tu rozprawka o wytrawności win w Biedronce, że za dużo półwytrawnych, że nawet te wytrawne za mało wytrawne. Niestety takie są realia i takie gusta Kazia Normalverbrauchera.

  • Xenomorph

    Proponowalbym nie pisać „piractwo”, bo o ile zna się Pan na winach i Pańskie komentarze o walorach smakowych czyta się z uwagą i zainteresowaniem, to używanie określenia „piractwo” – brzmi dość dziecinnie. Kwintesencją gospodarki rynkowej jest oferowanie nawet dokładnie tego samego produktu co inni – ale w lepszej cenie. Rynek win nie jest tu żadnym wyjątkiem. Składa się on z ogromnej rzeszy producentów i sprzedawców win z jednej strony i z ogromnej liczby konsumentów z drugiej. Konkurencja podmiotów gospodarczych jest istotą gospodarki, walka o rynek, o klienta, walka nastawiona na „wykoszenie” konkurencji. Tak działa rynek i tak ma działać. Dzięki temu możemy mieć coraz lepszą, szerszą i przystępniejszą cenowo ofertę produktów.

    • Witol

      Xenomorph

      Skuteczna walka „nastawiona na ‚wykoszenie’ konkurencji” to de facto stworzenie monopolu, a monopol to gorsza, węższa i droższa oferta produktów. To paradoks, ale rynek uwolniony w 100% może doprowadzić do jego monopolizacji, a to oznacza koniec wolnego rynku.

      • Wojciech Bońkowski

        Witol

        tak.

    • Wojciech Bońkowski

      Xenomorph

      Witam Pana na Winicjatywie. Ponieważ pierwszy raz mamy okazję zamienić słowo, to przyjmuję że nie czytał Pan moich licznych tekstów na ten temat. Wolny rynek i walka z konkurencją to piękne idee. Rzeczywistość jest może trochę mniej piękna, kiedy największy podmiot detaliczny w Polsce zgłasza się do producentów posiadających już partnerów w Polsce i wykorzystując swój efekt skali, kupuje te same produkty niekiedy 50% taniej a następnie 50% taniej sprzedaje je na polskim rynku. W ten sposób (moim zdaniem świadomie) zmniejsza, a nie zwiększa konkurencję na rynku. Prowadzi to wprost do sytuacji znanej z innych krajów, kiedy supermarkety i dyskonty posiadają ponad 80% udziału w rynku, mali niezależni importerzy wina mają trudności z utrzymaniem się na nim, cierpi na tym różnorodność oferty a konsument ma wybór pomiędzy Marketem A a Marketem B.

      Tym bardziej że – jak wielokrotnie argumentowałem – Biedronka z miliona win dostępnych w Portugalii mogłaby bez trudu wybierać te, których nie ma jeszcze na polskim rynku, kupować je w tej samej cenie, sprzedawać w tej samej cenie co sprzedaje obecnie wina podebrane innym importerom, zarabiać tyle samo na marży – i wszyscy byliby zadowoleni.

  • Oter

    Dzisiaj w „mojej” Biedronce w Poznaniu Martinez Master’s Reserve Port było do kupienia za 10zł!!! Wow!!! Zapas natychmiast zrobiony :-) Na jesień będzie jak znalazł. Nie wspominam już o innych winach pierwotnie dostępnych za ok 30zł, a teraz za dychę. Ciekawe co jest powodem tej wyprzedaży? Zaleganie w magazynach? Biedronko oby częściej takie wyprzedaże.