Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

VIII Dni Wina w Jaśle

Komentarze

W ostatni tydzień wakacji w podkarpackim Jaśle odbyła się ósma już edycja Międzynarodowych Dni Wina. Miło jest przyjechać do miasta, które żyje taką imprezą i na imprezę, która faktycznie poświęcona jest winu. Bo to wyjątek, jak o tym przekonują inne „imprezy”, „festiwale” czy „winobrania” , przypominające bardziej świąteczne odpusty i zapewniające masową rozrywkę przy piwie i Zespole Który Wygrał Jakiś Program. O tym więc, że Jasło warto odwiedzić także w przyszłym roku postaram się Was przekonać… wypunktowując je.

Grafik byl napięty. © Michał Misior.

1. Miasto – czyli Jasło. Żyje festiwalem – banerów i plakatów w bród, a tzw. „potykaczy” z informacjami o imprezie – jeszcze więcej. Scena, na której odbywała się część oficjalna i imprezy towarzyszące, stanęła na Rynku, stoiska producentów – na położonym nieco niżej pl. Bartłomieja, tzw. „zielonym rynku”. Była to słuszna zmiana – w zeszłym roku winiarze zgromadzeni byli w namiocie, który szybko dowiódł, że jest w stanie symulować mikroklimat Doliny Śmierci.

2. Organizacja – ten punkt mógłby równie dobrze nazywać się po prostu Roman Myśliwiec. To on był pomysłodawcą tego przedsięwzięcia i to głównie dzięki niemu VIII edycja osiągnęła takie rozmiary. Już raz podziwiałem jego niezmordowane wysiłki na rzecz odradzania się winiarstwa w Polsce. Cieszę się, że jego trud jest w ostatnim czasie doceniany, zarówno w skali ogólnopolskiej (w czasie VIII Konwentu Polskich Winiarzy odznaczony został przez Prezydenta RP Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski), jak i lokalnej (złote monety zwane Goleszami wręczone w dowód uznania zasług przez burmistrza Jasła). Skoro już przy burmistrzu jesteśmy, trzeba także podkreślić pomoc miasta przy organizacji i finansowaniu festiwalu (choć przemówienia kolejnych polityków niebezpiecznie się przedłużały).

Optymalne warunki degustacyjne. © Maciej Nowicki.

3. Program – całość rozpoczęła się barwnym korowodem winiarzy, zaproszonych gości, mieszkańców i turystów, który przemaszerował spod urzędu miasta poprzez Rynek na pl. Bartłomieja. Tutaj przez dwa dni można było degustować i kupować wina. Warto podkreślić dobrą organizację także tej części wydarzenia. Teren był ogrodzony, a bilet wstępu przybrał profesjonalny wygląd opaski na rękę. Całość odbywała się pod przeszkloną wiatą – co uniezależniało od warunków pogodowych, nie pozbawiając uroku degustacji na świeżym powietrzu. Całodniowy bilet wstępu uprawniający do degustowania win kosztował tylko 15 zł.

W trakcie przemarszu. © Ewa Wawro.

4. Degustacje – oprócz możliwości samodzielnego degustowania, organizatorzy przygotowali także dwie degustacje komentowane: win polskich (prowadzone przez Wojciecha Bosaka) oraz węgierskich (prowadzone przez Zbigniewa Ungeheuera, prezesa Stowarzyszenia Portius, w towarzystwie samych winiarzy). Były odpłatne, a i tak miejsc nie było – to jeszcze jeden dowód na rosnące zainteresowanie edukacją winiarską.

5. Winiarze – w tym roku prezentowało się 32 winiarzy z czterech krajów (także z Czech, Słowacji i Węgier). W porównaniu z warszawskim Konwentem, tu prezentowali się przede wszystkim winiarze z Podkarpacia, wsparci reprezentacją z Małopolski i Lubuskiego. Winnica Jasiel po raz pierwszy pokazała wina dopuszczone do legalnej sprzedaży (oraz inne, m.in. oryginalną mieszkankę Jutrzenki z Seyval Blanc oraz… wino musujące). Kolejny raz udane wina pokazała Winnica Zadora, smakowało mi zwłaszcza Rondino (100% rondo, fajny owoc i naprawdę potencjał na przyszłość), znów zachwyciłem się też Léon Millot 2012 z Winnicy Krokoszówka Górska. Z niecierpliwością czekam na rynkowy debiut Rondo Rosé z Winnicy Spotkaniówka. Ale najciekawsza i najbardziej równa jakościowo była reprezentacja z Winnicy Mieszko: zwłaszcza Seyval Blanc 2012 (świeżość, owoc i dobra równowaga) oraz Regent 2012 (intensywny owoc jagody i jeżyny, zaskakująco wysoka kwasowość). Oby jak najszybciej w sprzedaży.

Z niecierpliwością wyczekuję sprzedaży. © Michał Misior

6. Towarzystwo – byłem mile zaskoczony. Turyści przybyli naprawdę z całego kraju (łącznie z Trójmiastem – 800 km w jedną stronę!), byli żywo zainteresowani polskim winem, możliwością jego zakupu i walorami poznawczymi, a nie tylko czysto konsumpcyjnym. Po zakończeniu imprezy nie trzeba było też nikogo wynosić z terenu degustacji. Na warsztatach winiarskich padały pytania, których nie powstydziłby się niejeden zawodowiec. Zmiany na lepsze!

Do zobaczenia za rok! © Maciej Nowicki.

Do Jasła podróżowałem na koszt własny. Dziękuję Ewie Wawro z portalu Nasze Winnice za pomoc w czasie festiwalu.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Barolo

    Witam, miło było zobaczyć znajome twarze. Ja byłem, o zgrozo, dopiero pierwszy raz, ale to wina chłodnych opinii z lat ubiegłych. Wychodzi na to, że od razu trafiłem na górne C :-) Opaski na ręce były chyba tylko dla VIP-ów i wejściówek 2-dniowych. Z kupowaniem wina było różnie i mnie osobiście udało się kupić tylko 30% butelek – ustawa plus wyczerpane „nakłady”.

    Dziękuję za wspólnie spędzony czas i do zobaczenia.

  • Łukasz Czajkowski

    Witam, ja również odwiedziłem festiwal pierwszy raz i niestety nie podzielam zachwytów MN. Opaski na rękę nie dostałem i ja. Co więcej pani w kasie poinformowała mnie, że muszę kupić bilet ulgowy dla mojego 3 letniego syna!!! Ufam, że to tylko z głupoty i przerażenia przed napierającym tłumem z którego po tym oświadczeniu się wycofałem.

    Po powrocie tłum nieco zelżał, kupiłem bilet (okazało się, że za dziecko wcale płacić nie trzeba było) i niestety musiałem się przeciskać do stoisk przy których ucinano sobie jakieś prywatne pogawędki. Fakt, było już dość późno, ale to chyba nie zwalnia winiarzy z uprzejmości i uwagi? Oczywiście nie wszystkich bo wielu z nich było bardzo uprzejmych mimo zmęczenia i niestrudzonych w edukowaniu. Szkoda, że nie udało się wcześniej wejść na degustację. Pewnie wrażenia byłyby lepsze.
    Wina, bo w końcu po to tam byłem, niestety też nie zachwycały. Zwłaszcza białe w zdecydowanej większości serwowane zbyt ciepłe. Po kilku testach doszedłem do wniosku, że względem Konwentu Winiarzy z czerwca, impreza w Jaśle musi się mocno sprofesjonalizować. Podobnie jakość win.

    Niestety krok wstecz dla polskiego wina przynajmniej w moim odczuciu.

    • Maciej Nowicki

      Łukasz Czajkowski

      Jak rozumiem „krok wstecz dla polskiego winiarstwa” dotyczy jakości win? Bo jeśli mówimy o organizacji to zdecydowanie się nie zgodzę. Nie potrafię zweryfikować jak wyglądała kolejka do kas, proces zakupu i kompetencja sprzedających, ale umówmy się – choć należy nad tym pracować – takie rzeczy cały czas się zdarzają i pewnie zdarzać się będą, zwłaszcza w sytuacji gdy wiele osób chce wejść w to samo miejsce a kasa jest tylko jedna…
      Przyznaję się do błędu w kwestii opasek – faktycznie dotyczyło wejściówek 2-dniowych, w przyszłym roku mają być standardem dla wszystkich.
      Temperatura podawania win białych – to także problem który wciąż trawi nasz kraj i to niestety nie tylko przy okazji imprez quasi plenerowych. Niemniej w czasie gdy ja degustowałem, wina były w optymalnej temperaturze.
      Jeśli zaś chodzi o krok wstecz dla jakości win – co do opisanych przeze mnie, nie mam żadnych zastrzeżeń, uważam że prezentują naprawdę dobry poziom. Nie sposób jednak opisać każdego wina i każdego producenta, dlatego uznałem że warto wskazać przede wszystkim dobre przykłady a nie pastwić się nad złymi (które były w mniejszości)
      Mam nadzieję, że – o ile się wybierzesz – w przyszłym roku będziesz miał lepsze wspomnienia.