Dobrze się dzieje na Morawach
O tym że w Czechach, a zwłaszcza na Morawach powstają świetne wina ze szczepu pinot noir przekonujemy Was co jakiś czas. W ostatnich latach jedne z najlepszych (i najdroższych) powstają w winnicy Stapleton & Springer, którą miałem okazję odwiedzić na zaproszenie ich przedstawiciela w Polsce – importera Winozmoraw.pl.
Ciekawa jest już historia jej powstania. Została założona w 2004 r. przez byłego ambasadora USA w Czechach – Craiga Stapletona, prawnika Benjamina Stapletona i czeskiego winiarza Jaroslava Springera. Od początku nastawili się na produkcję win właśnie ze szczepu pinot noir o długim potencjale starzenia – nawet do 15–20 lat (to rzadkość w Czechach, gdzie większość win wypija się za młodu). Dziś na 16 ha 75% upraw to pinot noir, pozostałe to svatovavřinecké (st. laurent), modrý portugal i Chardonnay.
Pinot noir Stapleton & Springer powstają w trzech parcelach: największej Trkmanska, Terasy oraz Čtvrtě. Ta ostatnia, choć najmniejsza (3 ha), uchodzi za jedną z najlepszych winnic w całej Republice Czeskiej.
Poszczególne wina świetnie oddają ekspresję każdego rocznika. Te z 2011 są dużo bardziej przystępne dla konsumenta, słodsze, owocowe, o dość miękkich taninach, mniej zadziorne. 2012 to z kolei zdecydowanie więcej garbnika, wina są ziemiste, o mocnej strukturze i mniej wyraźnym owocu. Producent szuka złotego środka i deklaruje, że najbardziej zadowolony jest z wina Pinot Noir Čtvrtě 2012. To rzeczywiście idealny kompromis pomiędzy owocem a garbnikiem, strukturą i kwasowością. Wino jest soczyste, bardzo podobały mi się też ziołowe akcenty. Rocznik 2012 nie jest jeszcze dostępny w sprzedaży, komu wystarczy wersja bardziej owocowa – polecam wino rok starsze (75 zł).
Soczysty styl prezentuje także Pinot Noir Terasy 2011 (75 zł). Dużo tu truskawki, trochę śliwek, nut kawy. Dobre taniny, sporo też jeszcze nut dębowych (wino spędza w beczkach 12 miesięcy, ale będą miały czas na wtopienie się – potencjał wina to co najmniej 10–15 lat).
Na szczycie tej pinotowej piramidy znajdziemy wino, których picie już teraz to albo zbrodnia, albo masochizm. Imponujący Pinot Noir Bratačky 2012 (120 zł, powstało tylko 1,1 tys. butelek) to na razie przede wszystkim garbnik, nuty beczkowe i ziemiste, które trochę tylko pozwalają się przebić truskawkowym aromatom. Ale podobnie jak we wcześniejszych przypadkach, trzeba dać mu czas.
O tym, że warto zaryzykować zamrożenie niemałych kwot na kilka lat, świadczą starsze roczniki. Pinot Noir Trkmanska 2009 (75 zł) zdobył w zeszłym roku srebrny medal Grand Prix Magazynu Wino, zaś niedostępny w Polsce rocznik 2007 imponuje równowagą owocu (truskawka, malina, poziomka), delikatnych nut dębowych i dobrej kwasowości.
Ale w Stapleton & Springer powstają też inne ciekawe wina. W szczególności spodobał mi się Blanc de Noir 2013, czyli białe wino z pinot noir (90 zł, w Polsce dostępny rocznik 2012) – mniej tu owocowych aromatów, a więcej dobrej struktury, nut orzechowych – sprawdzi się do posiłku, ale i kontemplacji.
W końcu zadebiutowało też Chardonnay 2013 (75 zł), ale podobnie jak wielu tutejszym pinotom, trzeba dać mu czas – na razie mocno jeszcze niezrównoważone, z jednej strony bucha egzotyczny owoc, z drugiej beczka, a to wszystko pokrywają jeszcze mocne nuty kremowe. Z czasem się ułoży, producent przewiduje 5-letni potencjał leżakowania.
Po Morawach podróżowałem na zaproszenie importera.