Bardzo dobry artykuł o moich ulubionych winkach, co roku jestem w Weronie na parę dni i jeżdżę po winiarzach kupując zapasy na cały rok :D Dobrze że Quintarelli został wspomniany, bo onim chciałbym powiedzieć słów kilka :) Będę mówić o „dziadku” Quintarellim który zmarł parę dobrych lat temu. Dziadek Quintarelli był bardzo miły, jak się do niego przyjeżdżało to polewał wszystkim co miał, nawet amarone (zawsze z uśmiechem na twarzy) Kiedy tak piliśmy z dziadkiem już recioto jako finisz po degustacji powiedział nam o swoim pechu. Dziadek Quintarelli miał 3 córki, a powiedział, że kobiecie winnicy nie odda, jedna z tych córek miała syna. Na nasze pytanie czemu jemu winnicy nie odda, powiedział, że jego wnuk jest jakiś dziwny bo ma kolczyki. Po czym dodał, że jak tak ma to wyglądać to kobiecie winnicy nie odda. Parę lat później byliśmy u Quintarelliego, dziadek już nie żył, co było dla nas bardzo smutne, natomiast przywitał nas jego wnuk, ale już bez kolczyków. A jak się do przekłada na amarone? W Weronie o „pierwsze miejsce” bój toczyli zawsze Dal Forno i Quintarelli, jak długo żył dziadek Quintarelli, tak długo Dal Forno był na drugim miejscu, pierwsze roczniki które wyszły spod ręki wnuka, nie umywały się do dzieła dziadka, jednak te późniejsze są na tyle dobre, że można mówić o rywalizacji Quintarelliego i Dal Forno o prym w Weronie. Kolejne ciekawostka o Deganim. :) kiedyś pojechaliśmy do Deganiego po bardzo dobre Amarone La rostę (te na zdjęciu) za 15€ i trochę recioto, niestety Deganiego nie było, ale byli jego rodzice, którzy ni jak nie umieli się z nami dogadać, bo nie było z nami wtedy kolegi, który pełnił rolę tłumacza. Więc rodzice Deganiego na migi pokazali mam, że mamy sobie usiąść na ławce, bo syn zaraz powinien być. Usiedliśmy sobie na ławce i czekamy, a po chwili mama deganiego przynosi nam ciasto, które sama upiekła, a tata Deganiego Recioto La Rostę i kieliszki. :)))) Tyle jeśli chodzi o przygody z włoskim pokoleniem „dziadków” winiarzy.