Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Odlot Owada

Komentarze

Po letniej posusze, gdy ciężko było kupić w Biedronce coś sensownego (samotnym hitem było francuskie Le 20 Rouge), największa polska sieć dyskontów inauguruje jesień mocnym uderzeniem. Od wczoraj do 26.09 w ofercie znalazło się 20 win hiszpańskich i jest to najlepsza propozycja Biedronki od czasów zeszłorocznej promocji portugalskiej.

Biedronka Hiszpania 2012 IX
Jesień czasem oszczędności. Licytację zaczynamy od 9,99 zł.

Zacznę jednak od win niedobrych. Z pewnością na polecenie nie zasługuje Rioja Crianza Solar de Carrión 2008 (14,99 zł). To jest karykatura Riojy i symbol wszystkiego co najgorsze w hiszpańskim winiarstwie. Zielony kwas, zabójcza, orzechowo-waniliowa amerykańska beczka, dużo alkoholu, utlenienie i w dodatku nie smakuje w ogóle jak Rioja. Szczerze mówiąc nie polecam również Ribery del Duero  Crianza aCappela 2008 (14,99 zł). Jest co prawda pijalna, a w dodatku możemy się podniecić, że za cenę dwóch szklanek Żywca napijemy się wina z najsłynniejszej hiszpańskiej apelacji, która jeszcze parę lat temu miała być prestiżową lokomotywą, która ten kraj wysforuje na światowe salony. Dziś, jak widać, wyprzedaje się w dyskoncie poniżej 4€ brutto, i to w wersji Crianza. To wino jest płaskie i nudne, ma jakiś tam owoc, ale wszystko jest drewniane i toporne i nawet te niewielkie pieniądze wolę wydać na coś innego (na przykład wina omówione poniżej). Wino wyprodukowała winiarnia Monteabellón, którą chwaliłem w Biedronce poprzednio, ale aCappela jest po prostu przeciętna.

Lirum Rueda Verdejo 2011
Można, ale nie trzeba.

Wśród win smacznych, ale niekoniecznych, jak je ostatnio nazwał Marek Bieńczyk, wymieniłbym Verdejo Lirum 2011 (14,99 zł), świeże, czyste i smaczne w pierwszym kontakcie, potem coraz bardziej przemysłowe i stanowiące w sumie blade echo najlepszych Verdejo (rym niezamierzony). Bez bólu wypiłem Señorío del Real Cariñena Gran Reserva 2006. O piciu „wielkich rezerw” za 2 złote z hiszpańskich pipidów pisałem już tutaj; to wino jest lepsze od oczekiwań, choć na pewno dalekie od wybitności, ale na swoją obronę ma bardzo niską cenę: 11,99 zł. Za 17,99 zł kupimy też Pata Negra Reserva (polecane już tu) w nowym roczniku 2006.

Bodegas Montebuena Rioja Reserva Clos Montebuena 2005
Dobre wino, ale słaba Rioja Reserva (a tym bardziej „clos”).

Do tej grupy zaliczyłbym też (choć wiele osób pewnie się nie zgodzi i uzna wino za bardzo dobre) Clos Montebuena Rioja Reserva 2005. To kolejna „rezerwa dla biedaków” w cenie 29,99 zł (zwykle za Rioja Reserva w Polsce trzeba zapłacić co najmniej 60 zł). Wino całkiem soczyste, z ładnym owocem i nawet pewną elegancją, ale jak na Reservę lekuchne, bez głębi, za to z coraz bardziej dominującymi nutami beczki i zielonego kwasu. Za tę cenę nie jest to w sumie złe, ale czuć, że sporą jej część płacimy nie za jakość, a za to, co napisane jest na etykiecie.

Villa Conchi Cava Brut Selección
Całkiem pienista piana.

No i przejdźmy do win bardzo dobrych, które w bieżącej ofercie Biedronki najbardziej polecam. Villa Conchi Cava Brut Selección jest jabłkowo-kwasowa, dobrze się pieni, jej intensywność długo pozostaje na podniebieniu; to nie jest żadne wielkie „szampańskie”, ale porządne, a kosztuje 19,99 zł. Z win białych zdecydowanie dobre wrażenie robi Eidosela Albariño 2011. Tu znowu mamy apelację prestiżową, która w normalnych warunkach nie oddaje się taniej niż ok. 50 zł. W Biedronce dokładnie za pół ceny (24,99 zł) dostaniemy flaszkę mniej uproszczoną niż powyższa Ribera del Duero, naprawdę ciekawą: nuty morskie, słonawe tak ważne dla Albariño są wyraźne, dużo świeżości, głębi, nawet po dłuższym czasie nie słabnie.

Eidosela Rias Baixas Albarino 2011
Smakuje jak prawdziwe Albariño.

Z win czerwonych paradoksalnie najlepsze wrażenie zrobiło na mnie najtańsze – nieskomplikowane, szczere, soczyste, świeże Rasgón Syrah 2011 za 11,99 zł, które polecałem już jako „wino dnia” . Na przeciwnym biegunie pełne, masywne, konfiturowo-czekoladowe, mocno beczkowe, ale przekonujące Rejadorada Toro Tinto Roble 2010 (24,99 zł, 5 zł taniej niż mniej przekonujący rocznik 2009). Dla wielbicieli Shirazów, Zinfandeli i innych win „po byku” to najbardziej wskazana butelka w biedronkowym zestawie.

Rejadorada Toro Tinto Roble 2010
Dla wielbicieli czekolady.

Tym zestawem generalnie Biedronka wraca do formy i inkasuje sporo punktów. Ostatnie propozycje – francuska i włoska – wypadły słabo. Tym razem w „Owadzie” znalazło się sporo win do polecenia zarówno początkującym, jak i nawet zaawansowanym (Albariño) miłośnikom wina. Z tym większym smutkiem wypada powitać ewidentny faul, jakim jest sprzedaż, obok tak wielu tak dobrze wybranych etykiet, wina sprzedawanego już w Polsce przez małego importera za mniej niż połowę ceny (12,99 zł zamiast 27 zł). Oczywiście możemy być pewni, że Biedronka sprzedając za równowartość 3,20€ wino, które najtaniej w Europie kosztuje ok. 5,90€ [1.09: wg Wine-searcher.com – zob. komentarze] nadal pracuje na marży dodatniej a zbieżność oferty jest najzupełniej przypadkowa, podobnie jak była przypadkowa przy Portugalii.

Źródło win: 6 butelek nadesłanych do oceny przez Biedronkę, 4 butelki – własny zakup.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • reuptake

    Tzn sugerujesz, że to celowy atak od tyłu na nogi groźnego konkurenta z Milanówka?

    • Wojciech Bońkowski

      reuptake

      tak jak napisałem jestem przekonany że to przypadek. przecież Biedronka nie może śledzić tego co ludzie polecają na blogach czy portalach ani sprawdzać co już jest na polskim rynku. po prostu odbyli degustację w ciemno 100 różnych Toro i wybrali akurat to, a producent nic nie pisnął tylko po prostu wystawił fakturę z 50% zniżką.

  • Roha

    Z tą ceną Gorgorito (że niby 5,90 E w Europie), to chyba coś nie tak. Penin 2012, oceniając wino na 87 pkt pisze, że kosztuje (czerwone, które ma Biedra) 3 E. Więc jest ok, bez dumpingu.

    • deo

      Roha

       Wine – Searcher pokazuje od 5 euro w górę, a on raczej zaniża ceny.

    • Wojciech Bońkowski

      Roha

      Nieśmiało zwracam uwagę że w Hiszpanii na wino obowiązuje niższy VAT (18%) i nie ma akcyzy. Czyli nawet jeśli ta butelka kosztuje w Hiszpanii tyle samo co w Biedronce, to znaczy że Biedronka zarabia na niej ok. 0,40
      € mniej na butelce. (Pomijam koszty transportu z ESP do PL). Zważywszy że wino kosztuje w Polsce ok. 3,10 € brutto oznacza to ok. 15%. A tyle wynosi mniej więcej całkowita marża supermarketów na Zachodzie.

      • cerretalto

        Wojciech Bońkowski

        To ja też nieśmiało – wine-searcher dopiero w wersji pro daje jakieś potencjalnie „własne” wyniki „while free-for-use searches are limited to our sponsors’ listings” (http://www.wine-searcher.com/prof/index.lml). Gwoli ścisłości w przypadku tego wina wyniki w obu wersjach są identyczne, przynajmniej na początku. Tak czy owak wine-searcher nie podaje żadnych cen z Hiszpanii dla tego wina.

        I ponownie nieśmiało – czy „Z tym większym smutkiem wypada powitać ewidentny faul […]” to chęć podgrzania dyskusji czy postulat w kierunku rozszerzenia kompetencji UOKiK o wyczerpujące sprawdzanie czy ceny nowych importerów nie są przypadkiem dumpingowe? :). Taki wariant wielu importerów powitałoby na pewno z wielką radością :).

      • reuptake

        Wojciech Bońkowski

        No ale to są dwie różne rzeczy: ewentualny dumping (być może, osobiście wątpię, żeby dopłacali do wina, raczej mogą sobie pozwolić na niezarabiania) / sprawdzanie, czy wino nie ma w Polsce „dystrybutora”. Piszę „dystrybutor” w cudzysłowie, bo jeśli wino jest dostępne w Podkowie Leśnej, Milanówku i Sopocie, to bez cudzysłowu się nie da. 

        Moim zdaniem laika mechanizm jest taki: 1) sprawdzamy, czy jakiemuś producentowi nie zalega wino, którego nie bardzo może sprzedać (to jest ta „degustacja w ciemno”, tylko że degustuje się ceny, a potem kupuje w ciemno); 2) kupujemy. Po drodze może się jeszcze pojawić oglądanie etykiety, czy ładna. Nie ma tu miejsca na googlowanie, czy jakiś mikroimporter sprowadza to wino czy też nie. 

        Czytałem ostatnio ciekawą analizę pewnego serwisu internetowego oferującego bardzo znane (albo wręcz – ze względu na wysokość półki – nieznane) marki „modowe” średnio o 50% taniej niż sklepy. Też by się wydawało, że tak tanio się nie da, a jednak się da i nikt do tego nie dopłaca, zysk sięga 50%. Po prostu wybierany jest odpowiedni moment zakupu, kiedy naprawdę producentowi opłaca się pozbyć towaru z magazynu za właściwie dowolną cenę. 

        • cerretalto

          reuptake

          Pewnie że wiele win można kupować taniej i sprzedawać przy niższych kosztach i marżach. Z punktu widzenia producentów mikroimporterzy są istotni wtedy gdy rzeczywiście rokują w kwestii zwiększania czy stabilizacji poziomu sprzedaży. A wielu naszych rokuje tylko z rzadka.

          W razie jakichkolwiek wątpliwości czy ktoś fauluje czy nie nalezy zadać pytanie: czy ten ktoś łamie jakieś umowy czy prawa? A jeśli nie, to czy producent powinien czekać w nieskończoność ze swoim pełnym  magazynem licząc na przebudzenie importerów? Czy raczej sprzedać taniej i mieć na swój rozwój czy miejsce na następny rocznik?Z punktu importera istotne jest czy potrafi dogadać odpowiednie warunki, najlepiej długofalowe ze sprzedającym. Wielu producentów wygląda mi na dość lojalnych. Jednak widziałem parę śmiesznych sytuacji gdy mniej znany producent pytał się czy Polska to tak wielki rynek, że importer uważa, że wystarczy wyrazić chęć sprzedawania, wrzucić do katalogu i czekać. I może czasem potupać i powrzeszczeć jak to jest krzywdzony :). Przez rynek.

      • lemar

        Wojciech Bońkowski

         Mając doświadczenie sprzedażowo – zaopatrzeniowe w bardzo dużej firmie detalicznej (Choć w zupełnie innej branży).
        Uważam, że biedronka nie stosuje na wina cen dumpingowych. Kluczem jest prosty rachunek 2000 sklepów razy 12 sztuk (określonego wina na 1 sklep) otrzymujemy zamówienie 24 000 butelek.
        Słysząc taką liczbę właściciel bodegi woła „Amigos” i wystawia fakturę z rabatem 50-70%. A jeśli Jeronimo Martins Dystrybucja mówi, że za rok też przyjedzie oraz że do swoich sklepów w Portugalii też wezmą 2 tiry wina to rabat dalej rośnie…
        Dla przykładu Bodegas Eidosela podaje na swojej stronie, że produkuje rocznie 100 000 litrów tj około 130 000 butelek tego albarino z oferty owada. Stąd otrzymujemy, że firma JMD zakupiła 1/5 rocznej produkcji !
        Jedno zamówienie, jeden zakup, jeden załadunek tira. Euro na koncie, magazyn winiarza pusty 8-]. Każdy producent tak by chciał .Stąd takie ceny.
        Inaczej obrazując przez 1/5 roku firma produkuje tylko dla JMD.
         Transport do Polski ogromnej liczby butelek to 1-2zł/but.
        Takie mechanizmy sprzedaży funkcjonują w każdej dziedzinie handlu. Ale za to są winni specjaliści od marketingu.

        • Ducale

          lemar

           I jeszcze jeden dodatek, jakże ważny , Biedronka jest b.dobrym płatnikiem, spokojnie ich stać na przedpłatę byle tylko pokazać się na rynku. Żaden faul, wolny rynek, siła nabycia, potencjał sprzedaży. Nie wiem czemu WB doszukuje się kolejny raz ( wcześniej bodajże przy Moscatelu) teorii spiskowych, chyba nie chce zmienić imienia na Antoni? pozdr

          • Wojciech Bońkowski

            Ducale

            Skąd ta informacje Ducale? Wg mojej wiedzy Biedronka nie płaci z góry za wino a warunki zapłaty ma mniej więcej takie jak inne sieci (90 dni).

        • Wojciech Bońkowski

          lemar

          24 000 wydaje mi się mocno przeszacowane. Z moich informacji wynika że przez CAŁY ROK 2011 Biedronka sprzedała jednego ze swoich bestsellerów 15 000 szt. Tego Gorgorito zapewne wzięli kilka tys. najwyżej. A może nawet mniej, bo na razie w 4 Biedronkach go nie znalazłem.
          Z 2000 sklepów B. w PL pewna część nie sprzedaje w ogóle alkoholu a dostawy konkretnych win do poszczególnych sklepów są bardzo nierówne.

          A to co Pan pisze transporcie jeszcze bardziej wzmacnia mój argument w sprawie tego konkretnego wina po 12,99 zł. Jeśli tranport do PL w przeliczeniu na 1 but. wynosiłby nawet 1 zł, stanowi to ponad 10% ceny netto produktu. Czyli ma to kolosalny wpływ na marżę.

          • need

            Wojciech Bońkowski

             Nie jest to w 100% precyzyjne ale… na paletę wchodzi min. 600 butelek, tir ma 24 miejsca paletowe, wino chyba można piętrować więc może wejść na jednego tira 28800 butelek. Transport, np. z Neapolu pełnego tira to 2000-2500 EUR, zależy jak kupię. Dla mnie. Dla Biedronki myślę, że max 1500 EUR. Czyli koszt transportu 1 flaszki to prawdopodobnie około 0,20 zł. Nie demonizujmy.
            Siła nabywcza Biedronki jest niezbadana i bezkresna ;) . Myślę, że z 2000 dyskontów mogą być w Europejskim czubie. Każdy producent, nie licząc innych gigantów, który chce z nimi handlować musi „ściągać gacie”.
            Tak na marginesie – szczerze mówiąc nie byłem jeszcze w Biedronce bez stoiska alkoholowego, a podróżując po kraju zaglądam do bardzo różnych.

          • Wojciech Bońkowski

            Wojciech Bońkowski

            @575dce8b58e6accd4e197a3c8646f4c8:disqus : ja też uważam że transport kosztuje Biedronkę o wiele mniej niż 1-2 zł wspomniane przez Lemara, dlatego kosztów transportu nie włączałem do mojej mini-kalkulacji. Mimo wszystko kosztuje on Biedronkę więcej niż import porównywalnego wina do Niemiec, czyli przy tej samej cenie presja kosztów transportu na marżę będzie większa niż na Zachodzie.

          • victor creed

            Wojciech Bońkowski

             ” Tego Gorgorito zapewne wzięli kilka tys. najwyżej. A może nawet mniej, bo na razie w 4 Biedronkach go nie znalazłem.”

            u mnie stoi w dziale „wina które nie schodzą”

  • PJ

    To nie jest faul – to kapitalizm i wolny rynek. O take Polske żeśmy walczyli… 

  • Wojciech Bońkowski

    Dziękuję za wszystkie komentarze. Temat wywołuje duże emocje. Nadal jednak poruszamy się w sferze domysłów. Nawet jeżeli nie mam racji, a Biedronka z różnych powodów kupuje bardzo tanio i sprzedaje z przyzwoitą marżą, zastanawia mnie że nikogo z Was to nie dziwi. W kraju gdzie przeciętnie obywtel kupuje 4 butelki wina rocznie jest sklep, który sprzedaje to wino najtaniej w Europie, ma ceny niższe niż w kraju produkcji (wina portugalskie) lub marginalnie wyższe (hiszpańskie) i to w sytuacji, gdy w Polsce istnieją jedne z wyższych w UE narzutów fiskalnych na wino.
    Przecież skoro mówimy o wolnym rynku, to jest sytuacja niesamowita: przy znacznie mniejszej sprzedaży oferować produkt w cenach niższych niż w supermarketach na Zachodzie! Dlaczego o tym fenomenie nie trąbią jeszcze światowi ekonomiści?

    • cerretalto

      Wojciech Bońkowski

      Takie sytuacje zdarzają się od czasu do czasu w różnych branżach. Niemcy na przykład kupowali przez jakiś czas niemieckie samochody od polskich dilerów. Dla mnie „domysły” to są w tym co Ty piszesz. Zacząłeś od 5.90 i jakoś nie skomentowałeś ceny w marketach na poziomie 2.85, którą podał Lemar wraz z linkiem. Jako konsument mogę się tylko cieszyć, że ktoś chce sprzedawać mi coś taniej.

      A w ogóle co w tym złego? Że niby dyskonty wytną małych sprzedawców? Toż to stara dyskusja w stylu zakazów dla marketów w niedziele itp. Osobiście kupuję w małym sklepiku na przykład smaczne mleko zsiadłe, którego nie ma w żadnym z okolicznych marketów czy dyskontów. Fotkę znajdziesz u Stara. Sklepik kwitnie :).

    • reuptake

      Wojciech Bońkowski

      U mnie nie wywołuje specjalnych emocji właśnie.

      „Przecież skoro mówimy o wolnym rynku, to jest sytuacja niesamowita: przy znacznie mniejszej sprzedaży oferować produkt w cenach niższych niż w supermarketach na Zachodzie!” ależ takie rzeczy się zdarzają! I nawet nie chodzi o to, co pisze cerretalto. Zauważ tylko, że w Biedronce nie masz wyboru win i to ją zasadniczo odróżnia od supermarketów, o których piszesz.

      To bardziej przypomina model „flash sales” czy klasyczny dyskont, a Ty to porównujesz z typowymi sklepami, z pełnym asortymentem. Tymczasem w Biedronce jest po prostu to, co się uda kupić tanio na rynku. Ktoś im sprzeda zlewki po szatonefie: wezmą, będą mieli przez 2 miesiące szatonefa. Skończy się? Kupią tanio verdejo i rioje. Podobnie w dyskontach z ciuchami: idziesz i masz bardzo ograniczony wybór: jest rozmiar XL i kolor czerwony t-shirta, bierzesz to co jest lub idziesz do normalnego sklepu, gdzie 2x drożej masz pełną rozmiarówkę i wszystkie kolory.

      Tu w ogóle nie ma porównania ze sklepem w Hiszpanii, który z góry wie, że musi mieć powiedzmy 10 różnych etykiet z Toro od różnych producentów. Zamawia, bierze, ustawia na półkach. Nie może czekać na to, że trafi mu się okazja do taniego zakupu, bo jak się nie trafi, to wstyd nie mieć żadnego Toro. Biedronce wszystko jedno, nie kupi Toro to kupi La Manchę. Zawsze gdzieś znajdzie się producent, któremu nie udało się sprzedać „w pierwszej fali”, a który musi spłacić jakiś kredyt lub zaciągnąć nowy.

      • Wojciech Bońkowski

        reuptake

        Nie do końca, bo przecież na półce są takie wina jak Monte Velho, Vallado Quadrifolia, Montebuena ze złotym medalem IWC czy inne 90-ki Parkera – szczerze wątpię żeby producenci takich win musieli je wyprzedawać za bezcen. Zapewne oferta Biedry to jest miks tego co piszesz z jakimś normalnym zaopatrzeniem wieloletnim (Gadiva czy Camparrón przecież się pojawiają w kilku kolejnych już rocznikach), a moim zdaniem również z niżej marżowanymi winami które mają trafić w pewne rynkowo-konkurencyjne punkty.

        • cerretalto

          Wojciech Bońkowski

          „Nie do końca, bo przecież na półce są takie wina […] ze złotym medalem IWC czy inne 90-ki Parkera – szczerze wątpię żeby producenci takich win musieli je wyprzedawać za bezcen”
          „Jezu, Jezu, [nieczytelne]” (by GP) – może odrobina wyobraźni? :)

  • tomek

     Jestem przekonany, że p. Bońkowski ma racje a dobór win przez „robala” jest czysto przypadkowy i wynika z ofert producentów którzy chcą się wyprzedać i dają dobrą cenę. Korzystamy na tym my-konsumenci. Zresztą w zeszłym roku był lojos, nawet po 10 zł. a w centrum wina był w stałej ofercie gdzieś po 35 zł, chyba….tak więc u robala czasem jest naprawdę coś bardzo ok.
    PS. P.Wojtku czy aby na pewno próbował Pan tego promawanego francuza z ostatniej oferty:))))??..Pozdr,.   

  • Kuba

    Chciałbym podzielić opinie, jeżeli chodzi o opisywane wina. Do tej pory ze względów czysto budżetowych spróbowałęm dwóch butelek, które „szczęśliwym” trafem są opisywane jako najgorsze, sugerując się posiadanymi informacjami i kryteriami klasyfikacji win w Hiszp. Być może moja opinia wynika z tego, że wina w „Owadzie” są bardzo często nierówne tz. butelki z różnych „rzutów”, sklepów mogą się mocno różnić, np.: transport, warunki przechowywania w magazynie itd.
    Moja opinia: 
    Cena każdej butelki 15 zł, proszę wskazać butelkę hiszp wina za tą cene, która mogła by powalić zarówno Ribera (tu trochę zawód, ale nie aż tak jak opisywany) jak i DdOC z Rioji?! Oczywiście wg mnie:D
    Kuba

  • Robert Bogdanski

    Zachęcony tekstem wybrałem się do Owada, nabyłem polecane butelki, ale też postanowiłem sam poeksperymentować. Trochę się zgadzam, a trochę nie. Eidosela faktycznie robi dobre wrażenie. To dobry zakup. Natomiast nie zgadzam się z tak pryncypialną ocena Lirum. W końcu jest ono o 2,5 euro tańsze od Eidoseli, więc nie może być na tym samym poziomie. Lato się skończyło, więc pewnie się go już nie będzie piło, ale gdyby jeszcze jakimś cudem nadeszły gorące dni, to ja bym kupił. I spożył. Rozczarował mnie Rasgon. Ja rozumiem bezpretensjonalność. Ale takiego stężenia lakieru do paznokci to największy miłośnik bezpretensjonalności nie zniesie. Wylałem. Natomiast dołożenie dwu złotych i zakupienie Gorgorito to była dobra decyzja. Lekki aromat lakieru zniknął po chwili, a zostały przyjemne owoce. Bezpretensjonalne jak najbardziej. No i wreszcie największe zdziwienie. Rioja Solar de Carrion Crianza 2008. Może ja dostałem jakąś inną butelkę? Żywa kwasowość, dobry owoc, nienachalna beczka, wanilii brak, o orzechach nie wspominając. Przyjemne i żwawe Tempranillo. Bez widoków na wybitność rzecz jasna, ale całkiem miłe. Może to jakaś inna partia? W każdym razie dziękuję za wskazanie sklepu, którego do tej pory nie odwiedzałem. Pozdrawiam.

    • Wojciech Bońkowski

      Robert Bogdanski

      De gustibus… W swojej cenie Lirum jest OK ale szczerze mówiąc piłem już lepsze nawet w Biedronce. O Rasgonie czytałem parę nieprzychylnych opinii w internecie, więc trzeba to zrzucić na karb nierównych butelek, bo ja na pewno nie śniłem (sprawdzałem flaszkę na drugi dzień). Co do Solar de Carrión to może mamy inne wyczulenie na beczkę, bo w mojej butelce z pewnością była nachalna. Pozdrawiam!

  • Barolo

    Clos Montebuena Rioja Reserva 2005: właśnie się „skończyło” ;-) Dziwne wino: pachnie korkiem i beczką, smakuje całkiem dobrze, chociaż jest – jak pisał autor – bez głębi. Do wołowiny dało radę, chociaż więcej ciała i atrakcji zaoferował 2011 Shiraz Step Rd Katherina Hills.