Tesco Finest Amontillado Sherry
Wieść gruchnęła dwa tygodnie temu – w Tesco rzucili sherry! Oczywiście to żadna nowość – w każdym markecie znajdziecie jakieś zakurzone butelki sherry, macie wybór pomiędzy ohydnym a przyzwoitym, tylko o wiele za starym. Ale tutaj jest inaczej – na półki angielskiej sieci trafiła świeżutka (butelkowana w listopadzie i marcu) dostawa i to w ramach serii Tesco Finest, którą wielokrotnie chwaliliśmy. Zwykle butelkują ją dla Tesco całkiem porządni producenci – w tym przypadku Barbadillo, a więc zdecydowanie ekstraklasa sherry.
W Polsce wprowadzono próbnie trzy rodzaje Tesco Finest Sherry. Fino wydało mi się bardzo proste, mało aromatyczne, zbudowane na nucie soczystego zielonego jabłka z niuansem solonego migdała. Nut drożdżowych (charakterystycznych dla tej kategorii sherry) praktycznie się nie wyczuwa, można wręcz odnieść wrażenie, że specjalnie się ich pozbyto. Dobrze mieć takie sherry w markecie pod domem, ale nie jest to doprawdy nic wielkiego. Cena 29,90 zł za butelkę 0,5 litra jest atrakcyjna w kontekście polskiego rynku, choć jednak żadną miarą nie okazyjna – to tyle samo co w Anglii (£5.50), jednakże tam ponad połowę ceny stanowi akcyza i VAT, więc tanie wina powinny być i zwykle są w Polsce wyraźnie tańsze niż na Wyspach. ♥♥♡
Tesco Finest Amontillado – kolor bursztynowy, w zapachu wyraźne utlenienie: nuty orzechów, starego drewna, lakieru. Wszystko zgodnie ze wzorcem metra na niskim poziomie intensywności i wyrazistości. Ale wino ma swoją szlachetność i bardzo przyjemnie się je pije. Spodziewałem się sporej dawki karmelowego cukru, bo tak właśnie smakują marketowe amontillado, tymczasem tutaj się cukru w ogóle nie wyczuwa (na etykiecie „rich & dry”). Tylko uwaga na alkohol, jest go aż 18,5%. Dobre wino w swoim kontekście, lepsze niż Fino – najwyraźniej smakowało mi bardziej niż Andrzejowi Daszkiewiczowi, któremu przeszkadzał cukier. Za 27,99 zł (0,5 L) zdecydowanie polecany zakup. ♥♥♥
Tesco Finest Cream Sherry – Cream to kategoria najbardziej znienawidzona przez miłośników sherry – mieszanka wytrawnego oloroso ze słodkim, syropowatym Pedro Ximénez. Zazwyczaj to bardzo komercyjne wino dla fanów „półsłodkiego” i tak trochę jest w tym przypadku, bo w zapachu (syrop, marmolada winogronowa, może jakieś rodzynki) i w smaku dominuje słodki ulepek spod znaku PX. Wytrawnych, orzechowych, szlachetnych nut oloroso w ogóle się nie wyczuwa. Miły napitek, trzy razy lepszy od nalewki ciotuni i innych podobnych likierów, ale gra w tej samej kategorii wagowo-stylistycznej (27,99 zł za 0,5 L). ♥♥♡
W Tesco dostaniemy też nowe porto. Ruby Port wyprodukowała znana już w Polsce powszechnie z innych marketowych produktów, ale także wybitnych porto z wyższej półki Symington Family Estates. Tu na etykiecie bez wzmianki „Tesco Finest”. Porto smaczne, ale bardzo proste i naprawdę mocno rozwodnione, co widać nawet po kolorze, wodnisto-wiśniowym jak na młode ruby. Soczyste, owocowe, gładkie – garbnika nie stwierdziłem, przez co smakuje dość nalewkowo raczej niż „winnie”. Z czasem coraz bardziej atakuje kwas. Mimo sympatii do porto nie mogę się przekonać do tego egzemplarza – jest cienki i prostacki. Oczywiście cienkie porto jest lepsze niż cienki kagor i za 29,99 zł (0,75 L – aktualnie promocja – 24,99 zł) nie ma bólu, ale w tej cenie można w Polsce kupić lepsze porto. ♥♥♡
Źródło win: nadesłane do degustacji przez Tesco.