Heymann-Löwenstein Blaufüsser Lay Reserve 2010
Heymann-Löwenstein Riesling Uhlen Blaufüsser Lay Reserve 2010
Nadchodzą takie chwile, kiedy z głów trzeba zdjąć czapki, zapiąć się pod szyją, wyłączyć komputery i komórki i głęboko się skłonić. Takie wina, przy których trzeba ostrożnie dobrać słowa, przymiotniki, stopnie najwyższe, żeby oddać im sprawiedliwość i niczego z ich wspaniałości nie uronić. Takie wino trafiło do kieliszków Szkoły Wina Winicjatywy w zeszłą środę. Wśród świetnych i znakomitych butelek tego wieczoru pojawił się Riesling od Reinharda Löwensteina, przywódy Nowej Fali niemieckiego winiarstwa, która na zawsze odmienił podejście do wytrawnych win mozelskich i królewskiej niemieckiej odmiany winorośli. Zamiast przepełnionych owocowym cukrem Kabinettów i Spätlese postawił na potężne wina wytrawne o niesamowitej, przeszywającej intensywności. Jego trójca win z grand cru Winninger Uhlen – Roth Lay, Laubach i Blaufüsser Lay – to od dekady święty Graal każdego fana Rieslingów.
A tu dodatkowo mieliśmy białego kruka, czyli „Reserve” – specjalną edycję z rocznika 2010 z później zebranych gron. Wino przefermentowało do 14,5% alk., ale konia z rzędem temu, kto tyle odgadnie (moi towarzysze degustacji dawali maksymalnie 12,5%). W bukiecie – swoimi nutami masła, pieczonego jabłka, wschodnich korzeni – przypomina właściwie Pinot Gris, a nie klinicznie czyste Rieslingi klasycznego stylu mozelskiego. Dopiero na podniebieniu, po eksplozji niesamowitego słonego smaku i nieskończonej cytrynowej kwasowości, staje się jasne, że to Riesling. Riesling z wielkiej litery, wielka ekspresja terroir, a zarazem mistrzowskie wino autorskie jednego z najciekawszych winiarzy w naszej starej, niedościgłej Europie.
Jedna, ostatnia butelka tego wina do nabycia za 186 zł w sklepie 101win.pl w Szczecinie. (W sklepie internetowym importera tego wina brak). Wierzcie mi, to będzie najlepiej wydane 186 zł tej jesieni. Szczęśliwego zwycięzcę tego wyścigu pozdrawiam.
Źródło wina: zakup własny autora.