Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Zodiak Wodnik

Komentarze

Grono polskich producentów cały czas się powiększa. Tak, jak wspominałem na początku tego roku, w sezonie 2018/2019 liczba tych, którzy wprowadzili swoje wino do obrotu (czyli oficjalnie je sprzedają) doszła do 230. Kolejny sezon przyniesie rekordowy w historii skok (wzrost o 65 winiarni, o czym będę pisał w podsumowaniu na początku przyszłego roku), ale dziś o producencie jeszcze z tegorocznego nadania. Za to wyjątkowym.

Mirosław Krasnowski i jego wina. © Włodzimierz Mieczkowski.

Wśród błędów popełnianych przez polskich winiarzy jednym z najczęściej wymienianych jest próbowanie wyłącznie własnego wina bez sięgania po inne, uczestniczenia w degustacjach czy chęci konfrontacji z kolegami po fachu. Z pewnością żadna z tych uwag nie dotyczy Mirosława Krasnowskiego, który, zanim jeszcze rozpoczął oficjalną sprzedaż, regularnie przedstawiał pierwsze próby swoich win do oceny na Konwentach Polskich Winiarzy czy konkursach winiarskich, był też obecny chyba na większości festiwali polskiego wina i rozmaitych degustacjach, i to nie tylko rodzimych produktów. Jednocześnie cały czas testował różne odmiany i sposoby winifikacji, dzielił się nimi na wspominanych konkursach (stąd m.in. wyróżnienie srebrnym korkiem za czerwone wino musujące w czasie pierwszej edycji konkursu Polskie Korki w poznańskim SPOT czy nagrody w Konkursie Win o Grand Prix Winobrania w Zielonej Górze), aż wreszcie gotów był do oficjalnego debiutu, który nastąpił w tym roku. Powitajmy Winnicę Zodiak.

Trudno przeoczyć te etykiety. © Maciej Nowicki.

Położona w województwie zachodniopomorskim, we wsi Zagozd niedaleko Drawska Pomorskiego, winnica zajmuje w tym momencie obszar 1 hektara – z jednej strony niewielki, z drugiej adekwatny do możliwości właściciela, który wszystkie prace wykonuje samodzielnie. Uprawa ma ekologiczny charakter, a wśród odmian winorośli znajdziemy m.in. solarisa, rondo, regenta, leon millot i allegro, które znalazły odzwierciedlenie we wprowadzonych do sprzedaży winach. Na razie zakupić można cztery, nazwane znakami zodiaku zobrazowanymi na trudnych do przeoczenia etykietach zaprojektowanych przez Władysława Gałkę. W przyszłości mają pojawić się kolejne – producent planuje wykorzystać każdy ze znaków.

Wodnik. © Maciej Nowicki.

Największe wrażenie niewątpliwie robi czerwony musiak, co nie było jednak dla mnie zaskoczeniem – z przedstawianych przez Krasnowskiego na różnego rodzajach konkursach win, to właśnie ten rodzaj jego win był zawsze najciekawszy. Wodnik – bo takim znakiem zodiaku został oznaczony – jest wytwarzany metodą klasyczną (druga fermentacja w butelce), ale bez degorżowania (usuwania osadu pochodzącego m.in. z obumarłych drożdży). Kupaż leon millot (70%) i allegro jest zdecydowanie wytrawny, ma bardzo dobre, wręcz intensywne musowanie (ciśnienia wynosi ponad 3,5 bara), sporo czerwonego owocu (wiśnie, jagody, jeżyny) z odrobiną nut pestkowych i ziemistych. Jest to z pewnością dobra odpowiedź na włoskie lambrusco, z którym dzielić będzie podobne zastosowania gastronomiczne – świetnie pasuje do tłustych mięs, a bardziej „hipstersko” – do burgera i pizzy (95 zł). ♥♥♥♡

Bliźnięta. © Maciej Nowicki.

W drugiej kolejności słowa uznania kieruję w stronę wina Bliźnięta 2018, reprezentującego coraz popularniejszą – także w polskim winiarstwie – kategorię win pomarańczowych. Powstało z odmiany solaris, która akurat dla tego rodzaju win jest często ryzykownym wyborem – przy braku staranności potrafi dać wina niezwykle gorzkie, wręcz nieprzyjemne w odbiorze, o czym wielu producentów boleśnie przekonało się w tym roku. Na szczęście w tym przypadku udało się tej sytuacji uniknąć. Wino macerowało na skórkach przez 9 dni, następnie fermentowało w stalowych kadziach i dojrzewało przez 9 miesięcy w używanej beczce dębowej – co ciekawe wcześniej używanej do produkcji chianti (w efekcie wtopiony w drewno barwnik nadał winu bardziej łososiową-herbacianą niż pomarańczową barwę). Wyjątkowe są także aromaty – od suszonej brzoskwini, przez skórkę pomarańczy, akcenty grejpfruta i młodej śliwki, po delikatne nuty waniliowe i korzenne. Zaskakująco delikatna tanina (podobnie jak budowa), dobra kwasowość i przyjemny, ziołowy finisz sprawiają, że wino zaliczyć można z pewnością do czołówki polskich „pomarańczy” (77 zł). ♥♥♥♡

Byk. © Maciej Nowicki.

Byk 2018 to wino czerwone, na które złożyły się trzy odmiany: allegro, regent i rondo. Fermentowane i dojrzewające wyłącznie w stalowych zbiornikach, jest kolejnym potwierdzeniem dobrego rocznika 2018 dla polskich win czerwonych. Dostajemy tu czyste aromaty owoców leśnych, wiśni i wędzonej śliwki, trochę przypraw (przede wszystkim czarny pieprz) oraz akcentów ziołowych ziemistych. Budowa jest solidna, równowaga jak najbardziej odpowiednia. Także w tym przypadku polecam próbować go w towarzystwie posiłku. Czerwone mięso (choć raczej mniej wysmażone) będzie dla niego dobrym kompanem (77 zł). ♥♥♥+

Lew. © Maciej Nowicki.

Na deser pozostawiam róż – Lew 2018 – tym bardziej, że to jedyne wino z wyższym poziomem cukru resztkowego. Mamy tu 100-procentowego leon millot, pełnego soczystego owocu maliny, truskawki, poziomki i wiśni, za to szczęśliwie pozbawionego męczących aromatów słodkiej, pudrowanej landrynki. To wszystko za sprawą naprawdę dobrego balansu – 6,2 g cukru resztkowego/l i 6,6 g kwasowości – który przekłada się na przyjemne, całkiem orzeźwiające zakończenie. Skoro sezon letni już dawno za nami, pozostają poszukiwania połączeń kulinarnych. Chętnie wykorzystałbym go w połączeniu z bardziej pikantnymi daniami kuchni azjatyckiej (77 zł). ♥♥♥+

Parcela Winnicy Zodiak. © Winnica Zodiak.

Dystrybutorem win w segmencie HoReCa jest firma Poniente, klienci detaliczni mogą je zakupić (przynajmniej w tym momencie) w poznańskim sklepie Smak&Łyk.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez producenta / próbowane w czasie konkursu polskich win w Zielonej Górze.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Panie Macieju, mam pytanie kto te wina tak naprawdę kupuje? Za każdym razem patrząc na te kosmiczne ceny zastanawiam się dlaczego miałbym zapłacić 77-95zł za butelkę, której zawartość nie dorównuje setkom win z przedziału 40-60zł? Rozumiem koszty produkcji, skalę itd.. ale ekonomia to ekonomia i trudno mi wytłumaczyć zakup polskich win przy obecnych cenach.

    • (Winicjatywa)

      Krystian Iwanowski

      Panie Krystianie, temat cen polskich win powraca regularnie i zawsze odpowiadam podobnie, Pan zresztą także częściowo odpowiedział już na to pytanie. Polskie winiarstwo to wciąż żywy organizm, w fazie nieustającego rozwoju. Niezależnie od wielkości, praktycznie każdy właściciel polskiej winnicy wciąż przede wszystkim inwestuje niż zbiera jakiekolwiek profity – chyba, że uznaniowe dotyczące jakości wyprodukowanego wina. Przy niewielkich rozmiarach winnic, koszty produkcji są duże, zwracam też uwagę, że na wszelkiej maści obciążenia finansowe i podatkowe (znacznie wyższe niż u każdego z naszych sąsiadów), nie mówiąc już o braku możliwości skorzystania z dofinansowań UE (stricte na winiarstwo). Pamiętajmy też że wielu polskich winiarzy wciąż wykonuje „normalny” zawód, zajmując się produkcją wina niejako poza godzinami pracy (jak w Winnicy Wodnik). Efektem są niskie serie poszczególnych win (czasami liczące mniej niż 500 butelek) co przekłada i długo jeszcze będzie się przekładać na ceny w okolicach 40-60 zł/but (przy zakupie bezpośrednio z winnicy). W tym konkretnym przypadku produkcja jest jeszcze mniejsza, a cała winnica ma naprawdę „garażowy” charakter i ceny moim zdaniem odpowiadają takiej i takiej autorskiej mikroprodukcji i prezentowanej przez te wina jakości (choć podkreślam także, że są to już ceny w sklepie, a więc na pewnym etapie całego łańcucha sprzedaży). Na końcu wszystko pozostaje kwestią indywidualnych gustów, podobnie zresztą jak preferencje zakupowe – ktoś woli kupować wina budżetowe, ktoś wybiera zawsze francuskie wina, ktoś sięga regularnie po te naturalne i są wreszcie tacy, którzy wybierają polskie wina – większość polskich winnic sprzedaje większość swojej produkcji. Dodam jedynie, że butelkę Wodnika przedstawialiśmy na degustacji gościom w towarzystwie innych win musujących spoza kraju (tak Europa Zachodnia jak i Środkowa) i naprawdę robiło wrażenie – choć pewnie ktoś kto nie znosi czerwonych, ultawytrawnych bąbli (choćby lambrusco), raczej się ze mną nie zgodzi.

      Pozdrawiam serdecznie.

      • Maciej Nowicki

        Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź.

    • (Blogger)

      Krystian Iwanowski

      Patrząc na to, przy ilu stolikach w wine barach regularnie widać otwarte polskie butelki – grono takich osób jest spore, a pobudki pewnie różne. :-) Mnie np. liczne polskie wina zwyczajnie smakują, a piję w pierwszej koleności to co lubię, a nie to co najbardziej ekonomicznie się opłaca. A pytanie można zadać w kontekście każdej rzemieślniczej produkcji. W przypadku piw kraftowych sytuacja bywa analogiczna. Czysta ekonomia nie sugeruje, by zawartość butelki była warta kwot widocznych na metkach w sklepach. Mimo to, grupa chętnych jest i nie maleje. Wartość jest pojęciem względnym.

      • Mateusz Papiernik

        Wydaje mi się że cena jest dosyć istotnym parametrem przy wyborze czegokolwiek o i ile nie kluczowym. Piwa bym nie porównywał bo nasz kraft jest chyba najtańszy w europie. Chodzi mi o to że piję to co najbardziej lubię i jeżeli mam do wyboru coś co kosztuje 50zł i smakuje mi bardziej niż coś za 90zł to wybór jest oczywisty. Rozumiem też że ktoś może wspierać polskie winiarstwo ale wątpię żeby były to całe zastępy patriotów. Nie piłem win opisywanych powyżej ale piłem całkiem sporo min. Dom Bliskowice, Płochoccy, Tournau, Srebrna Góra i te wszystkie solarisy,regenty, ronda, johannitery i hibernale są dla mnie potwierdzeniem tego że z krzyżówek?/hybryd? nie da się zrobić win dorównujących tym z v.vinifery.