Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Zmiany w Alentejo

Komentarze
O portugalskim Alentejo przypominam sobie zazwyczaj przy okazji degustacji win z Biedronki. Popularna sieciówka ma w stałej ofercie kilka pochodzących stamtąd win (Marquês de Borba, Grous czy Ravasqueira, by wymienić najpopularniejsze), a przy okazji świąt i specjalnych promocji uzupełnia je o dodatkowe etykiety. Wina są smaczne – dominuje w nich podbity beczką owoc – a przy tym naprawdę tanie. Poza dobrą relacją jakości do ceny mają jeszcze jedną, trudną do przecenienia z punktu widzenia supermarketu zaletę – powtarzalność. Pogodowe zawirowania kolejnych roczników nie wpływają znacząco na ich poziom. To, co dla Biedronki jest wartością, dla mnie stało się problemem. Dostępne w Polsce wina z Alentejo, także te sprowadzane przez mniejszych importerów, są w większości przewidywalne i stylistycznie nużące. Moje notki degustacyjne niebezpiecznie upodabniały się do siebie i coraz rzadziej pojawiało się w nich słowo „ciekawe. Wina technicznie rzecz biorąc były bez zarzutu, ale brakowało im osobowości. Nie wiedziałem tylko, czy problem dotyka wszystkich win z Alentejo, czy tylko tych, które trafiają na nasz rynek. Jak zwykle sprawa okazała się bardziej złożona, a przekonałem się o tym w trakcie kilkudniowej wizyty w regionie.
Amfory w Herdade do Rocim. © Krzysztof Dobryłko.
Winnice João Portugal Ramos. © Krzysztof Dobryłko.

Kluczem do zrozumienia regionu okazała się historia – ta bardzo odległa i ta dużo nam bliższa. Wysoko rozwinięta kultura uprawy winorośli sięga w Alentejo czasów rzymskich. Świadczą o tym zgromadzone w niewielkim muzeum w Vidigueira liczne związane w winem eksponaty (noże do przycinania winorośli, amfory), które trafiły do muzealnych gablot z wykopalisk prowadzonych w pobliskiej rzymskiej willi Sāo Cucufate. Amfory zresztą – już nie te rzymskie, ale współczesne – spotyka się w Alentejo na każdym kroku. Stanowią element dekoracji hotelowych parków, miejskich skwerów i – co oczywiste – miejscowych winiarni. Jednak dla niektórych producentów jak Herdade do Rocim czy Herdade Sāo Miguel amfory służą nie tylko do dekoracji wnętrz, ale przede wszystkim do produkcji wina. Wpisując się w ogólnoeuropejską amforową modę, nawiązują też do lokalnej tradycji.

Amfory w Herdade do Rocim. © Krzysztof Dobryłko.
Amfory w Herdade do Rocim. © Krzysztof Dobryłko.

Jednak to nie Rzym, a Unia Europejska najbardziej zmieniła lokalne rolnictwo. Przed akcesją do Unii Alentejo słynęło z upraw pszenicy i nazywane było „spichlerzem Portugalii. Winnic było niewiele, a miejscowe wino nie cieszyło się szczególną renomą. Po przystąpieniu do Unii ceny pszenicy spadły, a Bruksela zaczęła kusić hojnymi dopłatami do produkcji wina. Obsadzenie pszenicznych pól młodą winoroślą zajęło w Alentejo kilkanaście lat, ale zapoczątkowana dopłatami winna rewolucja doprowadziła do tego, że dziś co czwarta butelka portugalskiego wina pochodzi z tego dawnego zbożowego zagłębia.

Tak szybkie zmiany możliwe były tylko przy zaangażowaniu wspartego bankowymi kredytami dużego kapitału. Inwestowano na potęgę, co doprowadziło do rzadkiej w Europie, a typowej dla Nowego Świata struktury własności. Powstały wielkie winiarskie latyfundia, z których największe, jak wielokrotnie przez nas opisywane Esporāo, gospodarują dziś na setkach hektarów i produkują rocznie miliony butelek. Dużo jest średniaków obrabiających „marne” 100 do 300 ha, a winiarze mający 30–40 ha traktowani są jak hobbiści. Apelacyjne regulacje, zwykle strzegące winiarskich tradycji, potraktowano w DOC Alentejo dość umownie, zostawiając dodatkową furtkę w postaci niesłychanie pojemnej stylistycznie i odmianowo Vinho Regional Alentejanoo. Winiarze dostali wolną rękę i mogą robić praktycznie wszystko.

Winnice Herdade do Rocim. © Krzysztof Dobryłko.
Winnice Herdade do Rocim. © Krzysztof Dobryłko.

Jednak bankowcy szybko upomnieli się o swoje. Kredyty, które trzeba było szybko spłacać, pchnęły producentów w ramiona dużych sieci supermarketów. Tylko one zapewniały szybki zbyt, ale stawiały też swoje warunki – wina miały być atrakcyjne dla masowego odbiorcy, powtarzalne, a do tego tanie. Niezbędna dla każdej nowej apelacji przestrzeń na stylistyczne poszukiwania niebezpiecznie się zawęziła. Doprowadziło to do tego, że przez lata powstawały tu wina, które dobrze sprzedawały się w miejscowych supermarketach i zapełniały półki portugalskich sieciówek w Angoli i Brazylii. Wprawdzie dawne kolonie to wciąż najwięksi odbiorcy win z Alentejo, ale miejscowi winiarze powoli uwalniają z żelaznego uścisku mainstreamowego odbiorcy.

Winnice Herdade do Sobroso. © Krzysztof Dobryłko.
Winnice Herdade do Sobroso. © Krzysztof Dobryłko.

Dobra masówka wciąż w Alentejo powstaje – wystarczy przejść się do Biedronki – ale w ostatnich latach dużo się tam zmieniło. Alentejo powoli spłaca kredyty i zaczyna szukać własnej winiarskiej tożsamości. To trudny, długotrwały proces, ale efekty są już widoczne. Dobrym przykładem są wizyty u dużych producentów – to wciąż degustacyjne wyzwanie, gdyż na jednym posiedzeniu trzeba spróbować kilkunastu, a często kilkudziesięciu win z danego rocznika – gdzie coraz częściej obok tanich, przewidywalnych win, pojawiają się trunki ciekawe. Winiarze coraz lepiej poznają własne winnice i trafniej oceniają tkwiący w nich potencjał. Posadzona przed laty winorośl (alicante bouschet, touriga nacional i trincadeira w czerwieni, a antão vaz i arinto w bieli) zadomowiła się już w gorącym, suchym klimacie i daje materiał na interesujące wina. Z większą uwagą traktowani są winiarze „osobni” (Herdade do Mouchāo czy Quinta do Mouro), którzy przed laty postawili na jakość. Coraz ciekawsze są wina z amfory i szampańską metodą produkowane bąbelki.

Kamieniołomy w okolicach Estremoz. © Krzysztof Dobryłko.
Kamieniołomy w okolicach Estremoz. © Krzysztof Dobryłko.

Nowym winom towarzyszą przemyślane działania marketingowe. Alentejo to jeden z najpopularniejszych turystycznych regionów Portugalii. Turystów przyciągają urokliwe, usiane obronnymi zamkami krajobrazy, ciągnące się po horyzont plantacje dębu korkowego i zapierające dech w piersiach kamieniołomy marmuru. Popołudniami trafiają oni na wąskie uliczki otoczonego średniowiecznymi murami starego miasta w Évorze, a wieczorami zapełniają liczne, inspirowane chłopską kuchnią restauracje. Ostatnio turystyczny boom postanowili wykorzystać też winiarze. Nowe stowarzyszenie nazwane Rota dos Vinhos do Alentejo otworzyło w centrum starego miasta Évory punkt informacyjny, w którym można nieodpłatnie zdegustować wina (co tydzień otwieranych jest 10 butelek) i zorganizować objazd po winnicach.

Wielu winiarzy zajęło się na poważnie produkcją oliwy z oliwek. Oliwy używa się tam wprawdzie od zawsze, ale dopiero niedawno zaczęto zwracać uwagę na jej jakość. Dostrzeżono lokalne odmiany (galega, cobrançosa, cordival, verdeal) i unowocześniono młyny. Zainwestowano w modne butelki i w ciągu kilku lat oliwa z Alentejo stała się poważnym konkurentem dla najlepszych produktów hiszpańskich i włoskich. A jest od nich wciąż tańsza.

Oliwki w drodze do młyna. © Krzysztof Dobryłko.
Oliwki w drodze do młyna. © Krzysztof Dobryłko.

Promocja jest ważna, ale dużo ważniejsze są zmiany, które zachodzą w winiarniach. Łatwo je dostrzec sięgając po jedne z najbardziej intrygujących win z Alentejo. Nie są to wina tanie, ale niewątpliwie warte swojej ceny. Poniżej najciekawsza piątka niedawnego wyjazdu:

1. Herdade do Mouchāo 2010 (ok. 215 zł, Atlantika)
2. Quinta do Mouro 2011 (131 zł, Mielżyński)
3. Fundação Eugénio de Almeida Pêra-Manca Branco 2011
4. Joāo Portugal Ramos Quinta da Viçosa 2012
5. Herdade do Rocim Reserva Olho de Mocho 2011
Do Alentejo podróżowałem na zaproszenie tamtajszych winiarzy i agencji Wine & Partners.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Pepe

    Warto sięgać po droższe etykiety, można trafić na perełki. A i tak cena bedzie atrakcyjna w porównaniu choćby z przereklamowanymi winami z Francji. Pewne wino z Alentejo to u mnie życiowe TOP3. Niestety nie pamiętam kto je produkował. Etykieta była czarna ze złotą dorożką i opis producenta sugerował, że ma cos on wspólnego z tymi dorożkami. Ktos może kojarzy co to za wino..?

    • Marcin Czerwiński

      Pepe

      Jako że często spotykam się z tym stwierdzeniem zapytam, które to wina z Francji są przereklamowane?

      • Wojciech Bońkowski

        Marcin Czerwiński

        Na przykład takie?

        • Marcin Czerwiński

          Wojciech Bońkowski

          Dobra mamy jeden przykład. Czekam na więcej.

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Czerwiński

            ;-)

          • Marcin Czerwiński

            Wojciech Bońkowski

            To nie fair, Moet już był ;)

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Marcin Czerwiński

            Nie zapominajmy o tym

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Marcin Czerwiński

            Nie zapominajmy też o tym

          • Marcin Czerwiński

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Było! ;) Zostawmy szampany, których i tak nikt w Polsce nie pija.

          • Kattunge Kerstin

            Marcin Czerwiński

            Ależ popija się! Zmrożony, przez słomkę z upchanymi listkami mięty. Luksus!

          • kielon

            Marcin Czerwiński

            Tańsze czerwone burgundy. Czyli woda z nutami owocowymi lub perfumami zwana szumnie delikatnością. Szprycera mogę zrobić w domu znacznie taniej ;)

          • Marcin Czerwiński

            kielon

            To samo można powiedzieć o każdym tanim winie z prestiżowego regionu.

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Czerwiński

            Ale tanie wina z Burgundii są dwa razy droższe od tanich win z innych prestiżowych regionów.

          • Marcin Czerwiński

            Wojciech Bońkowski

            Zgoda. Niemniej każdy kupując Chablis za 40 zł wie na co się pisze, tak samo w przypadku Amarone czy Barolo za 50 zł.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            to się właśnie zmienia. PARPA wnosi o podwyżkę akcyzy na wino – z grubsza o 500% to jest z 1,5 zł za litr do ponad 6 zł. Rząd to z pewnością klepnie bo kasy na ich idiotyczne pomysły już brakuje. To spowoduje, że tanie wina z innych regionów zbliżą się cenowo do takich win z Burgundii. To się nazywa „dobra zmiana”

          • Kuba

            Sławek Chrzczonowicz

            Ale w TVP pewnie o tym nie uslyszymy;)

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Przecież wszystkie wina podrożałyby tyle samo więc nikt się do burgundów przez to nie zbliży.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Tyle, że jak wino za 20 zł podrożeje o akcyzę i naliczony od niej VAT to będzie kosztować z grubsza 29 – 30 zł – to prawie 50% wzrostu. Burgund za 40 zł będzie kosztował 50 zł, a więc o 25% więcej. Przed podwyżką wina za 20 zł to była połowa ceny burgunda. Po podwyżce to już 60% tak więc takie stałe daniny sprawiają, że ceny się spłaszczają i choć różnica w obu przypadkach to 20 zł to psychologicznie jest to co innego.

          • ducale

            Sławek Chrzczonowicz

            jestem ciekaw kto był inicjatorem tej akcji albo kto podsunął te złote myśli .Choć z drugiej strony Sławek nie narzekaj, najbardziej uderzy to w b.tanie wina i ich producentów alias importerów. Spraw rozwojowa chyba jest.

          • JB

            ducale

            To chyba sprawka Prezesa Brzóski. Facet jest niereformowalny. Delikatnie mówiąc.

          • valdano

            Sławek Chrzczonowicz

            Czyli wracamy do kultury picia rodem z prl-u.Myslalem ze niedozyje powrotu do…:)

  • Kate

    Znawcy cenią wina alanteżańskie… Ostatnio wstąpiłam do Hotelu Bristol w Warszawie, mają tam wypasiony Wine Bar, wina „handpicked by Mielżyński” (było na winicjatywie) i co? Loios od Ramosa z Biedy tam rządzi !!!

    • Sławomir Hapak

      Kate

      Mocne.
      To chyba najlepsza reklama wine baru jaką dotąd widziałem.

    • Jurek Ogurek

      Kate

      Jaki kraj taki „Wine Bar” :)

  • Piotr Kuras

    Ciekawostka dla Pana Krzysztofa w temacie Portugalii (do uwaznego wypatrywania) http://youtu.be/ckafOscDPYg