Amirault Bourgueil Le Grand Clos 2010
Yannick Amirault Bourgueil Le Grand Clos 2010
Niedawno ciepło Wam pisałem o Domaine de Noiré Chinon Élégance 2010, nowym Cabernet Franc z Loary od niedawna dostępnym w katalogu DELiWINA. W tym samym katalogu znajdziemy jedną z największych sław Loary, Saumur-Champigny z Château de Villeneuve – pite kilka razy w tym roku, m.in. do sarny w Atelier Amaro, było winem w swoim stylu idealnym.
Teraz loarska atmosfera się zagęszcza, bo DELiWINA sprowadził kolejne wielkie nazwisko z tego rejonu. Być może największe ze wszystkich – Yannick Amirault, razem z Clos Rougeard i Bernardem Baudrym wymieniany na podium wszystkich klasyfikacji Doliny Loary. Chwila jest zaiste dostojna i stąd ta epicka notka.
Saint-Nicolas-de-Bourgueil La Mine 2011 to Cabernet Franc atakujący zmysły, ostry jak listopadowy wiatr, z zapachami opadłych liści, struganego ołówka, kwasowością wysoką jak w prawdziwej polskiej czarnej porzeczce. Wino antyhedonistyczne, raczej protestanckie czy hugenockie, i też jak to Hugenoci – szczere, walące prawdę prosto w twarz. Duże emocje, coś jak remis w szachy z własnym ojcem, z którym się nigdy w życiu nie zremisowało (87 zł).
Bourgueil Les Quartiers 2010 pochodzi z nieco innego, wyżej cenionego siedliska, ale przede wszystkim z innego, bardziej słonecznego, dojrzałego rocznika, więc rejestr tego wina przesuwa się z listopada na wrzesień, zamiast świdrującej kwasowości mamy mięsny tłuszcz – sztukamięs, rosół na dobrych kościach? Ciała i obfitości jest niemało, wpadamy nieomalże w rejestr Bordeaux, ale wino jest jednak węższe w talii, nie zjadło aż tylu obiadków z foie gras i szampanem, ile się trafia bordoskim dyrektorom eksportu (90 zł).
Na końcu otworzyłem Bourgueil Le Grand Clos 2010. To najlepsze wino Amiraulta i to od razu czuć, dopłacamy tylko parę złotych (106 zł), a jesteśmy na szczycie góry, skąd widać wszystko: dojrzałe porzeczki i jeżyny, krowy pasące się na hali i które niedługo, po wielu godzinach pieczenia, zjemy; pietruszkowo-porzeczkową świeżość, ale bez cytrynowej ostrości, którą miało La Mine 2011. Równowaga jest zdumiewająca, bo to wino ma ogromną koncentrację nie mając zanadto ekstraktu i ogromną intensywność, nie będąc ani przez chwilę ciężkim. No i ziarenka garbników są poukładane obok siebie bardzo ściśle, ale jednak nie tak drobno i kredowo jak w bordoskim Cabernet Sauvignon; ich smak przypomina szczyptę brązowego cukru, którą się odnajduje na dnie bardzo mocnego espresso. Podobnie jak mocne espresso, ten smak zostaje z nami na bardzo, bardzo długo.
Le Grand Clos to moje wino miesiąca. Importer jest DELiWINA, do nabycia w jego sklepie w Poznaniu oraz w Warszawie w Wejman Wine Bar, a także w licznych sklepach i restauracjach zaprzyjaźnionych.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.