Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Marta Siembab

Komentarze

O zapachach pięknych i brzydkich z senselierką Martą Siembab* rozmawia Inka Wrońska

Marta Siembab. © Piotr Litwic

Jeśli porównać zapachy do dźwięków – to kim jest senselier? Muzykiem? Słuchaczem w filharmonii? Kompozytorem?

Senselier zajmuje się zapachami w każdym ich aspekcie, choć niekoniecznie musi być „kompozytorem”, czyli perfumiarzem. Ale wie, jak funkcjonuje zmysł węchu, jak mózg odbiera zapachy i przechowuje pamięć o nich. Rozumie, jak emocje łączą się z zapachami, jak wykształcenie i doświadczenie życiowe wpływają na odbiór zapachów i jak dany zapach jest postrzegany przez różne typy osobowości. Innymi słowy – wie, jak zapach określa człowieka – jego płeć, status społeczny, wartości, kod kulturowy.

To wszystko da się wyrazić zapachem?

Naturalnie. Pod warunkiem że mamy wspólne doświadczenia. Moją misją jest uwspólnianie tych doświadczeń i uwrażliwianie ludzi na aromaty. A także budowanie języka, którym można o nich mówić – senselier zna język zapachów i potrafi przekazać go innym. Na początku rozmowa o tym jest trudna, bo ograniczamy się do paru słów. Coś pachnie ładnie. Coś śmierdzi. Nie każdy potrafi nazwać zapach, zidentyfikować go. Ale każdy, już po godzinie ćwiczeń, może zacząć o zapachach mówić.

Jak wyglądają takie zajęcia?

Inaczej z dziećmi, inaczej z dorosłymi. Dla dzieci (pracuję z takimi od trzeciego roku życia) naturalne jest to, że biorą wszystko do ręki i wkładają do buzi. A ja im jeszcze pozwalam wąchać. One nie mają zbyt wielu doświadczeń, więc dla nich aromaty są neutralne. Zapach moczu czy kału jest tak samo intrygujący jak perfumy mamy. Pozytywnej lub negatywnej reakcji uczą się dopiero od starszych. Z kolei dorośli mają spory bagaż doświadczeń – brak im tylko pewnych określeń i uporządkowanego systemu. Na zajęciach przechodzimy więc przez kolejne etapy. Po pierwsze: odkrywamy, że zapach jest. Po drugie: zastanawiamy się, gdzie on jest. Po trzecie: jaki jest. Wreszcie – na końcu, bo na moich warsztatach to najmniej istotne – czym on jest. Czy jest na przykład cytryną albo czekoladą.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!