Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Sylwestrowy prezent

Komentarze

Wojtek Bońkowski opublikował relację z sylwestrowego picia i zobowiązał do tego zarówno współpracowników jak i Czytelników. Ja w Sylwestra sięgnąłem po butelkę, która otrzymałem jako nieco przewrotny prezent świąteczny. Nie było to bordeaux ani burgund, rioja ani priorat, nie było to wino z Alzacji czy choćby z Langwedocji, nie było nawet musujące. Było to wino z Korei, a dokładniej – Korei Północnej!

Kraj rządzony przez Kim Dzong Una nie jawił mi się do tej pory jako kraina winiarski. Przygotowując kilka lat temu do druku Leksykon Win, próbowałem win tajskich, indonezyjskich, japońskich, chińskich, znalazłem również butelkę z Kazachstanu, jednak Północna Korea była absolutnie białą plamą. W niewielkim stopniu udało mi się ją nieco zabarwić dzięki przyjaciołom, którzy w ubiegłym roku trafili do DMZ czyli strefy zdemilitaryzowanej, oddzielającej czterokilometrowym pasem Koreę Północną od Południowej. W ramach turystycznej atrakcji można było nabyć w strefie wolnocłowej m.in. lokalne napoje alkoholowe. I tak w moim posiadaniu znalazła się butelka, o której za chwilę. Na razie zainteresowanym podaję linki, pod którymi znaleźć można informacje na temat produkcji napojów alkoholowych i tradycji ich spożywania w Korei Północnej. Niewiele ale jednak.

Kanggye_butelka

Przechodząc do otrzymanej od przyjaciół butelki, była ona, jak wszystko w tym kraju, bardzo tajemnicza. Po angielsku wyczytać można jedynie Wild Grape Wine oraz pojemność (500 ml) i zawartość alkoholu (16%). Aha, jest jeszcze nazwa producenta Kanggye. Jak wyczytałem gdzieś w sieci, pod tą nazwą kryje się Kanggye Wine Factory, znana z tego, że niegdyś wizytował ją Kim Dzong Il. I to by było na tyle. Aha, przyjaciel zapłacił za butelkę 14 kanadyjskich dolarów – po dzisiejszym kursie jakieś 40 zł. A samo wino?

Kanggye_kieliszek

Kolor kompotu z suszonych śliwek (na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości). Mętna, burobrązowa ciecz. Bukiet był w miarę przyjemny – suszone śliwki, więdnące liście, zioła, trochę przypominał słodkie wina z Roussillon. Jednak w smaku wino okazało się całkowicie wytrawne, nie było śladu słodyczy, nie było też kwasowości. Smakowało jak rzeczony śliwkowy kompot zaprawiony alkoholem. Ale niemal od razu usta zdrętwiały od szarpiącej zielonej taniny i piekącego alkoholu. A może to był tylko alkohol, bez garbnika? Prawdę mówiąc, przy odrobinie samozaparcia dało się to wypić. Po drugim kieliszku było już łatwiej – w końcu to jednak alkohol. Po trzecim zacząłem nawet wyczuwać w posmaku jakieś orzechy – może północnokoreańska wersja sherry? Ciekawe, co wyczułbym po czwartym, na który już się nie zdecydowałem. Tak czy inaczej zostało w butelce parę kieliszków, którymi skłonny jestem, przy najbliższej okazji, podzielić z chętnymi. Sądząc po kondycji trunku, parodniowe czy nawet parotygodniowe leżakowanie w otwartej butelce nic tu nie zmieni.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kamil

    Duży szacunek dla prezentów, z butelki 500 ml zostało jeszcze kilka kieliszków :D

    • Sławek Chrzczonowicz

      Kamil

      wypiłem w sumie jakieś 150 – reszta czeka na odważnych i chłonnych wiedzy :)