Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winnica Miłosz Lauda 2018

Komentarze

Od dawna powtarzam, że nowy tydzień najlepiej zacząć od polskiego wina. Coraz więcej reprezentantów rocznika 2018 pojawia się już w sprzedaży, powoli zbliżają się także imprezy, na których będziemy mogli zapoznać się z wieloma nowościami – już 25 maja odbędzie się jubileuszowa, 10. edycja Święta Wina w Janowcu, a w czerwcu dwa ważne festiwale: Polskie Wina w SPOT (Poznań, 8 czerwca) i Białe Czerwone (Warszawa, 16 czerwca). Już dziś zaś zabieram Was do Lubuskiego na przegląd nowych win z Winnicy Miłosz.

Winnica Miłosz. © Lubuskie Atrakcje.

O tym producencie miałem okazję pisać już kilkakrotnie, ostatnio przy okazji konfrontacji w Madrycie, gdzie Krzysztof Fedorowicz premierowo przedstawił kolejny rocznik swojego wina musującego Grempler Sekt. Raptem kilkanaście dni wcześniej Fedorowicz był też obecny na targach EuroGastro, gdzie uczestniczył w uroczystym podpisaniu umowy dotyczącej wyłącznej dystrybucji win z Winnicy Miłosz w sektorze HoReCa przez firmę Jantoń, dla której jest to kolejna już transakcja w ciągu zaledwie pół roku (wcześniej przejęła działalność operacyjną firmy Wino Makłowicz oraz innego importera   – Platinum Wines). Mówi się zresztą, że Winnica Miłosz nie będzie ostatnim polskim producentem, z którą Jantoń podpisuje tego rodzaju umowę dystrybucyjną.

Jakub Nowak – Prezes firmy Jantoń i Krzysztof Fedorowicz. © Jantoń.

Do sprzedaży trafiły właśnie trzy białe wina spokojne Krzysztofa Fedorowicz, ale to ledwie wierzchołek góry lodowej. Na debiut czekają już wina różowe i czerwone, pojawią się także pomarańczowe. Miałem już okazję degustować ich próbki i wyrażam ostrożne przekonanie, że może być to najciekawszy (a przecież niełatwy) rocznik w historii tego producenta. Tym donioślejsze to wydarzenie, że w tym roku mija równo 15 lat od założenia winnicy, co było także okazją do zmiany etykiet. Nowe przedstawiają reprodukcje starych pocztówek z Zaboru (gdzie położona jest część winnic producenta). I na żywo są jeszcze ładniejsze.

© Maciej Nowicki.

Lauda 2018 to kupaż najbardziej charakterystycznych białych odmian w Winnicy Miłosz – pinot blanc, devin i müller-thurgau – oraz kwintesencja doskonałej równowagi (wino ma 8 g cukru resztkowego/l i 5,5  g kwasowości). Mamy tu i świetną jakość owocu – dominują nuty brzoskwini, moreli oraz dojrzałych jabłek – i delikatny miodowy akcent, i dobrą strukturę oraz długie, owocowe zakończenie z dobrze zaznaczoną kwasowością. Wino, które naprawdę robi wrażenie, z dobrym potencjałem i w tym momencie z pewnością najlepsze z całej trójki (68 zł*). ♥♥♥♥

© Maciej Nowicki.

Traminer 2018 to także znak firmowy tego producenta, w tym roczniku w zdecydowanie półwytrawnej wersji (13 g c/l). Klasyczne aromaty muszkatowe: liczi, róża, słodka gruszka, brzoskwinia i nuty korzenne. Do tego przyjemna, kremowa faktura i niezła kwasowość. Świetne z pikantnymi daniami kuchni azjatyckiej (86 zł). ♥♥♥♡

© Maciej Nowicki.

Pinot Blanc 2018 jest jedynym w tym momencie całkowicie wytrawnym winem, we znaki dał mu się jednak gorący rocznik – wino ma aż 15% alkoholu, którego nie do końca udało się zintegrować (czuć to szczególnie w końcówce). Na plus: ponownie bardzo czyste aromaty – cytrusów, grejpfruta i brzoskwini, którym towarzyszy sporo ziołowych akcentów. Strukturalny, z dobrą kwasowością, ten pinot zdecydowanie potrzebuje towarzystwa posiłku. Znakomicie czuje się z białym mięsem w śmietanowym sosie (86 zł). ♥♥♥

Nowe etykiety robią wrażenie. © Maciej Nowicki.

Wina dystrybuowane są przez firmę Jantoń, podane ceny (*) są sugerowanymi cenami sprzedaży. Można je zakupić/spróbować m.in. w ZaKładka Bistro de Cracovie, Veganic i Dynia Resto Bar w Krakowie oraz Malinowym Dworze w Świeradowie-Zdrój, a na liście tej pojawiają się cały czas nowe miejsca. Do kupienia także w samej winnicy.

Źródło win: udostępnione do degustacji przez producenta.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Osobiście bardzo żałuję że polskie wina relatywnie często odbiegają od wytrawnosci. Zastanawiam się na ile jest to wybieganie ku upodobaniom klientów, a na ile wynika z posykiwanych gron.

    • Grzegorz Żak

      Jak dla mnie jest to maskowanie za pomocą cukru niedoskonałości wina… A już w kategoriach humoru można odbierać słowa, że kwintesencja doskonałej równowagi to 8 g cukru resztkowego i 5,5 g kwasowości. Ostatnio recenzowany furmint od Kardosa miał 7,4 g kwasowości i 4,9 g cukru resztkowego i był skrytykowany jako mający problemy z niewystarczającą kwasowością.

      • (Winicjatywa)

        Konstanty Jaxa-Rożen

        W roczniku 2018 nie trzeba niczego maskować, wina są czasami aż nadto dojrzałe, a poziom cukru resztkowego często trudny do ujarzmienia. W tym przypadku się tu udało, a jeśli chodzi o fragment, który szczególnie Pana ubawił, to jak zawsze zaznaczam, że nie chodzi o równowagę gramów, a równowagę aromatów, uchwycenie dobrego balansu między poziomem słodyczy, a kwasowości. Fedorowicz potrafił to zrobić, Kardos niestety nie. Pozdrowienia!

      • Konstanty Jaxa-Rożen

        Z kwasowością i balansem temat jest grząski. Kwasowości nie da się do końca oddać liczbowo. Na balans słodycz- kwasowość nie wpływają tylko cukry i kwasowaść. Wpływ mają też alkohol, cielistość wina…
        Co do ukrywania wad- właśnie to miałem na myśli. Tylko bardziej w kontekście słabosci materiału niż winifikacji.

        • Grzegorz Żak

          Słabość materiału do winifikacji… Nie wiem na jakiej podstawie pisze Pan o wadach wina i takiej a nie innej roli cukru resztkowego? Zna Pan te wady, potrafi nazwać? Uważam takie opisywanie wina za karygodne, bo podejrzewam ( i tak wynika z Pana komentarzy) że nie degustował go Pan. O może jest coś o czym nie wiem? Może jest tak że Krzysztof Fedorowicz wytwarza wina przemysłowe, dodaje cukru i innych świństw jak PVPP, żeby przykryć kiepską jakość owocu – jego ambicją nie są wina autorskie (winnica nie jest konwersji BIO, owoce nie są na krzewach redukowane etc.) ale takie , które będą chciały przypodobać się klientowi? Kiepski owoc, dużo chemii i jazda bez trzymanki, Tak Pan myśli prawda? Gratuluję wiedzy o winie w ogólności i tym konkretnym, które na pewno zostało przez Pana zbadane chemicznie. Jeśli nie, a pisze Pan takie rzeczy – proszę na przyszłość spodziewać się kłopotów, bo jednak pisze Pan o konkretnym produkcie i producencie. Jeśli pisze Pan to, co mu się wydaje, to dlaczego nie pomyślał Pan (nie sprawdził?), że rocznik dał owoc wyjątkowej jakości, zdrowy i bardzo dojrzały, a cukier resztkowy jest jego pochodną?

          • Krzysztof Fedorowicz

            Chwila, momencik. Przecież nie pisałem opinii o żadnym z win opisanych w relacji pana Nowickiego. Pańskich win o ile mnie pamięć nie myli chyba jeszcze nie piłem. Opinie o nich słyszałem dość pozytywne. Moja refleksja miała charakter mocno ogólny. Win ze sporym cukrem resztkowym, albo wręcz półwytrawnych jest wśród u nas produkowanych relatywnie dużo i spotykałem się z przypadkami, gdzie cukier sprawiał wrażenie jakby kołderki przykrywającej np nieprzyjemną, niedojrzałą kwasowość. Przypuszczam że rocznik 2018 z będzie z resztą trudniejszy dla poszukujących bardziej wytrawnych win z uwagi na warunki pogodowe.
            Jeśli wygląda to jakbym krytykował Pana wina, zapewniam że nie było to moją intencją i za to przepraszam.

          • Grzegorz Żak

            Cukier resztkowy występuje w polskim winie z nieco innych powodów niż w winach importowanych. Jego nadmiaru – w większości przypadków – proszę nie wiązać z żadnym świadomym zabiegiem, mającym na celu trafienie do lubiącego budyń klienta, gdyż w Polsce producentów robiących wina „pod publiczkę” jest tylu, ile palców u rąk ma emerytowany pracownik tartaku. Wbrew pozorom, wino skrojone pod konkretne zamówienie rynku wymaga dużych umiejętności winiarskich i odpowiedniego sprzętu. A jedno i drugie w Polsce nieczęsto, jeśli w ogóle, występuje. Z oczywistych zresztą powodów.
            I o ile w winach importowanych świadomie zostawia się „resztkę” w roli maski – wszak cukier w każdym produkcie spożywczym dodaje treści i nadaje populistyczny sens procesowi ruszania grdyką – o tyle w polskich jest tam najczęściej w wyniku nieumiejętnego prowadzenia fermentacji. Efekt: cukier u nas jest skorupą nie tyle maskującą słabość, co fajność wina.
            W ogóle radzę nie używać wielkich kwantyfikatorów w ocenach wina polskiego. Jeśli już trzeba, to warto zdać sobie sprawę, jak ogromny udział w światowym wolumenie mają wina z maską. W Polsce i tak te proporcje są dla nas korzystne, co nie znaczy, że jak się z tym stykamy, nie irytują miłośników wytrawności.
            I na koniec: do win tego akurat producenta w pełni pasują spostrzeżenia red. Nowickiego a zupełnie nie – Pańskie, oparte na (właśnie: relacji? doświadczeniach własnych?) ogólnikowych imaginacjach.
            Co nie znaczy, że nie ma Pan racji zauważając, że wiele win produkowanych w Polsce zawiera nadmiar cukru resztkowego, który niczym wyświechtany moherowy beret przykrywa całkiem ładne pukielki. Pozdrawiam