Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winne nowalijki

Komentarze

W naszym 38-milionowym kraju konsumującym rocznie 110 mln butelek wina nie mamy targów winiarskich z prawdziwego zdarzenia. Są znakomite targi maszyn rolniczych, pokazy hodowlanych gołębi i gier planszowych, brak natomiast porządnej imprezy pokazującej najsmaczniejszą i najzdrowszą z używek. Nawet krakowskie EnoExpo – zob. recenzję z 2009 – jest w istocie przybudówką czterokroć większych targów hotelarsko-gastronomicznych. „Przystawkami” – na jeszcze mniejszą skalę – są też warszawskie EuroGastro i Warsaw Wines & Spirits. Tydzień temu na EuroGastro stoisk winiarskich było… siedem. I to w kraju, w którym wg różnych statystyk zarejestrowanych jest ponad 1000 podmiotów importujących wino z zagranicy.

Nie warto się wystawiać? Warto. Na stoiskach, które odwiedziłem z Izą Kamińską (jej sprawozdanie tutaj), ruch był ogromny i jestem przekonany, że przełożył się na nowe kontakty i realne zwiększenie sprzedaży. A oto wybrane ciekawostki:

Hiszpański smak wino w tubie
Lżejsze i poręczniejsze niż litr w szkle.

Nowe formaty

Wina w kartonach na razie nie cieszą się w Polsce popularnością, bo są za drogie, a wybór za mały i ani konsumenci, ani sprzedawcy (sklepy, restauracje) nie wydają się nimi zaciekawieni. Z wielu źródeł dowiaduję się jednak, że sprzedaż win w kartonach dynamicznie rośnie. Ponoć wreszcie pojawiły się w takich miejscach, jak Leclerc, Lidl, Makro. Pamiętajmy, że w Szwecji oferta ta stanowi blisko 60% rynku! Można tam w bag-in-box kupić nawet Chablis Premier Cru od dobrych producentów. Piłem z kartonu (wkładanego do estetyczniejszej drewnianej beczki) wina z Veneto od nowego mikroimportera Wine Republic. Cena znakomita – 64,50 zł netto za 5 litrów, a wina smaczne (wolałem czerwone od przesłodzonego białego). Dobre rozwiązanie do restauracji, gdzie z przyzwoitym narzutem wino mogłoby kosztować nawet 6–7 zł za kieliszek.

Serena Cabernet Franc Veneto wino czerwone z kija
Od razu chce się pić.

Na estetykę stawia też importer win hiszpańskich Hiszpańki Smak. Tutaj litrowy karton umieszczono w tubie, a do wyboru jest Tempranillo, Merlot, Chardonnay i jeszcze parę innych. Tenże importer proponuje dobrą Rioję Rosado Tierra de Murillo za 28 zł brutto i solidną Crianzę 2008 za 40 zł. Z kolei sieć stołecznych sklepów Piccola Italia (wyszukajcie je na mapie) ma frizzante w trzech kolorach w metalowym KEGu. Nie są to wielkie wina, lecz zamiast Żywca do meczu Grecja–Rosja będą w sam raz. Prosecco „z kija” z Vini e Affini w poprzednim sezonie biło rekordy sprzedaży. Chcemy pić tanio i bezstresowo – kartony i beczki wychodzą naprzeciw tym oczekiwaniom.

Wine Republic
Popieramy w całej rozciągłości.

Kto da mniej?

Walka o najniższą półkę cenową trwa. W Lidlu i Biedronce wino butelkowe z importu kosztuje już nawet 8,99 zł. W małej prywatnej Winotece Sami Swoi widziałem wczoraj wino za 13,99 zł. Dostawcy nie próżnują. Recenzowany już przez Izę Kamińską Portugalski Świat swe udane czyste i soczyste Vinho Verde Rosé Estreia oferuje za… 1,43€ netto. Czyli wino nawet bez zaciskania pasa trafi na półkę za 15–16 zł z VAT. Solidne czerwone Dão Foral D. Henrique 2008 kosztuje poniżej 2€, wina klasy reserva z Alentejo i Douro – 2,80–3€. Żyć nie umierać, o ile importer nie przesadzi z marżą.

W rzeczonym Wine Republic oferują sygnalizowane już przeze mnie na Facebooku czerwone Il Tiranno i białe Il Balbo za niewiele ponad 10 zł netto. To też idealne wina „domowe” do restauracji i kawiarni. Im więcej takich, tym łatwiejsze życie winomana nad Wisłą i Odrą, zwłaszcza w te dni tygodnia, gdy akurat nie wybieramy się na pionową degustację Vale Meão.

Voga Frizzante Bianco
Wbrew pozorom to jest wino.

Pęczniejący lajfstajl

Vale Meão i Chablis Premier Cru, wszystko świetnie. Życie jest jednak gdzie indziej. Jednym z najdynamiczniej rozwijających się kanałów sprzedaży w Polsce są… nocne kluby. Wypija się tam na przykład ogromne ilości drogich szampanów, a dla imprezowej braci powstają specjalne produkty, takie jak Prosecco w butelce do perfum, podpatrzone na stoisku Fine Food Group. Cukier resztkowy, bąbelki i rozebrana koleżanka to zaiste recepta na udany wieczór. Wino Voga kosztuje niemało, bo 33 42 zł netto, ale będą to z pewnością dobrze wydane pieniądze. Występuje też w wersji czerwonej jako nieprawdopodobna mieszanka Syrah–Cabernet–Merlot–Pinot Noir z Sycylii. Dobrzy ludzie w Fine Food mają w ofercie również wina „normalne”, takie jak butikowe Sauvignon Blanc Amayna 2010 z chilijskiej Leydy (54 zł netto), udane Eden Valley Langmeil Chardonnay 2010 (25 45 zł netto to znośna cena za tę australijską świeżonkę) czy tanie Man Vintners Pinotage 2010 (22 zł netto). Nowy Świat się w Polsce bardzo rozwija i cenowo, i pod względem różnorodności; takich importerów z mniej znanymi etykietami, jak Fine Food Group, jest i będzie coraz więcej.

Man Vintners Pinotage 2010
Smaczne RPA.

Wina udostępnili do degustacji w ramach targowej prezentacji ich polscy dystrybutorzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Anonim

    Jak się jakościowo ma wino z boxu od przywoływanego wyżej Winrepublic do np. ostatniej oferty win włoskich, opisywanych gdzieniegdzie, z biedronki?
    Troszkę jestem w kropce, bo chciałem sformułować pytanie: jak się ma jakość wina z boxu* do jakości wina dyskontowego…ale w zasadzie, cóż to znaczy jakość wina z dyskontu…nie mam chyba jasnej wizji czy definicji wina dyskontowego polecanego np na WI – może przeoczyłem wyjaśnienia, proszę więc o przywołanie, a może nie można tych rzeczy porównywać. W zasadzie wskazuje się wina, ubierzmy to np. w słowo: przyzwoite, na co dzień, w dobrej relacji ceny do jakości…i jak się ma na tym tle wino z boxu np. od tego importera; jest bardziej przyzwoite, ma lepszą relację ceny do jakości, jest bardziej na co dzień:)? Sprowadza się to do pytania: czy restauratorzy jeszcze powinni biegać do dyskontu po wino housowe, czy mają już lepszą jakość, tyle że zapakowaną w box – lepsza jakość zapakowana w box może oznaczać niższą cenę ostatecznie, i może to być argument na rzecz boxu, choć nie ma w tym stwierdzenia żadnego pewnika…choć w Szwecji, jak napisano, premier cru w kartonie ląduje, proszę ocenić jakość tej oferty na tle oferty dyskontowej lub jakiejkolwiek innej…

    *pytając o jakość wina z boxu oczywiście nie pytam, czy mi to przypadkiem nie zaszkodzi, bo jest przecież z boxu czy że „ma zakręcaną nakrętkę zamiast korka” i ile to już nie naopowiadali, że od tego się przekręcę i niczego dobrego po czymś takim spodziewać się nie można…

    pozdrawiam    

    • Wojciech Bońkowski

      Anonim

      Myślę że jakość jest porównywalna. Karton z Wine Republic porównałbym do wina za 11,99 czy 12,99 zł z Biedronki czy Lidla. Problemem win w kartonach do tej pory w Polsce były wygórowane ceny, tzn. te de facto wina stołowe (nawet jeśli mają jakąś tam apelację) sprzedawane były w przeliczeniu drożej niż wino stołowe w butelce. To nie ma sensu. Żeby miało sens, karton musi być tańszy od najtańszej butelki.
      W przypadku Wine Republic cena w przeliczeniu na 750 ml wynosi 9,70 zł (netto). W tej cenie restauracjom będzie się to bardziej opłacało niż wino z Biedronki bo: 1) importerzy dowożą wino do lokalu, 2) mniej odpadów (ważny aspekt ekologiczny, ale też oszczędność na wywozie), 3) wino u importera będzie dostępne w stałej ofercie przez długi czas czego nie można powiedzieć o wielu winach z dyskontów, 4) relacja z importerem ma wiele innych zalet: po jakimś czasie rabaty, odroczony termin płatności, możliwość degustacji przed zakupem itd.
      Kluczowym więc aspektem w rozwoju rynku kartonów w Polsce (poza jakością, ale ona często już jest wystarczająca) jest cena. Jeśli kartony będą kosztować 120 czy 150 zł za 5l (tak często jest obecnie w marketach), nie nie zwojują. Jeśli cena spadnie do 75-85 zł, sytuacja się zmieni.

      • Anonim

        Wojciech Bońkowski

         Ad 1) dowożą jak dowożą…jeśli jest po drodze to tak, jeśli ma być to na drugim końcu Polski,w mieście w którym danemu importerowi ni udało się przebić,  to zaczyna się kombinacja – że ilość lub wartość musi być większa, że koszty transportu dochodzą itd itp…A biedronka na każdym kroku, więc to, że importer dowiezie wino to argument wystarczający dla odbiorców w mieście-siedzibie importera…
        Ad2)musiałby się wypowiedzieć ktoś bardziej obeznany ode mnie, ale na pierwsze rzut oka, to z recyclingiem szkła chyba nie ma problemu, natomiast, każdy karton jest wyłożony od środka jakimś sreberkiem, lub  w ogóle wino jest w worku z jakiegoś tworzywa i jest to umieszczone w kartonie…
        Ad3)to też jest tak, że wszystko zależy od możliwości importera – nie raz zdarzyło mi się czekać na wino do 2-3 m-cy, bo problemy logistyczne, bo podrożało i nie może się importer dogadać z importerem, bo banderole się odklejają itp itd…W mojej biedronce cały czas jest dostępne prosecco, a jak go zabraknie, a mi będzie zależało na nim, to jest jeszcze sporo innych punktów dyskontu, gdzie wino się sprzedaje gorzej…nie chcę wyrokować, ale myślę, że można zaplanować zaopatrzenie i działać przez 2-3 miesiące….może dłużej?
        Ad4)Ma też i kilka wad – niejasności które wynikają w trakcie dogadywania się co do współpracy – tak jak pisałem wcześniej, bo ilość musi być większa, bo wartość za mała, bo transport trzeba zapłacić…Poza tym, nie mam pojęcia dlaczego importer nie zareagował, ale wiem, że np. przywoływane przez Pana czerwone Il Tiranno i białe Il Balbo od WR kosztuje 13,5 netto, a to już nie jest niewiele ponad 10 netto…W dyskoncie jest jednak wszystko jasne…

        Jestem ostatnim, który by namawiał do takiego podejścia do swojego biznesu – by zaopatrywać się w dyskoncie. Wynika to też z faktu, że jestem za tym, by pojawiali się kolejni ciekawi importerzy, by mieli szansę zaistnieć i przybliżyć nam ciekawe pozycje w ciekawych cenach…Podejmuję polemikę ponieważ argumenty wydały mi się niewystarczające, a podawanie różnych cen poprzez media(WI) i w bezpośrednich kontaktach niczemu dobremu nie służy…

        Zawsze myślałem, jak chyba sporo osób, że jeśli coś jest zapakowane zbiorczo, w większej ilości -czytaj karton, to cena, z uwagi na odejście jednostkowych kosztów butelki, w przeliczeniu znów na tą jednostkę, powinna być  niższa lub jakość wyższa…a tu się okazuje, że jakość, jak i cena porównywalna…nie napawa optymizmem 

        • Wojciech Bońkowski

          Anonim

          Sprawa względna, niemniej dla wielu restauracji jeżdżenie co parę dni do dyskontu, stanie w kolejce i płacenie w gotówce generalnie jest kiepskim pomysłem. Tym bardziej że mały importer oprócz kartonu oferuje różne lepsze wina, których w Biedronce próżno szukać. Nie mówię już o tym że klient, któremu się w restauracji proponuje wino z Biedronki, nie będzie zachwycony – nawet jeśli kosztuje tyle samo co karton od importera.
          Ad 1, 3 4 zależą od solidności importera, natomiast przy dyskoncie żadnych szans na to nie ma.

          • Kindofpaul

            Wojciech Bońkowski

             Właśnie na kwestię solidności importera tym postem chciałem zwrócić uwagę z jednej strony i „kombinacje” restauratorów z drugiej. Pan sam, w jednym z postów, pisał o tym, że raczono Pana winem house’owym – Carlo Rossi.
            Więc bardzo słusznie Pan wskazał, że ceny kartonów powinny być niższe, by chcieli się tym restauracje zainteresować, a jakość wyższa, a nie ledwie porównywalna do dyskontu…

            Wszystko to wizerunek niedoskonałego rynku wina w naszym kraju lub nasze błędne wyobrażenie, że w kartonie powinno być lepiej za mniej…może karton, jako taki, linia do napełniania i inne koszty są stosunkowo tak wysokie, że nie ma na to szans…Jeszcze z innej strony wspominał Pan o Szwecji – ciekawe, jak tam to wygląda. Czy mają więcej za mniej? 
             

  • TheFineFoodGroup

    Małe sprostowanie odnośnie cen win Fine Food Group. Wspomniane: Voga sparkling kosztuje 42 PLN netto, Eden Valley Chardonnay 45 netto. Reszta się zgadza – ceny HoReCa

    • Wojciech Bońkowski

      TheFineFoodGroup

      Poprawione, przepraszam, dziękuję.

  • Marcin Jagodzinski

    W Leclercu jest w BiB jakiś sauvblanc (Loara), Muscadet, chyba też St. Emilion. Któreś z 2 pierwszych kupię na lato (zapewne to drugie).

    • Wojciech Bońkowski

      Marcin Jagodzinski

      O aktualnej wyprzedaży w Leclerku napiszę we wtorek. Kartonów nie próbowałem. Ja bym zawierzył Touraine Sauvignon – Muscadet filtrowane to nie jest chyba dobry pomysł, a technicznie wino w kartonie chyba nie może być „sur lie” ale może się mylę.

  • Mateusz

    @wojciechbonkowski:disqus 
    Czy pił Pan i poleca jakies inne wina z tffg?

    • Wojciech Bońkowski

      Mateusz

      Próbowałem łącznie 26 win, trzy najlepsze wymieniłem
      powyżej, inne, które mi smakowały (ich ceny niekoniecznie):

      Follador Prosecco Superiore Valdobbiadene Brut 2010

      Man Vintners Chenin Blanc 2010

      Man Vintners Shiraz 2010

      Man Vintners Cabernet Sauvignon 2010

      Jean-Rémy Haeffelin Alsace Riesling 2010

      Jean-Rémy Haeffelin Alsace Gewurztraminer 2010

      San Fabiano Calcinaia Chianti Classico 2009

      Ridgeback Shiraz 2005

      do przyjęcia ponadto były:

      J. Bouchon Maule Chardonnay Reserva 2010

      J. Bouchon Carménère-Syrah Reserva 2010 

      Langmeil Live Wire Riesling Medium Sweet 2011

      • Mateusz

        Wojciech Bońkowski

        Ten Man Vintners zapowiada się rewelacyjnie. Dziękuję za pomoc i Weosłych Świąt! Pozdrawiam.

        • Wojciech Bońkowski

          Mateusz

          Rewelacyjnie to może za dużo powiedziane ale to smaczne wina w dobrych cenach. Smacznego!

      • Mateusz Papiernik

        Wojciech Bońkowski

        J. Bouchon nie pokazali Merlota z Maule, czy nie próbowałeś? 2009 miło wspominam w swojej cenie, bez rewelacji, ale in plus. Chętnie bym skonfrontował z 2010.

        • Wojciech Bońkowski

          Mateusz Papiernik

          Piłem i nie podszedł mi zupełnie. Masa beczki i za dużo ekstraktu.

          • Mateusz Papiernik

            Wojciech Bońkowski

            O. To muszę ustrzelić… bo zupełnie nie tak go pamiętam. Jeśli już, to wręcz nadmiernie miękki mi się wydawał. Albo nazmieniali, albo wybitnie mgliście pamiętam to 2009. Dzięki!

        • Wojciech Bońkowski

          Mateusz Papiernik

          Albo ja zbyt wyczulony na garnik byłem :-)

          • Mateusz Papiernik

            Wojciech Bońkowski

            Nie sądze :) Z nas dwóch to jednak na Twojej ocenie bym się dużo bardziej opierał niż na mojej, zwłaszcza w temacie rocznika pitego do jakiegoś obiadu prawie rok temu :D