Od samego początku, z niemałym zainteresowaniem śledzę poczynania portalu. Początkowo, gdy projekt ledwie wystartował, a może nawet i jeszcze wcześniej, gdy jego logo (nb przypominające nie wiedzieć czemu coś, co mój mąż określił mianem „krakowskiej serwetki”) powiewało na tle kadzi z winem, wiele sobie po nim obiecywałam. Myślałam: oto w naszym piwno-ziemniaczanym (może już nie wódczanym) kraju nad Wisłą pojawia się coś, co w sposób kompleksowy, ale i nowoczesny promować będzie kulturę wina w Polsce. To dobrze, myślałam, bo niewątpliwie istnieje pewien niezagospodarowany dotąd potencjał, który warto byłoby obudzić do życia. Tymczasem rzeczywistość (realizacja projektu) okazała się być bardzo rozczarowująca. Pozwolę sobie streścić pokrótce moje zastrzeżenia w punktach:
1. Kluczowym zastrzeżeniem jest to, że twórcy portalu nie rozumieją specyfiki nowej kultury wina, a z taką, oczywiście w pewnej zindywidualizowanej i zmodyfikowanej postaci, będziemy mieli do czynienia w Polsce. Nie rozumieją więc też istoty współczesnych amatorów wina, ich motywacji, praktyk. Nie rozumieją też specyfiki kultury popularnej, jej reguł, które należy wziąć pod uwagę wykorzystując jej główne narzędzia, jakim są nowe media i chcąc popularyzować cokolwiek. 2. Twórcy projektu nie odpowiedzieli sobie dogłębnie na pytanie dla kogo przeznaczony jest portal. Piszecie „Winicjatywa jest portalem dla wszystkich, którzy interesują się winem”. Nieprawda. W większości, poza niektórymi wpisami Wojciecha Bońkowskiego, to raczej przykład dyskursu wykluczającego, bazującego na chęci kreowania własnej, niestety, dystynkcji. Tym samym, poza kilkoma blogami, artykułami na Winicjatywie mamy przeważnie do czynienia z kulturą „koturniczną” (proszę wybaczyć neologizm), aspirującą do elitarnej, a tym samym ekskluzywnej (w sensie wykluczającej). Krakowska serwetka staje się także pewnego rodzaju trafnym symbolem tego, dla kogo faktycznie Winicjatywa jest: niektórych mieszkańców paru wielkich polskich miast.3. Jego jedyną siłą (a zasadniczo główną treścią) jest korzystanie ze zgromadzonego dotąd kapitału w postaci istniejących blogów nt wina. Słabością portalu jest to, że bazuje wyłącznie na tekstach. Rozumiem wstępne założenie: „niech czytelnicy blogów staną się naszymi czytelnikami, członkami naszej społeczności”. Niestety tych ostatnich nie jest wielu, stąd tego typu strategia, a dokładniej jej efekty są z konieczności ograniczone. Wniosku tego nie formułuję na podstawie ilości wejść na stronę, bo do tego typu wiedzy nie mam dostępu, ale małej ilości komentarzy, co świadczy o niskim zaangażowaniu istniejących czytelników/odwiedzających. Plusem jest to, że piszący blogi, czując się znobilitowani przez fakt publikacji ich blogów na stronach Winicjatywy zaczęli regularnie zamieszczać wpisy na swoich blogach, bacząc na ich jakość. Jak rozumiem wynika to z aspiracji (Np. Kuby z Wine tasting”) do tego by zostać „regularnym autorem” . W efekcie mamy do czynienia z samonapędzającym się, i co ważne z punktu widzenia twórców portalu, tanim mechanizmem tworzenia portalu. Jednak z uwagi na to, że każdy kij ma dwa końce, są i minusy tej oto praktyki. Portal staje się w istocie wielkim repozytorium tekstów wszelakich, a tym samym stoi w miejscu, przez co moim zdaniem cofa się, nie oferuje nic nowego. Z uwagi na swego rodzaju skrzywienie zawodowe zaglądam tu codziennie, ale być może wkrótce zniecierpliwię się ostatecznie.4. Twórcy portalu nie rozumieją istoty wina jako przedmiotu, produktu, z czego wynikają tak niezrozumiałe dla mnie praktyki (z komercyjnego punktu widzenia, a to jest przecież jedno z założeń Winicjatywy), jak recenzowanie win z różnych powodów niedostępnych dla czytelników. Jeszcze kiedyś, w „Przekroju” felietony Marka Bieńczyka miały sens, niosły za sobą swoisty powiew świeżości, przybliżały inną, ciekawą z różnych powodów rzeczywistość. Jednak po pewnym czasie praktyka tego typu zużywa się, lub może mniej drastycznie, nie może być esencją portalu. Oparcie się na tego typu filarach oznacza, że kolos ten z czasem przewróci się.
To tylko część z moich przemyśleń. Czas nie pozwala mi na rozwinięcie innych wątków. Tym niemniej pozdrawiam i życzę powodzenia, a przede wszystkim zredefiniowania założeń wyjściowych.