Wines of Germany powraca
Sygnalizowaliśmy już, że Niemiecki Instytut Wina po 6-letniej przerwie, w 2015 r. postanowił powrócić do intensywnej promocji win niemieckich na naszym rynku – za pośrednictwem polskiego ambasadora tych win, obdarzonej zdolnością bilokacji Ani Gmurczyk. Przekonuje o tym liczba imprez pod jego auspicjami, które miały miejsce od zeszłego roku. Spory sukces Riesling Weeks, a przede wszystkim stojący na wysokim poziomie merytorycznym (o co czasami trudno w przypadku prelekcji „narodowych’) cykl seminariów połączonych z degustacjami.
Takie spotkania odbyły się w zeszłym roku w Warszawie, Krakowie i Wrocławiu, a w styczniu zaproszono nas na inaugurującą ten rok degustację w Poznaniu. Imprezę ugościł kultowy SPOT, a poprowadził dyrektor marketingu Niemieckiego Instytutu Wina – Steffen Schindler. Seminaria prowadzone przez marketingowców budzą zwykle moje przerażenie. Ale Schindler to klasa sama w sobie, „czuje” wino, choć jak sam podkreśla, mimo narodzin w Pfalz nie pochodzi z winiarskiej rodziny.
Nie pamiętam w ostatnim czasie tak dobrze przygotowanej prezentacji dotyczącej win z danego kraju. Dowiedzieliśmy się różnych ciekawostek, na przykład że powierzchnia upraw bardzo popularnego Müller-Thurgau w ostatnich latach zmalała o 36%. Za to Grauburgundera (czyli Pinot Gris) przybyło 103%… Ja zaś szczególnie zapamiętałem wzrost zainteresowania czerwoną odmianą Regent. Wielu koneserów wina patrzy z pogardą na polskie wina powstające z tej odmiany, tymczasem w Niemczech od 2000 r. przybyło go w winnicach 340%.
Kluczowe informacje – i z pewnością wiążące się z powrotem Wines of Germany – do Polski to właśnie nasz rynek. W tym momencie jesteśmy dziewiątym importerem win niemieckich, ale co chyba najważniejsze, w 2014 roku po raz pierwszy – mimo spadku wolumenu – wzrosła wartość sprowadzanych do Polski win, i to bardziej niż analogiczne wzrosty w Wielkiej Brytanii czy Chinach. Miejmy nadzieję, że będzie to oznaczać powolne wypieranie z półek sklepowych niebieskich butelek Liebfrauenmilch.
Ciekawostki ciekawostkami, ale takie seminarium zawsze wypada lepiej w praktyce niż w teorii. Mieliśmy okazję spróbować 13 win z różnych niemieckich regionów, zarówno białych, jak i czerwonych, co ważne – w większości obecnych już na polskim rynku. Nie mogło zabraknąć niewątpliwie najlepszego różowego wina tego roku, opisywanego przeze mnie wielokrotnie Pinot Noir Rosé 2014 z Villa Wolf (importer: Vininova), a pozostałe najsmaczniejsze typy zamieszczam poniżej.
Solter Sekt Riesling Brut – to chyba najszybciej zrealizowana prośba w historii. Próbowałem win tego producenta (co rzadkość – specjalizującego się w musiakach) w czasie targów EnoExpo w Krakowie, a dziś mogę już poinformować, że ten świetny musujacy riesling, pełny smaków cytrusowych i znakomitej, ożywczej kwasowości jest już w ofercie importera Jung & Lecker, i to w naprawdę dobrej cenie. (62 zł) ♥♥♥♡
Georg Breuer Riesling Estate Rüdesheim 2013 – wina od tego producenta chwalimy regularnie, ale i podkreślamy że czas dobrze im robi. Tu jest świetnie od samego początku, a to co podoba mi się najbardziej, to – prócz cytrusowo-brzoskiwniowych aromatów – świetny balans między cukrem (8 g/l) a kwasowością (8,9 g). (74 zł, importer: Mielżyński) ♥♥♥♥
Faust Riesling Gravel 2013 – od pewnego czasu Frank Faust robi wina także w Polsce, ale na szczęście nie zaniedbuje swojej własnej winnicy. Ba, z roku na rok powstają tam coraz lepsze wina. Oto jeden z przykładów tego progresu – w lżejszym i bardziej miękkim wydaniu niż riesling od Breura, ale owocu, nut krzemiennych i naftowych nie brakuje. Warto pić go nieśpiesznie – bukiet w kieliszku rozwija się imponująco. Świetna cena! (39 zł, importer: Kondrat Wina Wybrane) ♥♥♥♡
Horst Sauer Escherndorfer Lump Silvaner S. 2012 – gwiazda Frankonii, gwiazda Silvanera. Jakość czuje się tu w każdym winie, także tym – dwa lata temu chwalił je już zresztą Wojtek Bońkowski. Od tego czasu dojrzało, zmiękło, pojawiły się nuty naftowe i chlebowe. Bardzo dobry wybór do jedzenia. (89 zł, importer: FoodWine) ♥♥♥♥
Braun Individuell Grauburgunder 2014 – jeśli wzrostu upraw Pinot Gris ma owocować takimi winami, to jestem za. Łagodne aromaty melona, brzoskwini, gruszki i zaskakująco obecna kwasowość, która dobrze równoważy całość. Warto spróbować. (37,64 zł, importer: 13 Win). ♥♥♥
Freiherr von Gleichenstein Oberrotweiler Eichberg Spätburgunder Barrique 2009 – ostatnia propozycja, o najdłuższej nazwie i jako jedyna niedostępna w Polsce. A szkoda, bo wielu uczestników degustacji uznało to wino za najlepsze z prezentowanych. Ten Pinot Noir jest faktycznie bardzo dobry: aromaty truskawek i czerwonych owoców – dojrzałe, nuty beczki – nieprzesadzone, a trochę ziół dopełnia obrazu całkiem złożonego Pinota. 6-letnie wino w idealnym momencie do picia.
Degustowałem i jadłem na zaproszenie organizatorów.