Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Vitignoitalia, czyli powrót do Kampanii

Komentarze

Pandemia przez dwa lata uniemożliwiała mi powrót do jednego z moich ulubionych włoskich regionów winiarskich. Odwiedziny w Kampanii albo nie były możliwe w ogóle, albo nie organizowano w tym czasie żadnych wydarzeń winiarskich – Neapol należał do tych miast, w których obostrzenia utrzymywane były nawet w okresie wakacji. Pozostawały mi wirtualne powroty za pomocą butelek z topniejącego archiwum (lub tych zakupionych w Polsce) i nadzieja, że prędzej czy później ponownie pojawię się na położonym w stolicy tego regionu lotnisku Capodichino. Udało się pod koniec 2021 roku.

Znów spojrzeć na Wezuwiusza. © Maciej Nowicki.

W grudniu została zorganizowana w Neapolu Anteprima Vitignoitalia, pierwsze duże wydarzenie winiarskie w tym mieście „po długim okresie abstynencji” – jak napisał to jeden z włoskich dzienników. Historia Vitignoitalii sięga 2004 roku, gdy wydarzenie powstało w celu promocji winiarstwa (z naciskiem na endemiczne szczepy) południa Włoch. Dziesięć lat później przedmiot jej działań rozszerzono na producentów z całego kraju, takie były bowiem (podobno) oczekiwania odwiedzających ją importerów i kupców z kraju i zagranicy. Targi odbywały się w niezwykle klimatycznej lokalizacji Castel dell’Ovo – średniowiecznego zamku położonego na niewielkiej wysepce, połączonej groblą z neapolitańskim nabrzeżem. Ostatnia edycja miała miejsce w maju 2019 roku, najbliższa zagości tam na początku czerwca (dokładniej 5-7.06.2022 roku). Anteprima Vitignoitalia stanowiła zaś zaproszenie do przyjazdu za pół roku, swoiste „save the date” w kalendarzu, stąd obok importerów, pojawili się też dziennikarze z kilku krajów Europy.

Castel dell’Ovo widziany z bulwaru. © Maciej Nowicki.

Niezbyt typowy czas organizacji tego wydarzenia (przełom listopada i grudnia), wciąż trwające, pandemiczne obostrzenia (Włochy to jeden z tych krajów zachodniej Europy, gdzie bez okazania tzw. paszportu covidovego funkcjonowanie w przestrzeni publicznej jest praktycznie niemożliwe) oraz zaskakujące nawet miejscowych niskie temperatury (jednocyfrowe wyniki nawet w grudniu pojawiają się tam raczej incydentalnie) sprawiły, że Neapol nie należał w tym czasie do wyjątkowo obleganych miejsc. Pozwoliło to organizatorom na rzadko spotkaną możliwość rozdzielenia otwartej degustacji, seminariów i noclegów na trzy historyczne hotele zlokalizowane tuż przy bulwarze Via Partenope. Jednym z najważniejszych punktów programu była degustacja komentowana pamięci Lucio Mastroberardino – jednego z najbardziej znanych enologów tego regionu (i nie tylko), który w 2013 roku zmarł przedwcześnie w wielu 45 lat. To właśnie na jego cześć winiarnia Terredora wprowadziła do sprzedaży wyjątkowe wino – Taurasi Lucio Riserva 2007, którego rocznik stał się przyczynkiem do zaprezentowania archiwalnych win od kilku innych producentów z Kampanii.

Cały czas w formie. © Maciej Nowicki.

Sam rocznik nie jest oczywiście przypadkowym. 2007 uznaje się za pierwszy, wielki rocznik w Kampanii (a przy okazji jeden z najcieplejszych w historii) i w opinii wielu ekspertów oraz samych winiarzy kolejnym o podobnych parametrach jakościowych będzie… 2021. Jeśli da takie wina, jakie mogliśmy spróbować tego wieczora, już teraz rezerwowałbym butelki. Wszystkie prezentowały bardzo wysoki poziom, a niektóre ocierały się o wybitność. Jedyna w zestawieniu biel – Vigna Caracci 2007 z Villa Matilde – potwierdziła po raz kolejny, że wbrew pozorom nie tylko greco czy fiano, ale i falanghina może dać wina o naprawdę dużym potencjale starzenia. Sporo tu kandyzowanego i suszonego owocu (figa, brzoskwinia, morela), wyraźne nuty miodu pszczelego i ziół oraz sporo słonawych akcentów w zakończeniu – wszystko robiło niesamowite wrażenie (♥♥♥♥♡). Na długo zapamiętam także Terre di Lavoro 2007 z winiarni Galardi, kupaż aglianico i piedirosso (o którym mówi się w Kampanii „matrimonio perfetto” – „perfekcyjne małeństwo”), dojrzewający rok w nowych beczkach. Mocno ziołowy bukiet i feeria czerwonych owoców w smaku, którym towarzyszą nuty tytoniu, pestek, czarnego tytoniu, akcenty balsamiczne, a całość osadzona jest na wciąż wyraźnej taninie (♥♥♥♥♡). Cenito 2007 od Luigiego Maffiniego (100% aglianico, 18 miesięcy dojrzewania w nowych beczkach), nie reprezentuje może najbliższego mi stylu – dużo tu powideł śliwkowych i wiśniowych, słodkich przypraw, praktycznie przy braku garbnika, ale zarazem trudno uwierzyć, że wino ma 15, a nie 4-5 lat na karku (♥♥♥♥+).

Tu nie było słabych win. © Maciej Nowicki.

Jednak to ostatnia trójka win „rozbiła bank”. Winiarni Mastroberardino pewnie nie trzeba szerzej przedstawiać – to nie tyko najbardziej znany producent Kampanii, ale i jeden z tych najbardziej rozpoznawalnych w skali całego kraju. Radici Taurasi Riserva 2007 powstaje z gron zbieranych w najwyżej położonej parceli producenta – Montemarano (550 m n.p.m.), dojrzewa przez 30 miesięcy w nowych beczkach z dębu francuskiego i kolejnych 40 (!) miesięcy w butelkach, zanim trafi do sprzedaży. Wino jest wielkie, ale zaskakująco młode i oszczędne w aromatach, z pewnością daleko mu do „dżemowatego” stylu. Wiśnia, czereśnia, owoce leśne, pestka, kardamon i trochę czarnego pieprzu, swoją siłę buduje na kompleksowości i niesamowitej elegancji, zwieńczonej długim, pikantnym finiszem (♥♥♥♥♥ ).

Także Vigna Quintodecimo Taurasi 2007 z winiarni Quintodecimo powstaje z gron porastających krzewy w wydzielonej, dwuhektarowej parceli o tej samej nazwie (420 m n.p.m.). Dojrzewa dwa lata w nowych barriques i kolejne trzy w butelce. Nieco mniej tu garbnika niż u poprzednika, ale styl jest równie elegancki, z wyraźnymi nutami soczystej wiśni, ziół i śródziemnomorskich przypraw i delikatną słodyczą w finiszu (♥♥♥♥♡+).

Wreszcie wino, które stanowiło podstawę całej degustacji – Taurasi Lucio Riserva 2007 z winiarni Terredora. Założył ją Walter Mastroberardino, który w wieku 60 lat postanowił opuścić rodzinne przedsięwzięcie i raz jeszcze rozpocząć produkcję win na własną rękę. Grona z pojedynczej parceli w Motefusco, 24 miesiące w nowej beczce, kolejne lata w butelce i… raz jeszcze styl inny niż wszystkie z wcześniejszych win. Niesamowicie skoncentrowane, w aromatacie powidła śliwkowe mieszają się z anyżem, a słodkie taniny z ziołami, tytoniem i wyraźnymi nutami kawowymi. Odrobina kremowej tekstury i tylko 3000 wyprodukowanych butelek – tę, z której pochodził mój kieliszek z pewnością zapamiętam na długo (♥♥♥♥♥).

Degustacja stolikowa. © Maciej Nowicki.

Odbywająca się w hotelu obok degustacja stolikowa była dla odmiany nie lada wyzwaniem. 80 producentów z 15 włoskich regionów prezentowało ponad 500 różnych win, na których spróbowanie musiały wystarczyć… niecałe 3 godziny – tyle bowiem czasu przeznaczono dla dziennikarzy. Siłą rzeczy dokonać trzeba było radykalnych wyborów i to już nawet nie tylko w kwestii samych kierunków – uznałem, że będąc w Kampanii skoncentruje się właśnie na niej – ale i poszczególnych producentów. Sytuacji nie ułatwiała ani procedura maseczkowa (można je było zdjąć tylko na czas samej degustacji, ale już nie rozmowy), ale i sami producenci – podobnie jak my, mocno spragnieni winiarskich spotkań. Ostatecznie, spośród kilkudziesięciu spróbowanych win wybrałem te poniższe – żadne z nich nie jest jeszcze dostępne w Polsce (przynajmniej według deklaracji samych winiarzy), tym bardziej wierzę, że dołożę cegiełkę do zmiany tego stanu rzeczy.

© Maciej Nowicki.

Na początek propozycja z Casa Setaro, której przedfilokseryczne krzewy zajmują 12 hektarów parceli położonych w okolicach Wezuwiusza – rodzaju gleby nie muszę nawet tłumaczyć. Producent nie dość, że skupia się wyłącznie na endemicznych odmianach Kampanii, to w dodatku na tych naprawdę mało znanych. W ten sposób możemy sięgnąć m.in. po Aryete Caprettone 2020 z odmiany caprettone właśnie, która przez długi czas mylona była z coda di volpi, ale ostatnimi laty uzyskała wreszcie własną tożsamość. Sporo tu skórki cytrynowej, zielonego jabłka i ziół, wyraźne nuty słonawe i solidna dawka orzeźwienia – wino może podobać się równie bardzo co zdobiąca je etykieta (♥♥♥♡). U tego producenta zwróciłem uwagę także na dwie czerwienie: Munazei Lacryma Christi del Veusovio 2020 (inna z charakterystycznych odmian – 100% lacryma Christi) jest wręcz „napakowana” wiśnią, jeżyną i goździkiem (♥♥♥♡), zaś Fuocoallegro Piedirosso 2019 (100% piedirosso) to znakomicie poukładana kombinacja soczystej czereśni, wiśni i wyraźnej kwasowości (♥♥♥♡+).

© Maciej Nowicki.

Cantine di Marzo to winiarnia, której historia sięga jeszcze XVI wieku i nawet fakt, że pod aktualną nazwą została zarejestrowana „dopiero” w 1833 roku wiele nie zmienia – należy do jednych z najstarszych producentów w Kampanii. Od 2009 roku zarządza nim rodzina di Somma (za wina odpowiada aktualnie Ferrante di Somma), stawiając wyłącznie na jedną odmianę winorośli – greco. Jedynie w podstawowym winie – Greco di Tufo DOCG 2020 – mamy grona pochodzące z różnych parceli (ale wino i tak jest świetne – z kwiatowo-ziołowym aromatem i odrobiną białego pieprzu w zakończeniu,  ♥♥♥♡+), wszystkie pozostałe powstają z gron wyłącznie z jednej parceli. Wśród tych spróbowanych ogromne wrażenie zrobiła Vigna Serrone 2019 (60-letnie krzewy, 9 miesięcy na osadzie i kolejnych 12-miesięcy w butelce), stojące bardziej po stronie białych kwiatów i wyraźnej mineralności niż samego owocu (z czasem pojawia się trochę cytryny, ♥♥♥♥+) oraz Vigna Laure 2019 – o podobnych parametrach winifikacji, ale dużo głębszej strukturze, mocniej zarysowanym owocu i przynajmniej dekadzie potencjału dojrzewania (♥♥♥♥♡).

© Maciej Nowicki.

Długą historią może pochwalić się także Cantina di Lisandro – została założona w 1907 roku, a nie mogłem przejść obok niej obojętnie przynajmniej z jednego powodu: z 12 posiadanych hektarów, aż 10 przeznaczono tu na uprawę pallagrello bianco i pallagrello nero. Obie te odmiany (o których pisałem choćby tutaj) mają imponujący potencjał starzenia, nic więc dziwnego, że Lancello 2017 (pallagrello bianco) robiło wrażenie bardzo młodego wina – lekko kremowa tekstura, młody, żółty owoc i szczypta przypraw (♥♥♥♥). Czerwony odpowiednik – Nero di Rena 2019 – dojrzewał częściowo w beczkach, a częściowo w amforze, dominuje w nim czarny owoc, ma mocną taninę i wyraźny, pieprzny charakter (♥♥♥♥+). Podobało mi się także Cimmarino 2018 (100% casavecchia) dojrzewające wyłącznie w stalowych zbiornikach – w Kampanii to raczej rzadkość, co sprawiło zresztą, że winiarz musiał zdeklasyfikować je do apelacji IGT. Wcale mi to jednak nie przeszkadza – wino ma intensywny, fiołkowy bukiet, wiśniowo-pestkowy smak i sporo świeżości w zakończeniu, schłodzone do 11-12 stopni daje niesamowicie dużo radości (♥♥♥♥).

© Maciej Nowicki.

Na koniec zostawiłem wina od osoby, bez której Kampania z pewnością straciłaby nieco uroku. Pochodząca z Belgii i będąca właścicielką winiarni Tenuta Cavalier Pepe Milena Pepe to osoba, którą słychać już z daleka i znająca chyba każdego winiarza w tym regionie. Ważne jednak, że nie cierpią na tym same wina, bo od lat trzymają się w jakościowej czołówce. A Milena nie boi się wkraczać w nowe kategorie. Od pewnego czasu w ofercie znajduje się choćby wino musujące powstające metodą Charmata. Oro Spumante 2019 jest mieszanką falanghiny, fiano i greco, przyjemnie musuje, fundując przy okazji aromaty jabłka, gruszki i odrobiny moreli (♥♥♥♡). Istotne miejsce zajmuje tu też Nestor 2020 czyli 100-procentowe greco, z dobrą strukturą podbitą dojrzewaniem w beczce, aromatami białych owoców i kwiatów oraz dobrym balansem (♥♥♥♡+). Jednak i tak wszystko blednie przy Opera Taurasi 2014. Nie przepadałem za wcześniejszymi, mocno przebeczkowanymi winami, więc i do tego podchodziłem z pewnym sceptycyzmem. Okazało się jednak, że oceany karmelu przeszkadzały nie tylko mi, dlatego teraz wino dojrzewa w dębie jedynie rok, a kolejne dwa lata spędza w cementowych kadziach. To zmiana niczym uderzenie obucha – jest dużo lżejsze, lepiej zbalansowane, owoc (jeżyny, czarna porzeczka, jagoda i wiśnia) jest wreszcie na pierwszym planie, a uzupełniają go jedynie zioła, tytoń i czarny pieprz. Przyklejone dekadę temu do Taurasi określenie „Barolo południa” jest w tym przypadku jak najbardziej trafione (♥♥♥♥♥).

© Vitignoitalia 2022.

Do Kampanii podróżowałem na zaproszenie ICE.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.