Slavyantsi Pinot Noir 2008
Vinex Slavyantsi Thracian Valley Pinot Noir 2008
Kupiłem to wino bez wiary, w końcu ciepła czarnomorska Bułgaria to nie miejsce na delikatne pinot noir (już prędzej Rumunia, z jej chłodnymi karpackimi winnicami), a Vinex Slavyantsi też dotąd nie zachwycał – ten duży postkomunistyczny ekskombinat zalewa nasz rynek milionami butelek wątpliwego autoramentu, m.in. marek Witosha i Cote (z kotem; amatorów przepraszam), których jedyną zaletą jest to, że nie są z Kalifornii. Zaryzykowałem – i wygrałem. Wino jest całkiem niezłe. Po pierwsze, przypomina prawdziwe pinot noir – ma jasny kolor, dobrą kwasowość, lekki, soczysty, niewymuszony owoc (czerwone porzeczki). Po drugie, jak na 4-letnie wino z Bułgarii za 20 parę złotych trzyma się zadziwiająco dobrze: nie jest może młodzieniaszkiem, ale nie smakuje staro. Po trzecie, tylna etykieta deklaruje 6 miesięcy starzenia w beczce, co na tej półce cenowej oznacza zwykle katastrofę, a tutaj beczki w zasadzie nie czuć, czuć za to świeży, prostolinijny owoc.
Po czwarte, po prostu mi smakowało. To wino proste, miękkie, bez garbnika, pijalne i sympatyczne. Tyle samo wysiłku co w dizajn etykiety włożono w winifikację. Więcej nie trzeba. (ok. 25 zł, importer: Waldipol, seroko dostępne w marketach m.in. Leclerc i Supersam)