Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Veni, vidi… VinCE!

Komentarze

Pojechałam na VinCE – największe targi winiarskie w środkowej Europie, odbywające się każdej wiosny w Budapeszcie – i nie żałuję, choć podróż w tę i z powrotem w dwa dni do prostych nie należała. VinCE to prosta sprawa: trudno się naciąć. Świetni producenci, świetne butelki. Sporo z nich dostępnych w Polsce, głównie dzięki dwóm prężnym importerom: Interwin i Monte di Vino.

Na VinCE byłam pierwszy raz. Świetnie zorganizowana impreza. Wielu producentów z całych Węgier plus kilku z innych krajów. Do tego warsztaty o tematyce i prostszej, i bardziej skomplikowanej, w przystępnych cenach. Bardzo dobra impreza dla wszystkich. Za rok wybieram się znów, może ktoś dołączy?

Witajcie w Budapeszcie!

Dla miłośnika wina Budapeszt to niezła gratka. Co krok jakiś wine bar (zwane są tutaj borbár). Człowiek kościołów, ratuszy  i innych zabytków nie zauważa, zmierza dzielnie w stronę flaszek, korków i kieliszków wymalowanych na wrotach i szybach tych bazylik winnych. Zagłębia się w nuty kékfrankosa i furminta i zastanawia, czemu właściwie w Polsce węgierskich win tak mało? Madziarskie smaki należałoby więcej promować nad Wisłą, bo bliskie naszej duszy są!

Degustację zaczęłam w najlepszym borbárze w Budapeszcie: DiVino. Świetne wnętrze, kilkadziesiąt najlepszych węgierskich etykiet na kieliszki, mała karta dań (świetna pasta z bakłażana, pyszne wędliny, bardzo dobre pieczywo). Przytulnie, bez zadęcia. Wchodzisz, siadasz przy barze, decydujesz się na coś z zapisanej kredą ściany i wiesz, że każdy Twój wybór będzie strzałem w dziesiątkę, bo ten, kto dokonał go przed Tobą, kto stworzył ten bar, dokonał wyborów najlepszych z możliwych. Znajdziesz tu wszystko co znasz i wiele etykiet, których jeszcze nie poznałeś.

Dzień Kobiet w DiVino!

Moim coup de foudre był Bukolyi (to był pierwszy coup de foudre tego dnia, miłość wisiała w powietrzu, może przez ten Dzień Kobiet?). W komentarzach do tekstu Tomasza Prange-Barczyńskiego, Sławomir Hapak określił wina László i Marcella Bukolyich mianem przerysowanych, lecz pioruńsko smacznych. Faktycznie, przypakowane (a tego nie lubię), lecz znów faktycznie: niesamowicie smaczne. Najpierw aromatyczny Tramin 2012, potem potężny, taniczny, ale w swojej wadze zgrabny i tak bardzo owocowy Kékfrankos (15%!).

Wystarczył łyk Merum 2009 od Gábora Kissa z Villány , żeby uczucia powędrowały do zdecydowanie bardziej romantycznego kupażu cabernet sauvignon i cabernet franc. Na VinCE spróbowałam podstawowego caberneta producenta – łatwy i przyjemny oraz Code 2011 (100% cabernet franc) – za młody, zielony, nieułożony (zabutelkowany kilka dni wcześniej), lecz zdecydowanie z potencjałem.

Zdecydowanie się wyróżnia.

Kolejny łyk, kolejne przyspieszone bicie serca: bo to János Bolyki z Egeru i bycza krew w wydaniu business class. Kocham jego etykiety, a samo wino zwala z nóg: soczyste, gęste, jest szorstkie, potężne, taniczne niezmiernie. Kawał Madziara.

Etykieta z cyklu: Egri Bikavér dla opornych. Świetna!

Kiedy wreszcie dotarłam na VinCE, mogło być już tylko lepiej. Tu doskonały St. Andrea, tam Attila Gere. Cudowne wina Józsefa Simona – tak szorstkie i powściągliwe; niełatwe, ale piękne. Demetervin i Árvay, o których było tu. Po raz pierwszy spróbowałam win od Malatinszkiego i zaskoczyła mnie ich surowość i finezja. Nie są, zdaje się, dostępne w Polsce, a szkoda, bo takie Villány powinniśmy promować. Duży plus za krystaliczną czystość win postawiłam Figuli (świetny jest bordoski blend Figula III 2011 o mocno korzennych nutach dostępny w Interwin).

Niesamowita powściągliwość w winach.

Dużo czasu spędziłam przy winach z Somló. I mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wypić wiele win legendy tego regionu Béli Fekete, bo jego wina to czysta poezja. Olaszrizling 2007 – w nosie dojrzałe morele, słodycz, w ustach słony, bogaty, długi niesamowicie. Fantastyczny Juhfark 2009 – ziołowy, słony i taki soczysty. Najlepsze białe wina tego dnia, które dostarczyły mi najwięcej emocji. A emocji na VinCE jest wiele.

Chapeau bas!

Do zobaczenia za rok!

Na Węgry podróżowałam na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Lukasz Czajkowski

    Potwierdzam i po stokroć się zgadzam. Podczas edycji 2012 podróżowałem tam również na własny koszt i nie żałowałem ani forinta. Impreza bardzo dobrze zorganizowana, koszty znośne (polecam nocny pociąg z centralnego do Budapesztu koniecznie wagon sypialny i butelka tokaju na drogę), wina bardzo ciekawe (w zasadzie była tam cała węgierska czołówka).
    Jednak najciekawsza w ubiegłym roku była część edukacyjna. Świetny, światowy poziom. Wielu MW oraz Steven Spurrier z Decantera komentujący degustację archiwalnych roczników Piper-Heidsieck Rare (Millesime: 1979, 88, 98, 02). Wielka gratka.
    Do Budapesztu przyjeżdżają również producenci z krajów ościennych: Chorwacja, Słowenia i Rumunia co jest równie emocjonujące co degustacja Somlo’ńskich przysmaków.
    Zazdroszczę i poproszę w przyszłym roku o przypomnienie konieczności wyjazdu!

  • Izabela Kamińska

    Zbierzemy wesołą gromadkę i pojedziemy! Może zostanę organizatorem?:)

  • Grzegorz

    Zazdroszczę wycieczki. W 2011 w ostatnim momencie musiałem odwołać wyjazd. W 2012 nie znalazłem towarzystwa do wyjazdu ,a samobójcą nie jestem by na TAKĄ imprezę samemu jechać autem :) W tym roku nawał zajęć i zbiegów okolicznośći wogóle wykluczył pomysł wyjazdu… :(   Ale na dziś jest już pewne,że długi majowy weekend spędzę w Egerze i okolicach…Ślinka cieknie po brodzie :) 

  • Łukasz Dulniak

    Dorzucę dwa słowa od siebie, ale nie o VinCE a o DiVino. Czy to najlepszy wine bar Budapesztu, to oczywiście kwestia gustu, ale na pewno jeden z najciekawszych. Selekcja tamtejszych win to w samym założeniu nie jest jednak węgierski top, jak napisała pani Iza, a bardzo szeroki set młodych winiarzy. Dlatego nie znajdziemy tam klasyków, choć młodość tych obecnych czasami przejawia się jednie tym, że właśnie nie są klasykami lub też ich aktualną popularnością. Tak czy inaczej, DiVino odwiedzić warto. Inne ciekawe wine bary to m.in. Kadarka na Kiraly Utca i Doblo na Dob Utca. Ja polecam ten pierwszy i pozdrawiam

  • kielon

    W Nowy Rok osuszyliśmy z żoną przedostatnią butelkę juhfarka od Beli Fekete, przez co ostatnia flaszka nabrała jeszcze większej wartości. Kupiłem to wino na jednym z ‚jarmarków’, niestety nie dowiedziałem się gdzie można u nas kupić cudeńka od ‚Dziadka Beli’. Jest zatem w Polsce jakiś dystrybutor?

    • Wojciech Bońkowski

      kielon

      O ile wiem, nie ma. Natomiast drugi gwiazdor Somló czyli Imre Györgykovács jest u krakowskiego importera Win-Ko. No i oczywiście Kreinbacher w Interwinie.

    • Sebastian Zdegustowany Bazylak

      kielon

      Są dostępne. Ma je firma, która ma winne stanowiska na kiermaszach w Blue City. Importuje je też (widzałem na własne oczy nie dalej jak 10 dni temu), toruński sklep Przyjaciele na winie. Wina Fekete w cenach bardzo akcpetowalnych – między 45 a 55 pln w przypadku obu dystrybutorów.