VIII Konwent Polskich Winiarzy – wnioski
W niedzielę zakończył się VIII Konwent Polskich Winiarzy, organizowany przez Polski Instytut Winorośli i Wina oraz Winicjatywę. W zmienionej formule i w prestiżowej lokalizacji – na Stadionie Narodowym – ukazał aktualną kondycję polskiego winiarstwa: gdzie jesteśmy, dokąd zmierzamy. Dzięki otwarciu na szeroką publiczność winiarze otrzymali wiele słów zachęty i otuchy. A teraz pora na podsumowanie.
1. Konwent Polskich Winiarzy się udał – dziś to stabilna impreza, stały punkt w kalendarzu. W tym roku udział wzięło 56 winnic. Z czego 34 winnice przedstawiło do degustacji 57 win (licząc seminaria). To liczby podobne do wieloletniej średniej – jedynie na zeszłorocznym Konwencie w Łańcucie frekwencja była wyższa (88 uczestników i 127 win). W degustacji otwartej dla publiczności udział wzięło 18 producentów, a spróbować można było 75 polskich win! To była z kolei największa prezentacja polskiego winiarstwa dla polskiego społeczeństwa.
2. Konwent jest dla winiarzy – ogromne powodzenie miały seminaria tematyczne, tegoroczna innowacja w programie Konwentu. Na sesji poświęconej wadom wina oraz szczepowi Rondo (fantastycznie poprowadzonej przez Wojciecha Bosaka) sala pękała w szwach i trzeba było dostawiać krzesła. Konwent pomyślany jako platforma wymiany doświadczeń, wspólnej degustacji, „izba refleksji” – od ośmiu lat z powodzeniem spełnia swoją rolę.
3. Konwent jest dla ludzi – kolejną nowością (względną: na małą skalę pokaz dla publiczności odbył się rok temu w Łańcucie) w tegorocznym programie zaproponowanym przez Winicjatywę było otwarcie Konwentu na szeroką publiczność. Bezkresna przestrzeń Stadionu Narodowego wysoko ustawiła poprzeczkę, ale i ją udało się strącić przeskoczyć – przez degustację przewinęło się ok. 1,3 tys. osób. W ramach otwartego kiermaszu niektórzy winiarze sprzedali blisko 100 butelek. Duże zainteresowanie ze strony publiczności i pozytywne komentarze pokazały, że temat trafia na podatny grunt.
4. Polskie wino jest coraz lepsze – to nie komentarz pro domo sua, tylko powszechne wrażenie bodaj wszystkich uczestników Konwentu. Tak równej, naznaczonej pozytywnymi wrażeniami degustacji w ramach tej imprezy jeszcze nie było. Pomógł rocznik 2012 – zaskakująco udany w winach białych, ale zwłaszcza czerwonych – pomógł rosnący poziom techniczny polskich producentów wina, ich coraz większy profesjonalizm.
5. Nowi liderzy – przez kilka lat, mówiąc o najlepszych polskich winach, obracaliśmy się w hermetycznym kręgu tych samych nazwisk: Płochoccy, Jaworek, Adoria, Pałac Mierzęcin, Golesz (Roman Myśliwiec), Solaris (Maciej Mickiewicz). VIII Konwent A.D. 2013 okazał się przełomowy również pod tym względem, że do elity wdarli się nowi producenci: wina Domu Bliskowice czy 44 Winnic Dziedzic zachwyciły wszystkich. Do tego dochodzi Winnica Nad Jarem, Winnica Wzgórz Trzebnickich, Zadora, która po raz kolejny potwierdziła klasę swoich win białych i czerwonych. W kolejce do ekstraklasy z animuszem sobie poczynają Rzeczyca, Sztukówka, Krokoszówka Górska i jeszcze parę innych. To duża zmiana – pokazuje, że dobre wino w Polsce nie jest przypadkiem, wybrykiem genialnej jednostki, ale może być ugruntowanym trendem.
6. Regionalizmy – różnice stylistyczne pomiędzy regionami winiarskimi zaznaczają się coraz wyraźniej. Wina ze Śląska odważnie bazują na szczepach Vitis vinifera, sięga się po beczkę dębową, za parę lat od Czech czy Saksonii będzie je dzieliło bardzo mało. W Małopolsce wina są pełne, intensywne, czerwone sięgają rekordów ekstraktu. Podkarpacie stawia z konieczności na hybrydy, szaleje tu „nordycka kwasowość”, ale ujęta w coraz racjonalniejsze ramy; królem przyszłości wydaje się cukier resztkowy i elektryzująca młodość. Małopolski Przełom Wisły, który po latach absencji stawił na Konwencie szeroką reprezentację i wypadł bodaj najsolidniej, poszukuje złotego środka. Krzepniemy.
7. Odwieczny spór – Vitis vinifera czy odporne na zimno i choroby hybrydy? Od zawsze głosuję na europejski mainstream i tegoroczny Konwent potwierdził, że dobre wyniki z viniferą można w zachodniej Polsce osiągać regularnie: vide Chardonnay i Pinot Gris ze Wzgórz Trzebnickich, Riesling z Adorii i Pałacu Mierzęcin, Pinot Noir Jaworka; kilka bardzo solidnych butelek zrodził Zweigelt, kto wie, czy nie przyszła gwiazda. Ale piłem też kilka zdumiewająco dobrych, o wiele lepszych niż kilka lat temu mieszańców: Muszkat Odeski Bartłomieja Myśliwca, Hibernal Moniki Dziedzic, Seyval Blanc z Bliskowic czy od Płochockich, a od tych ostatnich dużej klasy… Maréchal Foch. Sprawa pozostaje otwarta.
8. Można kupować – polskie wino jest coraz szerzej dostępne w handlu. W tym roku zezwolenie na legalną sprzedaż uzyskało aż 16 winnic (13 przedstawiło swoje wina w czasie Konwentu) – to nowy rekord. Sklepów, restauracji mających wino krajowe w ofercie jest już kilkadziesiąt. To bardzo powoli zaczyna być normalne, choć jeszcze trzy lata temu wydawało się przeszkodą nie do przeskoczenia.
9. Polskie piekiełko – Konwent od zarania jest imprezą kontrowersyjną, z którą niektórym winiarzom nie po drodze, choć pomyślany był jako integracja całego środowiska. Małopolski Przełom Wisły przysłał w tym roku do Warszawy kwiat swojego winiarstwa, ale tym bardziej kłuł w oczy brak Zielonej Góry. Wbrew zapowiedziom nie pojawiła się Winnica Kinga, w Konwencie programowo nie bierze udziału czołowy winiarz z tamtych stron – Marek Krojcig ze Starej Winnej Góry. Na razie ledwie umiemy śpiewać do rytmu, ale już mamy primadonny.
10. Żenujące biurokratyczne absurdy – RoDo, Rondino, Rondium, Rogent, Domino – to wszystko nazwy win zrobionych z odmiany Rondo. Traminer to Miner, Seyval Blanc to SeySey. Mało kto z konsumentów wie, że aby napisać na etykiecie polskiego wina nazwę szczepu i rocznik, trzeba przejść skomplikowaną, czaso- i kosztochłonną procedurę „certyfikacji”. 90% winiarzy z niej rezygnuje, bo już są obciążeni horrendalną robotą papierkową. Przepisy te zrodziły się w ciężko pracujących głowach urzędników Ministerstwa Rolnictwa pod hasłem „zgodności z przepisami unijnymi”. Ciekawe, dlaczego w pozostałych 27 krajach UE szczep i rocznik praktycznie zawsze trafiają na etykietę bez zbędnych ceregieli. Do tej skandalicznej sprawy, która kładzie się cieniem na polskim winiarstwie, Winicjatywa powróci wkrótce.