Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Kłopoty z Trebbiano

Komentarze

Podróżując po Włoszech często spotykamy białe wina bazujące na szczepie trebbiano. Intuicja i zdrowy rozsądek podpowiadają, że są to trunki powstałe z tej samej odmiany, która w zależności od regionu nazywana jest inaczej. I tak w Toskanii będzie to trebbiano toscano, w Emilii trebbiano romagnolo, nad Gardą trebbiano di lugana, w okolicy Werony trebbiano di soave, w Abruzji trebbiano d’abruzzo, a w Umbrii – trebbiano spoletino. U niektórych słowo trebbiano na etykiecie włącza mechanizm sprawdzający się przy innej sławnej włoskiej odmianie – sangiovese. Kojarzymy ją z Toskanią (gdzie występuje pod kilkoma nazwami), a wina z tej odmiany powstające w Umbrii, Lacjum czy Romanii przypominają nam słynny toskański pierwowzór. To jest to samo sangiovese, które wprawdzie zaadaptowało się do odmiennych warunków, ale daje podobne w charakterze wina.

Z trebbiano sprawa wygląda inaczej. Pod tą nazwą  kryją się różnorodne lokalne odmiany, a wina z nich powstające różnią się od siebie jak dzień i noc. Wystarczy porównać pozbawione osobowości, wodniste, dawniej dodawane do Sangiovese trebbiano toscano z bogatym i aromatycznie złożonym trebbiano spoletino z nieodległej przecież Umbrii.

Nasze odczucia potwierdzają przeprowadzone kilkanaście lat temu badania genetyczne, które wyraźne różnicują odmiany zbiorczo nazywane trebbiano. Wprawdzie cześć z nich blisko spokrewniona jest ze stanowiącym podstawę koniaku i armaniaku ugni blanc, ale już występujące w Abruzji i Umbrii trebbiano nie ma wiele wspólnego ze swoimi przyrodnimi braćmi. Wspomniane badania uprawdopodobniają hipotezę wysuniętą przez Thomasa Hohenlein-Buchingera, który pojęcie trebbiano wywodzi nie z traktatu Pliniusza Starszego używającego terminu vinum tribulanum, a ze starofrancuskiego draibio, które podkreśla plenność i żywotność roślin. Co ciekawe, owa wyjątkowa plenność trebbiano zachowała się w mowie potocznej i winiarze z okolic Spoleto nazywają trebbiano spoletino scacciadebiti, czyli uwalniający od długów.

Giampaolo Tabarrini. © Krzysztof Dobryłko.

Gdy pięć lat temu trafiłem po raz pierwszy do Umbrii na imprezę promującą Sagrantino di Montefalco, nikt o trebbiano spoletino nie wspominał. W lokalnych winnicach dominowało białe grechetto, a trebbiano spoletino dodawano do mieszanek sprzedawanych jako DOP Montefalco Bianco lub IGT Umbria. Wprawdzie już wtedy kilku pozytywnie zakręconych winiarzy, jak Giampiero Bea z winiarni Paolo Bea, butelkowało czyste trebbiano spoletino, ale nadal za szaleńca uchodził Giampaolo Tabarrini, który w 2000 roku w miejsce wzgardzonych krzewów grechetto posadził trebbiano spoletino. Po kilku latach okazało się, że ryzyko opłaciło się – dziś importerzy biją się o Adarmando Tabarriniego, a trebbiano spoletino stało się bardzo modne.

Montefalco to nadal królestwo win czerwonych, ale nawet tam znalazło się kilkunastu producentów, którzy zaryzykowali i wyprodukowali jednoodmianowe trebbiano (kilku z nich zdecydowało się nawet na dwie wersje takiego wina). Jest to prawdziwa rewolucja, gdyż do niedawna białe trunki bazujące głównie na grechetto traktowali po macoszemu i ze stoickim spokojem przyjmowali niezbyt entuzjastyczne o nich opinie. Większość producentów produkowała białe wina jako niezbędne uzupełnienie swojego portfolio, a i tak najłatwiej znaleźć je można było w lokalnych restauracjach, gdzie w upalne lata cieszyły się niesłabnącym wzięciem u licznych w Umbrii turystów. Nikt jednak nie traktował umbryjskich białych win poważnie (z wyjątkiem zagorzałych miłośników katedry w Orvieto), a lokalne próby z odmianową międzynarodówką w postaci chardonnay i sauvignon blanc przyniosły efekty tylko przy wsparciu potężnej machiny marketingowej Antinorich.

Przełom nastąpił niedawno i to za sprawą odmiany, która od zawsze była pod ręką. Wszyscy znali rosnące przy topolach, więzach i klonach, sięgające kilku metrów krzewy (a właściwie drzewa) trebbiano spoletino, które dzięki sąsiedztwu z drzewem wykorzystywały jego konary jako naturalne rusztowanie dla swoich łóz. Dzięki temu ciężkie kiście winogron utrzymywały się w dobrej kondycji aż do zbiorów. A zbiory były obfite, gdyż tak prowadzona winorośl potrafiła dać do 50 kg owoców z jednego krzewu (drzewa). Wszyscy je znali, ale nikt nie traktował poważnie tak prowadzonej winorośli. Starzy rolnicy odchodzili, a dziwaczne drzewa trafiały pod topór. Pierwszym, który zaryzykował i postanowił poważnie zająć się starymi krzewami trebbiano spoletino, był Giampiero Bea. Do dziś część winogron w jego jednoszczepowym Arboreus pochodzi z ocalonych starych winorośli, ale trzeba pamiętać, że zdecydowana większość obecnie produkowanych win powstaje z nowych nasadzeń.

Dawne zbiory z winiarskich „drzew” u Paolo Bei.

Najciekawsza w trebbiano spoletino jest niebywała plastyczność tej odmiany. Daje zarówno delikatne, lekko perfumowane, wyraźnie kwasowe wina, jak i mocno zbudowane trunki o mocnej mineralnej podbudowie. Doskonale oddaje charakter rocznika dzięki czemu w chłodnych latach (2010, 2012, 2014) wina są dwin mocne, z dobrze zaznaczonym kwasowym kręgosłupem, zaś roczniki gorące (2011, 2015) dają wina aromatycznie bardziej złożone, pełniejsze, ale nie tak świeże. Ciekawe efekty przynosi dojrzewanie na osadzie oraz eksperymenty z wielomiesięczną maceracją na skórkach. Profil aromatyczny tej odmiany powoduje, że nie są to wina dla każdego. Mało jest w nich tak powszechnie lubianych cytrusów i jabłek, ale w zamian dostajemy skórki pomarańczy, dojrzałe brzoskwinie, kwiat lipy, suszone zioła i delikatne nuty orientalnych korzeni, a wszystko to okraszone typową dla wulkanicznych gleb (choć w Umbrii nie ma takich) mocno wyczuwalną nutą słoną.

Trebbiano spoletino poza Umbrią trudno kupić. W lokalnych enotekach butelki w zależności od producenta kosztują 10–20€. Można też kupować bezpośrednio u winiarzy w okolicach Montefalco. Umbryjskie miasteczka warte są wakacyjnej podróży, a wracając do Polski można przywieźć lokalne wina i jedną z najlepszych włoskich oliw. Poniżej kilka win trebbiano spoletino wartych spróbowania:

Wina lekkie, delikatne z dobrą kwasowością

Perticaia Trebbiano Spoletino

Fratelli Pardi Trebbiano Spoletino

Le Cimate Trebbiano Spoletino

Wina średnio ciężkie, aromatyczne, do starzenia

Tenuta Belafonte Arnèto

Antonelli Trebium

Wina ciężkie, strukturalne

Paolo Bea Arboreus

Tabarrini Adarmando

Do Umbrii podróżowałem na zaproszenie miejscowych winiarzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.