#Przewodnik: Tokaj
Tokaj na Winicjatywie jest od zawsze. Przedstawiamy go, witamy, degustujemy pionowo, podpatrujemy młodych winiarzy i zachwycamy się poszczególnymi butelkami.
Jednak jak już kiedyś pisaliśmy, nie ma lepszego sposobu na poznawanie win niż bezpośrednia wizyta u producenta. Za wycieczką do Tokaju przemawia argument bliskości nie tylko historycznej, ale w tym wypadku przede wszystkim geograficznej. Majówka co prawda już za nami, ale za chwilę kolejny długi weekend, a potem wakacje więc jeśli zdecydujecie się tam wybrać, przeczytajcie kilka naszych podpowiedzi:
1. Odległość – Z centrum Polski do centrum miasta Tokaj jest raptem około 600 km. To mniej niż z Gdańska do Krakowa.
2. Trasa – Ilu kierowców, tyle sugestii. (Przekonałem się o tym pytając o drogę przez CB radio. Odpowiedź na proste „mobilki, jak dojadę do Tokaju” zamieniła się w wielowątkowy dialog, a skończyła wzajemnym obrażaniem i używaniem słów których nie mogę tu przytoczyć). Można przekroczyć granicę polsko-słowacką w Muszynce a następnie kierować się na Preszów, Koszyce i słowacko-węgierskie przejście graniczne w Tornyosnémeti–Milhosť, skąd ledwie kilkadziesiąt kilometrów dzieli nas od wybranego celu.
3. Waluta i ceny – Węgierską walutą jest forint (HUF) i to forint przed denominacją, stąd też operujemy tu raczej tysiącami i dziesiątkami tysięcy. 100 forintów to 1,39 zł. Na szczęście ceny u naszych bratanków są często niższe niż w Polsce, a znalezienie 2-osobowego pokoju w hotelu w cenie poniżej 100 zł nie jest niczym niezwykłym.
4. Noclegi – Najlepiej szukać w miasteczkach Mád, Bodrogkeresztúr i samym Tokaju. W tamtych okolicach jest najwięcej winnic, a wybór miejsc noclegowych jest naprawdę spory, począwszy od prywatnych kwater, przez pensjonaty i hotele.
Toldi Fogadó – przyjemny hotel z basenem i restauracją z klasyczną kuchnią węgierską;
Hotel Kelep – nowe miejsce zaraz przy wjeździe do miasteczka Tokaj;
Huli Panzió – przy głównym deptaku w Tokaju;
Gróf Degenfeld Castle Hotel – ekskluzywny hotel dla lubiących coś bardziej luksusowego.
Warto robić rezerwacje wcześniej przez takie portale jak np. Booking.com. W niektórych miejscach dzięki temu jest prawie dwa razy taniej.
5. Wizyty w winnicach – Zawsze warto umawiać się wcześniej na wizytę, w wielu przypadkach jest to w ogóle jedyna możliwość. W ten sposób z jednej strony szanujemy czas pracy winiarzy, z drugiej mamy pewność, że nie będziemy musieli czekać na swoją kolej, lub przyjechać kiedy indziej. A do kogo warto? Do Patriciusa (na swojej stronie internetowej podają szczegółowe informacje dotyczące odwiedzin i opłat), Béresa i położonego nieopodal Disznókő. O innych producentach, których warto odwiedzić pisaliśmy tu.
6. Degustowanie i zakupy – Zdecydowanie zachęcamy nie tyle od picia, co do degustowania (i wypluwania). Z kilku powodów. Po pierwsze, jeśli planujemy odwiedzić kilku winiarzy jednego dnia, to jedyny sposób na zachowanie świeżości kubków smakowych i trzeźwości umysłu. Zawsze można kupić smakującą nam flaszkę i wypić ją choćby po powrocie do hotelu. Po drugie, na Węgrzech limit alkoholu we krwi dla kierowcy to 0,0‰ (słownie: zero) i jest to skrupulatnie kontrolowane.
7. Jedzenie – Rejon słynie z ryb i dziczyzny. Próbujmy zup rybnych, ryb (zwłaszcza suma) i wszelkich mięsiw z dzika czy jelenia. Wybór punktów gastronomicznych jest spory, ja polecam w szczególności restaurację Lebuj, położoną na wyjeździe z miasta Tokaj w stronę Bodrogkeresztúr. Świetne ryby, świetne mięso, dobry wybór win z okolicznych winiarni – naprawdę warto. Mnie polecało tę restaurację wielu winiarzy jako idealne miejsce na poznanie typowej kuchni węgierskiej.
8. Język – Z winiarzami łatwo dogadacie się po angielsku. W hotelach i pensjonatach raczej też. Najtrudniej jest porozumieć się „na mieście” – tu zdecydowanie mniej osób włada innymi niż rodzimy językami. I tak jak Węgrzy nie są w stanie zrozumieć polskiego, tak samo obco dla polaka brzmi język węgierski. Nie są to Czechy czy Słowacja, gdzie każdy mówi po swojemu i wszyscy się rozumieją. W najgorszym przypadku pozostaje nieśmiertelny język gestów i wyznaczania kierunków za pomocą ruchów dłoni.
9. Czego unikać – Zakupów wina w sklepach z pamiątkami, które oferują np. najtańsze wina w 5-litrowych plastikowych baniakach za równowartość dosłownie kilku złotych. Tam kupcie magnes na lodówkę, wino raczej u producentów.
10. Radio – Jeśli podróżujecie samochodem, polecam słuchać węgierskich stacji muzycznych. Mnie przez cały pobyt towarzyszyło Class FM i zapewniam, że było to miłe towarzystwo.
Podróżowałem na koszt własny.