Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Festiwal Terra Madre Slow Food

Komentarze

Terra Madre to projekt zrzeszający producentów żywności wysokiej jakości, powstającej w zrównoważony i odpowiedzialny sposób. Powstał jako konsekwencja wieloletniej działalności ruchu Slow Food, którego znaczenia tłumaczyć chyba nie muszę. Pierwsze spotkanie Terra Madre odbyło się w 2004 r. w Turynie, 10 lat później Terra Madre Slow Food Festival zadebiutował w Krakowie.

Po raz pierwszy w Krakowie. © Maciej Nowicki
Po raz pierwszy w Krakowie. © Maciej Nowicki.

Od 7 do 9 września w nowym obiekcie Targów w Krakowie (gdzie dzień wcześniej skończyły się targi EnoExpo) pojawiło się prawie 70 producentów żywności, cydrów, win i innych alkoholi. Mogliśmy spróbować różnego rodzaju mięs i wędlin, świeżej gęsiny, serów zagrodowych, pieczywa, soków, wafli, słodyczy, a nawet wypalanej w Krakowie kawy. Pojawiły się też convivia Slow Food z całej Polski (choćby Gruczno), prezentujące specjały ze swoich regionów. Z cydrów mogliśmy spróbować m.in. tych, które świetnie wypadły w naszym panelu polskich cydrów – produktów Henryka Nowakowskiego czy Cydru Ignaców, w tym świeżego cydru świętomarcińskiego do wypicia w ciągu kilku dni. Były także piwa rzemieślnicze, miody pitne z pasieki Macieja Jarosa, a także mocniejsze alkohole – choćby śliwowica i inne destylaty z Manufaktury Mauera oraz nalewki od Karola Majewskiego. Gdyby tego było mało, samym targom towarzyszyły laboratoria poświęcone trzem różnym zagadnieniom: „Pić!” – były degustacjami win i piw rzemieślniczych, „Jeść” – dotyczyły m.in. serów, polskich zbóż i kawy, a „Gotuje się!” poświęcono pokazom kulinarnym w wykonaniu szefów kuchni i blogerów kulinarnych. A jeśli ktoś miał jeszcze siłę – wieczorami mógł pójść na jedną z kolacji organizowanych przez krakowskie restauracje.

Istota sprawy. © Terra Madre Slow Food Festival
Istota sprawy. © Terra Madre Slow Food Festival.

Pomysłodawcą festiwalu był prezes Slow Food Polska – Jacek Szklarek i należą mu się prawdziwe słowa uznania. Mimo chorób wieku dziecięcego, związanych głównie z nagłymi zmianami w programie, zorganizował (bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego z zewnątrz!) bardzo wartościową imprezę, która mam nadzieję na stałe zagości w Krakowie. Jacka dzielnie wspierała oczywiście Grupa Dobrych Ludzi na czele z dzielnie utrzymującym punktualności programu Kubą Janickim.

Jacek Szklarek nie tylko zarządzał ale i sam prezentował. © Terra Madre Slow Food Festival
Jacek Szklarek nie tylko zarządzał, ale i sam prezentował. © Terra Madre Slow Food Festival.

Co było do przewidzenia – skupiłem się na kwestiach winiarskich. Producentów i importerów nie było może wielu, ale tym co zaprezentowali można by obdzielić kilka takich spotkań. O winach z oferty Krakó Slow Wines pisał całkiem niedawno Wojtek Bońkowski, więc nie będę się powtarzał. Innemu importerowi – Moja Italia poświęcę zaś oddzielny tekst, bo grzechem byłoby skracać relacje z niesamowitych degustacji, w których wziąłem udział. Teraz słów kilka o innym wydarzeniu i kolejnym debiucie, być może nawet na skalę europejską – I Świętomarcińskim Konkursie Młodych Win.

Tym razem wersja biała wypadłą słabiej. © Maciej Nowicki
Tym razem wersja biała wypadłą słabiej. © Maciej Nowicki

Młode polskie wina robią się coraz popularniejsze. Szlak przetarła w zeszłym roku Winnica Srebrna Góra (poświęciliśmy obu tym zagadnieniom wczorajsze wino dnia). Faktycznie, tegoroczne Czerwone Świętomarcińskie jest jeszcze lepsze niż w zeszłym roku, natomiast tym razem słabiej wypadła wersja biała – w tym roku nie zdecydowano się na wersję półwytrawną i wino ma boleśnie wysoką kwasowość, a bukiet przepełniony jest nutami warzywno-siarczanymi.

Udany debiut. © Maciej Nowicki
Udany debiut. © Maciej Nowicki

W mojej opinii znacznie lepiej wypadły inne białe młodziki – Świętomarcińskie Białe 2014 z Winnicy Rodziny Steców (czyste, młode jabłko i lepiej zbalansowana kwasowość), a zwłaszcza Odessa 2014 z Winnicy nad Jarem – przyjemne, z fajnym egzotycznym owocem.

Leon Millot 2014 z Krokoszówki Górskiej. © Maciej Nowicki
© Maciej Nowicki

Wśród win czerwonych obok wspomnianej Srebrnej Góry ciekawy okazał się Léon Millot 2014 z Winnicy Krokoszówka Górska (młoda wiśnia, trochę czereśni, nieprzesadzona kwasowość) oraz Świętomarcińskie Czerwone 2014, ponownie z Winnicy Rodziny Steców (wiśnia, śliwka, nawet trochę pieprznych akcentów).

Bez etykiety za to najlepsze! © Maciej Nowicki
Bez etykiety, ale i tak najlepsze! © Maciej Nowicki.

Ale bezapelacyjnie najlepszym winem (jedyny złoty medal dla Polaka) było… Rosé 2014 z Winnicy nad Jarem. Mieszanka zweigelta i regenta zachwycała zarówno świetną barwą, jak i aromatami – truskawką, poziomką, trochę słodkawych nut i dobra kwasowość. Takie młode wina aż chce się pić i mam nadzieje, że wszyscy zainteresowani będą mieli taką możliwość – już 22 listopada Święto Młodego Wina w Sandomierzu, z udziałem producentów z Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy (szczegóły znajdziecie tutaj).

Robi świetne wrażenie! © Maciej Nowicki
Robi świetne wrażenie! © Maciej Nowicki

Konkurs pokazał, że warto pokazywać młode wina. To nie tylko element promocji, ale – zwłaszcza w naszych warunkach – kolejna możliwość prezentacji i edukacji konsumentów. A przy okazji mogą to być po prostu wina pyszne – jak Tramín Červený 2014 i Frankovka 2014 z Vinné Sklepy Maršovice (Morawy) to wina o tak dobrym owocu i przyjemności z picia, że trudno uwierzyć, że to wina tak świeże i młode. Pełne wyniki konkursu znajdziecie tutaj.

Coraz lepiej grają. © Maciej Nowicki
Coraz lepiej grają. © Maciej Nowicki

A jeśli chodzi o eksperymenty to już na sam koniec: Leszek Szczęch z Winnicy Sztukówka pokazał Cymbały 2013 w wersji leżakowanej 6 miesięcy na osadzie (wersję „tradycyjną” opisywałem tutaj – po kolejnych 3 miesiącach dojrzewania smakuje mi jeszcze bardziej). Wino jest krąglejsze, o mocniejszej strukturze i wierzę, że w przyszłych rocznikach producent zdecyduje się na wprowadzenie go do sprzedaży.

Do zobaczenia za rok - mam nadzieję! © Terra Madre Slow Food Festival
Do zobaczenia za rok – mam nadzieję! © Terra Madre Slow Food Festival.

W jury Świętomarcińskiego Konkursu Młodych Win oraz poszczególnych degustacjach uczestniczyłem na zaproszenie Organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • klf

    Wczoraj piłem świętomarcińskie białe z Winnicy Srebrna Góra i mam wrażenie, że piliśmy różne wina. Moje miało bardzo niską kwasowość i bukiet owocowo-kwiatowy, zero nut warzywno-siarczanowych. Naprawdę bardzo pijalne wino, powiem nawet, że przepyszne. Nic z tego nie rozumiem.

    • Maciej Nowicki

      klf

      Wszystkich win próbowaliśmy w ciemno i białe Świętomarcińskie ze Srebrnej Góry wypadło dokładnie tak jak je opisałem. Co nie znaczy że Panowie się mylicie – mogły nam się trafić różne butelki, albo ja miałem pecha albo Panowie szczęście. Niemniej zakupię jeszcze jedną butelkę i zobaczę jak wypadnie tym razem. Dziękuje za komentarze i pozdrawiam!

  • Luka

    Też piłem białe świętomarcińskie z Srebrnej Góry i bardzo mi smakowało. Wcale nie uważam że miało wysoką kwasowość a aromat był super (egzotyczne owoce?), dawno nie piłem tak fajnie pachnącego wina.

  • Witol

    Sztukówka!!! Brawo!!!
    Jakoś muszę zacząć wpis żeby został zauważony, więc nadużyłem wykrzykników. Pisałem onegdaj, że trafiła mi się butelka zepsutego wina różowego od Sztukówki. No i miałem okazję sprawdzić jego jakość właśnie na opisywanej imprezie (jedyny wystawca z polskimi winami). Nie mam zastrzeżeń – tamta butelka była po prostu felerna. Dobre wino różowe, a jak na polskie warunki – wprost bardzo dobre. Mogę tylko gorąco polecić.
    PS. Na wina młode już nie zdążyłem, ale polecam Krakó Slow Wine – gdzie byłem na degustacji cydrów. Ciekawa okolica postprzemysłowa, miejsce dobrze urządzone, z ciekawą kuchnią i jeszcze ciekawszym wyborem win.