Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Ktoś mnie robi w konia

Komentarze
Bardzo lubię szampana i piję go przy każdej możliwej okazji. Natomiast nigdy go nie kupuję. To po prostu zupełnie nieopłacalne. Szampan (ten „prawdziwy, francuski”, czyli AOC Champagne) jest niewspółmiernie drogi. A już szczególne oburzenie budzą ceny tak zwanych wielkich marek. W Polsce praktycznie żadnej z nich nie da się kupić za mniej niż 150 zł, nawet we Francji kosztują one 29–35 euro. Podniecamy się, gdy w okresie świąt supermarkety łaskawie te ceny obniżają do 120, może nawet 100 zł, zapominając, że na półce obok stoją smaczne białe burgundy i bordeaux za 30–40 zł.
Rich! © Veuve Clicquot
A przecież szampan od wielkiej marki to jedno z najbardziej przemysłowych win świata. Produkowany z astronomicznego plonu na hektar, bez bąbelków i cukru smakuje po prostu jak kwaśna woda. Szampańczycy są faktycznie mistrzami marketingu, gdyż taki produkt potrafią opchnąć po niebotycznych cenach wszędzie na świecie. Pomijam już ogólnie niecne praktyki rynkowe korporacji, które stoją za tymi markami – powiedzieć o nich, że są rekinami kapitalizmu, to nic nie powiedzieć. Podziwiam tę zręczność, ale nie zamierzam jej finansować
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!