Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Święto Wina w Janowcu 2016

Komentarze

W Janowcu nad Wisłą tradycyjnie w trzecią sobotę maja odbyło się Święto Wina. Jedną z największych imprez winiarskich w Polsce organizuje miejscowe Stowarzyszenie Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły. Rekordowo liczni goście przy pięknej pogodzie i we wspaniałej scenerii ruin janowieckiego Zamku mieli okazję skosztować i kupić 40 regionalnych win z 9 winnic.

Święto Wina Janowiec 2016 plakat duży

Ważną częścią Święta jest degustacja w ciemno przez panel degustacyjny (w tym roku w składzie: Tomasz Prange-Barczyński z Magazynu Wino, Izabela Kamińska i Wojciech Bońkowski z Winicjatywy) win zgłoszonych przez winiarzy do Karty Winnic Małopolskiego Przełomu Wisły, czyli swoistej proto-apelacji. W każdym kraju apelację kontrolowanego pochodzenia przyznaje komisja, tyle że zwykle zasiadają w niej sami winiarze, a sama próba to raczej formalność. Nadwiślańscy winiarze postawili sobie poprzeczkę wyżej – sformułowali zestaw surowych kryteriów (m.in. zakaz używania wiórów i sztachet dębowych, co gdzie indziej w Polsce jest na porządku dziennym), a weryfikację oddali w ręce niezależnego ciała.

Święto Wina Janowiec 2016

Z 31 win zgłoszonych win Kartę przyznaliśmy dziewięciu:

Winnica Oblassy Księże Seyval Blanc 2015
Winnica Maja Pinot Blanc 2015
Winnica Rzeczyca T[raminer] 2015
Winnica Modła Buwjer półsłodkie 2015
Winnica Solaris Muscaris półsłodkie 2015
Winnica Modła Młody Cfajgeld różowe 2015
Winnica Maja Roesler 2015
Winnica Solaris Cortez 2015
Winnica Modła Cuvée czerwone 2015

Degustacja jednak pod wieloma względami nie zachwyciła. Na pewno więcej spodziewaliśmy się po winach białych z dobrego rocznika 2015. Tymczasem mało było win z prawdziwym charakterem, które by się piło z przyjemnością. Może to jeszcze kwestia młodego wieku, a może pewnego chaosu, który nastąpił w nadwiślańskich (i nie tylko – to dziś wyzwanie na skalę ogólnopolską) nasadzeniach. W pierwszym okresie sadzono tu głównie hybrydy takie jak Hibernal, Sibera, Seyval Blanc, Bianca, Muszkat Odeski, Jutrzenka, których potencjał jakościowy – o czym od początku pisaliśmy – jest bardzo ograniczony. Potem pojawiły się hybrydy nowej generacji, które dają już nadzieję na poważne wina – Johanniter, Solaris. Jednak na dłuższą metę najwyższą jakość zapewnią tylko szczepy winorośli szlachetnej i dlatego wielu winiarzy w ostatnich latach sięga po Rieslinga, Pinot Blanc, Pinot Gris, Gewürztraminera, Auxerrois, Zweigelta, Pinot Noir. Tyle że te winnice są jeszcze bardzo młode, wymagają staranniejszego prowadzenia, dlatego na efekty trzeba będzie jeszcze poczekać, choć jaskółki tej nowej wiosny już na naszych degustacjach się pojawiły. Nadesłano parę niezłych win różowych. W winach czerwonych powoli odchodzi do lamusa styl kulturystyczno-dębowy, coraz więcej winiarzy przyzwyczaja się do naturalnego w naszych warunkach stylu win lekkich, soczystych, bez nadmiernego ekstraktu. Rośnie – zapewne pod presją rynku i konsumentów – liczba win półsłodkich.

Skutek działań komisji.
Skutek działań komisji.

Mimo wszystko poziom win Małopolskiego Przełomu Wisły wyraźnie się podnosi. Widać to przede wszystkim na dole tabeli – elementarne wady produkcyjne nie zdarzają się już tak często jak dawniej, zwłaszcza w winach białych; mało degustowałem win utlenionych, przesiarkowanych, nadmiernie szaptalizowanych, refermentujących, nieczystych (nie było słynnych dżemów z psa ani destylatów z nietoperza). Krótko mówiąc, wina są w większości poprawne, natomiast wciąż brak im charakteru i jakości. Poniżej recenzje degustowanych win:

Winnica Bochotnica Cabernet Cortis 2013 – nieczyste stajenne zapachy psują przyjemność, jaką mogłoby dać to soczyste, niezbyt ciężkie, orzechowe, pozbawione  tanin wino. Nieco bez życia, przydałoby się paradoksalnie więcej kwasowości.

Winnica Las Stocki Dione 2015 – ciepły, prosty, neutralny, choć czysty Seyval Blanc.

Winnica Maja Pinot Blanc 2015 – zielono-łodygowy, ale ma dobry smak na podniebieniu, soczysty, jabłeczny, z leciutkim, świetnie odmierzonym cukrem resztkowym. Udana próba ze szczepem, który ma w Polsce przyszłość. Roesler 2015 – bardzo ciemne, ładny zapach wiśni i czereśni, w smaku proste, młode, soczyste, z wyraźną taniną i umiarkowaną kwasowością. Wino na tak, dynamiczne i ciekawe.

Winnica Małe Dobre Białe półsłodkie 2013 – Solaris starzony w beczce akacjowej. Z początku nieczysty w bukiecie, potem się rozwija. Smaczne, przyjemnie słodkie wino z wyczuwalnym alkoholem. Ciekawe. Regent Cabernet Cortis 2014 – niezłe, czyste, wiśniowe, smaczne, duży postęp wobec poprzednich roczników tej winnicy.

Winnica Mały Młynek Białe półwytrawne 2015 – dobry owoc (melon), dobry kwas, smaczne.

Były i takie niespodzianki.
Były i takie niespodzianki.

Winnica Modła Apricus 2015 – w degustacji w ciemno wypadło słabo, ale dwie inne butelki były bardzo ciekawe, rzeczywiście morelowe, pełne smaku, zaskakujące jak na polskiego Solarisa. Buwjer 2015 – przyjemnie półsłodkie wino z wyraźną kwasowością. Szczep Bouvier nową gwiazdą polskiego winiarstwa? Młody Cfajgeld 2015 – wino różowe z Zweigelta, bardzo jasna, niemal biała barwa. Bukiet czysty, poziomkowy, słodki, usta kwasowe, lekko niedojrzałe i zielone, ale wino jest świetnie poprowadzone i technicznie bezbłędne. Cuvée czerwone 2015 – elegancki, soczysty miks Cabernet Sauvignon (!), Merlot (!!), Blaufränkisch, Pinot Noir i Léon Millot w dobrym stylu. Czerwone porzeczki i węgierska papryczka. Kwasowość spora, ale logiczna, dobrze ożywia całe wino.

Winnica Oblassy Księże
Dizajn i wino.

Winnica Oblassy Księże Seyval Blanc 2015 – lekka nuta ananasa, spora kwasowość i niezbyt wiele koncentracji, ale wino wyróżnia się na plus. Jest tu trochę cukru i to była dobra decyzja winiarza.

Winnica Rzeczyca Traminer 2015 – półwytrawne wino pod publiczkę, mało kwasu, dużo słodkiego melona, dobrze zrobione i smaczne.

Winnica Solaris Cortez 2015 – gęste i słodkawe wino z dominantą śliwek i papryki, ma imponujące ciało rocznika 2015. Spora klasa!

Winnica Wieczorków Rondo 2015 – młode, wiśniowe, używana beczka dała mu dobry szwung.

Szkoda, że tym razem w Święcie nie wzięły udziału winnice wyróżniające się w poprzednich latach – Dwór Sanna, Pasjonata, Rubinowa, Słowicza, a zwłaszcza niekwestionowana gwiazda tych okolic – Dom Bliskowice.

Kolejne Święto Wina – 27 maja 2017.

W Janowcu przebywałem na zaproszenie i koszt winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • GrzegorzC

    Pierwszy raz miałem okazję uczestniczyć w Święcie wina w Janowcu (mimo że to moje rodzinne okolice ;-) ), wcześniej jakoś się nie składało. Ze względu na obiecujący rocznik 2015 wiele sobie po tym wydarzeniu obiecywałem.
    Rzeczywistość okazała się jednak nie do końca taka na jaką liczyłem. Spróbowałem 15 win z czego 2 różowe wytrawne, 1 białe półsłodkie i 12 białych wytrawnych lub półwytrawnych. Zaskoczyła mnie ogólnie duża liczba win półwytrawnych lub półsłodkich wiele było też szaptalizowanych. Myślałem, że w tak gorącym roczniku jak 2015 winiarze nie będą mieli potrzeby równoważyć wysokiej kwasowości cukrem resztkowym ani tym bardziej dodawać cukru do moszczu aby przeprowadzić fermentację alkoholową.
    Wiele win było jeszcze zupełnie nieułożonych, bez charakteru, pojawiały się nieczyste aromaty, kwasowość momentami była zbyt octowa, a nie cytrusowa. Na wielki plus wszystkim spróbowanym winom zapisuję to, że żadne z nich nie miało intensywnych landrynkowych aromatów coś czego w winie najbardziej nie lubię.
    Wiele win mi jednak autentycznie smakowało. W kategorii drużynowej moim zdecydowanym zwycięzcą okazała się Winnica Modła. Natomiast pierwsza trójka win to:
    1. Winnica Modła, zweigelt różowe wytrawne 2015;
    2. Małe Dobre, hibernal półwytrawne (beczka akacjowa) 2013;
    3. Winnica Modła, solaris półwytrawne 2015.
    Były też niestety rozczarowania. W kategorii drużynowej moim największym rozczarowaniem została Winnica Solaris. Spróbowałem 3 wina. Solaris i johanniter były dla mnie bez wyrazu i nieczyste, natomiast riesling ( nie znajduję innego określenia) dziwny, nie znalazłem w nim w ogóle rieslinga (mimo, że wypiłem ich naprawdę sporo z różnych europejskich krajów).
    Dużym zaskoczeniem też, była dla mnie niewielka ilość wystawców na czele z największą winnicą MPW Dom Bliskowice.

    • Wojciech Bońkowski

      GrzegorzC

      Generalnie z duchem komentarza się zgadzam. Zmartwiło nie tylko stwierdzenie, że w roczniku 2015 winiarze „nie musieli” sięgać po cukier resztkowy albo szaptalizację.

      Może nie musieli. No ale żeby dyskusja była merytoryczna, proszę o podanie parametrów wina, przy których wg Pana winiarze „nie muszą” nic korygować. Sprawdzimy czy one wystąpiły w roczniku 2015 w MPW.

      • GrzegorzC

        Wojciech Bońkowski

        Pisałem tylko i wyłącznie o moich nadziejach i przypuszczeniach, pisząc że „myślałem że, winiarze nie będą mieli potrzeby”. Myślałem, że skoro rok 2015 był gorący to grona dojrzeją na tyle wysoko, że wina wytrawne robione z takich winogron będą na tyle zrównoważone, że winiarz nie będzie musiał sięgać po cukier resztkowy aby zamaskować wysoką kwasowość, a co dopiero szaptalizować aby przeprowadzić fermentację.
        Odpowiadając na pytanie o parametry wina nie odpowiem Panu gdyż nie mam pojęcia, natomiast zawsze myślałem (być może błędnie), że jednym z większych problemów Polskich winiarzy jest niedojrzałość gron, a co za tym idzie wysoka zielona kwasowość, myślałem że w roczniku 2015 ten problem nie wystąpi?

  • Radek Rutkowski

    Ha! Też (mimo, że dość przypadkowo) byłem. I nawet mignął mi p. Bońkowski przy stoisku Winnicy Solaris i p. Mazurka było widać :).
    Popijam właśnie różowego zweigelta z Winnicy Modła – próbowałem tylko 5 win (kierowca…) i to było dla mnie zdecydowanie najlepsze, chociaż całkiem mi podeszło białe z Winnicy Maja (zdaje się Siberal, nie było wymienione w karnecie). Czerwone, niestety, słabiutko… Czekam, aż polscy winiarze nie zrozumieją, że rzeźbienie w regencie i rondo nie ma sensu. Chociaż 100% zweigelt też mnie nie urzekł.

    • Marcin Czerwiński

      Radek Rutkowski

      Rzeźbienie w regencie i hybrydach międzynarodowych w naszym klimacie ma sens. Wszystko zależy od umiejętności winiarza i świadomości jakie wino chce osiągnąć, a przede wszystkim od siedliska, w którym „pracuje”. Jeśli winiarz nie da rady zrobić dobrego regenta, pinot noir też mu nie wyjdzie. Dobry johanniter jest lepszy niż kiepski, kwaśny riesling. I tak dalej i tak dalej.

      W naszym klimacie na eksperymenty (kosztowne eksperymenty, które szczepy przetrwają, zimę i wiosenne przymrozki, potem walkę z chorobami, szkodnikami, grzybami, etc., które winorośle zostawić, a które wyciąć, bo się nie nadają do uprawy w danym miejscu) z viniferą mogą sobie pozwolić nieliczni. Tych odważnych jest coraz więcej, co mnie osobiście cieszy i bardzo kibicuję tym ludziom.
      Niemniej nie dyskredytowałbym, tych którzy postawili na mieszańce ;)

      PS Piłem dwa regenty, które w degustacji w ciemno spokojnie mógłbym przypisać pochodzenie burgundzkie. Także da się!

      • Wojciech Bońkowski

        Marcin Czerwiński

        Ja też nie potępiam w czambuł hybryd, przynajmniej niektórych – wiadomo że Rondo, Regent, Seyval Blanc udowodniły swoją jakość przez lata. Czego jednakże nie da się powiedzieć o innych mieszańcach takich jak Léon Millot, Maréchal Foch, Cascade, Bianca, Muskat Odeski, które wyżej od pudelka nie podskoczą, a mimo tego były przez lata lansowane przez ojców polskiego winiarstwa.

        Ja też wolę dobrego Johannitera niż kiepskiego Rieslinga. Ale jednak nie mówmy, że Viniferę mogą uprawiać nieliczni. Tak się mówiło przez lata, by dać odpór tej nieuchronnej reformie i by jeszcze jakoś się trzymać błędów w nasadzeniach popełnionych lata temu. Viniferę mogą uprawiać niemal wszyscy (z różnych oczywiście skutkiem) i dziś znaczna część polskich winiarzy, myślę że już dobre 40%, z Viniferą przynajmniej eksperymentuje. Bo, odwracając to co napisano, „jeśli winiarz nie da rady zrobić dobrego pinot gris, to johanniter też mu nie wyjdzie”. Przecież największym problemem polskiego winiarstwa nie są warunki klimatyczne, tylko błędy w uprawie i produkcji.

        • Marcin Czerwiński

          Wojciech Bońkowski

          Ja się z tym wszystkim zgadzam.

          Pisząc o nielicznych miałem na myśli tych „komercyjnych winiarzy”, którzy traktują produkcję wina jako biznes i dysponują odpowiednimi środkami oraz know-how, żeby sobie pozwolić na eksperymenty.

          Podobnie rzecz wygląda z szaptalizacją. Jedni jak Jaworek stosują tę metodę, inni jak Hople Paczków mają nieintegracyjne podejście produkcji wina. Obie winnice robią dobre wina. Pierwsza w oparciu w tylko o viniferę, w drugiej uprawiają vv i mieszańce.
          Decydujące znaczenie ma świadomość winiarzy (lub jej brak) jakie wino, z danego surowca, w danym miejscu, przy danych możliwościach sprzętowych zrobić. I z tym – moim zdaniem – jest lepiej. Dużo lepiej, przynajmniej od Konwentu w Warszawie, kiedy to pierwszy raz miałem okazję pić polskie wina.

        • Sławek Chrzczonowicz

          Wojciech Bońkowski

          Nie do końca się zgadzam. To znaczy zgadzam sie co do oceny Leon Millot itd. Dorzuciłbym jednak do tego rondo i regenta. Więcej jakości jak mi się wydaje potrafi wnieść cabernet cortis, sądzą np po ostatnich rocznikach win czerwonych z Bliskowic. Natomiast byłbym ostrożny ze stwierdzeniem, że viniferę uprawiać mogą wszyscy. To znaczy uprawiać mogą, ale jeżeli zabraknie łutu szczęścia bywa klops. Tak było np podczas tych czerwcowych przymrozków, bodaj dwa lata temu, może trzy. Np w winnicy Talary wymarzło wszystko oprócz hybryd. To parę lat ciężkiej pracy, utopionych pieniędzy i nadziei idzie w diabły w jedną noc. Po tym stałem się zdecydowanie pokorniejszy w forsowaniu podczas rozmów z winiarzami vinifery. Nie dziwię się też, że dla tych, którzy viniferę sadzą, „polisą ubezpieczeniową” są jednak hybrydy. Klimat się ociepla, ale ostre przymrozki, jeszcze długo będą raczej normą niż przypadkiem. O mączniaku i mączniaku rzekomym nawet nie wspomnę.
          pozdrawiam

          • Marcin Czerwiński

            Sławek Chrzczonowicz

            Tak samo było u Jaworków, nie pamiętam dokładnie w którym roku. Z powodu wiosennych przymrozków nie dali rady zrobić win, ponieważ wszystkie krzewy i pąki pomarzły.

          • Robert Mazurek

            Sławek Chrzczonowicz

            I to jest bardzo przykre, bo prawdziwe. Kilka lat ciężkiej pracy w jedną noc – to przemawia do wyobraźni

          • Hubert

            Robert Mazurek

            Może doczekamy sie takich widoków w polskich winnicach…

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Mączniak i mączniak rzekomy są też w innych krajach i jakoś nie służą za pretekst, by wszędzie uprawiać mieszańce.

            I pogódźmy się z tym, że wbrew marzeniom wielu polskich działkowców nie wszędzie da się uprawiać winorośl. W Niemczech też nie wszędzie. Zatem jeśli w jakimś miejscu krzewy ciągle marzną, ciągle atakuje mączniak, a Vinifera nigdy nie dojrzewa, to może lepiej róbmy cydr.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Oczywiście, że choroby pochodzenia grzybowego są też w innych krajach, ale w Polsce narażenie jest większe, bo wilgotność – opady w okresie wegetacyjnym są nieporównanie częstsze, jeżeli do tego dodamy więcej przymrozków, to naprawdę, póki co, vinifera jest luksusem. Nie wiem czy właścicieli winnicy Turnau można zaliczyć do działkowiczów, ale hybrydy: johanniter, solaris, seyval i hibernal grają tam ważną rolę, na równi z viniferą. Z innych czołowych winiarzy: Płochoccy, Dom Bliskowice, Sztukówka, Mierzęcin – też sporo hybryd. Oczywiście można to traktować tak: uczymy się na nieco łatwiejszych w uprawie, odporniejszych hybrydach, a potem idziemy w viniferę. Ja jednak widzę, że tak jak pisałem, winiarze sadzący viniferę i mający sukcesy, robią też wina z hybryd – to polisa ubezpieczeniowa w nadal jednak średnio sprzyjającym klimacie. Widzę też, że wielu winiarzy wytwarza z hybryd świetne wina, lepsze niż większość polskich cydrów – po co sobie tego odmawiać?

          • Sławek Chrzczonowicz

            Sławek Chrzczonowicz

            I jeszcze jedno. Mieszańce zostały wyrugowane, głównie przez przepisy apelacyjne, a nie z powodu zawsze gorszej jakości win. Wiele mieszańców nadal, i wcale nie w małej skali jest uprawianych np we Francji, na potrzeby lokalnych klientów.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            No ale przepisy apelacyjne wprowadzono z pobudek jakościowych!

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Hybrydy w Polsce są i będą. Ale najczęściej dlatego, że po prostu są, zasadzono je na początku, a potem zmienić to, wyrwać wszystko i zasadzić od nowa niesprawdzone szczepy, to po prostu za drogie i zbyt skomplikowane. Sądzę że gdyby Płochoccy albo Dom Bliskowice sadzili winnicę od zera, daliby 80% vinifery. Taki – lub 100% – jest udział vinifery w nowych nasadzeniach. Nikt o zdrowych zmysłach nie sadzi dziś léon millota. I Hibernala też mało kto. To też o czymś świadczy.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Gdyby tak było jak piszesz, to w tradycyjnych krajach winiarskich nie rosłyby uprawy mieszańców, a rosną. Sukcesy święci cabernet cortis (krzyżówka cabernet z solarisem), poza Niemcami sadzony także w innych krajach, co ciekawe, jak podają, „szczególnie w uprawach ekologicznych”. Ale także cabernet cantor, cabernet jura i wiele innych. Mało tego instytuty badawcze coraz częściej wypuszczają kolejne mieszańce. To nie jest trend schyłkowy. Oczywiście wina te nie zagrażają dominacji wielkich, wspaniałych siedlisk, o najlepszej reputacji, ale w kategorii przyzwoitych win na co dzień dają radę, niejednokrotnie lepiej niż vinifery z dyskontów.

          • Greg

            Sławek Chrzczonowicz

            Ciężko sie nie zgodzić z Panem Bońkowskim. W tradycyjnych krajach winiarskich mieszańce stanowią tak mały procent, że tendencję wzrostową można uznać jako ciekawostkę. Z ekonomicznego punktu widzenia nie mają szans bo ich jakość poprostu nie jest w stanie spełnić minimalnych wymogów. Zawsze są wyjątki ale to są tylko wyjątki.
            Polscy winiarze muszą też zacząć przykładać się do wyboru lokalizacji pod winnicę. Obecnie sadzą tam gdzie mają kawałek ziemi i to jest najlepszy dla nich argument, choć i tak tutaj już jest coraz większa świadomość. Skoro zagrożeniem jest klimat to jaki jest sens tego żeby obsadzać południowo-wschodnią Polskę, której klimat nie słynie ze swej łagodności… I to jest moje najważniejsze przesłanie.

          • Radek Rutkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Tylko proszę porównać ceny… Gdyby takie rondo kosztowało 15 zł to OK, ale jak można kupić dobre wino za 30 zł, a rondo kosztuje 45 zł lub więcej, to pozostanie tylko ciekawostką, niestety…

      • Radek Rutkowski

        Marcin Czerwiński

        Jeżeli mówimy o konkurowaniu na rynku, to ciężko mówić o winach, które kosztują 45 zł+, a ciężko je stawiać w szranki z winem z Lidla za 30 zł+, bo Polacy tego nie kupią.
        Mało polskich win wypiłem, ale 3 zrobiły na mnie naprawdę dobre wrażenie – i 2 z nich to PN :). I o ile cenę np. PN z Adorii (90 zł) ciężko uznać za okazyjną, to nie ma się poczucia, że pije się jakieś kiepskie wino tylko dlatego, że jest polskie, ale pije się dobre wino, za które się przepłaca, bo jest polskie :).
        Gdyby różowy zweigelt z Modły kosztował 35 zł, to byłaby dla mnie autentyczna perełka.

        P.S. Czekam na rekomendację regenta, który nie wygląda i nie smakuje jak barszczyk :).

        • Marcin Czerwiński

          Radek Rutkowski

          Nie ta skala produkcji.

          • Radek Rutkowski

            Marcin Czerwiński

            Oczywiście – tylko się sam zastanawiam, czy w obecnej sytuacji wzrost skali produkcji miałby wpływ na spadek ceny – bo przeskalowanie winnicy 1 ha na 8 ha nie odbędzie się zapewne bez dodatkowych kosztów. I pytanie, czy winiarze byliby w stanie taki areał ogarnąć.

      • GrzegorzC

        Marcin Czerwiński

        Cytuję: „Dobry johanniter jest lepszy niż kiepski, kwaśny riesling. I tak dalej i tak dalej.”, koniec cytatu. ;-)

        Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obydwoma rękami, ale…

        W Janowcu miałem okazję spróbować dwóch wytrawnych win różowych z tego samego rocznika, zrobionych rękami tego samego winiarza (Winnica Modła). Jedno z nich to było zweigelt, drugie mieszanka ronda z regentem. Wino ze zweigelta w mojej ocenie (oraz samych właścicieli winnicy, czego nie ukrywali) biło to drugie na głowę.

        Moim zdaniem dobrze zrobione wino z vinifery będzie zawsze (?) biło dobrze zrobione wino z hybrydy gdyż potencjał jakościowy tego pierwszego jest większy.

        Rozumiem oczywiście wszystkie powody praktyczne dla których winiarze uprawiają hybrydy (czego osobiście nie jestem w stanie zrozumieć w przypadku np. Moraw, a tam takich nasadzeń pojawia się coraz więcej), ale jako konsumenta w sposób naturalny ciągnie mnie do vinifer i takim też winom w polskim wykonaniu kibicuję szczególnie.

  • Lech Mill

    Uwagi winiarza-amatora z ponad dwudziestoletnią praktyką, od dziesięciu lat próbującego okiełznać i skomercjalizować swoje hobby (w Polsce).
    1. PIWI vs. v.vinifera:
    O przewadze jednych nad drugimi wszyscy prawie wszystko wiedzą. Osobiście uważam, że tzw. ojcowie założyciele polskiego winiarstwa, lansujący swego czasu odmiany alternatywne dla vv, uchronili obecnych producentów przed wysoce prawdopodobnym ryzykiem fiaska na starcie. Książki, szkolenia i praktyka w obcej winnicy nie zastąpią samodzielnie zrobionego pierwszego wina z leona i skażenia go pierwszej klasy brettem. Lepsze to i mniej bolesne niż taka sama przygoda z PN.
    Pamiętajmy też, że to ciągle mniej niż początek. Polskie wino z vinifer to ostatnie dwa-trzy lata (nie liczę prób i produkcji drobnobutelkowej), większe nasadzenia liczą kilka lat. Nie było w tym czasie mroźnej zimy i większej inwazji chorób grzybowych. Czym innym jest uprawa CS na 10 arowej działce a czym innym kilkuhektarowa plantacja. W Polsce nie funkcjonuje system sprawnie działającego ubezpieczenia winnicy od klęsk żywiołowych. Winiarz ryzykuje plonem nie tylko z jednego sezonu (w przypadku wiosennych przymrozków), ale utratą dorobku kilku lat w przypadku wystąpienia typowej „polskiej zimy”. A statystyka jest nieubłagana…
    Jeśli dobrze zrobione polskie wino z właściwie dobranej i prowadzonej odmiany PIWI potraktujemy nie jak napój kontemplacyjny a dodatek do polskiej kuchni – cokolwiek to znaczy – wówczas okazać się może, że sprawdzi się w tej roli lepiej niż średniej klasy vv w cenie do 35 zł. Warunek: dobra hybryda i rzetelna winiarska robota.
    2. Stereotyp „dobrego rocznika”
    Konsumenci, degustatorzy i często wybitni recenzenci oceniają rok jako winiarsko dobry i budują swoje oczekiwania na podstawie dwóch najbardziej spektakularnych parametrów: nasłonecznienie i wielkość opadów. Czyli, jeśli dużo słońca i mało deszczu, to rok jest dobry (w/g tych kryteriów światowe centrum produkcji wina należałoby ulokować w północnej Afryce), tak jak za dobry został uznany 2015. Tymczasem ekstremalna susza przez większą część aktywnej wegetacji oraz nadoperatywność słoneczna w lipcu i pierwszej połowie sierpnia wydała owoce, z którymi nie tylko polscy winiarze mieli problemy. Jak wiadomo, w winogronach przerobowych nie tylko o cukier chodzi. Stres, jaki doświadczyły winnice europejskie w 2015 roku, dobitnie pokazuje, że w tej uprawie, jak w żadnej innej, liczy się balans i optymalność. Oznacza to wilgotną wiosnę, ciepłe, ale nie upalne lato i suchą, słoneczną jesień. Ktoś, kto był w winnicy przy temperaturze powyżej 25 C wie, o czym myślę: rośliny wyglądają jak pacjenci w OIOM-ie. A tak było przez wiele dni w zdemolowanym suszą 2015.
    Wysoki cukier resztkowy, niska kwasowość, brak struktury, to efekt rocznika 2015 w kategorii win białych. Prawie nie ma młodych, rześkich czerwonych. Możliwe, że za rok-dwa wyłonią się z piwnic ciekawe czerwone butelki z 15.
    Z drugiej strony, o czym wspominał gdzieś Redaktor WB, wielce możliwym jest, że wina białe z 2015, teraz z mocno odstającym cukrem, potrzebują czasu. A kto powiedział, że półwytrawne nie może być smaczne i stać się ikoną rocznika? Alternatywa jest prosta: białe z 12% i cukrem resztkowym lub wytrawne i 14%. Reszta to czysta chemia i chilijska powtarzalność.
    3. Cena:
    Czy polskie wino jest przeszacowane? To się okaże, jak powstanie rynek polskiego wina. Na razie to jest ciekawostka, takie strusie jajo z Mazowsza. Biorąc pod uwagę tylko skalę produkcji, nie spodziewałbym się spadku cen w detalu poniżej 35 zł. Myślę tu o rzetelnie zrobionym winie: technologicznie poprawnym, indywidualnym produkcie opartym w znacznej części na manufakturze i WŁASNYCH ZBIORACH. Jak wygląda w praktyce ścieżka: winiarnia-hurt-detal/gastronomia, ilustrują komentarze do piątkowego artykułu w Winicjatywie (Dyletanci).
    Reasumując:
    zgadzam się z Redaktorem, że niektóre PIWI to ewidentnie odmiany bez przyszłości. Spełniły swoją edukacyjną rolę i odchodzą w niebyt. Część hybryd, z dużym udziałem genów vv, daje ciekawe wina i warto nad nimi pracować. A vv? Musi być w portfolio szanującego się winiarza. Ale sensownie dobrane do siedliska i skrojone na możliwości producenta. A to wszystko pod warunkiem dalszego, dynamicznego rozwoju polskiej energetyki opartej na węglu.

    • GrzegorzC

      Lech Mill

      Panie Lechu wielka szkoda że nie zaprezentował Pan swoich win w niedzielę w Janowcu. Bardzo na nie liczyłem, szczególnie na zachwalanego przez Magazyn Wino i Wojciecha Bońkowskiego Johannitera Ultra 2015. Proszę o informację czy wino to już jest w sprzedaży, a jeżeli nie to kiedy będzie można je kupić?

      • Lech Mill

        GrzegorzC

        Panie Grzegorzu
        Wielkie dzięki za miłe słowa. Nie było DB w tym roku, ale zrobię wszystko, żeby zrobić to w przyszłym. Już dziś zapraszam do Janowca’17.
        Wino, o które Pan pyta, będzie w sprzedaży w przyszłym tygodniu. Wyłączność na sprzedaż posiada dystrybutor win z Bliskowic, firma Winoblisko.
        Pozdrawiam serdecznie,lmill

        • GrzegorzC

          Lech Mill

          Panie Lechu,
          Za zaproszenie do Janowca dziękuję, postaram się przybyć, impreza jest tego warta. Natomiast w Winoblisko pojawię się na pewno skoro Red.Nacz. napisał o tym winie, cytuję:”Dom Bliskowice Johanniter Ultra 2015: best Polish wine ever made?”, koniec cytatu.
          Pozdrawiam serdecznie,
          GrzegorzC

        • Mateusz Papiernik

          Lech Mill

          Panie Lechu,
          Również dziękuję uprzejmie za tą informację. Gdy widzieliśmy się w Łodzi na festiwalu niespełna dwa tygodnie temu, znowu DB było moim faworytem i wszystkie pokazane przez Pana wina bardzo mi się podobały. Wieść o Johanniterze Ultra 2015 powoduje u mnie żywsze bicie serca i na pewno będę bacznie obserwował Winoblisko :)
          Pozdrawiam!

  • Bel Mondo

    Jestem daleki od mówienia innym jak mają zarabiać pieniądze. Bo winiarze muszą je zarabiać, chcąc się rozwijać. Każdy będzie to robił, jak uważa za stosowne. Najłatwiej jest zarządzać cudzym biznesem.
    W kontekście zaś hybryda czy vv, to powiem tak – liczy się tylko jedno – jakość wina. Moje dotychczasowe doświadczenia z hybrydami nie były udane, ale czy to znaczy, że nie powinno ich się uprawiać i robić z nich wina ? Ostatnio piłem rondo 2014 ze Wzgórz Trzebnickich (na 5 lat do piwnicy)i z kadzi regenta 2015 (jeszcze większe zaskoczenie) – daj mi Panie Boże takich win czerwonych z Polski więcej. Zmieniłem zdanie bez żalu i dorabiania ideologii.
    Wniosek – przestańmy patrzeć przez pryzmat nazwy szczepu a raczej przez zawartość butelki.
    W starych krajach winiarskich często spotyka się rozbieżności, co do tego, z czego da się zrobić dobre wino a z czego nie. I są producenci, którzy tymi opiniami się nie przejmują tylko robią dobre wina. Czy ktoś po ich degustacjach zmienia zdanie, to już inna kwestia.

    • Wojciech Bońkowski

      Bel Mondo

      „przestańmy patrzeć przez pryzmat nazwy szczepu a raczej przez zawartość butelki”

      – tyle że negatywna ocena hybryd wynika właśnie z zawartości (większości) butelek, a nie z tego że komuś się nie podoba nazwa „Jutrzenka”.

      • Bel Mondo

        Wojciech Bońkowski

        Owszem prawda. Sam tak uważałem, ale w ostatnim czasie pojawiły się butelki, które ten wizerunek, choć w niewielkim stopniu, ale zmieniły. Nie uważam, że wina z hybryd dadzą wina wybitne, ale jeśli konsument zaakceptuje ich jakość, to dlaczego nie mają ich produkować, zwłaszcza tam, gdzie uprawa vv jest problematyczna, a ludzie mają pasję, aby wina robić.
        Podkreślam, ma na myśli wina zwykłe, do picia codziennie. Ale życzę sobie, aby nie było w tym nadmiernego zadęcia, które niestety towarzyszy wielu producentom, a do czego często przyczynia się Winicjatywa, poprzez opnie o winach z hybryd.
        Nawiasem mówiąc, większość tu piszących pilo wiele win z vv, które się do picia nie nadawały i nie mam na myśli tylko win z Polski. Ostatnie zdanie nie jest w żadnym sensie obroną hybryd. Po prostu albo coś jest dobre, albo nie i daleko w tym wszystkim do obiektywizmu.
        Panowie, co by to było, gdyby wszystkie kobiety były stworzone wg wzorca z Sevre.

        • Radek Rutkowski

          Bel Mondo

          Tak, tylko w przypadku np. rondo i regenta wyprodukowanie dobrego wina przypomina trochę sytuację z dowcipu: „Operacja się udała, pacjent zmarł”. Może i to wino jakoś smakuje, ale konkurencji z przyzwoicie zrobionym vv raczej nie wygra.

          • Marcin Czerwiński

            Radek Rutkowski

            Nawet z Isabelli można zrobić smaczne wino, takie jak Divy Rysak Richarda Stavka. Takie są fakty.

            5 czerwca w SPOT będzie degustacja polskich win, polecam ją w celach poglądowych.

          • Kacper

            Marcin Czerwiński

            Ta pewnie. Nawet z winogron z Tesco mozna zrobić. Zreszta był taki kiedyś winiarz na konwencie winiarzy co je winifikował.

          • Marcin Czerwiński

            Kacper

          • GrzegorzC

            Marcin Czerwiński

            Z isabelli to chyba za dużo powiedziane? Jest jej w Divym Rysku raptem 5%. ;-)

          • Marcin Czerwiński

            GrzegorzC

            Mój błąd. Faktycznie sprawdziłem to: 12 odmian, z czego tylko 5% to Isabella.
            Ale już arcysmaczny Mlady Bocek ma znacznie większy udział Sevara ;)

          • Radek Rutkowski

            Marcin Czerwiński

            O, chętnie! To właśnie w SPOT piłem ostatnio (rok temu? ale bez okazji, do posiłku po prostu) regenta, który miał mnie ściąć z nóg. No cóż, okazało się, że jednak był regentem, ale może tym razem będzie lepiej :).

          • Marcin Czerwiński

            Radek Rutkowski

            Miałem na myśli coś takiego: http://www.spot.poznan.pl/pl/node/3279

          • Radek Rutkowski

            Marcin Czerwiński

            Jak patrzę na zdjęcia, to przypominam sobie, że byłem na takim wydarzeniu, ale nie pamiętam, czy to było rok czy 2 lata temu.

          • Bel Mondo

            Radek Rutkowski

            Dla mnie, mimo niechęci do hybryd, dzielę wina na te które mi smakują lub nie.Jeśli piszę, że pite przeze mnie rondo i regent są dobre, to jest to mój i tylko mój subiektywny obiektywizm. Śmiem również wątpić, że bardzo dobre (jak na rondo lub regenta) wino musi być gorsze od „przyzwoicie zrobionego vv”. Gdzie są te granice dobre-złe, lepsze-gorsze ? Jeśli odrzucimy winiarską ideologię, to tylko w naszych nosach, kubkach smakowych, preferencjach i okolicznościach.

          • Radek Rutkowski

            Bel Mondo

            Ale mnie też jest obojętne, z czego wino jest zrobione. Jak słusznie zauważył p. Bońkowski w swojej ostatniej książce, większość ludzi (w tym ja) merlota nieszczególnie trawi. Natomiast kupaże z merlotem pije w zasadzie każdy i nikt szczególnie nie narzeka.
            Tyle, że rondo i regenta, które by mi autentycznie smakowały, jeszcze nie piłem.