Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Spotkanie z Winnicą Płochockich

Komentarze

Kiedy w ostatniej relacji z Korków z polskich win w poznańskim SPOT, których gościem była Winnica Turnau, pisałem o szybkości upływającego czasu, nie rzucałem słów na wiatr. Za nami siódme już spotkanie w tym cyklu, tym razem z udziałem Basi i Marcina Płochockich.

Basia i Marcin Płochoccy oraz ich pies – Gapa. © Królestwo Garów.

Historia Winnicy Płochockich to tak naprawdę historia polskiego winiarstwa. Swoją pierwszą winnicę w podkarpackim Glinniku Polskim zakładali w 2002 roku – w czasach, w których produkcja wina gronowego w Polsce brzmiała jak mrzonka, temat ten interesował garstkę osób, a w to, jak wyglądać będzie ta sytuacja w 2019 roku,  nie uwierzyłby chyba nikt. Tymczasem Płochoccy co weekend (po powrocie z „normalnej” pracy), niezmordowanie pokonywali trasę między Podkarpaciem, a Mazowszem (700 km w obie strony, nawet dziś to mordęga), dopiero po pewnym czasie zrozumieli, że w dłuższej perspektywie, może się to okazać ponad ich siły. To wtedy zapadła decyzja o znalezieniu nowej działki, nieco bliżej Warszawy. Udało się to w 2005 roku, gdy zakupili 4-hektarową winnicę w położonym kilkanaście kilometrów od Sandomierza Darominie.

Goście wieczoru. © SPOT.

Odległość zmniejszyła się, czas podróży także się skrócił, intensywność weekendowych wyjazdów pozostała jednak bez zmian – o porzuceniu etatów nadal nie było mowy. Coraz bliższy stawał się natomiast debiut win w sprzedaży. Płochoccy jako trzecia winnica w kraju otrzymali zezwolenie na wprowadzanie win do obrotu – czyli ich sprzedaż – która ruszyła w 2008 roku. Wraz z jej rozpoczęciem Basia i Marcin rozpoczęli kolejne podróże – tym razem po pierwszych sklepach i restauracjach, które w równie pionierskim akcie zdecydowały na włączenie ich do swojej oferty. Śmiem twierdzić, że to właśnie ta swoista praca u podstaw sprawiła, że dziś wina Płochockich są bez problemu rozpoznawane w całym kraju, mając niejednokrotnie wiernych fanów od pierwszego rocznika.

Tradycyjnie pełna sala… © SPOT.

Z czasem w Darominie rozpoczęła się także budowa profesjonalnej winiarni wraz z salą degustacyjną, części enoturystycznej (obejmującej kilka pokoi oraz rodzinny apartament) oraz domu dla samych winiarzy – mimo bliższej odległości od Warszawy, także w tym przypadku oczywistym było, że kolejnym etapem będzie przeprowadzka i skupienie się w 100% na produkcji wina. Ostatecznie, gdy sytuacja finansowa wreszcie na to pozwoliła, najpierw warszawską pracę porzucił i w Darominie zamieszkał Marcin, do którego po pewnym czasie – także rezygnując z pracy – dołączyła Basia. Potrzeba było na to ponad pięciu lat od rozpoczęcia sprzedaży wina i grubo ponad dekadę od powstania pierwszej winnicy – ten przykład podaję zawsze, gdy ktoś pyta mnie czy produkcja wina w Polsce jest łatwa.

… i duże zainteresowanie materią. © SPOT.

Do Poznania Płochoccy dotarli praktycznie bezpośrednio po zakończeniu kilkudniowego butelkowania nowego rocznika 2018  (wina białe i różowe) i choć kilkakrotnie usprawiedliwiali się, że zmęczenie odebrało im trochę żywiołowości, to trudno się było tego domyśleć – w czasie blisko 3-godzinnej rozmowy widziałem w nich taką samą pasję jak dobrych parę lat temu, gdy poznaliśmy się po raz pierwszy. Nie brakuje jej zresztą całemu Sandomierskiemu Stowarzyszeniu Winiarzy, które w ostatnich latach stało się jednym z najprężniej działających w Polsce, czego najlepszym dowodem jest zarówno cyklicznie organizowane Święta Młodego Wina,  jak i działania wewnątrz samego stowarzyszenia: wspólne szkolenia, wyjazdy enologiczne czy wreszcie dbałość o odpowiednią jakość produkowanych tu win – w zeszłym roku zdecydowano o wprowadzeniu znaku jakościowego „Potwierdzona jakość”. Efekt? Kiedyś poza Winnicą Płochockich i Winnicą nad Jarem Sylwii i Mateusza Paciurów próżno było tu szukać kolejnych producentów reprezentujących zbliżony poziom, dziś świetne wina powstają także w Winnicy Na Rozdrożu, Nobilis czy Kędrów, a kolejne mają na to szansę w przyszłości.

Premierowe butelki Kvevri XV. © Maciej Nowicki.

Gdy chodzi o stricte winiarską stronę wieczoru, jej ważną częścią była (która to już w historii Korków?) – premiera, tym razem Kvevri XV (rocznik 2015, seyval blanc z domieszką johannitera). To drugie w historii winnicy wino, które powstało metodą kachetyjską (jej zasady szczegółowo opisywał kiedyś Sławomir Sochaj), ale pierwsze, które fermentowało i dojrzewało w oryginalnych, sprowadzonych z Gruzji amforach – wcześniejszy rocznik 2014 powstawał jeszcze w stalowych kadziach. Pomysł zrodził się po wizycie winiarzy w Gruzji (w ramach jednego ze wspominanych wyjazdów enologicznych) i zafascynowaniem – szczególnie Marcina – tą metodą produkcji. Próbując Kvevri XV widać było satysfakcję na jego twarzy i słusznie, bo wino,  choć wciąż bardzo młode, naprawdę robi wrażenie. Delikatne nuty owoców, skórka pomarańczowa, przyprawy, dobra struktura z wyczuwalną, ale nie agresywną taniną i świetnie „złapana” kwasowość. Wszyscy fani win z kwewri na polskim rynku – uwaga! Szykuje się nam znakomita pozycja. (♥♥♥♡)

Niezwykły nowy rocznik. © SPOT.

Niezwykły jest także kolejny (2016) rocznik czołowego wina tego producenta – Inspira Volcano. Sam proces winifikacji nie uległ zmianie, to nadal trzy odmiany: seyval blanc, hibernal i sibera, każda fermentowana i starzona w oddzielnej beczce o różnych pojemnościach przez 12 miesięcy i drugie tyle – już jako kupaż – w stalowych zbiornikach, ale po raz pierwszy w historii jest to wino z delikatnym cukrem resztkowym. Jak zawsze jednak w takich przypadkach (a pisałem o tym w zimowym numerze Fermentu) kluczem jest dbałość o odpowiedni balans i w tym przypadku się to udało. Dobrze równoważy on aromaty gruszki, słodkiej brzoskwini i mango, przyjemną, kremową strukturę, trochę nut balsamicznych i kwasowy finisz. Do dań z kremowym sosem i kuchni azjatyckiej. (♥♥♥♡)

Udany zweigelt. © Maciej Nowicki.

Jako zagorzały zwolennik zweigelta oddaje swój głos także na powstającego z tej odmiany Geltusa 2017.  Ma wszystko czego oczekuję od win z tego szczepu – aromaty wiśni i czereśni razem z nutami pestkowymi, charakterystyczną pikantność czarnego pieprzu, trochę ziemistych akcentów i dobrą kwasowość. Warto trochę mocniej schłodzić – daje wtedy naprawdę dużo frajdy (♥♥♥+)

© SPOT.

Z pozostałych próbowanych tego dnia win, zwracam uwagę na Rieslinga 2017 o lekkiej budowie, z delikatnymi nutami cytrusowymi oraz akcentami młodych jabłek i białych kwiatów, czas zdecydowanie dobrze mu zrobił i dziś jest chyba w najlepszym momencie do wypicia (♥♥♥). Dobrze wypada też słodki Raisin 2016 – kupaż hibernala i solarisa pełen soczystych owoców tropikalnych, nut korzennych i miodowych akcentów, może bez specjalnie wysokiej kwasowości, ale też trzymający się z dala od „ulepku” czy braku równowagi. (♥♥♥+)

Wybór serów z Serowni Podłazy. © Maciej Nowicki.

Tradycją Korków z polskich win są sery towarzyszące prezentowanym winom, pochodzące z tego samego regionu. Gościem tego spotkania była Beata Cichopek, która wspólnie z mężem Andrzejem prowadzą w Piotrowie (gmina Łagów w powiecie kieleckim) Serownię Podłazy. To historia zbliżona do historii Płochockich – właścicielka początkowo zajmowała się zupełnie inną działalnością, by w pewnym momencie zainteresować się na poważnie produkcją serów. Dziś jej gospodarstwo produkuje znakomite, długo dojrzewające sery z mleka krowiego (dostarczanego przez zaprzyjaźnionych rolników), a wśród poszczególnych wyrobów, noszących w większości przypadków imiona  jest wielokrotnie nagradzany Antoni, którego po prostu trzeba spróbować by zrozumieć, że wyróżnienia te z pewnością nie były przypadkowe.

Kolejna premiera w SPOT! © Maciej Nowicki.

A już w przyszłym tygodniu – konkretnie w środę, 10 kwietnia kolejne spotkanie w poznańskim SPOT – tym razem gośćmi będą Agnieszka Rousseau i Piotr Jaskóła z małopolskiej Winnicy Wieliczka. Zapraszamy!

Już w przyszłą środę. © SPOT.

Winicjatywa i Ferment są współorganizatorami cyklu Korki z polskich win. Opisywane wina zakupić można bezpośrednio w winnicy oraz u dystrybutorów, w sklepach i restauracjach współpracujących z producentem (tutaj znaleźć można ich częściową listę).

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.