Zapuszkowani
Jest w Warszawie taka para zapuszkowanych wariatów, którzy wbrew swemu zapuszkowaniu zupełnie swobodnie poruszają się po naszym mieście. Ona nazywa się Marzena i jest piękną rudą Polką. A on Gonçalo i jest straszliwym gadułą z Portugalii. Sprowadzają puszki. Z makrelami, tuńczykami, sardynami, w pysznych konfiguracjach z oliwami i przyprawami bądź też w eleganckich wersjach solo. I czarują tymi cudeńkami, odczarowują rybkę w puszce, na którą czasy mego dzieciństwa rzuciły straszliwy urok ubóstwa i prostactwa.
Nie jadłam ryb z puszki od lat, a dzięki Smakom Portugalii do tej wersji ryb powróciłam i zakochałam się nie przez sentyment do wieczorów z ojcem nad wodą w dzieciństwie, gdy uczyłam się łowić (kopanie ziemi w poszukiwaniu robaków, przesiadywanie w specjalistycznych sklepach w poszukiwaniu kołowrotków i spławików oraz zimne wieczory w krzakach, kiedy skulona pod kocem wpatrywałam się w monotonnie podskakujący na falach spławik – oto moje wspomnienia) i gdy z braku alternatywy i towaru nie tylko na półkach, lecz i na haczyku, otwieraliśmy szproty w pomidorach zagryzając kromkami kilkudniowego chleba. Zakochałam się w jakości. W prostocie. W łatwości stworzenia zdrowej kolacji bez wysiłku.
Puszki do swojego menu wprowadziły również Delikatesy Esencja. O ich wyjątkowym menu pisała już Małgorzata Minta. Przez dwa tygodnie serwowali makrele, sardynki i dorsze tu z cieciorką, tu z buraczkami, tu z chrzanową pannacottą… Co za delicje stworzyli z tych blaszek! Dwa tygodnie już minęły, lecz wieczorową porą zajęty gotowaniem kucharz chętnie Wam puszkę otworzy i postawi na stole w ramach prostej, pożywnej przystawki (tak, w menu są puszeczki!).
Agata Wojda zaś zainspirowała się zapuszkowanymi i ich szaleństwem i w przypływie mocy twórczych włożyła dorsza w dorsza i serwuje tego stwora dziko się uśmiechając w Opasłym Tomie (karta może ulec wkrótce zmianie, kto zdążył spróbować lub zdąży niebawem, niech da znać w komentarzach).
Okazało się więc, że portugalska ryba w puszce wkroczyła na polskie salony, rozpycha się ogonkiem pod strzechami i moda na nią raczej prędko nie przeminie. Ja tymczasem polecam wszelkim zapuszkowanym początkującym i zaawansowanym najlepsze winne połączenie z możliwych – sherry. Makrele po portugalsku i fino. Dorsz z cieciorką i jajkiem i manzanilla. Za mało sherry w naszym życiu, za mało…