Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Sacrée Olga!

Komentarze

Kiedy mój Pake (dziadek) Syb dowiedział się, że przyjechałam do niego nie tylko w odwiedziny, ale też w celu zrobienia kilku wywiadów z miejscowymi winiarzami, klepnął się w kolano i krzyknął: „No to muszę Cię poznać z Olgą!”. Chodziło mu o Olgę Raffault, niesamowitą osobowość Chinon, winiarkę, której życie nadaje się na scenariusz filmowy. Nie, nie chodzi o to, że Olga była przyjaciółką mojego przyszywanego dziadka. Kojarzył ją z różnych spotkań, kilka razy z nią rozmawiał i wywarła na nim niesamowite wrażenie. Niestety, nie pamiętał, że pani Raffault od lat nie ma już z nami…

Olga Raffault Chinon
Hollywoodzka historia niesamowitej winnicy i ludzi w niej żyjących.

W 1947 roku Olga Raffault jest młodą dziewczyną, żoną swojego męża, matką dwójki dzieci. Rok zapowiada się dobrze, winnica rozrasta się, pogoda sprzyja, Pierre Rafault czuje, że wino będzie naprawdę wielkie. Nic nie zapowiada nieszczęścia. Niestety, mąż Olgi nie spróbował swojego najlepszego dzieła, zginął w tragicznych okolicznościach, zostawiając ją samą, zapewne zlęknioną i nie do końca wiedzącą, co dalej. Na szczęście od pewnego czasu w winnicy państwa Raffault pracował były niemiecki żołnierz Ernest Zeininger. Pod koniec wojny dostał się do niewoli i został przydzielony do domu rodziny Raffault, której miał pomagać. Niewola okazała się dla niego wyzwoleniem. Nigdy nie rozumiał wojny, w której przyszło mu walczyć przeciwko ludziom, których nie uznawał za swoich wrogów. Przyjął zesłanie z ulgą i oddał się całkowicie pracy w winnicy, podpatrując swojego mistrza i ucząc od niego, jak robić wina. To dzięki Zeiningerowi winnica została w rękach rodziny Raffault. Pomógł on Oldze zrobić pierwsze wino i od tego czasu aż do swojej śmierci nie opuścił tej ziemi, opiekując się wdową, jej dziećmi i winoroślami. Historia niemal hollywoodzka zakończyła się oczywiście happy endem, Olga i Ernest w końcu pobrali się, a winnica prosperuje do dziś, prowadzona przez wnuczkę Raffault – Sylvie i jej męża Érika.

Olga Raffault Chinon
Sylvie de la Vigerie, wnuczka Olgi Raffault.

Nic dziwnego, że mój Pake kojarzył Olgę, pamiętał jej historię i znał jej wina, te sprzed lat, które dziś dane jest pić tylko wybrańcom. Takich kobiet się nie zapomina! Obecnie tradycję posiadłości podtrzymuje wnuczka pani Raffault, która wiele czerpie z nauk babci i rodziców. Z początku nie chciała pracować w winnicy, wyjechała do miasta, odwróciła się od przeszłości.  Do powrotu namówił ją mąż, który postanowił rzucić swoją pracę, ukończył enologię i robi dziś wraz z żoną fantastyczne, eleganckie, głębokie wina. Miło jest na nich patrzeć, niesamowicie się uzupełniają. On ma więcej entuzjazmu wynikającego prawdopodobnie z tego, że praca w winnicy jest jednak dla niego nowością, nie wychował się w niej, wciąż jest dla niego odkryciem. Sylvie tutaj się urodziła, widziała zmagania babki, troski rodziców, walkę z pogodą, chorobami nękającymi krzewy. To od niej pierwszej usłyszałam  zdanie: „Jesteśmy bio, ale kiedy przyjdzie gorszy rok, zła pogoda, pasożyty, nie pozwolę moim winoroślom umrzeć i sięgnę po chemię!”. Podobne deklaracje słyszałam jeszcze kilkakrotnie od winiarzy, którzy swoje już w życiu widzieli i do upraw naturalnych, biologicznych, biodynamicznych podchodzą z szacunkiem, ale też z pewnym dystansem.

Olga Raffault Chinon
Éric de la Vigerie, kolejny szczęśliwiec, który wyrwał się z korporacji.

Winogrona są zbierane ręcznie, fermentują w stalowych kadziach, dojrzewają w wielkich neutralnych beczkach dębowych lub orzechowych. Sztandarowe Les Picasses spędza dwa do trzech lat w dębie, rocznik 2005 jest fantastycznie jagodowy, jeżynowy, z zapachem ściółki, który odnalazłam również w niesamowitym roczniku 2002 (lżejszy niż 2005, ale jaki fascynujący: już trochę grzybowy, warzywny, ale kiedy się otworzy, wciąż kusi owocami). Picasses 2008 należy odstawić, dziś jest cudownie długie, bardzo śliwkowe, ale wiedząc, jak te wina smakują po latach, nie śmiałabym ich budzić przedwcześnie. Nowością jest wino La Singulière, pierwszy rocznik 2008 można już spróbować. Będzie jeszcze 2009 i 2010, ale już nie 2011, ponieważ robione jest tylko w dobrych rocznikach, a zeszły rok do najwdzięczniejszych nie należał. Jak powiedziała Sylvie Raffault, to taka „bardziej umięśniona wersja Les Picasses”.

Olga Raffault Les Picasses
Les Picasses — sztandarowy cabernet z Chinon.

Wina z winnicy Olgi Raffault sprowadza na szczęście do Polski Robert Mielżyński. Ma on Les Picasses 2003 (nie piłam niestety) w fantastycznej cenie (poniżej 60 zł). Ma też kilka innych pozycji i może skusi się na sprowadzenie La Singulière? Stay tuned!

Nowa pozycja, mam nadzieję, że wkrótce dostepna w Polsce.

Winiarzy nad Loarą odwiedzałam na własny koszt.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Paulina Wójtowicz

    :)))

  • Grzegorz

    Ech… zazdrość zbiera… i z powodu Twojej ,Izabelo, wycieczki …i z powodu Érica de la Vigerie… naprawdę szczęśliwiec… 

    • Izabela Kamińska

      Grzegorz

       Wiesz, wycieczka, to mój własny wybór życiowy:) jak wiele innych rzeczy, które dziś mam lub których dziś nie mam i nigdy miała nie będę…:) Erik się wżenił w rodzinę, ale tylko jego odwaga pozwala mu żyć życiem, którym żyje. Wielu by nie potrafiło!:) Pozdrawiam serdecznie w ten upał, z kieliszkiem Les Granges w dłoni!:))))

      • Izabela Kamińska

        Izabela Kamińska

         Grzegorzu, to, co chciałam przez to powiedzieć, to że mam nadzieję,  że dostanę od Ciebie jeszcze w tym roku mail: „Iza, jestem u Olgi/Yannicka/Baudry`ego/Hureau-o nim wkrótce, co za wina!!!”. Życzę Ci wspaniałych wakacji, poznania wspaniałych ludzi i samej pozytywnej energii wokół:))). Dzięki za komentarz:)))

        • Grzegorz

          Izabela Kamińska

          Z wakacjami będzie ciężko(własny biznes , w ostatnim bryndzowatym czasie wymagający ‚doglądania’)… Kto wie gdzie mnie życie poniesie…Ale pozdrawiam szczerze, i życzę wszystkiego najlepszego z kieliszkiem Gewurtztraminera z Alzacji,od Dietricha …też jest smacznie ,szczególnie przy tych 26st. C… :) 

          • Izabela Kamińska

            Grzegorz

             Gewurtz na pewno dobry przy upale. Mój wybór czerwonego wynikał z jedzenia oraz chęci pokazania komuś tego akurat wina. Wcześniej był jednak kir:) Świetny na upały. Mam nadzieję, że wakacje nastąpią, prądzej czy później. Powodzenia w biznesie!:)