Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Rozpoznawać swoich

Komentarze

Chciałbym jeszcze jedno słówko psychiczne dorzucić do nazw, które już na stronach Winicjatywy po ostatnich dużych degustacjach, langwedockiej i sycylijskiej, padły. Bo dziwnym trafem – zwanym powinowactwem gustów – nazwy się z tekstu na tekst powtarzają. Langwedocja: Clos Centeilles, Virgile Joly. Sycylia: COS, Feudo Montoni.

Oczywiście podczas wymienionych spotkań było sporo niezłych win, do wielu zresztą nie dotarłem, lecz tych czterech producentów obskoczyło moje myśli od razu i gwałtownie, jak czterech jeźdźców wesołej Apokalipsy.

Clos Centeilles Virgile Joly COS Feudo MontoniApokalipsy dla poprawności, normalności czy nawet nudnej doskonałości. Coś takiego w winach tej czwórki było, że wydaje mi się ona wspólną grupą, odrębną wobec reszty sektą Sektą naturalnego, prawdziwego smaku – tak bym spróbował to wstępnie określić. Większość win tej czwórki miała coś granicznego, coś „nie tak”, coś od czapy (no, może wina z Feudo Montoni, mojego faworyta od lat, jeśli chodzi o nero d’avola, były nieco bardziej „środkowe”). Być może nawet, z akademicko-enologicznego punktu widzenia, nie całkiem poprawnego. No i dużo przy tym kadzi, cementu, mało lub wcale dębowych beczek. Jeszcze jakieś ślady smaków brut de cuve, aromaty także pozaowocowe. I chłód podbijający te wina, jak zelówka podbija podeszwę.

Coraz bardziej nudzą nas (mnie) wina dobre, zwyczajnie dobre, bardzo bardzo okey, takie, co to mucha na nich nie siada. Tak jakby dobre i doskonałe były wrogami lepszego. A to lepsze powstaje niekiedy gdzieś na obrzeżach (taki Clos Centeilles, niby kiedyś znany, ale coraz bardziej przez nowoczesnych uznawany za dziwoląga). W tej powodzi win „bardzo okey” trzeba rozpoznawać swoich.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Grzegorz

    Z całym szacunkiem , nie wypominam broń Boże…ale po wypiciu hektolitrów wina można już sobie pozwalać na ‚rozpoznawanie swoich” i nie bawienie się w wyszukiwanie nowych smaków…  :) 
    Pan,Panie Marku i kilku Innych Wielkich Smakoszy widziało/smakowało już wszystko…Nam – Maluczkim – pozostaje jeszcze wiele lat odkrywania i daleka droga do wynalezienia tych „Swoich” a później do stanu znudzenia bogactwem propozycji i wybierania tylko Ulubieńców… :)