Churchill i Ludwik XV na Titaniku
Co łączy Winstona Churchilla, cesarza Hirohito, Ludwika XV z Frankiem Sinatrą i Titanikiem? Szampan! Przynajmniej w książce, którą ostatnio czytałam: Champagne & Chandeliers. Hommage aux grands dîners de l’histoire (Szampan i kandelabry. Hołd największym bankietom w historii) napisanej przez Bernadette O’Shea. Czasem autorka opisuje wielkie przyjęcia oraz szampany, które podczas nich faktycznie podano, czasem dobiera szampany, które mogłyby pojawić się wówczas na stole. Za każdym razem mamy do czynienia z historią tego konkretnego wieczoru, z historią jego bohatera oraz historią jednego ze słynnych domów szampana. Pasjonujące!
Pierwszy obraz wielkiej zakrapianej imprezy, jaki został namalowany i przetrwał do naszych czasów, to Le déjeuner d’huîtres Jeana-François de Troy z 1735 roku. Można sobie wyobrazić, że podobnie wyglądała kolacja wydana przez Ludwika XV prawdopodobnie z okazji zakończenia prac nad jego romantycznym pałacykiem do schadzek z Madame de Pompadour, wybudowanym na terenie zamku w Choisy, a może i bez okazji… W każdym razie wiemy, co na stół podano, a było tego dużo! Szef kuchni wraz z dwunastoma asystentami, z których jeden podobno był odpowiedzialny wyłącznie za obracanie rusztu, przygotował czterdzieści osiem dań. Wiadomo, że wino lało się strumieniami, nie wiadomo jednak jakie. Ale Bernadette O’Shea opisami szampanów, które podałaby do tych wszystkich przysmaków wywołałaby ślinotok nawet wśród czytelników, którzy właśnie wstali od polskiego stołu świątecznego. To nie są zwykłe opisy. One pachną, są soczyste, jędrne i mięsiste. Komponują się z daniami, których autorka przecież nie jadła, a które stają się na naszych oczach oczywistym uzupełnieniem tego, co w kieliszku.
Winston Churchill był wielkim fanem szampana Pol Roger. Znał osobiście Odette Pol-Roger, byli wielkimi przyjaciółmi. Po wspaniałej kolacji w pałacu Buckingham wydanej na cześć króla Fryderyka IX i królowej Holandii Ingrid, a na którą to Winston Churchill był zaproszony jakoś gość honorowy, wysłał swojej przyjaciółce karteczkę z menu, która zachowała się w nienaruszonym stanie. Wśród win, które zostały podane do tej niezwykłej kolacji królował szampan Pol Roger 1928, z ulubionego rocznika premiera i z tego właśnie względu prawdopodobnie wybrany na tę uroczystość.
Winston Churchill zwykł mawiać, że udając się na wojnę, potrzebuje jedynie szczoteczki do zębów i skrzyneczki szampana Pol Roger. Firma, z którą tak bardzo się zaprzyjaźnił, oddała mu hołd otaczając czarną obwódką etykiety swojego szampana w roku jego śmierci – 1965 oraz tworząc kilka lat później specjalny kupaż na jego cześć: Cuvée Winston Churchill. Tak powstawała historia…
A co do Titanika… Nie wiemy dokładnie, co jedzono podczas ostatniej, galowej kolacji na pokładzie, zebrano jednak relację osób, które katastrofę przeżyły. W menu był na pewno między innymi homar thermidor, przepiórki w sosie wiśniowym i sorbet z wody różanej z miętą. Wiadomo też, że goście obu restauracji mogli wybierać spośród przeszło siedemdziesięciu szampanów! A na stołach stały wazony ze świeżo ściętymi, obłędnie pachnącymi narcyzami. Nieunikniona katastrofa miała miejsce kilka godzin po rozpoczęciu galowej kolacji. Powodem na pewno nie był fakt, że statek nie został ochrzczony szampanem. A może jednak lepiej byłoby to zrobić…?
Tę i wiele innych historii znajdziecie w tej książce. Mnie pochłonęła. Wydana jest w wersji francuskiej i angielskiej. Tytuł angielski to: Champagne & Chandeliers. Grand dining celebrations. Zakupić można między innymi tu.