Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Vallado Tinto 2011

Komentarze
29,50 zł??!?

Quinta do Vallado Douro Tinto 2011

Vallado Tinto to wino, które już narobiło rumoru w polskim światku winiarskim. Bombą jest pojawienie się tego wina w nowym katalogu Biedronki (wina w sprzedaży od jutra, pełna recenzja na Winicjatywie jeszcze dziś, a już teraz możecie przejrzeć gazetkę) w rewelacyjnej cenie 29,99 zł. Biedronka do tej pory dwa razy sięgała po wina tego producenta, lecz były to tańsze, marketowe etykiety – Quadrifolia oraz Paço do Monsul. Oba recenzowaliśmy entuzjastycznie, bo rzadko zdarzają się tak kulturalne wina za 20 zł. W sumie nic w tym dziwnego – Quinta do Vallado od lat należy do absolutnej czołówki winiarzy portugalskich.

Rumoru narobił jednak fakt, że flagowe wino Vallado Tinto od lat sprzedaje w Polsce Robert Mielżyński. I był to jeden z jego bestsellerów, którego cena zależnie od kursu euro oscylowała wokół 40 zł (ostatnio – 37,50 zł). A to już zamiast pokojowej kohabitacji oznacza wypowiedzenie wojny przez Biedronkę – i niemałe faux pas ze strony producenta, który tak swojego długoletniego dystrybutora wystawiać nie powinien. Wedle nieoficjalnych informacji zamówienie Biedronki wyniosło 29 tys. butelek, tymczasem Mielżyński sprzedaje rocznie ok. 7 tys. butelek Vallado Tinto. Ale Mielżyński ten wynik osiąga w zaledwie dwóch sklepach, ponadto stawia na półki kilka droższych win Vallado aż po „ikonę” Maria Adelaide za, bagatela, 500 zł. Natomiast doświadczenie uczy, że Biedronka może mieć problem ze sprzedażą wina kosztującego 30 zł, zwłaszcza poza dużymi miastami – sądząc po przypadkach Barbaresco czy Montebueny za kilka tygodni Vallado znajdzie się w koszach z obniżkami za 25 zł, a może nawet taniej. A różnica w cenie pomiędzy Mielżyńskim a Biedronką wynika niemal wyłącznie z innej ceny sprzedaży zaoferowanej przez producenta – według naszych informacji marża jest praktycznie ta sama.

Imperium kontrakatuje.

Sprawa nabrała jednak rozpędu, gdyż Mielżyński szybko skontrował. Jeszcze zanim wina pojawiły się na półce w Biedronce, sam obniżył cenę do niższego niż dyskont poziomu – 29,50 zł. Obowiązuje ona do wyprzedania zapasów rocznika 2011 (zostało ok. 1 tys. butelek, ale szybko schodzą). Co więcej, wina różnią się rocznikiem – w Biedronce kupimy dobry 2012, natomiast u Mielżyńskiego teoretycznie dużo lepszy 2011, uznany za jeden z najlepszych w historii Portugalii. Porównałem więc te dwa wina bezpośrednio ze sobą. Jak wypadły? Dowiecie się z recenzji wideo:

Źródło win: 2012 – nadesłany do degustacji przez Biedronkę, 2011 – udostępniony do degustacji przez Mielżyńskiego.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Makadamia

    Cóż, prawie 30 tys. zamówienie,a z drugiej strony 7 tys. na rok, nie dziwota zatem, że cena sprzedaży inna /notabene p. Ewa Rybak na blogu pisze, że Vallado obniżył cenę dla RM po jego interwencji/…

    Poza tym ja tu nie widzę wojny… Że niby jak, Jeronimo Martins w Portugalii może sprzedawać wina Vallado, a w Polsce nie, bo niejaki RM sprzedaje 10 tys. win tego producenta? Mógł RM zastrzec sobie w umowie wyłącznośc na rynek polski skoro to taki świetny kupiec winny. Jeśli tego nie zrobił, to w czym problem?

    • Wojciech Bońkowski

      Makadamia

      Gdyby chodziło o jedno wino, można by odpowiedzieć tak jak Pan/i w drugim akapicie.
      Ale ponieważ co dwa miesiąca Biedronka systematycznie podgryza jakiegoś importera wstawiając na własną półkę jego bestseller, zbiwszy wcześniej cenę u producenta do niedostępnego dla małego importera poziomu —— tak, to jest wojna Biedronki z polskimi dystrybutorami. Wojna na wyniszczenie z wykorzystaniem własnej pozycji.

      Notabene taki producent jak Vallado sam sobie strzela w stopę. Za rok Biedronka postawi go przed wyborem – sprzedaż praktycznie bez marży albo spada z półki… A Mielżyński, który zważywszy że ma tylko dwa sklepy, naprawdę robi na tym winie niebotyczny obrót, w międzyczasie znajdzie sobie innego producenta z Douro, który nie wywija takich numerów. Ja na pewno bym tak zrobił na miejscu Mielżyńskiego.

      • Jakubek

        Wojciech Bońkowski

        Dziękuje za recencje. Czy biedronka jeszcze dziś wieczorem wstawi na półki nową portugalię. Przydałoby się na wieczorny mecz mieć valladu;)

        O której recenzja win? Na mailingu będzie wcześniej?

        pozdrawiam

        • Wojciech Bońkowski

          Jakubek

          Zależnie od sklepu wina są wstawiane na półki dziś po południu lub jutro rano.
          Tak, infografika za chwil parę pójdzie w newsletterze ;-)
          Pełna recenzja wszystkich win najpóźniej jutro rano.

      • Makadamia

        Wojciech Bońkowski

        A ja na miejscu Vallado postawił bym na Jeronimo Martins. Z korzyścią dla konsumentów w Polsce. Ciekawe jest, ile win tego producenta sprzedaje JM wliczając Portugalię i Polskę… Pewnie idzie to w setki tysiecy butelek.

        I dalej nie widzę tu wojny Biedrionki z dystrybutorami. Pierwsze słyszę, że co 2 miesiące Biedronka sprzedaje jakiś bestseller niezależnego importera. To Vallado Tinto jest bestsellerem u RM..? A jakie inne bestsellery innych importerów sprzedawała Biedronka?

        • Wojciech Bońkowski

          Makadamia

          Nic nie stało na przeszkodzie żeby Vallado sprzedawało dwie etykiety do Biedronki, jak robiło to przez dwa lata. A Vallado Tinto zarezerwowało dla niezależnego importera, który od 10 lat ma wyniki wśród najlepszych w Polsce, a poza tym ciągle prowadzi promocję win portugalskich i Vallado w szczególności.

          Poprzednie faule Biedronki – Dourosa (Enoteka Polska), Monte Velho (Atlantika), Gorgorito (ARDI – mały importer, ale wino miało duże powodzenie) itd, itd, itd.

          „Z korzyścią dla konsumentów w Polsce” – o tym wiele razy była mowa. Dzisiaj jest to korzyść z niskiej ceny. Jutro, kiedy wielu małych importerów wyleci z rynku przez takie praktyki, konsument korzyści już mieć nie będzie, tylko oligopol 3–4 sieci dyskontów i marketów. Wtedy marże tych sklepów już takie niskie nie będą.

          • Raf

            Wojciech Bońkowski

            Terra Antiga w biedrze stała za mniej niż pół ceny, za którą była dostępna u Kondrata. Ale to chyba nie było to samo wino, różniło się choćby poziomem alkoholu (w tym samym roczniku). Może z innymi winami jest podobnie.

          • lemar

            Wojciech Bońkowski

            Panie redaktorze wyłączność na dany produkt to niezły interes …ale tylko dla tego kto ją posiada. Mamy wolny rynek i biedronka też ma prawo kupić Vallado tinto (które zresztą stoi w pingo doce). Lidl moze kupić Talbota itp. Mały importer to nie pępek świata. Importerzy stwórzcie Grupę zakupową i zamówcie wspólnie jakieś wina z ofert biedronki. Przy dużym zamówieniu zaoferujecie lepszą cenę detaliczną

          • Wojciech Bońkowski

            lemar

            Nie chodzi tyle o wyłączność, ile przyzwoitość. Mamy umowę że mnie importujesz – nie sprzedam marketowi wina 40% taniej niż tobie, żeby ci mógł zrobić obciach i zabrać twoich ciężko zdobytych klientów. To chyba proste?
            Z Talbotem to w ogóle nie ma co porównywać, bo Talbot podobnie jak wszystkie Bordeaux nie sprzedaje wina bezpośrednio odbiorcom, tylko poprzez hurtowników, więc faktycznie każdy może je sobie kupić.

          • Paweł

            lemar

            I w tej wypowiedzi widać jaką niewiedzą na temat dystrybucji win wykazują się ich znawcy. Importerzy nie mogą zakupić win w Biedronce ponieważ ta nie posiada zezwolenia hurtowego (tylko detaliczne) więc nie może sprzedawać do dalszej odsprzedaży – gdyby dyskonty stały się dystrybutorami win na pewno nie miałyby tak niskich cen

      • Makadamia

        Wojciech Bońkowski

        Trudno też zgodzić się ze zmartwieniem Winicjatywy, że Biedronka będzie miała problem ze sprzedażą dobrego wina za 29,99, a w ofercie 5+1 za 24,99 zł.

        A lidlowski Talbot za 200 zł schodzi jak ciepłe bułeczki..? Tym bym się bardziej martwił.

        • Wojciech Bońkowski

          Makadamia

          To nie jest zmartwienie, tylko doświadczenie. Praktycznie każde wino kosztujące w Biedronce powyżej 20 zł zalega potem miesiącami w metalowych koszach z obniżkami cenowymi. Tak było nawet z wysoko ocenianymi przez nas, blogerów i internautów Albarino Eidosela, Le 20 Rouge i paroma innymi.

          Klienci Biedronki, zwłaszcza poza dużymi miastami, poruszają się generalnie w przedziale 10–15 zł. Wszystko przynajmniej na to wskazuje.

          Talbota i innych drogich propozycji Lidla to też dotyczy. Te wina w tej chwili też są mocno przecenione i pomimo tego nadal leżą.

  • Łukasz Dulniak

    Wniosek racjonalizatorski: wideo pasowałoby gdzieś wyeksponować.
    Choć codziennie tu zaglądam, to dotąd widziałem może ze dwa. A okazuje się, że na YT wrzucacie regularnie.

    • Wojciech Bońkowski

      Łukasz Dulniak

      Wszystkie wideo zawsze pojawiają się w tekstach na samym portalu.
      A poza tym zachęcamy do śledzenia kanały na YT i profilu na Google+ ;-)

      • Łukasz Dulniak

        Wojciech Bońkowski

        Just sayin’ :-)

        • Wojciech Bońkowski

          Łukasz Dulniak

          • Łukasz Dulniak

            Wojciech Bońkowski

            Dwa lata i 21 wyświetleń (trzy moje), q.e.d. ;)

          • Wojciech Bońkowski

            Łukasz Dulniak

            To wideo pierwotnie opublikowaliśmy na Vimeo i miało ponad 1000 wyświetleń. Od początku 2014 wszystkie nasze wideo wrzucone zostały na YT i stąd te dziwne cyferki.

          • Łukasz Dulniak

            Wojciech Bońkowski

            No dobrze, dobrze, wiesz lepiej, ale głos odbiorcy wybrzmiał.

  • Makadamia

    Tak tytułem zakończenia dyskusji muszę się przyznać, że jestem rozczarowany. Od kiedy czytam winicjatywę zawsze myślałem, że oprócz oczywistych celów biznesowych jej twórcom przyświeca jakaś głębsza idea tj. żeby Polacy pili dobre wina, za które nie będą przepłacać. Tak mi się przynajmniej wydawało…
    Tymczasem widzę, że głównym zmartwieniem jest fakt, że zaprzyjaźniony importer straci część zarobku… Smutne to…
    Konkurencja jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a dla nas konsumentów jest zbawienna…

    • Wojciech Bońkowski

      Makadamia

      A dla nas smutne jest kierowanie się tylko i wyłącznie ceną bez refleksji, co to oznacza dla rynkowego środowiska, w którym żyjemy. Zazwyczaj zrymowane z narzekaniem, że w sklepach specjalistycznych „są bardzo wysokie marże”.

      Jak się okazało, marże są czasem takie same jak w dyskoncie.

      A co do reszty – popieramy w pełni. Jak najbardziej pijmy dobre wina nie przepłacając. Na przykład 37,50 zł za Vallado to na pewno nie jest przepłacanie.

  • Maciek

    No wstyd.. Straciłem szacunek do winicjatywy..

    • Wojciech Bońkowski

      Maciek

      koszmar. zrecenzowaliśmy wino tańsze niż w dyskoncie

      • Maciek

        Wojciech Bońkowski

        Nie bronie Biedronki, gdzie można znaleźć masę chłamu. Wstyd dla Mnie, ponieważ dałem sobie w mówić, że Winicjatywa jest bezstronna i w pewnym sensie ideową. A to maszyna marketingowa i to skłócona (zazdrosna?) z dyskontami, które gorzej karmią. Łasząca sie do znajomych i co lepiej głaszczących z branży. Może taki Lidl czy B powinny częściej dla Państwa zakrapiane obiady organizować? Albo może winicjatywa przypadkowo powinna spacerować w okolicach dyskontów a nie galerii ursynów.. Powodzenia, ale beze mnie na pokładzie. Mała strata.

        • blurppp

          Maciek

          Szkoda Pana Panie Maćku komentować

        • Wojciech Bońkowski

          Maciek

          Litości, Czytelniku, „Bombą jest pojawienie się tego wina w nowym katalogu Biedronki w rewelacyjnej cenie 29,99 zł” to jest ta walka z dyskontami?

        • Marcin Jagodziński

          Maciek

          To bardzo niesprawiedliwe, co Pan pisze, Biedronka zawsze robi wypasione imprezy.

          • Krystian

            Marcin Jagodziński

            Hahahahahaha.

        • Krystian

          Maciek

          W tekście dostatecznie jasno i obiektywnie opisane są dwie strony medalu. Nie rozumiem na jakiej podstawie wysuwa Pan zarzut. Ktoś pokazuje słońce, a Pan skupia się na wskazującym je palcu.. Zawsze to jakaś odmiana, jakiś czas temu oskarżano Winicjatywę o służalczość wobec biedronki. Czytając podobne komentarze, przychodzi mi na myśl wers mistrza: ”z małego nasienia prawdy wyprowadzaj roślinę kłamstwa”.

          • Casanova di Neri

            Krystian

            Hahahahahaha… Gdzie zarzucano winicjatywie służalczość wobec Biedronki… Hahahahaha… Czyżby w komentarzach do artykułu jak to winicjatywa kontaktowała się z winiarzami, czy to prawda, że wino otrzymało jakiś medal, czy też naklejano medale na zapleczach sklepów…

          • Krystian

            Casanova di Neri

            Czytam uważnie Winicjatywę od samego początku i wiem co mówię. Zanim wybuchnie Pan śmiechem, proponuje sprawdzić fakty. Dyskusja dotyczyła nowej oferty biedry, był to bodajże luty ubiegłego roku,pewien właściciel albo właściciele sklepów winiarskich zarzucali portalowi promowanie biedronki itp..

  • Michał Oleksiński

    A zostało jeszcze coś u Mielżyńskiego ?

    • Wojciech Bońkowski

      Michał Oleksiński

      W poniedziałek było 1000 szt. ale podobno szybko schodzą.

      • Barolo

        Wojciech Bońkowski

        WAW: wczoraj przy wejściu stało jeszcze 4-5 kartonów.

    • Radek Rutkowski

      Michał Oleksiński

      W Poznaniu w sobotę było jeszcze dużo – trzeba było je kupić zamiast Pinota, którego bym nie posądzał o bycie pinotem, gdyby nie jego nazwa jak byk na etykiecie :).

  • Andrzej Lepka

    Nieśmiało przypomnę Panu Wojciechowi, że dla tej zaangażowanej garstki pijących wino spoza Warszawy, cena Vallado przed akcją Biedronki u Mielźyńskiego była droższa nie o 7,50, tylko 19,50 (z kosztami wysyłki). Dwa sklepy Pana Roberta to dla mnie abstrakcja w tym temacie, a dla przeciętnego klienta dyskontów to abstrakcja do potęgi. Nie dziwię się więc, że tak wiele głosów krytyki poniżej i zarzutów o obronę zaprzyjaźnionego importera… Bardzo często piszecie ostatnio na łamach Winicjatywy z pozycji mieszkańca stolicy.
    Drugą sprawą jest to, czy ma Pan jakieś dane, aby akcje Biedronki z podkradaniem bestsellerów odbiły się finansowo na importerach mających je w ofercie? Czy na prawdę uważa Pan, że dyskonty za pomocą jednej lepszej butelki w ciągu roku przeciągną klientów sklepów specjalistycznych?

    • Wojciech Bońkowski

      Andrzej Lepka

      Wysyłka wina w Biedronce jest jeszcze droższa, bo trzeba wysłać taksówkarza i to już idzie w setki złotych.

      Sympatyzuję z Pana pozawarszawską perspektywą i dlatego uczciwie wprost napisaliśmy, że to wino w ofercie Biedronki to jest „bomba” w „rewelacyjnej cenie 29,99 zł”. Dla pozostałych 50% naszych Czytelników czyli tych mieszkających w Warszawie poinformowaliśmy bezstronnie o atrakcyjnej alternatywie wobec Biedronki.

      Co do Pana drugiego zapytania – tak, mam wiadomości o dużym wpływie finansowym Biedronki na sprzedaż wyspecjalizowanego importera win portugalskich. Nie chodzi o jedną lepszą butelkę w ciągu roku, tylko o to, że to w działaniach Biedronki nie jest przypadek. W każdym katalogu pojawiają się 2–3 wina dostępne też w innych sklepach. (ostatnio było ich bodaj aż 5). Mam informację, że co najmniej w jednym przypadku producent oferował
      Biedronce zakup tego samego wina pod inną etykietą i w tej samej cenie,
      ale Biedronka poprosiła o etykietę funkcjonującą już na polskim rynku.

      Sądzę że Biedronka w ramach swojej normalnej działalności importerskiej wykorzystuje sytuację, by delikatnie podkopać konkurencję. W dłuższej perspektywie skutecznie podważa to zaufanie do małych sklepów. Oczywiście Biedronka w ramach konkurencji na rynku ma prawo takie rzeczy robić, a my mamy prawo tego nie pochwalać – i wskazywać na negatywne aspekty tego zjawiska dla konsumenta w dłuższym okresie.

      • blurppp

        Wojciech Bońkowski

        Wojtku, skoro Biedronka upiera się przy rozpoznawalnych etykietach, dlaczego prawie zawsze wina z gazetki giną ze strony www producenta?

        • Wojciech Bońkowski

          blurppp

          To działa raczej w drugą stronę. Są producenci, którzy Biedronce sprzedadzą swoje flagowe wino – Marques de Borba, Monte Velho, Conde de Vimioso, DouRosa, Esteva od Sogrape, itd., itd. I te wina chyba są na stronach www, a w każdym razie są powszechnie dostępne w innych krajach. A także u normalnych polskich importerów – ze stratą dla nich.

          Inni natomiast, moim zdaniem bardziej dalekowzroczni winiarze oferują dyskontom i marketom osobną serię win, którą się nie chwalą na swoich stronach www i które niekoniecznie jasno związane są z główną marką. Przykładem była dotąd Quadrifolia od Vallado albo np. Gadiva z Lavradores de Feitoria, pozycjonowana niżej niż „oficjalne” najtańsze wino tego producenta. Czyli to jest coś w rodzaju „Buyer’s Own Brand”, BOB znanego powszechnie w innych sektorach handlu detalicznego.

          • Witol

            Wojciech Bońkowski

            Czy Biedronka sprzedawała kiedyś wino będące w ofercie polskiego importera specjalizującego się w Portugalii (Smaki Portugalii, Portugalski Świat itp.)? Dlaczego miałaby podstawiać nogę importerowi, który ma w ofercie wina z całego świata? (Pytam, bo nie wiem, a nie bo wiem.)

      • Andrzej Lepka

        Wojciech Bońkowski

        Nie wiem czy jest miejsce w Polsce, skąd nie dałoby się dorzucić kamieniem do najbliższej Biedronki, więc taksówkarz raczej nie jest potrzebny.

        Informacje z dalszej części komentarza stawiają sprawę w innym świetle, choć nie wiem czy to coś wyjątkowego w handlu. Jeśli istotne jest, aby przyciągnąć klientów dyskontów do sklepów specjalistycznych, to Biedronka wrzucając wina odstające jakościowo (na plus), od pozostałej części oferty sobie sama szkodzi, tym bardziej kiedy zbliżają się do 30zł, czyli ceny od której utożsamia się bardziej wspomniane sklepy. Zamiast „na pohybel” biedronce, życzę więc sobie i innym dobrych akcji promocyjnych i marketingowych tych małych sklepów właśnie.

        PS a co do tych 50% wejść z Warszawy, to aż nie chce mi się wierzyć ;)

        • Wojciech Bońkowski

          Andrzej Lepka

          Dokładnie 47,27% odwiedzin na Winicjatywie w ostatnim miesiącu pochodziło z Mazowsza. Mniej więcej tak również rozkłada się sprzedaż wina w Polsce.

          Ja też jak najbardziej popieram akcje promocyjne w małych sklepach i dlatego często o nich piszemy, a specjalne wideo poświęciliśmy akcji Mielżyńskiego. Biedronkę też popieramy, choć popieralibyśmy bardziej, gdyby nie atakowała celowo innych importerów. A moim zdaniem tak właśnie robi.

  • Marcin Jagodziński

    Szczerze mówiąc to dziwi mnie podkreślanie różnic cenowych, gdy mamy do czynienia z dwoma różnymi rocznikami. Wiadomo, że Douro to nie Bordeaux, ale 2012 to rocznik chyba nawet nie przeciętny, tylko trochę poniżej przeciętnego, zaś 2011 zaczyna wręcz obrastać legendą.

    • Wojciech Bońkowski

      Marcin Jagodziński

      Chodzi tutaj o stereotyp, że dyskonty są o wiele tańsze od sklepów specjalistycznych, które mają „złodziejskie marże”. Jak widać, w sklepie specjalistycznym lepsze wino może być wręcz tańsze od dyskontu.

      Z tym „przeciętnym” rocznikiem to bym nie przesadzał. Vallado 2012 które degustuję na filmie jest na doskonałym poziomie. Różnica między 2012 a 2011 to 1, max 2 punkty na 100.

      • Marcin Jagodziński

        Wojciech Bońkowski

        Może tam w dole rzeki mniej padało :) Ja zmokłem.

        Co do stereotypów, to nie chce mi się w atmosferze ogólno-polsko-polskiej napierdalanki dyskutować, ale wydaje mi się, że owszem, może, ale w zupełnie wyjątkowych przypadkach, bo trudno zaprzeczyć, że regułą to nie jest. O ile mi wiadomo, jest to pierwszy taki przypadek (może Lidl próbował jakiegoś bordosa sprzedawać drożej?), to taniej to jest 49gr i dopiero po specjalnej obniżce cen u importera. Reguła jest niestety inna i nie ma co z prawami ekonomii dyskutować: na najniższej półce jest z dyskontami bardzo trudno konkurować, można wygrywać bitwy, ale wojny się nie wygra. Można się z tego cieszyć i niektórzy się cieszą, można ubolewać i niektórzy ubolewają, ale fakty są faktami: jak się ma 2000 sklepów, to w tym segmencie wygrywa się z tym, który ma 2 sklepy.

        • ArturW&T

          Marcin Jagodziński

          I tutaj dochodzimy do kwestii poruszonej już dzisiaj w dyskusji „Dzisiaj jest to korzyść z niskiej ceny. Jutro, kiedy wielu małych importerów wyleci z rynku przez takie praktyki, konsument korzyści już mieć nie będzie, tylko oligopol 3–4 sieci dyskontów i marketów. Wtedy marże tych sklepów już takie niskie nie będą”
          Panie Wojtku, niestety nie wszyscy to rozumieją i to jest najsmutniejsze. Ja niestety zamykam specjalistyczny sklep, ponieważ przy mojej „złodziejskiej 30 % marży” nie daję rady.Przy okazji mam do sprzedania regał na wino, beczkę, witryny do kieliszków itp.Zainteresowane osoby proszę o kontakt: biuro@wineandtravel.pl

          • Jakubek

            ArturW&T

            2011 był dobry dla wszystkich regionów Portugalii, czy tylko dla regionu Douro?

            Zdajście Douru Duorosa było z 2011 roku na jesień, więc nic tylko brać;) W promocji teraz te wino 20 zł. kosztuje.

            Natomiast dobre (według mnie) monsarasy można kupić z 14,99. Pytanie do Pana Wojtka – czy Monsaraz (a.bouset oraz trincadeira) to czołowe wino od danego importera, czy może 2-3 wino od winiarza (tak jak paco de monsul). Przyznam szczerze, że w alicante bouset moc owocu jest niesamowita, a wino mi podeszło. Tricadeira to zaś piękny zapach i sam granatu.

          • Wojciech Bońkowski

            Jakubek

            Rocznik 2011 był generalnie w Portugalii bardzo udany, aczkolwiek np. w Alentejo (skąd pochodzi Monsaraz) to ma mniejsze znaczenie, bo są mniejsze różnice pomiędzy latami. W Douro ma duże.

            Monsaraz to nie jest czołowe wino od producenta CARMIM, raczej drugie/trzecie od dołu. Aczkolwiek jest trochę mylące to, że produkuje on również Monsaraz Reserva i Monsaraz Millennium. Całą gamę win można obejrzeć tutaj: http://www.carmim.eu/catalog/1/2/vinhos-tintos/1

          • Michał Marek Popielski

            ArturW&T

            Szkoda kolegi po fachu – ja się na pewno odezwę i spróbuję poratować.

      • Tomek

        Wojciech Bońkowski

        Panie Wojtku,

        1. Jak rozumiem wysokie marże w sklepach specjalistycznych spowodowane są małym obrotem, który nie generuje zysku wystarczającego na pokrycie kosztów stałych. Jednocześnie skala zamówień jest na tyle mała, że trudno jest uzyskać korzystną cenę u producenta.
        Jakie jest najlepsze rozwiązanie tego problemu?
        Moim zdaniem przez zwiększenie spożycia wina w Polsce i zmianę przyzwyczajeń Polaków z wódki/piwa na wino. Osobiście uważam, że dyskonty zrobiły bardzo dużo aby właśnie te przyzwyczajenia zmienić.
        W dłuższym terminie będzie to z korzyścią również dla prywatnych importerów.

        2. Nie wiem, dlaczego zakłada Pan, że za 2-3 lata ceny win w dyskontach pójdą do góry? Dla większości pracujących Polaków 20-30zł za butelkę wina to bardzo dużo, więc nie bardzo wierzę aby Biedronka znacząco podniosła ceny.

        3. Gdyby jednak tak się stało to stworzy to znakomitą okazję dla nowych sklepów specjalistycznych, które znów będą konkurencją dla dyskontów, a przy większym spożyciu wina w kraju, wykosić takie sklepy będzie już dużo trudniej.

        4. W Polsce funkcjonuje przynajmniej kilku jak nie kilkunastu importerów win. Trudno oczekiwać aby Biedronka, wyszukując producentów dla siebie, nie spoglądała na marki już zakorzenione u nas, szczególnie producentów, którzy są w stanie wyprodukować duże ilości. Moja rada dla sklepów specjalistycznych to skupienie się na mniejszych producentach, którzy oferują dobrą jakość a nigdy nie będą partnerem dla dyskontu.

        5. Może to tylko moja subiektywna ocena, ale odnoszę wrażenie, że wina z dyskontów, które sprzedawane są również przez prywatnych importerów otrzymują nieco lepsze oceny w testach polskich bloggerów. Dlatego jak się domyślam Biedronka chętnie sięga po takie wina bo to bardzo nakręca sprzedaż. Poza tym ja wolałbym więcej „blind-testów” aniżeli recenzji bieżącej oferty.
        Przypomina mi się jeden taki test, gdzie wystąpiło wino Pedro Cancela, które uzyskało rewelacyjne recenzje w internecie, natomiast całkowicie przepadło w „blind-teście”.

        • Marcin Jagodziński

          Tomek

          To już jest dla mnie abstrakcja, kupiec Biedronki, który wybiera wino A, a odrzuca wino B, bo liczy na to, że wino A będzie miało „nieco lepsze” recenzje na blogach. Doceniając polską blogosferę, której jestem częścią, nie sądzę, żebyśmy „bardzo wpływali na sprzedaż”, o czym świadczy choćby fakt, że wysoko oceniane butelki często lądują na wyprzedażach.

          Przykład Pedro Cancela jest o tyle słaby, że to wino akurat nie było u innego importera, nie przypominam też sobie blind testu w którym „przepadło”.

          • Tomek

            Marcin Jagodziński

            Chyba źle zostałem zrozumiany. Kupiec Biedronki wybierze wino A ponieważ wszyscy blogerzy je zachwalają (a oni tak robią bo jest to wino, które znają bo jest lub było sprzedawane wcześniej już w Polsce). Ja akurat z czymś takim się spotkałem, że ogólnie polecane wina dość szybko się rozeszły (mieszkam w Warszawie i Marquez de Mundaiz w kilku odwiedzonych przeze mnie biedronkach zniknął bardzo szybko, a inne wina z Hiszpanii, z gorszymi ocenami leżały bardzo długo – mimo niższych cen). Nie znaczy to oczywiście, żę potem te lepsze wina nie pojawiły się w koszu z promocją – ale to jest raczej efekt zwrotów ze sklepów, gdzie podstawą wyboru jest cena.

            Jeśli chodzi o Pedra Cancela to chodziło mi o ten test:

            http://winettoo.blogspot.com/2013/11/biedronka-vsspecjalisci-lets-get-ready.html

          • Marcin Jagodziński

            Tomek

            Kupiec nie wybierze wina, które zachwalają blogerzy, bo go jeszcze nie zachwalają, skoro go nie ma w Biedronce. To raz. Dwa, że – to już moje przekonanie – potencjał blogowy wina jest gdzieś w drugiej dziesiątce kryteriów przy wyborze etykiety.

            Co natomiast mam wywnioskować z faktu, że w degustacji w ciemno na jednym z blogów butelki Pedro Canceli była korkowa? Nie mam pojęcia.

          • Casanova di Neri

            Marcin Jagodziński

            A może o te wszystkie kwestie spytać kupca z Biedronki..? Przecież winicjatywa ma jakieś takie wywiady z „ludźmi wina”. Bardzo chetnie przeczytalibyśmy o „kuchni” Biedronkowych win…

          • Wojciech Bońkowski

            Casanova di Neri

            Proponowaliśmy to Biedronce, bez odzewu.

          • Tomasz

            Marcin Jagodziński

            A gdzie w teście jest napisane, że to było wino korkowe? A może pan WB pijąc Pedra Cancela pił inne wino tylko mu się butelki pomyliły? Dlaczego test, który nie pokrywa się z oceną waszego portalu musi być od razu zdyskredytowany. Bynajmniej nie oceniam czy to wino jest dobre czy złe – pokazałem tylko, że czasem blind-testing może dać zupełnie inne oceny.
            Polecam również porównanie Dourosa i Paco do Monsul, które w tym teście zostały praktycznie zrównane, ale na Winicjatywie ocena była jednak inna.

            Dodatkowo nie chodziło mi o kupca (pracownika biedronki) a o klienta biedronki, który kupuje to co jest zachwalane na blogach. I dlatego właśnie kupiec Biedronki (pracownik) chętnie sprowadzi wino, które ma prywatny dystrybutor, bo wie, że recenzja blogerów będzie pozytywna co zwiększy sprzedaż wina w dyskoncie.
            Czy teraz to jest już jasne?
            Szczególnie dotyczy to win droższych. Marques de Borba ciągle stoi w większości biedronek, a oceny na blogach miał raczej średnie.

          • Marcin Jagodziński

            Tomasz

            Tu jest napisane w tekście, że wino było korkowe: „chuchnął sędziom w nosy stęchłym kartonem, za co ci natychmiast posyłają go do zlewu.”

          • Tomasz

            Marcin Jagodziński

            a może po prostu takie było? Dziwne, że przygotowując wino do testu nikt nie stwierdził, że było korkowe a dopiero degustacja o tym powiedziała. Bynajmniej ocena typu jest to wino za 17zł, które smakuje jak za 40 parę nie do końca mnie przekonuje.
            Nie spierajmy się o ten konkretny test ale raczej o to czy warto robić „ślepe testy”. Moim zdaniem warto.

          • Marcin Jagodziński

            Tomasz

            Tak, to bardzo dziwne, zazwyczaj na butelce jest duży napis KORKOWE. Ale może dlatego, że w ciemno degustowali, to nie było widać napisu.

            Pozdrawiam na ślepo i bez odbioru.

          • Krystian

            Marcin Jagodziński

            Hahahahahaha, wybornie! Humor i wino to jednak nierozłączna para.

          • J

            Marcin Jagodziński

            Złośliwości niskich lotów

          • Radek Rutkowski

            Tomasz

            Ja kupiłem to wino kilka dni przed testem Winicjatywy i również odniosłem wrażenie, że jest świetne. Moje plebejskie gusta znalazły odbicie w ocenie p. Wojtka i znacznie poprawiło to moje samopoczucie i wiarę we własny smak :).

          • Mak Staw

            Marcin Jagodziński

            Jako autor wpisu, dodam, że Pedrę Cancelę kupiłem później jeszcze kilka razy i podzielam entuzjazm kolegów. To było świetne DAO za 18 złotych.

          • Tomasz

            Mak Staw

            I tu się generalnie zgadzam. W tej cenie to było niezłe wino. Sam wypiłem kilka butelek. Niemniej muszę przyznać że nos po otwarciu za każdym razem mnie odrzucał. Nie był to może karton, ale zalatywało mi nieco stechlizną. Może dlatego cena była tak atrakcyjna? Bo nie oszukujmy się nikt nie sprzedaje wina wartego 40-50 za 17. Poza czyszczeniem półek oczywiście.

          • Prokapitalizm.pl

            Tomek

            Wy tu gadu, gadu, a tymczasem w Lidlu pryska Wam okazja: Chateau Rollan de By 2009, Medoc. Przecena z 69 na 19 zł. To jest dopiero OKAZJA!

          • Barolo

            Prokapitalizm.pl

            Jak znam życie, sprawa dotyczy jednostkowego Lidla i szkoda biegania. Tak było przy ostatnich przecenach. Jedynie Talbot wszędzie się kisi, i to nawet tam, gdzie za pierwszym razem go nie było.

          • Stefan

            Tomek

            Ale chyba jak ktoś sie czuje poszkodowany, to może interweniować, nie? jest coś taiego jak Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, to może warto….

        • Wojciech Bońkowski

          Tomek

          Dziękuję za ciekawy komentarz.
          1. Ma Pan rację, że poprawa sytuacji nastąpi tylko przy ogólnym wzroście rynku wina w Polsce. I jasne, że dyskonty mają na tym polu zasługi – wprost o tym zawsze piszemy. To jednak nie usprawiedliwia wszelkich działań dyskontów.2. Czy ceny w dyskontach pójdą w górę? Być może nie. A być może będzie tak jak w Anglii, gdzie markety po przejęciu ponad 80% rynku wina mają teraz jedne z najwyższych marż na wino w handlu nowoczesnym w całej Europie. Np. szampanów wielkich marek już praktycznie nikt nie kupuje w innych sklepach, więc trzeba za nie płacić 35–40 funtów za butelkę nawet w Tesco (pomijając sezonowe promocje).

          3. „…Stworzy to znakomitą okazję dla nowych sklepów specjalistycznych” – jeśli takie sklepy jeszcze będą.
          4. Ma Pan rację doradzając małym importerom, by pracowali z małymi producentami. Tak rozumowała np. Enoteka Polska, nawiązując kontakt z Quinta de la Rosa. Po roku wino z Quinta de la Rosa znalazło się w Biedronce, która wykupiła całą produkcję…

          Notabene – w Polsce funkcjonuje nie kilkunastu importerów wina tylko ponad 800.
          5. Winicjatywa co jakiś czas organizuje degustacje w ciemno, włączając w to również wina z marketów. Nic to nie zmienia – np. w naszym panelu Rioja wino z Biedronki wypadło bardzo słabo.

        • lemar

          Tomek

          Hmm… coś mi się wydaje… że importerzy powinni szukać lepszych warunków handlowych w … uwaga… GRUPACH ZAKUPOWYCH.. Zjednoczyc sie i wtedy zapukać do producenta po daną butelkę. A nie jak to sie robi obecnie. Każdy sobie sprowadza wino którego nikt nie ma. Marżuje, stawia na półke i czeka na cud.

  • Makadamia

    Cóż zabiorę jeszcze raz głos, bo widzę tu jakąś zmasowaną kampanię po hasłem „Biedronka wykończy niezależnych importerów, a później podniesie znacząco ceny i konsumenci beda płacić za wino drożej niz dzisiaj w sklepach specjalistycznych”…

    Jest to zarzut nie mający absolutnie żadnego usprawiedliwienia. Już od wielu lat stawia sie zarzuty, że Biedronka wyeliminuje konkurencję i podniesie ceny. Miało to dotyczyć zarówno produktów, gdzie miała duży udział rynkowy, ale i innych formatów sklepów, które rzekomo miały zbankrutować. I co..? Ano nic takiego się nie stało, wszyscy maja się świetnie, każdy ma swój kawałek tortu, a konkurencja jest rzeczą zdrową.
    Co do wina wystarczy spojrzeć na inne rynki. W Niemczech, gdzie udział handlu nazwijmy go wielkopowierzchniowego jest niezwykle wysoki (znacznie wyższy niż w Polsce) i gdzie handel winami odbywa sie od wielu już lat, a nie jak w Polsce od kilku, istnieje cała rzesza niezależnych imopterów wina i mają sie oni świetnie. Mysle, że wielu z czytających winicjatywę zna niemieckie sklepy internetowe i pewnie dokonuje tam zakupów. Co ciekawe ceny w tych sklepach w wiekszości są takie same jak u producentów, nie zaś jak w Polsce z kiludziesięcioprocentowym narzutem… Można..? Można… I nikt tam nie rozpacza, że w jakimś markecie sprzedawane jest wino, które on ma w ofercie. Ba włoskie wina np. od Kellerei Kaltern, Muri-Gries, Tenuta Friggiali, Marchesi Antinori, etc można znaleźć w wielu marketach…

    • Michał Marek Popielski

      Makadamia

      Koszty stałe powodują te różnice – nie chcę wchodzić w dywagacje cenowe, ale rynek niemiecki akurat jest 80 razy większy jesli chodzi o wina jakościowe (kwotowo a nie wolumenem). Jeśli chodzi o internet moge tylko przy puszczać, że te wartości są przynajmniej o rząd wielkości wyższe w Niemczech niż w Polsce. Zresztą i tak wygrywa na tym konsument.

      • Marcin Jagodziński

        Michał Marek Popielski

        Jeśli chodzi o net, to raczej przypuszczam, że to są dwa rzędy wielkości.

      • Wojciech Bońkowski

        Michał Marek Popielski

        Skąd te dane, że rynek niemiecki jest 80x większy? Jest 20x większy (9 mld € vs. 2 mld zł).

        • Michał Marek Popielski

          Wojciech Bońkowski

          Od datamonitor na które powołuje się również raport DWI. 2mld złotych to chyba wszystkie wina łącznie z jabolami. Jeśli tak policzymy rynek niemiecki to jego wartość to około 25mld euro (50-60 razy). Jeśli z tych 2mld wydzielimy tylko wina gronowe to wyjdzie więcej bo procent pitych win gronowych w stosunku do mamrotów w Niemczech jest wyższy niż w Polsce. Nie pamiętam już dokładnej treści ale tam było 16 vs 0,2 kilka lat temu. Możliwe, że to się to obecnie mocno zmieniło – ręki sobie uciąć nie dam.

          • Wojciech Bońkowski

            Michał Marek Popielski

            Skąd masz te dane? 2 mld zł to są wina gronowe z importu (120 mln butelek, ok. 16,50 zł średnia cena).
            Statystyki DWI też odnoszą się tylko do wina gronowego. Poza GUSem nikt w Europie nie wlicza win owocowych do tych statystyk, bo wg Unii te produkty nie są „winami”.

          • Michał Marek Popielski

            Wojciech Bońkowski

            Myślę Wojtku, że masz lepsze dane ode mnie i na pewno bardziej aktualne. Jak czytałem o tych 2mld polskiego rynku wydawało mi się, że dotyczyło to wszystkiego. Datamonitor liczy również inne napoje alkoholowe – ale na pewno cieszy to, że Polska nadrabia dystans do Europy Zachodniej.

    • Krystian

      Makadamia

      Wolne żarty, niech Pan nie określa biedronki mianem zdrowej konkurencji, jest coś takiego jak etyka biznesu i biedronce z nią nie po drodze. O biedronce można powiedzieć ,że jest dobra, dobra bo tania. Jak Pan nazwie wprowadzenie ostatnio cherry coke w atrakcyjnej cenie, tylko że był to produkt rozwodniony, osiedlowe sklepy okazała się łupieżcami, bo sprzedawały ten produkt w wyższej cenie, tylko że nie rozwodniony. Mniejsze opakowania produktów za niby niższą cenę, proszę się przyjrzeć uważnie, biedronka dba o swoje interesy w sposób co najmniej kontrowersyjny. Oczywiście nie skreślam tego sklepu, można tam kupić kilkanaście dobrych produktów, ale np. warzyw nie da się porównać do tych z dobrego warzywniaka. Bycie świadomym konsumentem to jest to czego się dopiero w Polsce zaczynamy uczyć. Na koniec proszę nie mówić ,że biedronka nie eliminuje konkurencji, bo jednak sklepy osiedlowe, albo upadają, albo odnotowują spadki sprzedaży do 40-50%.

    • Wojciech Bońkowski

      Makadamia

      Komentarz w dużej mierze słuszny, chociaż Niemcy mają bardzo duży rynek wina i tego tortu starcza i dla marketów, i dla małych sklepów. Ale też średnia cena wina sprzedawane w niemieckich dyskontach i marketach jest 4 razy niższa niż średnia cena wina ze sklepu specjalistycznego (2,60€ vs. 10€ – cytuję dane za DWI: http://www.germanwines.de/icc/Internet-EN/nav/c85/c853c412-768a-401b-e592-6461d7937aae )
      Oznacza to że markety i sklepy specjalistyczne konkurują ze sobą w o wiele mniejszym stopniu niż w Polsce, gdzie ta różnica wynosi pewnie mniej niż dwa, a w dodatku obserwuje ruch cenowy dyskontów w górę (Chateaneuf za 49,99 zł w Biedronce, grand cru za 199 zł w Lidlu). Dlatego obawy o to, że dyskonty zoligopolizują rynek wina w Polsce mają uzasadnienie.

      A zamiast porównania do Niemiec można podsunąć porównanie z Anglią. Tam żaden sklep specjalistyczny nie ma szansy sprzedać wina w cenie 5–6 GBP czyli w przedziale opanowanym przez markety. Do podziału jest tylko wyższy przedział cenowy.

      • Radek Rutkowski

        Wojciech Bońkowski

        Jeśli podaje Pan informacje, że w sklepach specjalistycznych w Niemczech (przy ich zarobkach) ŚREDNIA cena sprzedanego wina wynosi 10 EUR (czyli sporo musi się tych win sprzedawać w cenie poniżej 10 EUR, a potem odniesie to do naszych realiów (np. ilość butelek wina <10 EUR w ofercie np. Mielżyńskiego), to szybko Pan znajdzie odpowiedź, dlaczego mali importerzy narzekają…
        Mam kolegę z Barcelony (a więc najbogatszy region Hiszpanii), który mówi, że wino powyżej 10 EUR za butelkę kupuje naprawdę od wielkiego dzwonu, na co dzień wybiera te poniżej 10 EUR – w Polsce w sklepach specjalistycznych też nie miałby zbyt dużego wyboru…

        • Wojciech Bońkowski

          Radek Rutkowski

          Nie rozumiem tego wywodu. W Polsce też na co dzień wszyscy wybierają wina poniżej 10€, chociaż średnia cena wina dostępnego w handlu w Polsce jest dwa razy wyższa niż w Hiszpanii lub Niemczech.
          Mnie chodziło o dużą różnicę w cenach win kupowanych w Niemczech w różnych kanałach dystrybucji (1:5). U nas wynosi pewnie 1:2,5.
          A z tym niewielkim wyborem win poniżej 40 zł w sklepach specjalistycznych to chyba żart? U Kondrata jest ich blisko 100. W Wina.pl ponad 60. U Mielżyńskiego – 106 różnych do 50 zł.
          A to tylko trzy pierwsze z brzegu sklepy.

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            Jak najbardziej rozumiem, o co Panu chodziło, ale jeśli Pan tę rozpiętość odniesie do średnich zarobków, to wyjdzie na to, że będzie podobnie (zarabiający przeciętnie czterokrotnie więcej Niemiec mniej odczuje różnicę w cenie 10 EUR niż mniej zarabiający Polak).
            Co do oferty win – zawężamy wybór do Włochy/czerwone/do 40 zł:
            1. Wina.pl – 10 win
            2. Kondrat – 23, całkiem sporo, będę się musiał zainteresować :).
            3. Mielżyński – 8 win
            To chyba nie jest przytłaczająca oferta? :)

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            A ile jest we wszystkich marketach razem wziętych włoskich win czerwonych poniżej 40 zł?

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            Nie dostrzega Pan tu ogromnej luki do zapełnienia? :) I zero zainteresowania ze strony importerów. Jak pamiętam swoje wizyty we włoskich sklepach, to tam takich całkiem sporo…
            Co do ilości w marketach, to trochę tego jest – myślę, że sam Piotr i Paweł będzie miał ze 20 butelek, w Selgrosie znajdzie się podobne ilości. W Almie rzadko bywam, ale, jeśli dobrze pamiętam, kilka też będzie. W Auchan na półkę „włoską” nawet nie zaglądam.
            Że większości tych win (w Selgrosie zaryzykowałbym stwierdzenie – wszystkich) nie opłaca się kupować, to już zupełnie inna sprawa.

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            W Piotrze i Pawle są te same wina co w sklepach specjalistycznych ;-)
            Luki w winach włoskich do 40 zł na pewno na polskim rynku nie ma. Raczej przesycenie, jeśli u jednego Kondrata, który się we Włoszech nijak nie specjalizuje, jest ich ponad 20. A importerów ściśle włoskich jest w Polsce kilkunastu.

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            Czy wobec tego mogę Pana (albo Pana Marcina) prosić o jakieś sensowne propozycje:
            a/ Valtellina
            b/ jakieś Nebbiolo w rozsądnej cenie
            c/ coś dobrego z południowego Tyrolu
            d/ Rosso di Montalcino
            Najlepiej gdyby były z jednego sklepu. Byłbym bardzo wdzięczny, bo w Poznaniu jeśli nie Chianti albo Primitivo, to Amarone albo Barolo :).

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            CINZIA 2010 43 zł (tak, wiem, 3 zł wiecej) – zawsze z przyjemnością to piję. Enoteka Polska.

          • Radek Rutkowski

            Marcin Jagodziński

            O 3 zł nie będziemy kruszyć kopii :). Dziękuję bardzo.

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            Jeśli jeszcze jest, strona wygląda na od dawna nieaktualizowaną.

            W zamian prosiłbym o nie poruszanie bolesnego tematu „sorry, wina w polskich sklepach specjalistycznych są droższe niż w niemieckich, a jeśli porównamy do zarobków to dużo droższe, taki mamy klimat”. Chyba powinniśmy na Winicjatywie zrobić coś w rodzaju wyskakującego powiadomienia z tym tekstem, który należy przyjąć do wiadomości, coś jak informację o cookies.

          • Radek Rutkowski

            Marcin Jagodziński

            Dotyczy tylko sklepów niemieckich? Bo wymienione przeze mnie Liante (cena 39 zł) można u Włochów w detalu (co prawda zakup 24 butelek, ale dla Pana Mielżynskiego to chyba nie jest duża ilość) można dostać za jakieś 28zł?
            http://www.ebay.it/itm/24-LIANTE-SALICE-SALENTINO-CASTELLO-MONACI-2011-ROSSO-DOC-8-SCONTO-/310675679101?rd=1

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            Sklepów w kraju producenta tym bardziej.

            Mi też się to nie podoba, ale nie widzę, żeby dyskutowanie tego tematu na okrągło poprawiało jakoś sytuację. Choć oczywiście przeliczanie 1 euro na 10 i więcej zł należy piętnować.

            PS. 24 butelki tego samego wina? To spora ilość, na pewno i u Mielżyńskiego utargowałbyś rabat.

          • Radek Rutkowski

            Marcin Jagodziński

            Dyskutowanie nic nie poprawia, poprawia Biedronka (czemu Pan Wojtek stanowczo oponuje). Co ciekawe, wrzucenie „Vallado” w wine searchera pokazuje, że najtaniej to wino da się kupić w Austrii… za 37,52 PLN (chociaż wybór sklepów europejskich nie jest zbyt duży). Więc w tym przypadku p. Mielżyński może być ZNACZĄCO tańszy od sklepów zagranicznych (choć w tym konkretnym przypadku obstawiam, że może sprzedawać poniżej kosztów), a w pozostałych nie?

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            Sam sobie odpowiedziałeś (być może). Nie na wszystkim marża musi być taka sama, na niektórych produktach może jej nie być: markety często z tego korzystają, Mielżyński też ma do tego prawo.

            Biedronka poprawia, ale po pierwsze dość chaotycznie (są całe miesiące, w których nie ma tam niczego sensownego), po drugie nie można na niej oprzeć rozwoju tego rynku w Polsce, bo wyżej Vallado nie podskoczy.

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            b) najlepszą okazją był bodaj Renato Ratti 2010 dostępny w Marks & Spencer za 59 zł minus zniżki.
            natomiast b+c+d najłatwiej zamówić w Salute czyli Vajra+Terlano+Lisini lub Il Poggione… mieli też dobrą Valtellinę Pietro Nera ale niestety zostały tylko te droższe. Aktualnie najlepsza wobec ceny Valtellina to Sandro Fay Costa Bassa w Vini e Affini, 89 zł a w warszawskim Wine Cornerze –15%

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            A skoro już szalejemy to pyszne rosso di montalcino za 49 zł jest w piccola italia.

          • Bartek

            Marcin Jagodziński

            Aktualnie w magiadelvino.pl jest Rosso di Montalcino za 45: http://magiadelvino.pl/la-velona/263-rosso-di-montalcino-doc-2009.html nie próbowałem jeszcze, ale wygląda to nieźle.

          • Marcin Jagodziński

            Radek Rutkowski

            W Almie jest bardzo dużo (względnie) tanich włoskich win.

  • Michał Marek Popielski

    Jeśli mogę dodać w tej dyskusji coś od siebie to uważam, że import na poziomie 29 tysięcy butelek (2 kontenery) dla sieci tej wielkości co Jeronimo Martins oraz przy tej cenie i rozpoznawalnej marce wina za niezbyt dobry wynik – wychodzi 12 butelek na sklep. Podoba mi się wątek skorzystania z renomy etykiety przez podmiot trzeci który poruszył Wojtek – nie ma w sumie przed tym żadnej obrony. Umowy na wyłączność mają charakter wyłącznie porozumień i w każdym procesie sądowym mogą zostać obalone kiedy obie strony idą na noże. Różnica jest jedynie taka, że markety obracają tak ogromnymi sumami, że tam normą w przypadku działu spożywczego jest krótki albo natychmiastowy termin płatności a z małymi podmiotami bywa to dość różnie.

    • Marcin Jagodziński

      Michał Marek Popielski

      Ciekaw jestem dla jakiego % klientów Biedronki poza Warszawą/Poznaniem nazwa „Vallado” coś mówi (chciałem wstawić promil, ale nie wiem, gdzie mam na klawiaturze). Nie twierdzę, że takie działanie nie może odebrać klientów importerowi, bo może, ale że jakoś strasznie się przyczyni do zwiększenia sprzedaży w Biedronce? Pewnie najbardziej my się przyczyniamy robiąc wokół tego taką aferę.

      • Michał Marek Popielski

        Marcin Jagodziński

        Raczej nie przyczyni się do zwiększenia sprzedaży w Biedronce ale na pewno nabije sprzedaż Panu Mielżyńskiemu. Przecież kiedy poszła fama, że jest o 49 groszy tańsze niż u owada tłumy mieszkańców Warszawy rozpoczęły szturm na Burakowską. Bardzo słusznie zresztą bo wino jest dobre i w dobrej cenie.

      • blurppp

        Marcin Jagodziński

        Marcin trochę sie tym rynkiem interesuje i Vallado kojarzyłem jedynie jako etykietę od producenta wina Quadrifolia

    • Wojciech Bońkowski

      Michał Marek Popielski

      Zgadzam się że 29 tys. butelek to nie jest zawrotny wynik. Ale dla średniej wielkości producenta pojedyncze zamówienie w takiej ilości to jednak duża zdobycz.

      • Michał Marek Popielski

        Wojciech Bońkowski

        Mogę się mylić ale oni robią chyba około 1,500,000 butelek rocznie. Nie jest to dla nich więc chyba specjalna okazja. Dla mnie jest w ogóle pewnym kuriozum, że mając takiej wielkości produkcję nie utworzono po prostu drugiej etykiety. Wyczuwam niekompetencję osoby odpowiedzialnej za eksport.

        • lemar

          Michał Marek Popielski

          Poprostu Robert M. Kupuje 0,46% rocznej produkcji a biedronka kupiła4 razy więcej. Ot dostała lepszą cenę. I wg Pana biedronka powinna jeszcze te butelki okleić „drugą” etykietą 8-)

  • Ewa

    Panie Wojtku na początku wielki szacunek za odpowiedź na każdy komentarz – robi to wrażenie, w szczególności, że na niektóre komentarze aż szkoda słów. Jeżeli mogę wyrazić swoje zdanie, ostatnio pamiętam negatywne komentarze pod wpisami na Winicjatywie zachwalającymi wina z Biedronki – że promujecie dyskonty, bla, bla, bla. Teraz źle, że piszecie o promocji u Mielżyńskiego. Ciężko tym Polakom dogodzić :) Zgadzam się z Panem, Panie Wojtku że Biedronka celowo podbiera niektóre propozycje naszym mniejszym producentom i nie jest to fajne. Ja nie mieszkam w Warszawie, więc pójdę po to wino do Biedronki, z racji tego, że je tutaj zachwalono i, że taka „afera” z nim wyszła. Ale gdybym mieszkała w Warszawie, nawet zaraz obok Biedronki to i tak pojechałabym do Mielżyńskiego :) Uważam, że bardzo fair opisaliście sytuację dot. Vallado. I w Biedronce (słowo „bomba” tutaj było użyte tylko w pozytywnym kontekście) i u Mielżyńskiego. A to, że dostajecie zaproszenia na imprezy i kartony wina od importerów? Przecież na tym to polega. Większość blogerów również, w końcu nikt nie jest miliardem, żeby kupować aż tyle wina :) Wasze recenzje są w większości uważam nie „sponsorowane”, tylko pisane tak jak Wy jako ludzie, a nie jako całość Winicjatywy sądzicie.

    Ale zapewne się mylę i nie mam racji w tym wszystkim sądząc po wcześniejszych komentarzach.
    Pozdrowienia dla Pana, Panie Wojtku oraz dla wszystkich komentujących (z radością, nienawiścią i co gorsze ZAWIŚCIĄ) :)

  • Casanova di Neri

    Robiąc „aferkę” tj. typową burzę w szklance wody trzeba też pamietać o faktach. A faktem jest, że dla Biedronki Portugalia to jej matecznik i trudno, aby Biedronka nie kupowała stamtąd win o dobrym stosunku ceny do jakości tylko dlatego, że ktoś sprzedaje w Polsce to wino w dwóch sklepach.
    Przecież w przypadku win z Francji czy Włoch nie ma takich przypadków.

    Śmiem również twierdzić, choć nie wiem ile lat ma pan Mielżyński, ani jak długo prowadzi swój biznes, że Jeronimo Martins kupowało wina od Vallado długo wczesniej, nim on zaczął mysleć o biznesie winnym.
    Podobnie z innymi producentami z Portugalii. Jeronimo Martins sprzedaje ich wina od wielu wielu lat, chciałoby też w Polsce, a Państwo się na to obruszacie, bo wasi znajomi tymi winami handlują w kilku sklepach. Troszkę powagi proszę.

    • Michał Marek Popielski

      Casanova di Neri

      Jeronimo Martins ma niezależną od centrali w Portugalii politykę zakupów na Polskę ze względu na egzotyczność rynku i warunków na nim panujących. Poza tym z całym szacunkiem Lizbona ma gdzieś jakie wina piją Eskimosi w Europie Wschodniej.

      • Barolo

        Michał Marek Popielski

        Jak osoba pracująca w „koncernie” mogę powiedzieć: zdziwiłby się Kolega, jak dalece można scentralizować zakupy, nawet dla Grenlandii.

        A „dzięki” Biedronce mamy kolejny hit miesiąca ;-)

        • Michał Marek Popielski

          Barolo

          Zdaję sobie z tego sprawę ale akurat w tym wypadku tak jest.

    • Wojciech Bońkowski

      Casanova di Neri

      Zakupy polskiej Biedronki są niezależne od portugalskiej sieci Pingo Doce. Zapytania ofertowe wysyłane są z biura w Warszawie i dotyczą zamówienia tylko na polski rynek.

      Co do pierwszego akapitu, wiadomo że Biedronka jest w Portugalii dobrze ustosunkowana i ma dostęp do wielu dobrych producentów. Nie widzę w tym nic złego. Nie rozumiem, co stoi na przeszkodzie, żeby kupowała od nich pewne etykiety na wyłączność, a niezależnym importerom w Polsce dała żyć z winami, które od lat z powodzeniem sprzedają u siebie. Wtedy zamiast burz w szklance wody dostawałby tylko i wyłącznie pochwały.

  • Krystian

    Ilość komentarzy 64 i rośnie…Autorom Winicjatywy życzę dużo sił;)

    • Michał Marek Popielski

      Krystian

      Szkoda tylko, że nośne tematy dotyczą zawsze tego samego – ale przynajmniej jest wesoło.

  • Mak Staw

    Nie rozumiem całego zamieszania skoro WSZYSCY powinni się
    cieszyć. Mielżyński jest na ustach całej winiarskiej Polski, producent zdecydowanie obniżył mu ceny, wino z rocznika 2012 też będzie tańsze, konsumenci dobrze je sobie zapamiętają i chętnie będą po nie sięgać, a zarobek kwotowo pozostanie taki sam. Biedronka
    również ma darmowy PR, ma w ofercie klasowe wino, które po całym szumie medialnym pójdzie jak woda. Producent sprzedał prawie cały rocznik na pniu. Winicjatywa ma o czym pisać, komentarze puchną, statystyki szaleją:) A my, konsumenci, pójdziemy teraz albo do Mielżyńskiego, albo do dowolnej Biedronki i kupimy świetne wino za niecałe trzydzieści złotych. Może przy okazji co któryś kupi sobie zapas i odłoży na kilka lat, a inny zrobi sobie degustację pionową. Edukacyjnie – nie lada
    gratka. Jak tu nie kochać konkurencji i mediów społecznościach? Jedna rzecz pozostaje dla mnie ZAGADKĄ – ja za rocznik 2010 zapłaciłem w Poznaniu u Mielża 49 złotych i wypiłem to wino w
    Sylwestra 2012. To kiedy to wino potaniało do rzekomych 38 złotych, skoro wszystkie pozostałe wina raczej poszły o kilka złotych w górę?

    • Wojciech Bońkowski

      Mak Staw

      Vallado bywało powyżej 40 zł, ja zapamiętałem cenę 42 zł za któryś rocznik. Mielżyński regularnie oscyluje cenami wg kursu euro. 49 zł za to wino szczerze mówiąc nie pamiętam – może w zaborze pruskim jest drożej? ;-) Faktem jest że na www Mielżyńskiego i w sklepie w zeszłym tygodniu jak wół stało 37,50 zł za rocznik 2011.

    • Radek Rutkowski

      Mak Staw

      Śledzenie ewolucji cen Castello Monacci również pokazuje, że Pan Mielżyński chyba działa jak rasowy kapitalista, czyli dostosowuje poziom cenowy do popytu – co spowodowało, że przyjemne podstawowe wina tego producenta (Liante i drugie w podobnej cenie) wypadły u mnie z przedziału cenowego podstawowego i już ich nie kupuję :).
      Jeśli dobrze pamiętam ceny Babicha sprzed roku czy dwóch, to dolar nowozelandzki również musiał ulec bardzo silnej aprecjacji w ostatnim czasie – skutek podobny ;).

      • Wojciech Bońkowski

        Radek Rutkowski

        No jeszcze występuje tak niezwykłe zjawisko, jak podniesienie ceny wina przez producenta.

        • Radek Rutkowski

          Wojciech Bońkowski

          Np. Vallado :). Widocznie rocznik 2013 w Marlborough musiał być wybitnie słaby, skoro Babich Black Label Sauvingnon Blanc 2013 w vinexus.pl kosztuje 12,20 EUR, a 2012 u p. Mielżyńskiego 74 zł…

  • Barolo

    Koniec dyskusji, towar w sklepach, tłumów nie zauważono, jedno Vallado stało przy kasie na zwrotach ;-) Nie dowieźli czerwonego Barbeitos.

  • Rotundweiss

    No to bijemy rekord komentarzy!

    Właśnie piję Władka tfu… Vallado. Wino smakowite. Kupione – wybaczcie faux pas – w Biedronce.

    Tyle tu było mowy o zmianie etykiety, ale to byłby strzał w stopę, nie dziwię się, że nikt nie był tym zainteresowany. Te pomarańczowe etykiety kontrastujące z zielonobrązem butelki bardzo gustowne. Także w Biedronce dostojnie prezentuje sie na półce, nie chciałbym go kiedyś zobaczyć w tych metalowych koszach. Szczerze trzeba oddać, że prezentuje się niczym wino z naprawdę wysokiej półki.

    Jak czytam również w Niemczech wino ma entuzjastyczne recenzje:

    http://www.weinfinger.de/Quinta+do+Vallado+Douro+Tinto.htm

  • Wojciech Bońkowski

    Przede wszystkim sprzedaje wina z katalogu największego dystrybutora win portugalskich w Polsce czyli Atlantiki.
    A kopniaki Biedronka generalnie rozdaje na prawo i na lewo. I maluchom, i niszowcom (Wina.pl), i dużym graczom (Centrum Wina).

  • Xeno

    W sklepie Mielżyńskiego to wino jest 49 gr tańsze, ale… W sklepie internetowym wino to będzie „dostępne wkrótce”, poza tym jak już dostępne będzie, to trzeba doliczyć koszty przesyłki (12,00 PLN) i już przestaje być taniej, a jest drożej. Oczywiście można kupić w sklepie stacjonarnym, ale sklepy stacjonarne są chyba tylko dwa: w Warszawie i w Poznaniu. Więc jak ktos nie mieszka w jednym z tych miast, to raczej go „promocja cenowa” Mielżyńskiego nie skusi. Oczywiście można niby kupić kilka nutelek tego wina, żeby rozłożyć koszty transportu, ale w Biedronce można też kupić 6 butelek tego wina w ceni 5 i wtedy wychodzi po 24,99 PLN/sztuka.

    • Wojciech Bońkowski

      Xeno

      Wszystko prawda, tyle że o tym właśnie pisaliśmy. W Warszawie i Poznaniu mieszka 60% Polaków pijących wino.
      A w Biedronce jest inny, ciut gorszy rocznik tego wina, więc to porównanie traci sens.

  • Dominika

    Panie redaktorze, wypisuje Pan jakieś bajeczki dla dzieci… Pańskie nawoływania do przyzwoitosci w handlu są dość infantylne. Biedronka sprzedaje taniej Vallado? I bardzo dobrze, tak ma być, po to jest wolny rynek w asortymencie win, żeby szukać metod obniżenia ceny. Marketami i hipermarketami straszono nas od ok. 15-20 lat w Polsce odkąd zaczęto je lokalizować w Polsce. Że zniszczą mały handel, a potem – jako oligopoliści – podwyższą ceny. I co? Po 15-20 latach od powstania w Polsce pierwszych hiper/ supermarketów nadal są to sklepy, w których żywność i wiele produktów gospodarstwa domowego jest w lepszej cenie niż w małych sklepach. Do gry weszły jeszcze dyskonty kilka lat temu i walka na ceny trwa. Więc proszę nie straszyć, że podgryzanie małych sprzedawców, przez duże sieci jest takie złe dal klienta. Może jest złe dla Mielżyński zarabia mniej – to tak proszę napisać – „uważam, że/ zależy mi na tym żeby Mielżyński zarobił więcej” (lub inny sprzedawca).

    Nie widzę nic nieprzyzwoitego w tym, że Biedronka wprowadza do oferty wina, które już sprzedaje ktoś inny, ale taniej niż dotychczasowy producent. Dokładnie o to Panie Redaktorze, chodzi na wolnym rynku – ten sam, dokładnie ten sam produkt, jeżeli będzie sprzedawany przez kilku handlowców, będzie poprzez efekt konkurencji uzyskiwał niższą cenę. Po to jest właśnie rynek. Jeżeli ktoś chce mieć wyłączność – niech sobie zawrze odpowiednia umowę z producentem wina. A Pan by chciał uczynić Mielżyńskiego monopolistą w zakresie sprzedaży jakiejś części asortymentu win. Pana propozycje są dokładnie wbrew idej konkurencyjnego rynku. Pan by chciał utrwalać monopole?!

    • Wojciech Bońkowski

      Dominika

      Miła Pani Dominiko, dziękuję za wolnorynkowy komentarz. Szanując Pani zdanie – mam odmienne. Wojna cenowa na te same wina między dyskontami i małymi importerami przynosi konsumentom tylko krótkotrwałe korzyści. Kiedy mali importerzy znikną z rynku, będą duże trudności żeby kupić np. wina z Austrii, Czech czy Słowenii, które w marketach/dyskontach nie występują. To już się dzieje – importerzy win butikowych z Portugalii są w trakcie zwijania się. No to powodzenia w wyszukiwaniu na polskim rynku wina z apelacji Bairrada.

      „Marketami straszono nas 15–20 lat temu” – i co, polski handel się nie zmienił przez ten czas? Małych sklepów przynajmniej w dużych miastach jest kilkakrotnie mniej niż dawniej.
      I nie chodzi o to, by. Mielżyński zarabiał więcej – na Vallado zarabia tyle samo – ile żeby wobec marketów istniała faktyczna alternywa jakościowa.

      • Marian

        Wojciech Bońkowski

        A ja wlasnie wracam od Mielżyńskiego. Vallado brak. Kupiłem kilka innych butelek, choc jechalem po Vallado. Pewnie nie jestem jedyny, tak wiec na koncu wszyscy beda zadowoleni. k.

        • Barolo

          Marian

          Trzeba było najpierw zadzwonić ;-) Ja się dowiedziałem, że do końca kwietnia już się go nie spodziewają. Może jest w Poznaniu?

        • Paweł Wariat

          Marian

          sprzedał 1000 butelek w 2 dni;) bravo

          • lemar

            Paweł Wariat

            Bravo Panie R M. Daleś znakomity przykład marketingu. Jako pierwszy importer nie usunąłeś wina ze sklepu internetowego w zaistniałej sytuacji. Doświadczenie, profesjonalizm. Znakomite posunięcie, świetna reklama wizerunkowa firmy!

          • Marcin Jagodziński

            lemar

            A kto usunął?

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Jagodziński

            Winezja usunęła np. Loios a następne Marques de Borba.

          • lemar

            Marcin Jagodziński

            Vininova- Muralhas de Mancao

          • Marcin Jagodziński

            lemar

            Nawet nie wiedziałem (myślałem, że tylko Atlantika to ma). No, ale obniżyć cenę o 20% jest łatwiej niż o 40% (a podejrzewam, że takie różnice były).

  • mack

    Zabawne jest to, że mamy się przejmować jednym Mielżyńskim i jego paroma sklepami, a nie dziesiątkami tysięcy ludzi, co mogą teraz dobre winko dużo taniej kupić robiąc parę kroków do biedronki, które są wszędzie.

    Błędne jest założenie, że jakby biedronka wybiła te specjalistyczne sklepy, to mocno podniosła by ceny tych win. Wina te atrakcyjne są za taką właśnie cenę i dlatego też tyle ludzi je kupuje. Jedźmy za granicę hiszpania, portugalia – zobaczmy jak tam rynek wygląda.

    Odwieczne narzekanie na markety, że psują małe sklepiki. Jakoś sklepiki osiedlowe nadal istnieją pośród marketów, a sprzedają dokładnie ten sam towar drożej non-stop, to i Mielżyński i kilka innych specjalistycznych sklepików da radę.

    • Wojciech Bońkowski

      mack

      Mielżyński sprzedał w dwa dni 1300 butelek tego wina, czyli zapewne więcej niż Biedronka w takim okresie, posiadająca tysiąc razy więcej sklepów. Tym samym udowodnił, że warto się nim „przejmować”.
      Co do małych sklepików – „nadal istnieją”? Tak ale jest ich dwa mniej niż 10 lat temu.

      Winicjatywa popiera Biedronkę i fakt, że „dziesiątki tysięcy ludzi” mogą kupić dobre wino tanio. Doprawdy w osiąganiu tego sukcesu Biedronka nie musi się imać aż tak nieprzyjaznych działań.

      • Tomasz

        Wojciech Bońkowski

        No nie byłbym taki pewny, że biedronka nie sprzedała 1300 butelek. Wystarczy 200 osób po 6szt i już mamy 1200. Drugiego dnia sprzedaży odwiedziłem 4 biedronki i tylko w jednej dało się jeszcze kupić 6szt. W pozostałych stały już tylko 1-2 butelki. Na pewno w małych miasteczkach jeszcze dużo stoi na półkach, ale myślę, że tam poszło mniej tego wina – może po kartonie, a do dużych miast przynajmniej po 4-5.

        • Wojciech Bońkowski

          Tomasz

          Czyli na razie naliczył Pan między 16 a 50 sprzedanych butelek ;-)
          A nawet gdyby Biedronka sprzedała 2500 but., a Mielżyński w tym samym czasie w tej samej cenie 1300, to kto odniósł sukces?

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Nie pamiętam ile wchodzi do kartonu w biedronce ale chyba 12 butelek. Więc jeśli sprzedali w 4 sklepach po 3 pełne kartony to mamy już 4x3x12 = 144 butelki w 4 sklepach z ponad 2000. Nie ulega wątpliwości, że Mielżyński odniósł sukces marketingowy bo co do finansowego to trudno tutaj wyrokować, skoro musiał obniżyć cenę aż o 8 zł. No chyba, że producent o dokładnie tyle dał mu rabat.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Vallado jest pakowane w kartony po 6 szt. tak jak wszystkie wina w Biedronce.
            Tak, obniżkę ceny u Mielżyńskiego sfinansował producent, który wg naszych informacji sprzedał mu w tej samej cenie co Biedronce.

      • Mack

        Wojciech Bońkowski

        Sprzedał, bo sprzedawał w promocji za cenę jak w biedronce i miał super reklamę, właśnie dzięki biedronce!

        No, ale my nie dyskutujemy przecież o tym jego jednym strzale, a o tym co robi zazwyczaj, a zazwyczaj sprzedaż chyba u niego tak nie wygląda…

        Wolny rynek, przykładów można podawać bez liku. PolskiBus Ryanair… Drogie ceny prowadzą do tego, że nieliczni nabywają te produkty, firma sprzedaje mniej, ale za większą kwotę i rynek hamuje. Rynek rozwija się dużo lepiej jak produkt może nabyć więcej osób, bo dzięki temu i produkcja większa i więcej ludzi w tym procesie, czyli więcej ludzi ma pracę przy uprawie, dostarczaniu, sprzedawaniu itd…

        Także ogromne brawa należą się tutaj biedronce, zmieniając etykietę, czy wybierając inne wina do sprzedaży, nie udowodniła by, że sprzedaje tak samo dobre wina jak specjalistyczne sklepy. Mielżyński wydaję mi się, że też na tym nie straci, bo dostał świetną reklamę.

        Niech się specjalistyczne sklepy wezmą do roboty, bo rynek się zmienił i nie będzie już sprzedawania po parę butelek dziennie bardzo drogo wina, które można było kupić w markecie na zachodzie za kilka euro.

        • Wojciech Bońkowski

          Mack

          Jak większość dyskutantów woli Pan proste slogany niż złożoną rzeczywistość… Ignoruje Pan to o czym piszemy od początku – różnica w cenie między Biedronką i Mielżyńskim wynika prawie wyłącznie z innej ceny zakupu u producenta.

          • mack

            Wojciech Bońkowski

            To producent z dobrego serca sprzedaje Biedronce taniej?

            …a może jakby Mielżyński sprzedawał więcej to cenę miałby atrakcyjniejsza?

            Z dyskontami sklepiki małe nie wygrają nigdy na cenę, ale skoro Mielżyński wg winicjatywy pretenduje do bycia wielkim graczem, to niech się dostosuje i sprzedaje za tle co oni.

            To nie są puste slogany, to są podstawowe prawa rynkowe, których jak widać z komentarzy tylko zwolenników mielżyńskiego nie docierają i nie dziwię się mielżyńskiemu wcale, bo każdy chciałby mieć monopol i dyktować ceny.

          • Wojciech Bońkowski

            mack

            O czym Pan pisze? Mielżyński chce mieć monopol i dyktować ceny? Na rynku, gdzie działa ponad 700 importerów?

            Ma Pan rację, że to są podstawowe prawa rynkowe, ale warto też skomentować skąd to się wszystkie bierze. No więc bierze się z 40% rabatu od cennika, który Biedronce dał producent Vallado. W jaki sposób Mielżyński ma konkurować z czymś takim? „Jakby Mielżyński sprzedawał więcej to cenę miałby atrakcyjniejsza?” – już i tak bardzo dużo sprzedawał jak na polskie realia. 7 tys. butelek rocznie to jeden z lepszych wyników w Polsce (poza marketami). Krótko mówiąc, w tej całej sprawie producent kompletnie podkopał pozycję swojego wieloletniego importera na rzecz jednorazowego wyprzedania swojej marki w dyskoncie.

          • Mack

            Wojciech Bońkowski

            Nie czepiajmy się słówek. Powiedziałem że Mielżyński chciałby mieć monopol, na takiej samej zasadzie, jak to by każdy sprzedawca chciał go mieć. Bo kto by nie chciał?

            Zobaczymy jak to wszystko się potoczy dalej, z tego co widać to chyba biedronka momentalnie wyprzeda, Mielżyński zdobył reklamę i z tego co Pan w komentarzach piszę to i cenę marketową mu dali, także jedna i druga osoba na tym zdaje się wygra.

            Co będzie dalej, dla biedronki to są krótkie piłki, nie mają takich win non-stop dostępnych. Mielżyński na prestiżu też nie traci bo każdy jest świadom tego, że wielcy są skłonni do tego typu zachęcania ludzi. Po za tym o 7,5zł bo tyle niby było droższe, to chyba nie ma co kopii kruszyć… Znajdą się więc dalej Ci co kupią to wino u M drożej, albo może nawet będzie ich więcej, po tej reklamie, bo w biedronce już niebawem go nie będzie.

          • Wojciech Bońkowski

            Mack

            Zgadzam się z Panem, że w tej chwili wszyscy zyskali – rozgłos (choć ani Biedronka, ani Mielżyński go nie potrzebują), w środowisku poszła fama o tym winie, które jest zresztą jedną z lepszych okazji w tej cenie w historii Polski.
            Natomiast my pytaliśmy od początku naszych publikacji na ten temat—co będzie dalej? Vallado podniesie cenę Mielżyńskiemu do poziomu sprzed całej historii. Cena wina na półce skoczy o 30%. Zdezorientowany klient zapewne przestanie je kupować. Widząc dodatkowo tę prestiżową markę w dyskoncie w koszu z promocjami za 19 zł, zapewne straci do niej częściowo zaufanie. Biedronka za pół roku zażąda od Vallado dalszego obniżenia ceny, bo „wino w tym przedziale cenowym się słabo sprzedaje” oraz „wino w butelce bordoskiej się słabo sprzedaje” (nie zmyślam, oba argumenty to prawdziwe cytaty z negocjacji Biedronki z innym dostawcą, tyle że mowa była o butelce burgundzkiej).

            Jeżeli Vallado za rok powtórzy akcję w Biedronce, zarobi jeszcze mniej, a Mielżyński się z nimi pożegna. W ten sposób polski konsument straci dostęp do innych, droższych, często wybitnych win Vallado (bo przecież żaden inny importer nie sięgnie po wino, które o 30% taniej sprzedaje Biedronka).
            A Vallado Tinto będzie mógł kupić tylko przez dwa miesiące w roku (za to w Ełku, Gorzowie i Wałbrzychu – to prawda). Straci producent, Mielżyński straci dobrego dostawcę (choć znajdzie innego). Biedronce jest w sumie wszystko jedno, które z miliona win portugalskich sprzedaje, w końcu wymieni je na jakieś inne, bardziej „elastyczne negocjacyjnie”. I będzie patrzyła jak słupki rosną, bo przecież to są „podstawowe prawa rynkowe”. Co konkretnie na końcu tego łańcucha pokarmowego zyska konsument?

            Najlepszą odpowiedź nagrodzę butelką Vallado 2012.

          • Amen

            Wojciech Bońkowski

            Popełnia Pan prosty błąd. Pan mysli, że ktoś kto w Vallado zarządza sprzedażą to kiep, a rację ma tylko Pan. Proponuje napisać do Vallado tak jak Pan to juz robił, żeby skontrolować czy Biedronka nie oszukuje na medalowej etykiecie, co o tym myślą. Jakby byli tacy zachwyceni dystrybucją firmy Mielżyński daliby tej firmie inne warunki.

            A jesli tak Pan wszystko wie, to ile butelek innych win Vallado sprzedaje firma Mielżyński?

          • Wojciech Bońkowski

            Amen

            Spytałem ;-) Rozmowę wideo z dyrektorem eksportu Vallado opublikujemy jutro.
            Co do drugiego pytania – nie wiem, ale jest to margines, najwyżej kilkaset butelek, co nie dziwi zważywszy że kolejne etykiety Vallado kosztują 98 i 140 parę zł i chyba nie są aż tak konkurencyjne cenowo wobec innych win, jak proste Vallado.

          • Marcin Aleksander

            Amen

            Kolejny zawodnik z Biedronki, są tu ich dwa typy:
            pierwszy; wyznawca filozofii – made in Biedronka, piszący z pozycji kolan,
            drugi; pracownik oddelegowany na zasadzie ‚Marian, Ty łebski facet jesteś, widziałem jak czytasz, wziąłbyś się za takich Bońkowskich, to i premia będzie lepsza…’.
            A może jest jeszcze trzeci: Amen?
            Jedno przyzwoite (jedynie) wino za parę groszy, a tyle zamieszania. Poza tym, jakie to ma znacznie czy kosztuje 30 czy 37…

          • Amen

            Marcin Aleksander

            Tiaa, dobrze prawisz, trzeba iść spać, bo sklep o 6:00 trzeba otworzyć.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojtku, a skąd u Pana ta pewność, że Vallado w większości biedronek wyląduje w koszu z promocjami? Przy tej liczbie zakupionych butelek i takiej reklamie na blogach można oczekiwać, że większość się sprzeda. A jeśli prawdą jest, że przy cenie 29.5 można zarobić to JM, nawet jak nie sprzeda tysiąca czy dwóch, to na tym winie zarobi więcej niż np na de Borba, więc jest duża szansa, że wino zagości na dłużej. Mam trochę wrażenie, że podchodzi Pan do sytuacji bardzo emocjonalnie i widzi same czarne scenariusze. Moim zdaniem, jak dotąd się one nie sprawdzają i kolejne oferty w Biedronce trzymają poziom. Wydaje mi się, że gorzej może być z lidlem, gdzie po raczej słabej sprzedaży win z średnio-wyższej półki, nastąpi powrót do przeciętnych ale tanich win francuskich.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Związek między „reklamą na blogach” (rekomendacją raczej) a sukcesem sprzedaży wina w Biedronce jest raczej wątły. Chwalone przez wszystkich wszędzie Le 20 Rouge kosztujące pierwotnie 19,99 zł zalega do dziś. Albarińo Eidosela i Pagos del Galir też były przecenione. Nie chodzi więc o emocjonalne czarne scenariusze, tylko o dotychczasowe doświadczenia. Czy wino zagości w Biedronce na dłużej? Oby, ale historia tego też nie potwierdza. Bestsellery z poprzednich sezonów np. Toro Camparrón, Monte Velho w końcu zniknęły na dobre. Pedra Cancela, które miało fenomenalne recenzje, w tej ofercie win portugalskich się nie pojawiło.

            Szczerze mówiąc – widać że o takich zakupach nikt w Biedronce nie myśli stategicznie. Wysyłane jest zapytanie ofertowe i kupowane są najtańsze wina, które akurat się nawiną.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Trzy sprawy. Po pierwsze myślę, że nie docenia Pan roli internetu w dzisiejszych czasach. Szczególnie wśród ludzi młodych, dobrze wykształconych i często gotowych wydać ciut więcej za butelkę wina, internet jest podstawowym źródłem informacji. W dobie zalewania rynku setkami produktów, w tym m.in. winami, których teraz, nawet w osiedlowym monopolowym, jest kilkakrotnie więcej niż np. 10 lat temu, coraz powszechniejszy staje się wybór towaru na podstawie informacji w sieci.

            Właśnie dlatego importerzy czy sieci dyskontów tak „dbają” o blogerów, podsyłając im kartony win. Przykładem tego jest chociażby szybka sprzedaż Vallado w sklepach warszawskich. Akurat Scanavino Barbaresco miało dość mieszane recenzje (żeby nie powiedzieć słabe) więc to też może być powód jego zalegania w koszach.

            Po drugie pisze Pan, że jakieś dobre wino nie pojawiło się ponownie. Faktycznie, ale nie wiemy do końca dlaczego tak się stało. Biedronka kupi dobre wino ale pod warunkiem, że dostanie dobrą cenę i odpowiednie warunki dostawy (np. ilość). Jest bardzo prawdopodobne, że nie zawsze im się to udaje i producent mógł swoje wino sprzedać gdzie indziej za lepsze pieniądze.
            Jeśli za rok Vallado zaoferuje biedronce to samo wino ale 20% drożej to możemy zapomnieć o tym, że je jeszcze tam zobaczymy. Szczególnie, że taka sprzedaż w biedronce to już była doskonała reklama dla producenta i w przyszłym roku Mielżyński może sprzedać nie 7tyś a 10-12 tyś szt znowu po 40zł.

            Trzecia sprawa to kosze z promocją i problemy ze sprzedażą win. Znowu podeprę się subiektywną oceną rynku stołecznego, ale ja w koszach widzę sporo win, których cena początkowa była 15-20zł, więc ja nie wyciągałbym na tej podstawie żadnych daleko idących wniosków. Dodatkowo zauważyłem, że niektóre tanie wina również nie sprzedają się chyba rewelacyjnie skoro cały czas stoją na półkach (np. Real Forte).
            Podsumowując uważam, że czasami wyciąga Pan wnioski o popycie na jakieś wino na podstawie własnych obserwacji, które nie koniecznie muszą pokrywać się z rzeczywistością. Ostatecznie JM w każdej ofercie ma wina za 30zł więc chyba jednak jakiś interes w tym musi być.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Co do drugiego punktu zgoda, aczkolwiek im więcej wina producent sprzedaje Biedronce, tym bardziej jest od niej uzależniony, bo tym większego rabatu musiał jej udzielić i tym mniej chętni będą inny dystrybutorzy, żeby to wino potem (drożej) sprzedawać. Uzależnienie dostawców od sieci handlowych i związana z tym presja na ich marżę to zjawisko znane na całym świecie i we wszystkich branżach. Można oczywiście dobrze żyć z dostarczania produktów dyskontom, natomiast trudno jest na dłuższą metę pogodzić dostarczanie tego samego produktu (zwłaszcza z wyrobioną marką) i do dużej dystrybucji, i do małego detalu. Vallado jest świadom tego ryzyka, a mimo to się na to zdecydował. Mówią o tym w ciekawym wywiadzie, który opublikujemy jeszcze w tym tygodniu.

            Co do pierwszego punktu, myślę że przecenia Pan wpływ blogerów na zachowania globalnej grupy konsumentów wina w Biedronce. Na Winicjatywie – czyli największym medium winiarskim w Polsce – tekst o danej promocji Biedronki przeczyta maksymalnie ok. 10 tys. osób. Jeśli optymistycznie rzecz biorąc jedna czwarta z nich zakupi polecaną butelkę, stanowić to będzie między 3 a 10% sprzedaży danego wina w Biedronce. Ale zapewne i tak by je kupili, bo trzeba być geniuszem, by np. z aktualnej oferty wybrać Vallado i Joao Portugal Ramos, czyli wina od dwóch sławnych winiarza zamiast okropnego D. Fuas z anonimowej spółdzielni.

            Dyskonty udostępniają wino do degustacji blogerom nie dlatego, że znacząco to wpływa na sprzedaż, tylko ze względów prestiżowo-PRowych. Dowód – zapraszają na degustacje nawet blogerów, których czyta kilkaset osób, a to już na pewno nie wpływa odczuwalnie na sprzedaż.

          • Barolo

            Wojciech Bońkowski

            Ja bardzo proszę o kupienie dla mnie Le 20 Rouge.

          • Amen

            Wojciech Bońkowski

            Tok rozumowania może i słuszny, ale podstawowe założenia nie, tak wiec wnioski do luftu i nie warto sie nad nimi rozwodzić.

            „Widząc dodatkowo tę prestiżową markę w dyskoncie w koszu z promocjami za 19 zł, zapewne straci do niej częściowo zaufanie.” – false

            To wino nigdy nie bedzie przecenione na 19 zł, już jest problem z jego kupnem. Pewnie nawet o złotówke nie będzie przecenione. Zapewne bedzie tak, że ze sklepów, gdzie zostana jakies sztuki bedzie ono przerzucone do sklepów gdzie wina „schodzą” i tam spokojnie one znajda nabywców. Wg mnienie Biedronka ma złą politykę odnosnie oferty tych droższych jak na Biedronkę win. Zamiast dawać na sklep po dwa kartony tj. po 12 win powinno ono trafić do 1/3 sklepów, ale w potrójnej ilości tj. po 6 kartonów. I tyle w temacie.

          • Wojciech Bońkowski

            Amen

            Może na 19,99 zł przecenione nie będzie, ale założę się, że za jakiś czas będzie po 24,99 zł. Czy obniżenie ceny produktu o 15% związane jest z jego ogromnym sukcesem sprzedażowym, czy raczej kłopotami ze sprzedażą po normalnej cenie – pozostawię już domyślności Czytelników.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Przecena w całe sieci sklepów to znak zalegania towaru w magazynach. Natomiast pojedyncze sztuki na wyprzedaży to normalna „wyprzedaż resztówek” i nie świadczy o kłopotach ze sprzedażą. Czy fakt, że u Mielżyńskiego po roku w magazynach było ponad 20% zamówienia świadczy o sukcesie czy kłopotach? Może spróbuje Pan skontaktować się z JM za 2-3 miesiące i poprosi o informacje ile Vallado sprzedało się w sklepach. Inaczej znowu będziemy mówili o naszych przypuszczeniach przez pryzmat sklepów w Warszawie bądź kosza z promocjami w Koziej Wólce.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Generalnie ma Pan rację. Niestety jesteśmy skazani na przypuszczenia, bo Biedronka/JM nie ujawnia nigdy danych o sprzedaży ani nawet o wysokości zamówień (informacje te otrzymuję od producentów).
            Wyprzedaż resztówek to jedna rzecz, dotyczyło to np. Quadrifolii. Natomiast są jednak wina, które chronicznie są wyprzedawane w większości sklepów które odwiedzam w rejonie warszawskim, co więcej nawet w cenie obniżonej nie schodzą. Przykładem było właśnie świetne Le 20 Rouge, a na drugim biegunie jakości – Scanavino Barbaresco.

  • Andrzej Wyszomirski

    Te wszystkie zarzuty odnośnie Biedronki artykułowane piórami winicjatywy są tak absurdalne, że aż zabawne. Przecież p. Mielżyński to człowiek, który pretenduje do bycia pierwszym winnym podczaszym III RP. Toz to jego wina dostepne są w Bristolu z reklamą na witrynach „Handpicked by Mielżynski”, toć to jego sklep w stolicy miesci się na Burakowskiej miejscu jednoznacznie kojarzonym z tzw. „warszawką” typu piekny Kazik premier i Isabell. Sam kiedyś czytałem jak piekny Kazik jeszcze jak był premierem reklamował sklep p. Mielżyńskiego.

    I co teraz się stało??

    Biedronka sprowadziła na święta wino, które sprzedaje też p. Mielżyński. Wielka afera! Tylko proszę zauważyć, że to wino z typowego przedziału dla Biedronki czyli do 30zł. Rozumiem jakby Biedronka sprowadziła jakies wino – bestseller p. Mielżyńskiego za 100zł, wtedy można by się zastanowić, jaki był tego cel. Tymczasem Biedronka sprzedaje wino ze swojej typowej półki, wino od winiarza, z którym od dawna współpracuje, a firma matka tj. Jeronimo Martins pewnie sprzedawała wina od Vallado, znajac historię obu firm, pewnie jak jeszcze p. Mielżyńskiego nie było na świecie.

    Łatwo zrozumieć cały kontekst sprawy. Dziś w recenzji win od firmy salute jest zrecenzowane Brunello. Cena przed promocją jest prawie identyczna jak we Włoszech, a po obniżce cena jest atrakcyjniuesza nawet niż cena producenta. Tymczasem p. Mielżyński sprzedawał sobie 6 tys. butelek Vallado robiąc wysoki narzut. Na podstawie obecnej ceny Vallado i tego co pisali inni czytelnicy, że wino kosztowało czterdzieści kilka złotych ten narzut był bliski 100%. Cóż, czy się robi, czy się leży wysoki narzut się należy, taka była polityka p. Mielżyńskiego. Dlaczego nie stosuje on takich wysokich narzutów na swoje drogie wina?? Bo nikt by ich nie kupił. A tu trafiła mu się butelka taniego dobrego wina, na które mógł zrobić blisko 100% narzut. I o to w tym wszystkim chodzi, że Biedronka zaproponowała to wino taniej z korzyścią dla konsumentów.
    Teraz winicjatywa odtrąbia wielki sukces p. Mielżyńskiego. Zabawne to. Cóż, według mnie dostał rynkową lekcję pokory. Jakby sam wcześniej ograniczył swe finansowe apetyty i oferował to wino po rozsądnej cenie, tak jak teraz Biedronka, pewnie sprzedawałby dużo więcej tego wina i być może winiarz nie miałby czego sprzedać Biedronce, bo p. Mileżyński odbierałby od niego tyle tego wina. No ale żeby sprzedawać duże ilości to trzeba mieć skromniejsze oczekiwania finansowe i do tego jeszcze się napracować.

    Podsumowując, brawo Biedronka, dziekujemy i prosimy o jeszcze. Uważam, że to najlepsze wino do tej pory, ciężko jest już je kupić. Czekamy więc na „powrót króla” np. na Boże Narodzenie!

    • Wojciech Bońkowski

      Andrzej Wyszomirski

      Szanowny Panie, po pierwsze, 30 zł to nie jest „typowy przedział dla Biedronki”. Typowy przedział dla Biedronki to 10–20 zł. Wina kosztujące 30 zł, które pojawiły się w tej sieci w ciągu ostatnich dwóch lat, można policzyć na palcach obu rąk. Co więcej – nie sprzedają się, gdyż notorycznie zalegają w sklepach i są potem wyprzedawane z 20–30% rabatem, żeby ich się pozbyć.
      W tej sytuacji motywacja i skutek wprowadzenia tego wina do Biedronki są mniej więcej takie same, gdyby wino kosztowało 100 zł.

      Po drugie, rozpisuje się Pan o narzucie Mielżyńskiego, ale nie wie Pan, po ile Mielżyński to wino kupuje u producenta. A od tego tylko i wyłącznie zależy wysokość narzutu. Tym czasem właśnie o tym pisaliśmy, że Mielżyński kupował to wino u źródła kilkadziesiąt procent drożej niż Biedronka. Otrzymawszy tę samą cenę zakupu sprzedał to wino taniej niż Biedronka. No to ile narzutu ma Biedronka według Pana – 110%?

      • Andrzej Wyszomirski

        Wojciech Bońkowski

        Cóż powtórzę to co Pan Mack pisze poniżej. Jeśliby p. Mielżyński zakontraktowałby wieksza ilość tej etykiety cenę miałby atrakcyjniejszą, przecież 6 tys. to nie to samo co 30 tys. butelek. Zgodzi sie pan z tym argumentem? Tylko że wtedy, aby sprzedać taka ilość musiałby sprzedawać taniej i jeszcze się napracować.
        Prosze też nie robić wariata z tego, kto zarządza sprzedaża u Vallado. Myślę, że jakby byli zadowoleni ze współpracy z p. Mielżyńskim sprawy wyglądałyby inaczej.

        • Adam F.

          Andrzej Wyszomirski

          Szanowny Panie Andrzeju.
          Polecam raz jeszcze przeczytać artykuł.
          Robert Mielżyński ma dwa sklepy. DWA. Biedronka ma 2000 sklepów. Robert Mielżyński sprzedaje rocznie 7000 butelek. To daje 3500
          butelek na sklep. Biedronka zamówiła 29000 butelek. JEŻELI Biedronce uda się
          sprzedać to wino w całości to wychodzi na to, że jeden sklep sprzeda 14,5
          butelki. Proszę to sobie porównać i wytłumaczyć jak bardziej ma się napracować
          Pan Robert Mielżyński który sprzedaje jednocześnie 466 innych win.

          • Andrzej Wyszomirski

            Adam F.

            Szanowny Panie Adamie. Wydaje mi sie, że p. Mielżyński ma dwa sklepy, ale gros sprzedaży, a na pewno tak było w przypadku tego wina, odbywa się internetowo.
            Daj Boże, żeby p. Mielzyńskiemu dobrze sie działo, ale nie ma sie co obrażać na rynkowe realia.
            A mimo, że sprzedaje 7 tys. butelek zawsze można sprzedać więcej. Nie wiem jak funkcjonuje sprzedaż p. Mielzyńskiego, ale widziałęm tu na winicjatywie oferte pracy dla przedstawicieli handlowych firmy vineaffini, może to jest dobry sposób na dotarcie do wiekszej liczby odbiorców. A może mógł zaproponować to wino do marketów? Widziałem, że Piotr i Paweł handluje winami kupowanymi od importerów. Sposobów jest wiele, ale na pewno wymagałoby to obniżenia ceny i zwiększenia wysiłków.

          • Wojciech Bońkowski

            Andrzej Wyszomirski

            Sprzedaż internetowa wynosi ok. 1% obrotów Mielżyńskiego. Widać że nie wie Pan o czym pisze, przepraszam.

            Poza tym u Mielżyńskiego jest sporo win tańszych niż Vallado. Niektóre nawet za 22,50 zł. Żadne z nich nie sprzedaje się tak dobrze jak Vallado (wg moich info), zatem to nie kwestia ceny określa pułap sprzedaży tego wina. Raczej inne propozycje w ofercie oraz po prostu wielkość grupy docelowej.

          • Amen

            Wojciech Bońkowski

            Za to Panie Redaktorze widać, że zna się Pan na wszystkim co u Mielżyńskiego jak mało kto. A to cenniki Pan zna, rabaty, marże, a to ile gdzie sprzedaje. Nie dziwota zatem, że tak Pan gardłuje, że Mielżyńskiemu zarobek ucieka. Amen.

          • Adam F.

            Amen

            Znajomość cenników, marży oraz realiów związanych ze sprzedażą wina nazywać można (a nawet powinno się) profesjonalizmem. Profesjonalizm pomocny jest przy prowadzeniu kompetentnego portalu o winie na którym można obrażać osoby których artykuły się czyta. Do tego niestety profesjonalizm nie jest potrzebny.
            Amen (niestety).

          • Adam F.

            Andrzej Wyszomirski

            Panie Andrzeju,

            Z Pańskiego poprzedniego postu nie wynikało niestety, że życzy Pan wszelkiej pomyślności Robertowi Mielżyńskiemu. Opisywanie jednego z najlepszych importerów win w Polsce w kontekście „warszawki”, nieróbstwa i pazerności, przelało u mnie szalę goryczy związaną z argumentacją Pańską oraz kilku innych osób biorących udział w „dyskusji”. Myślę, że Pan Mielżyński nie obraża się na realia rynkowe prężnie działając od lat (co zresztą pokazał zręcznie wychodząc z sytuacji z Biedronką), może mógłby się obrazić na Pana za jego charakterystykę którą Pan przedstawił (na szczęście nie mi to oceniać). W związku z tym, że wydaje się Panu, że większą część sprzedaży „Mielżyński” przeprowadza przez internet (co „niestety” nie potwierdziło się) i jednocześnie proponuje Pan aby wstawiał wyszukane przez siebie wina do marketów, myślę, że rozmijamy się w ocenie kluczowych kwestii tj. jak budowanie własnej marki, odpowiedzialność za dobór win w osobiście prowadzonym sklepie, wizją prowadzenia firmy (profesjonalny sklep z winem czy też dyskont), skalą takiego przedsięwzięcia, ilością proponowanych przez siebie win (nieśmiało przypominam o 466 innych etykietach które w swojej ofercie posiada ten importer) itd. itp, przez co nasza dyskusja będzie prowadzić donikąd (mam nadzieję, że podziela Pan moje zdanie). Tak, oczywiście zawsze można spróbować sprzedawać więcej, taniej ale czasem w ogólnym rozliczeniu liczy się jakość a nie ilość. Zarówno w kwestii wina jak i w wyrażaniu opinii na czyjś temat. Tak czy inaczej cieszę się, że mimo wszystko życzy Pan wszystkiego dobrego temu importerowi i ja też Panu życzę wszystkiego dobrego.

          • Wojciech Bońkowski

            Adam F.

            Amen.

  • Anj

    Zlosci mnie fakt ze Polacy nazekaja ze nie ma nic polskiego i wszystkie polskie marki sprzedane, a ci sami Polacy podcinaja „polska galaz” na ktorej siedza promujac obce kapitaly. Patrz: zakupy w np. Biedronka lub komentarz „Makadamia”.
    Kupicie sobie polscy biedronkowicze tanie winko w Waszym ulubionym markeciku, nie zobaczycie ani centa podatku w Polsce, wykonczycie kolejna polska firme i bekniecie ogladajac kolejny serial mydlany na TVN. Potem znowu zaczniecie nazekac ze nie ma nic polskiego.
    A wystarczy troche pomyslec. To nie boli. Przynajmniej mnie.

    • komes

      Anj

      Powielasz proste liche rozumowanie.

      Dla klienta liczy się cena, a nie kto jest właścicielem, czy to Polak zarabia czy Portugalczyk. Myśl o tych dziesiątkach tysięcy ludzi, co mogą kupić taniej.

      Podatki, nawet jak właścicielem jest Polak, w wielkich firmach, są płacone za granicą, bo Polak tam sobie otwiera siedzibę.

      Z innej beczki, zastanawiałeś się może ile produktów Polskie firmy produkują i eksportują za granicę dzięki tesco i biedronce?

      „Na podbój Kolumbii z polską żywnością wyrusza Jeronimo Martins, portugalski właściciel Biedronki. Znad Wisły wozić będzie tam kawę, herbatę, napoje, produkty mleczne i słodycze” – to z najnowszych wiadomości.

      Więc następnym razem kiedy będziesz powielał zasłyszane historyjki jakie to złe, bo właścicielem sklepu nie jest Polak, to pomyśl o tym ile dzięki niemu innych firm zarobi i ile Polaków kupuje tanio produkty.

      • Anj

        komes

        Masz racje KOMES. Tylko ze „proste liche rozumowanie” jest konsekwencja tego ze tacy „nowoczesni”, zapatrzeni na zagraniczne, „lepsze” dopuscili do utraty polskiego exportu i ruiny polskiej gospodarki. Teraz to po ptokach. Taki „biedronkowicz” to tylko mieso armatnie, ma zostawic swoja kase i przyniesc jej jeszcze wiecej.
        W Polsce, gdzie absolutnie nie ma ochrony narodowych interesow (polskich producentow i handlowcow) zatraca sie tzw. patriotyzm (znany starszym pokoleniom) zamieniany na „mamonyzm karierowski”. Ludzie zawsze chcieli miec pieniadze ale mysleli o wlasnym kraju tez.
        Te wymieniane przez Ciebie przyklady „exportu” przez firmy ktore doprowadzaja polska gospodarke do ruiny to chyba jakas pomylka. Tesco i Biedronka to owszem, zarobia na tym, i to sporo. Polski producent… to juz inna historia.
        Radze sie dowiedziec ile kosztuje polskiego producenta wstawianie towaru do marketow zeby cos tam sprzedac.
        Pozdrawiam

        • McAron

          Anj

          Ja was nawet rozumiem drobni skelpikarze. Jesteście właścicielami
          szczęk, łóżka polowego albo budy przerobionej ze starego kiosku ruchu czy
          innego barakowozu i wasz handlowy „biznes” jest bez „sztucznego blichtru,
          okropnego plastiku, kiczu, tandety, kretynskich promocji, zdetych od sztucznego
          usmiechu hostess, absurdalnych i prostackich dekoracji świątecznych przez dwa
          miesiące”.

          U was nikt się nie uśmiecha tylko „wita” klienta ponurym „czego” i
          od razu dodaje „nie ma”. U was nie ma dekoracji nawet przez 2 godziny, zamiast
          plastiku jest romantycznie przerdzewiała blacha a pęknięta szyba zaklejona
          plastrem to żaden kicz, ale sztuka na miarę Hasiora.

          Pieniądze wydane u was są jak najbardziej wydane „potrzebnie”, bo
          kupuje się dwa razy drożej niż w Biedronce, a tego wy potrzebujecie. No i czas
          można też u was spędzić, np. gapiąc się na ulicę albo dłubiąc w nosie.

          A wyzysku u was nie ma w ogóle, bo zatrudniacie tylko żony, a co
          za różnica czy one siedzą w domu, czy 20 godzin na dobę za ladą? Niestety muszę
          nieraz u was kupować, bo mam daleko do Biedronki, ale zrobię sobie dzień bez
          zakupów (u was) i pojadę do marketu, mając nadzieję, że kiedyś taki i u nas powstanie.

      • Witol

        komes

        „Na podbój Kolumbii z polską żywnością wyrusza Jeronimo Martins,
        portugalski właściciel Biedronki. Znad Wisły wozić będzie tam kawę…”
        Polską kawę będzie wozić do Kolumbii? No to niedługo polskie wino będzie wozić do Portugalii.

  • Paweł

    Poniższa dyskusja dotyczy wg. mnie bałaganu rynkowego jaki wprowadziła możliwość bezpośredniego importu win przez dyskonty.
    Problem rozwiązałby się po wprowadzeniu regulacji: możliwość importu (lub obrotu tzw. wewnątrzwspólnotowego) powinny mieć tylko podmioty posiadające zezwolenie hurtowe, czyli pod dystrybucję – a nie te, które mają zezwolenie tylko na detal. Większość ludzi myśli, że restauracje mogą zakupić w Biedronce wina i wprowadzić je do karty – a to nie prawda! Nie mogą.

    • Wojciech Bońkowski

      Paweł

      Taki system (tzw. three-tier czyli obowiązkowe stadia dystrybucji) istnieje w USA. Główny efekt: wyższe ceny.

      • Marcin Jagodziński

        Wojciech Bońkowski

        Ceny jak ceny, szczerze mówiąc byłem raczej zaskoczony, że nie jest tam drożej, ale przede wszystkim o wiele mniejszy wybór wina. Właśnie na NYT Asimov zachęca do picia cru beaujolais: ile tam mają ludzie problemu z zakupem (o ile nie mieszkają w NYC)!

        Szczerze mówiąc dawno nie widziałem równie absurdalnego postulatu jak uniemożliwienie importu win detalistom.

  • G.

    Kiedy będzie ten obiecany wywiad z roddziną Vallado? Czyżby winicjatywa na Wielki Piątek planowała ustawkę wyznawców Mielżyńskiego z wyznawcami Biedronki?

    • Wojciech Bońkowski

      G.

      Z powodów technicznych publikacja wideo zostaje przełożona na przyszły tydzień, przepraszamy i życzymy spokojnych niepolemicznych Świąt.

      • denko

        Wojciech Bońkowski

        Amen. I vice-wersal!

      • Tomasz

        Wojciech Bońkowski

        W biedronce w Warszawie pojawiło się znów Vallado w rozsądnych ilościach. Czyli albo JM przerzucił wina ze sklepów gdzie nie schodziły, albo zamowienie było na więcej niż 30 tys. butelek. Przy okazji mam do Pana pytanie: czy nie uważa Pan, że cena 40 zł za podstawowe, jakby nie było, Vallado (mowię o cenie sprzed promocji) to jednak jest dość drogo, biorąc pod uwagę choćby obecną wyprzedaż win francuskich w Lidlu, gdzie można kupić wina Tour de Pez 2008 za 25zl, Colombier-Monpelou 2008 za 50, czy Andron Blanquet 2007, Fleur de Fonplegade 2009 za 40zł?

        • Wojciech Bońkowski

          Tomasz

          Kwestia gustu, ale moim zdaniem żadne Bordeaux przez Pana wymienione nie umywa się do Vallado, zwłaszcza w roczniku 2011. Powiem szczerze że gdyby Vallado kosztowało 49 zł to też bym je polecał jako doskonały stosunek jakości do ceny. Pozdrawiam!

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Faktycznie to chyba kwestia preferencji, bo np. Wine Enthusiast Tour de Pez ocenia między 88 a 92, a Vallado Tinto 87-89.
            Ja próbowałem i Vallado i kilka win z oferty Lidla i zdecydowanie nie powiedziałbym, że te wina francuskie nie umywają się do Vallado, a już na pewno w porównaniu z rocznikiem 2012, który jest wyraźnie słabszy.
            Rownież pozdrawiam.

          • Marcin Aleksander

            Tomasz

            Wspominałem o tych przecenach w Lidlu, ale trzeba wziąć pod uwagę, że np. Tour de Pez na wejściu kosztował 79, a teraz trwa gdzieniegdzie wyprzedaż. Wiele win przecenionych to wysoki poziom i nie jednym, nieszczęsnym Vallado człek żyje, nie od dziś też wiadomo, że Naczelny Winicjatywy za Bordeaux nie da się pokroić… ;). Moim zdaniem zdecydowanie lepiej iść do Lidla i szukać przecenionych butelek (ale najlepiej daleko od szosy).

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Aleksander

            Zgadzam się że to dobre przeceny. Z naszego punktu widzenia problem w tym, że nie są one skoordynowane, mają miejsce niezależnie od siebie w poszczególnych sklepach i po prostu trzeba na nie polować.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            A tak nawiązując do subiektywnych ocen i rankingów mam pomysł na ciekawy artykuł, który mógłby nam przybliżyć znanych krytyków win i ich metody oceny. Np. Z tego co się orientuję Gilbert & Gaillard robią testy „w ciemno”. Mnie zastanawia jak często w ocenach uwzględnia się cenę wina, czyli czy 90 u Parkera znaczy zawsze to samo? Nieważne czy to wino za 5 eur czy za 40?

          • Marcin Aleksander

            Tomasz

            Zdecydowanie lepiej zwracać uwagę na styl wina jaki preferują krytycy, bo liczby mówią niewiele. Gdzieś czytałem, że np.16 od Robinson dla klasy typu ‚grand cru’ jest inną ‚szesnastką’, niż ta dla wina klasy niższej. Przestałem w to wnikać, czerpię przyjemność z własnych wyborów, oczywiście bywa różnie, ale to kolejny dreszcz emocji i nauka.
            Niemniej pomysł na artykuł dobry i chętnie bym poczytał.

  • denko

    Cel zbożny, a kawa zbożowa?

  • AdamK

    U Mielżyńskiego butelka z 2012 w cenie prawie 50 zł – w Bidzie ciągle jeszcze sporo butelek po prawie 30 zł – i, moim zdaniem, tyle najwyżej jest to wino warte – po tym czego się naczytałem, spodziewałem się więcej – a tu malinowo – jeżynowo takie, nieco ściśnięte, winko i tyle; zostawiłem sobie buteleczkę do otworzenia za rok, może dwa… Na razie 3 dychy to max cena jak dla mnie za to winko – 50 PLN – ździerstwo i oferta niepoważna – no ale, spec sklepy dorabiają zwykle niezwykłe ideologie do nadzwyczaj zwykłych produktów – nie kupiłem jeszcze w spec sklepie w kraju naszym wina adekwatnego do ceny. 2011 u Mielżyńskiego już nie ma. Paco do Monsul 2011 (czerwone) za 2 dychy w Biedzie znacznie bardziej zastanawiające i zachęcające niż Vallado (z tą etykietą jak dla wina za 7,50…ach, zresztą).

    • Eskapista

      AdamK

      Całkowicie się zgadzam z opisem Vallado z Biedronki: „malinowo – jeżynowo takie, nieco ściśnięte, winko i tyle”. Ale reklama zrobiła swoje. Ciekaw jestem, jak to wino będzie smakowało za rok lub dwa, ale nie zamierzam inwestować, bo nie mam wielkich nadziei. Teraz jest zaledwie niezłe, więc raczej nie będzie bardzo dobre.

  • Peyotl

    Jezeli jeszcze polujecie na Vallado w Ovado, to nadal można trafić. Kluczem są małe miasteczka z 1 Biedrą na stanie. Właśnie nabyłem 6 butelek w Bolkowie (dolnośląskie). Nawet na pólce ich nie było – stały w magazynie, bo tam sie kupuje nalewkę babuni czy dziadunia po 3,89….

  • Paweł

    A w mojej Biedronce Vallado już po 25 zł :-)

    • doc

      Paweł

      We wszystkich biedronkach w których byłem są po 25zł, więc to żaden ewenement ;)

  • Krystian

    Od jutra biedra wyprzedaje Vallado po 10zł, dziś widziałem przygotowania do promocji. 10zł!!!

    • jan

      Krystian

      Potwierdzam, właśnie nabyłem ostatnie 4 sztuki w mojej Biedrze po 10 zł. To chyba kończy dyskusję o sensowności zakupu Vallado, lepszego stosunku jakości do ceny nie znajdziemy.

      • Petro

        jan

        Przeplaciliscie Państwo! U mnie 4,99, taniej niż Kadarka, nawet zuliki sączą teraz ten szlachetny trunek!

        • J

          Petro

          w jakiej Biedronce?pozdrawiam

    • Viat

      Krystian

      W tej samej cenie alzackie cremanty Wolfbergera, Lavradores de Feitoria, Esteva i kilka innych.

      • Radek Rutkowski

        Viat

        Nie w Poznaniu. Kupowałem Estevę w sobotę za -naście złotych.

    • Krzysiek

      Krystian

      W dwóch krakowskich Biedronkach chyba zapomnieli im powiedzieć, że mają przecenić, bo dalej było po 25 zł :/

      • JB

        Krzysiek

        W Łodzi sporo Vallado i trochę Lavradores de Feitoria po dychu :)

  • wuwunio.

    Potwierdzam!
    Dzisiaj w Wwie to wino i inne wina ze starszych promocji (w tym Porto) w cenie 10 PLN!
    Jak żona zobaczyła dzisiaj mój bagażnik, to kazała mi się wynosić! ;)

  • Paweł

    Szalona zmiana. Przedwczoraj kupiłem Vallado za 25 zł, a dziś za 10 zł. Wziąłem wszystko, co było czyli 5 butelek. Jutro uderzę po innych Biedrach w moim mieście. Ale żeby po 4,99? W to nie uwierzę!

  • Warek

    Zapraszam do Warki do Biedronki na ul. Pułaskiego. Jest Vallado za 10 zł, Greyrock… Można potem nad Pilicą pouprawiać vallading, geyrocking, kocing, popływać na kajakach…

  • victor creed

    2012, kupiłem dziś za 10 pln w biedronce, kupić wiecej i leżakować?

    czy po otwarciu należy pić czy mam odczekać by wino „oddychało”?

    • Wojciech Bońkowski

      victor creed

      Vallado 2012 spokojnie wytrzyma 5 lat leżakowania.
      Jest winem w zasadzie gotowym do picia po otwarciu, zamiast karafki użyłbym dużych kieliszków, nalał solidną porcję i pozwolił mu oddychać w kieliszku.

      • victor creed

        Wojciech Bońkowski

        Tak uczyniłem, wino agresywne ale nie ciężkie, po drogich piwach craftowych to dla mnie ciekawa odmiana i dobry start.THX

      • Andrzej Tuleja

        Wojciech Bońkowski

        Panie Wojciechu, czy wrażenie lekkiej goryczki zaraz po otwarciu to „planowa” cecha tego wina? Jak troszkę poodychało w klieliszku, wydaje się że goryczka złagodniała do przyjemnej.

        P.S. Kiedy można liczyć na aplikację mobilną? Bardzo by się przydała, szczególnie że przy ostatnich przecenach win w Biedronce Winicjatywa staje się nieoceniona!

        • Wojciech Bońkowski

          Andrzej Tuleja

          Aplikacja – work in progress.

          Gorycz czy cierpkość? Generalnie wszystkie wina czerwone w tej pogodzie smakują gorzko (alkohol+fenole).

          • Andrzej Tuleja

            Wojciech Bońkowski

            Aplikacja – zatem cierpliwie czekamy!

            Zdecydowanie gorycz. Jak otworzę drugą butelkę, to sprobuję porównać choć to wiadomo że warunki będą już nie te same. Bardzo możliwe że wino było po prostu za ciepłe. W ogóle zastanawia mnie to czy ta podana temp. serwowania 17 stopni to nie jest troszkę za dużo?

          • Wojciech Bońkowski

            Andrzej Tuleja

            17 stopni to idealna temperatura dla tego wina, zwłaszcza w lecie, gdy będzie to aż o 10–13 stopni mniej niż temperatura otoczenia. Tyle że wtedy wymaga to ok. godziny w lodówce i pewnie mało kto tego przestrzega.

          • Andrzej Tuleja

            Wojciech Bońkowski

            Potwierdzam Panie Wojciechu. Wczoraj ciepły wieczór, otworzyłem butelkę uprzednio solidnie schłodzoną w lodówce. Wino smakowało wyśmienicie, goryczki nie było zupełnie!

      • doc

        Wojciech Bońkowski

        Ok, a jak Panie Wojtku z leżakowaniem wina, przez Pana polecanego – Lavradores de Feitoria Douro 2011? Czy wogóle można jest jeszcze potrzymać?

        • Wojciech Bońkowski

          doc

          Nie radzę. To jest lekkie wino a poza tym ma już 3 lata.

          • doc

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojtku, mam pytanie natury techniczno-punktowej;). Jaką ocenę (ile serduszek) dostałoby Vallado 2012, skoro to na razie najlepsza oferta dyskontowa w tym pułapie cenowym? Albo takie Fado 2012 czy Lavradores?

          • Wojciech Bońkowski

            doc

            Vallado 2012 ***(*)
            Lavradores ***
            Fado chyba **(*), bo choć przyjemne i lekkie to ciut sztucznawe

          • muniox

            Wojciech Bońkowski

            Ok, dziękuję za oceny :)

          • doc

            Wojciech Bońkowski

            Ok, dziękuję za oceny :)

          • muniox

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojtku, a ja mam takie pytanie – jakby Pan skonfrontował wino Vallado 2012 z Dourosa 2011 (Quinta de la Rosa), które by Pan bardziej polecał? I jakie noty wystawiłby Pan Dourosa 2011?

          • Wojciech Bońkowski

            muniox

            Osobiście wolę Vallado. Wydaje mi się lepiej zrównoważone, z lepszym owocem.
            W Dourosie lekko suchy garbnik i jak na rocznik 2011 generalnie wino nie porywa, jest trochę wyżyłowane. Póki było tańsze to się broniło, w sytuacji zrównania ceny polecam raczej Vallado.

          • muniox

            Wojciech Bońkowski

            Aha, dziękuję za odpowiedź. Vallado znam na pamięć i mam jeszcze duże zapasy, natomiast Dourose 2011 wczoraj zakupiłem kilka butelek w cenie po 10zł i właśnie teraz pierwszy raz degustuję. Rzeczywiście jest tak jak Pan pisze – Dourosa 2011 gorszy owoc niż Vallado i suche w końcówce. Jednak dla mnie i tak jest znacznie lepsze niż Lavradores de Feitoria Douro 2011. A jaka nota serduszkowa dla Dourosa 2011? :>

          • Wojciech Bońkowski

            muniox

            DouRosa chyba **(*) a nie ***, ale od roku go nie piłem, bo nie miałem takiego szczęścia jak Pan…
            Za 10 zł to się zresztą nie ma co zastanawiać i dywagować.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            A co tu polecać skoro ani tego ani tego już praktycznie nie da się kupić.

          • muniox

            Tomasz

            Jak to nie da się kupić? Vallado jest w stałej ofercie u Mielżyńskiego.

          • Tomasz

            muniox

            Za 49,50? Dziękuję, nie skorzystam. W tej cenie znajdzie się parę fajnieszych win.

  • klf

    Czy te przeceny w Biedronkach naprawdę istnieją? W moim mieście byłem w 3 sklepach i nikt o przecenach nic nie słyszał.

    • ok

      klf

      Może zależy od miasta. Byłem w kilku Biedronkach i w każdej były przeceny. Co prawda co Biedronka to inny wybór, ale Vallado za 10zł jest mnóstwo dostępnych… A najwięcej widziałem Wolfberger Crémant d’Alsace: Riesling (pyszne!) i Pinot Noir – oczywiście po 10zł… :)

    • Krystian

      klf

      Istnieją, ale tylko w największych sklepach, pytałem o to kierownika sklepu, np. w Słupsku przeceny obowiązują w 3 na 10 biedronek.

    • Filomena

      klf

      Istnieją, nabyłam Esteve i Setubala po dychu. Ale faktycznie, nie w każdej Biedronce.

  • Wino W Toruniu

    Wina przecenione są w systemie we wszystkich sklepach. Niemniej są regrupowane tam gdzie jest lepsza ekspozycja, więcej miejsca, stąd nie będą we wszystkich Biedronkach. (radzę zapytać Kierownika Sklepu lub Rejonu) Szukać trzeba
    na prowincji – są duże ilości – sam kupiłem już ponad setkę dobrych flaszek za 10 zł:
    Quinta do Vallado Douro Tinto 2012,
    Quinta de la Rosa Douro Dourosa 2011,
    Malbec Reserva 2009,
    Alenquer Quinta das Setencostas 2009,
    Sandeman Vau Vintage Porto 1999,
    Fálua Tejo Conde de Vimioso 2011,
    Chianti Classico Campo al Moro 2011,
    a za 5 zł polecam Caminhos Cruzados Dão Titular Tinto 2010

  • seBapiwko

    Panie Wojciechu. Pojawiły się tak pozytywnie recenzowane 2 lata temu winka Qadrifolia 2010 i Pedra Cancella w cenie 10pln w co poniektórych Biedronkach. Czego można spodziewać się po tych butelkach dzisiaj? Czy ich czas już nie minął? A może będą jeszcze lepsze? I czy mogą ewentualnie jeszcze jakiś czas poczekać w szafie bo przy tej cenie to po prostu grzech nie zrobić zapasów ;-) ?
    Chętnie przeczytam też opinie innych uczestników dyskusji. Dziękuję i pozdrawiam :)

    • Wojciech Bońkowski

      seBapiwko

      Pijalne na pewno będą. Gdyby miał wybierać to Pedra Cancela, bo ono robiło najlepsze wrażenie.
      A do szafy po co? Kupić i wypić. Niedługo w Biedronce rzucą nowy towar ;-)

      • seBapiwko

        Wojciech Bońkowski

        No i rzucili „nowy towar”…. Tym razem nie najlepiej swego czasu ocenione przez Winicjatywę Scanavino Barbaresco w cenie 1/3 oryginalnej (teraz 10PLN) co z tego co zdążyłem już poczytać może być światowym rekordem za ten gatunek wina :)Tylko czy to oprócz nazwy na etykiecie ma coś wspólnego z Barbaresco? Ale chyba za 10zeta to nie ma wyjścia jak kupić parę butelek lub nawet całą półkę ;)) Aha, czy 2 lata „leżakowania” gdzieś w magazynach Biedronki mogło wpłynąć na to wino raczej in plus czy in minus?
        pozdrawiam

        • Wojciech Bońkowski

          seBapiwko

          Zdecydowanie in plus. Bo takie Barbaresco za 10 zł jest robione tylko z południowych stoków i to są najbardziej długowieczne wina marketowe.

  • Norbert

    W dniu dzisiejszym kupiłem to wino w Biedronce za… 10 zł.

    • Tommy Walker

      Norbert

      Ktoś może wie, czy można je dostać gdzieś we Wrocławiu?

      • JM

        Tommy Walker

        7 butelek stało dzisiaj w Oławie, obok PKS.
        Za to we Wro widziałem w pewnej biedrze około 10-12 but. Quadrifoglia w cenie banknotu z podobizną księcia Polski.

      • Norbert

        Tommy Walker

        4 butelki, które kupiłem w cenie 10 zł oferowane były jako przecenione w Biedronce w małej miejscowości i pewnie dlatego nie znalazły wcześniej amatorów.

  • karroryfer

    40% taniej ? to ciekawe ile wg tej teorii zarabia Biedronka a ile p Mełżyński na butelce?