Porozmawiajmy o Tesco
Po Lidlu i Biedronce Winicjatywa wybrała się do Tesco. Dokonaliśmy standardowego zakupu na „pół chybił trafił” – wybraliśmy wina, których nie znaliśmy, ale kierując się zdrowym rozsądkiem – unikaliśmy win butelkowanych w Polsce, półsłodkich i tym podobnych, o których z góry wiadomo na 99%, że są niedobre, wybieraliśmy te kraje i apelacje, które oferują najbezpieczniejsze zakupy w niskich cenach.
Jestem zbudowany wynikami naszego testu. W Tesco można kupić naprawdę sporo niezłych win, a ceny są w większości na poziomie dyskontów, niższe niż w marketach takich jak Leclerc czy Carrefour, które w zasadzie nie proponują nic na półce poniżej 15 zł. Tesco nie ma specjalnie dobrego wizerunku wśród polskich supermarketów, ale wybór win zasługuje na uznanie – w dużej mierze dlatego, że dokonywany jest przez wysoko opłacanych ekspertów w Anglii. Kroją oni co prawda materiał pod konsumenta brytyjskiego, ale i u nas się to sprawdza.
Tutaj do obejrzenia wideo, na którym nasi degustatorzy próbują zgadnąć w ciemno ceny dwóch tanich butelek z Tesco. Zdradzę Wam od razu, że im się nie udało.
Simply Chenin Blanc
Wygląda jak smakowe dno supermarketu, a jest naprawdę całkiem smaczne – proste, ale czyste, świeże i zachęcające. Więcej o tym winie tutaj. (12,99 zł)
Indomita Varietal Chardonnay 2011
Trochę poważniejsza rzecz od powyższego. Są typowe smaki Chardonnay – masło, melon, może banan. Nut beczkowych (na szczęście) nie stwierdziłem, wino jest dosyć lekkie, świeże, choć prościutkie. (26,99 zł – w ten cenie nie warto, ale aktualnie jest promocja „2 w cenie 1” – a za 13,50 zł warto)
Australian Red
Na to wino nie postawiłbym ani złotówki. Stołowe australijskie no-name butelkowane w Anglii. Tymczasem tak jak powyższe Chenin – jest naprawdę całkiem smaczne. Lajtowe, trochę mięsiste, rozwodnione, ale nie zupełnie wodniste. Bardzo mało kwasu, gładkie, do tego z wyraźnym cukrem resztkowym, który krytykowałem niedawno, ale tutaj jakoś mi nie przeszkadzał. Wino godne polecenia wyłącznie ze względu na cenę, ale dobre i to. (8,99 zł)
Egri Bikavér
Jedyna porażka w zestawie. Wstrętne, utlenione i brudne. Można się było spodziewać, ale przez chwilę się łudziłem, że Anglicy nawet w Egerze mogą znaleźć coś przyzwoitego w tej cenie. Nie znaleźli. (10 zł)
Ogio Puglia Primitivo 2010
Aż 13% alk., biorąc pod uwagę cenę. Wino pełne, jak przystało na Primitivo, pieprzne, trochę powidłowe, chociaż jest w nim pewna pustka. Najbardziej mnie irytuje maślany posmak beczki (z pewnością nie była to prawdziwa beczka, tylko wióry dębowe, które dodaje się do wina jako „zmiękczacz”). Pijalne, ale wolałbym dopłacić i kupić smaczne Primitivo z Biedronki. (10 zł)
Prunus Dão 2009
To wino chwalił już Krzysztof Dobryłko i w pełni się z nim zgadzam, a nawet uważam, że i bez przelewania do karafki jest smaczne. Dosyć pełne i bogate jak na wino z chłodnego Dão (ale rocznik 2009 był bardzo ciepły). Świeże, niemęczące i naprawdę ma sporo charakteru. (19,99 zł)
Źródło win: zakup własny Winicjatywy.