Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Piękny łajdaczyna

Komentarze

Brać udział w prezentacji nowych roczników Barolo i Barbaresco – Nebbiolo Prima, spotykać się dzień w dzień z osiemdziesiątką świeżych nebbiolo to być jak Wokulski pukający do serca Izabeli: otworzy, nie otworzy, dopuści, nie dopuści? Nebbiolo, byt kapryśny, przyjmuje nas, jak chce. Każe długo czekać; pijąc starsze roczniki, widzę, że konkury winny trwać dobrych 10 lat.

Nebbiolo Prima
Degustacja Nebbiolo Prima.

Wśród dobrych roczników barolo 2004 jest jeszcze za młody, 2001 powoli się układa. Oba te lata uznano w swoim czasie za wybitne, podobnie jak 1999 i 1997 – ten ostatni leży już niestety na cmentarzu dla większości win. Teraz wystawiają pyszczki na świat barbaresco z gorętszego 2009 i barolo z chłodniejszego 2008. 2009 uznano ogólnie za świetny, 2008 za znacznie trudniejszy. Jednak znowu – identycznie, jak w przypadku obu tych roczników w Burgundii – widać wyraźnie, że „gorszy” znaczy „lepszy”. Trzeba jeszcze zaczekać rok na barolo 2009, ale po pierwszych degustacjach barbaresco z 2009 w ustach mi wyrósł las dębowy; między trzonowymi znalazłem już pierwsze funghi porcini. Natomiast 2008 jest w kilku miejscach, zwłaszcza w miasteczku La Morra bardziej przyjazny, a nawet soczysty od pierwszej chwili istnienia.

To są te francuskie.

O nowych rocznikach piemonckich Winicjatywa opowie dokładnie później. Znowu się trzeba będzie zastanawiać nad nebbiolo z wielkich kadzi i z małych beczek (których nie przybywa), znowu rozważać, w jakim stopniu do ekspresji nebbiolo potrzebne są taniny z dębu, które wobec tanicznej natury tej odmiany są często jak pancerz nałożony na pancerz. Mijają lata, lecz nic się nie wyjaśniło i mam wrażenie, że dzisiaj jeszcze mniej wiemy o pannie Izie niż parę lat temu. Trwają poszukiwania, eksperymenty, wszystko wiruje tu jak w rotofermentatorze (a tych w Piemoncie coraz więcej). Tylko Alpy stoją jak stały, od strony Barbaresco lepiej widać te francuskie, od strony Serralungi te włoskie. Są spowite śniegiem i jest pięknie W Burgundii Alp nie widać, raz od wielkiego dzwonu widać je z pagórków Beaujolais. Piemont ma szczęście, ale ma też nebbiolo, pięknego łajdaczynę.

Do Piemontu podróżuje na zaproszenie i koszt miejscowych winiarzy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.