Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Dni Wina w Jaśle

Komentarze

Zeszłoroczne Dni Wina w Jaśle były imprezą ze wszech miar udaną (o czym przekonywałem tutaj). W tzw. międzyczasie na mapie polskiego winiarstwa wiele się wydarzyło: odnotowaliśmy kolejne debiuty na rynku, poddaliśmy pod ocenę wiele win (choćby w Janowcu, Sandomierzu czy Łańcucie), o polskich winach pisano w Niemczech i Kanadzie, a polskie flaszki stały się nie tylko głównym aktorem organizowanych degustacji, ale i coraz częściej – jak to się mawia – goszczą na polskich stołach i polskich podniebieniach. W kontekście tych wszystkich okoliczności, tym bardziej byłem ciekaw czy Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle, która mimo międzynarodowego przedrostka nastawione są przede wszystkim na rodzime wina – powtórzy zeszłoroczny sukces.

Także tutaj doszło bowiem do wydarzeń, które teoretycznie mogły przynieść wyłącznie same korzyści. Oto w lutym 2014 roku zawiązało się Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy „Vinum Pro Cultura”, którego powstanie zainicjowała część winiarzy skupionych wokół Jasła. Główne cele to współpraca przy promocji win i winnic, stworzenie profesjonalnego szlaku po winnicach,  opracowanie oferty enoturystycznej (wszystkie cele stowarzyszenia wymienione są tutaj). Aktualnie do stowarzyszenia należy 9 winnic. Działalność rozpoczęto bardzo ambitnie. Tydzień przed jasielską imprezą zorganizowano I Konkurs Polskich Win Jasło 2014, z profesjonalnym jury (m.in. Tomasz Kolecki-Majewicz, Andrzej Strzelczyk, Paweł Demianiuk), a ogłoszenie jego wyników miały być częścią programu festiwalowego. Zresztą standardowy program został uzupełniony dodatkowymi wydarzeniami zorganizowanymi przez JSW: piątek był Dniem Otwartych Winnic (oczywiście członkowskich) gdzie każdy miał możliwość odwiedzić daną winnicę i spróbować powstających tam win. (Przyznaję, że dzięki temu odwiedziłem Winnicę Jasiel, której położenie zrobiło na mnie duże wrażenie). W weekend zaś można było uczestniczyć w warsztatach tematycznych, dotyczących m.in. łączenia wina z jedzeniem czy bardzo ciekawej degustacji porównawczej win polskich i zagranicznych (o jej wynikach będzie jeszcze mowa). Jednym słowem  – mogło być lepiej niż w zeszłym roku. Niestety nie było.

Pięknie położona winnica Jasiel. © Maciej Nowicki.

Jednym z organizatorów Dni Wina w Jaśle jest Stowarzyszenie Winiarzy Podkarpacia. Nie trzeba było szczególnej spostrzegawczości, by dostrzec animozje między nim a Jasielskim Stowarzyszeniem Winiarzy; ich prezesi (Roman Myśliwiec i Wiktor Szpak) omijali się najszerszym z możliwych łuków. Miejsca na wymienione powyżej inicjatywy Jasielskiego Stowarzyszenia Winiarzy można było rezerwować wyłącznie poprzez ich stronę internetową; ogłoszenie wyników konkursu Polskich Win Jasło 2014 odbyło się na głównej scenie stojącej na Rynku, natomiast całość wydarzeń winiarskich odbywała się gdzie indziej – na Zielonym Rynku. W zasadzie miałem wrażenie, że uczestniczę w dwóch równoległych imprezach.

Strefa degustacji win, których nie ma w sprzedaży. – © Maciej Nowicki.

Ale najgorszą decyzją organizatorów było podzielenie winiarzy na tych, którzy legalnie sprzedają swoje wina i tych, którzy robić tego nie mogą. Wszystkich niesprzedających producentów umieszczono w oddzielnej strefie, gdzie po wykupieniu biletu można było degustować wina do woli. Ci zaś, którzy procedurę mają już za sobą i szczęśliwie sprzedają wina… wylądowali poza tą strefą i musieli pobierać oddzielne opłaty za możliwość degustacji. Nie wdaję się już w zawiłe szczegóły dotyczące tego, kto z winiarzy uzyskał wsparcie finansowe od miasta i dlaczego, a kto był go pozbawiony, bo dla odwiedzających nie miało to żadnego znaczenia. Dość powiedzieć, że Ci dziwili się, dlaczego po wykupieniu całodziennego biletu mogą próbować tylko części oferty.

Czterech braci z Rodziny Steców. © Maciej Nowicki.

A jak same wina? O trudnym roku 2013 napisaliśmy wiele, zwłaszcza w kontekście win czerwonych, stąd cieszyć mogą przykłady winiarzy, którzy sobie z nim poradzili. Patrząc po wynikach konkursu Galicja Vitis i zdobytych 4 złotych medalach, najlepiej poradziła sobie z tym Winnica Rodziny Steców, choć w mojej opinii, poza świeżym i dobrze zrównoważonym Léon Millot 2013, pozostali medaliści potrzebują jeszcze trochę czasu.

Czysto i przejrzyście. © Maciej Nowicki.

Od dłuższego czasu obserwuje progres w Winnicy Chodorowa z ziemi sądeckiej. Świetny spójny layout etykiet, robiąca wrażenie strona internetowa i przede wszystkim smaczne wina. Tym razem nie miałem już okazji spróbować urzekającego aromatami owoców leśnych Ronda 2013, ale wynagrodził mi to cytrusowo-kwiatowy Hibernal 2013. Wiele obiecuje także Regent 2013 (na razie próbka z beczki, w której docelowo spędzi 3 miesiące), ale podobnie jak wiele innych regentów z tego rocznika, był zdecydowanie za młody.

Za dwa lata będzie w sam raz. © Maciej Nowicki.

A o tym, że regentowi warto dać trochę czasu, najlepiej świadczył starszy rocznik od innego producenta. Bene 2012 z Winnicy Zadora. Sporo młodej wiśni, jeżyny, trochę nut pestkowych, sporo tanin, dobra kwasowość, a przede wszystkim wrażenie, że jeszcze kilka pięknych lat przed nim. Nadal smakują mi też tutejsze wina różowe, które opisywałem już przy innej okazji.

Nowe wino ze Sztukówki. © Maciej Nowicki.

Tempa nie zwalnia Winnica Sztukówka, która pokazała trzy kolejne białe wina. Tego dnia największe wrażenie robiła Suka 2013 (nazwa od suki biłgorajskiej, staropolskiego instrumentu smyczkowego). To hibernal, pełen owoców cytrusa, białych kwiatów i ziołowych akcentów.

Ze wspominanej Winnicy Jasiel zdecydowanie najbardziej zapadła mi w pamięć Malva 2012, kupaż szczepów ortega i aurora. Wino leżakowało na osadzie, co sprawia, że aromaty są tu doprawdy niezwykłe: sporo tu kremowości, delikatnego owocu, a z czasem pojawiają się też nuty warzywne, rosołowe. To zdecydowanie najciekawsze wino festiwalu.

A na koniec ogłaszam wszem i wobec: trzymajcie rękę na pulsie. Oto na horyzoncie można już dostrzec limitowane wino z Winnicy Płochockich, które na wspominanej degustacji porównawczej win polskich i zagranicznych zostawiło w tyle absolutnie wszystkich – Inspira Vulcano 2012. Leżakowane rok w starej 300-litrowej beczce, następnie w stalowej kadzi, aktualnie odpoczywa jeszcze w butelkach. A tych powstało ledwie 385 sztuk. Wino, które eksploduje dojrzałym cytrusem, nutami maślanymi, ziołowymi, eukaliptusem i wyczuwalnym ale dobrze wtopionym dębem. Takiego polskiego wina jeszcze nie piłem.

Degistowałem na zaproszenie Organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Gustaw – przywinie.pl

    W pełni się zgadzam, po niezwykle udanym ubiegłym roku w tym roku wystarczy jedno zdanie: jaka piękna katastrofa. A publikacja oficjalnego plakatu wraz z programem na 5 dni przed impreza jest co najmniej nieprofesjonalne

  • Tom Cydrolot

    Ja w tym roku do Jasła nie pojechałem. A o ubiegłorocznym święcie mam odmienne zdanie. Z jednej strony z przyjemnością spotkałem wielu znanych mi już winiarzy i uczestniczyłem w prezentacjach win z Moraw i Węgier, więc pierwszy dzień upłynął mi bardzo miło. Ale zabrałem ze sobą do Jasła znajomych lubiących wino, lecz sceptycznych do krajowego winiarstwa. Przekonany, że MDW będą prezentować najwyższą jakość polskiego wina, puściłem ich „samopas” bez żadnych rekomendacji. Znajomi zniknęli dość szybko, a przy śniadaniu następnego dnia byli bardzo „powściągliwi” w komentarzach. W końcu przyznali, że tyle złego wina nie próbowali nigdy wcześniej. Byłem zupełnie zaskoczony ich opinią, więc tego dnia odwiedziłem wszystkie polskie stoiska i niestety musiałem przyznać rację. W Jaśle prezentowało się bardzo wielu winiarzy, którzy swoje dzieła powinni wylać, przerobić na ocet, lub co najwyżej przedestylować. Wrażenie było tak fatalne, gdyby to był mój pierwszy raz, z pewnością dołączyłbym do krytyków polskiego wina. Moich znajomych przeprowadziłem przez stoiska sprawdzonych winiarzy, z których większość z resztą przyjechała z Małopolski, więc trochę uratowałem to pierwsze zetknięcie się z polskich winem. Ale tego złego wrażenia nie jest łatwo zatrzeć, nadal nad tym przy różnych okazjach pracuję. Dni Wina w Jaśle wyrosły już formatu lokalnej imprezy, na której wśród gawiedzi można „zbyć” każde wino. I moim zdaniem, impreza takiego formatu, zapraszająca międzynarodowych gości, mająca na celu promowanie (jakości) polskiego wina nie powinna w ogóle dopuszczać do udziału winiarzy, których wyroby tej jakości nie spełniają, gdyż jest to po prostu ze szkodą dla polskiego winiarstwa. Bo to nie wybrani budują obraz całości, a… łyżka dziegciu która może zepsuć beczkę najlepszego miodu.

    • Wojciech Bońkowski

      Tom Cydrolot

      Kontrast pomiędzy profesjonalnym jakościowym winiarstwem a „działkowcami” to jest problem w ogóle polskiego winiarstwa i problem praktycznie każdej imprezy polskiego wina. Środowisko winiarzy, zintegrowane koleżeńsko i często od siebie współzależne (konsultacje, sprzęt, sadzonki) nie jest gotowe na otwarcie się na szeroką publiczność, weryfikację przez rynek. Dowodem niech będzie fakt że nawet przy obecnych uproszczonych przepisach tylko 10% polskich winiarzy rejestruje oficjalnie swoją działalność i uzyskuje zezwolenie na legalną sprzedaż. Reszta woli (częściowo ją zmuszają legislacyjne warunki, ale nie tylko) szarą strefę i sprzedaż wina w wąskim, niewymagającym kręgu.

      • Tom Cydrolot

        Wojciech Bońkowski

        Ależ ja to w pełni rozumiem, nie mam nic przeciw tym co zajmują się winem czysto relaksacyjnie, z takimi też warto się spotykać, znam i takich co robią „domowo”, ale wyśmienite wina. Jasło powinno mieć osobną, lokalną, w formie ludowego festynu, imprezę dla wszystkich. Problemem jest natomiast, że M. Dni Wina w Jaśle pretentują do miana imprezy międzynarodowej, a pokazują własny zaścianek. Czy nie z tego właśnie powodu cała rzesza naszych najlepszych winiarzy nie jest tam obecna?

  • Roman Myśliwiec

    Szanowny Kolego Macieju!
    Nie można pisać reportażu o imprezie
    bądź co bądź poważnej, przynajmniej dla naszego jasielskiego
    „zaścianka”, oceniając wysiłek wielu ludzi bez
    wysłuchania obydwu stron! To podstawowy element rzetelnego
    dziennikarstwa. Rozumiem, że zostałeś mile przyjęty przez lokalne
    stowarzyszenie i wysłuchałeś „całej prawdy i tylko prawdy”,
    ale to Cię jeszcze nie upoważnia do tak kategorycznej oceny
    imprezy. Cała sprawa organizacji Dni Wina w Jaśle i „współpracy”
    Stowarzyszenia Winiarzy Podkarpacia z lokalnym „odszczepieńcami” ma wiele ciekawych wątków, ale to nie na ten komentarz. Odpowiem więc na największy zarzut podzielenia winiarzy na tych już sprzedających i tych jeszcze nie. Zacznę od ciekawej informacji, otóż na pierwszym i drugim zebraniu organizacyjnym Dni Wina w Jasielskim Domu Kultury, lokalne stowarzyszenie w osobie Wiktora Szpaka złożyło propozycję, żeby w tegorocznych Dniach Wina uczestniczyli wyłącznie winiarze sprzedający już wino. Nie zgodziłem się z tym kategorycznie uważając, że to rozwali zupełnie nasze święto z powodu niskiej frekwencji winiarzy. Dzisiaj już wiemy, że tak by się stało – byłoby tych winiarzy aż 5!!! Co wtedy by napisali dziennikarze i odwiedzający o imprezie? Wyłącznie dzięki mojemu uporowi uczestniczyło jeszcze 13 innych, którzy jeszcze wina nie sprzedają. Prezentowali oni swoje winnice w strefie biletowanej, tak jak w poprzednich latach. Taki scenariusz był wynikiem uzgodnień z urzędem celnym, dotyczył również winiarzy zagranicznych, którzy mogli uczestniczyć w imprezie i sprzedawać wino tylko z polskimi banderolami. Nie skorzystali z oferty, więc ich na Dniach Wina nie było. Decyzją UM był brak finansowania degustacji dla winnic z procedurą, bo byłoby to niezgodne z obowiązującym prawem (samorząd nie może bezpośrednio finansować działalności komercyjnej). Co do strefy biletowanej, którą wspomniany przez Ciebie Wiktor Szpak nazwał „gettem”(!!), bo albo taki podział musiał być, albo winiarzy nie sprzedających jeszcze wina by nie było! Wielu odwiedzających dziwiło się temu podziałowi i musiałem się sporo namęczyć z tłumaczeniem dlaczego tak jest, szkoda, że Ty nie chciałeś się dowiedzieć powodów bezpośrednio ode mnie. Co do innych mankamentów imprezy to z wieloma się zgadzam, ale nie miałem na nie żadnego wpływu, np. podział imprezy na płytę rynku i miejsce degustacji, brak stoisk z jedzeniem przy stoiskach z winem, brak muzyki przy winiarzach itp. Z tymi uwagami, ja sam chętnie zwrócę się do JDK, który za te sprawy odpowiadał.
    Co do Twoich ocen win i stoisk dziwi mnie jeden fakt – nie dostrzegłeś dużego stoiska SWP na którym prezentowaliśmy 120 win z Konkursu Galicja Vitis, w którym nawiasem mówiąc byłeś jednym z 15 sędziów! Według oceny większości odwiedzających było to najlepsze stoisko na imprezie, tłumnie zresztą odwiedzane. Były prezentowane wina z 15 krajów i według niektórych komentatorów uzasadniały przedrostek w nazwie imprezy
    „międzynarodowe”. Ja uważam, że od tego roku nazwa
    powinna brzmieć Dni Wina, ale to także ode mnie nie zależało.
    Roman Myśliwiec

    • Gość

      Roman Myśliwiec

      Problem tej imprezy rzeczywiście jest bardzo złożony. Jednak mimo wszystko, wzbraniałabym się przed tak dosadnymi i szczegółowymi komentarzami na forum. Szkoda, że szczere chęci poprawy i starań różnych środowisk (całkowicie non-profit), spotykają się z epitetami odszczepieńców i bezpodstawnymi pomówieniami. Od dawna uczestniczę w tym wydarzeniu i jedyne co mogę stwierdzić – w obecnym kształcie i współudziale niektórych organizatorów, MDW w Jaśle staną się corocznym bazarem przyciągającym jedynie miejscowych a do tego zakrapianym sporą ilością marnego alkoholu. Szkoda.

    • Barbara Czajka

      Roman Myśliwiec

      Panie Romanie: „wolność zrzeszania się to jedno z podstawowych praw i wolności obywatelskich odnoszące się do możliwości stowarzyszania się obywateli w dowolne (mieszczące się w porządku prawnym) organizacje społeczne. Wolność zrzeszania potwierdza także Konstytucja RP”

      Bardzo proszę o zaprzestania używania określeń typu „odszczepieńcy”, czy „secesyjne kurczątko” w stosunku do Jasielskiego Stowarzyszenia Winiarzy. Powyższe określenia odbieramy jako pejoratywne, obraźliwe, nie mówiąc już o tym, że po prostu nieeleganckie. Może się Pan nie zgadzać z faktem powstania tego stowarzyszenia, może Pan krytykować nasze działania, wyrażać swoje opinie, ale proszę o nie używanie słów obraźliwych. Z poważaniem

    • Maciej Nowicki

      Roman Myśliwiec

      Drogi Romanie!

      Dziękuję za Twój komentarz i wyjaśnienia. A w związku z nimi
      ja także chciałbym wyjaśnić.

      Nie zgadzam się z zarzutami o brak rzetelnego
      dziennikarstwa. Wyjaśnień wysłuchałem z
      obydwu stron, a fakt że dużo miejsca poświęciłem Jasielskiemu Stowarzyszeniu
      Winiarzy wynika wyłącznie z chęci przedstawienia ich planów i udziału w
      tegorocznych Dniach Wina. O samej imprezie i Stowarzyszeniu Winiarzy
      Podkarpacia, Czytelnicy mieli już okazję przeczytać w mojej zeszłorocznej
      relacji, natomiast powstanie JSW i związane z tym wydarzenia są zupełnie nową
      sytuacją wymagającą szerszego naświetlenia. Być może ilość poświęconego im
      miejsca uznałeś za opowiedzenie się po jednej ze stron, ale to mylne wrażenie –
      stąd zawarty w tekście wyraźny wniosek: „Jednym słowem – mogło być
      lepiej niż w zeszłym roku. Niestety nie było.”

      Odnośnie samego podziału winiarzy – o tym jakie są jego
      powody także wiedziałem, dlatego również wyraźnie zaznaczyłem, że nie chcę w te
      powody wnikać. Choć rozumiem skomplikowaną sytuację, to najistotniejszy był
      efekt – efekt zagubienia wśród odwiedzających Dni Wina, którzy nie rozumieli
      dlaczego taki podział nastąpił. Od stwierdzeń dotyczących „getta” kategorycznie
      się odcinam.

      Odnośnie międzynarodowości imprezy i braku informacji o
      stoisku SWP i winach nagrodzonych na Galicja Vitis: po prostu taką przyjąłem konstrukcję
      tekstu. O samym konkursie pisałem (i kolejny raz chwaliłem go – nie mam co do
      tego żadnych wątpliwości) w oddzielnym tekście, więc tym razem skupiłem się na
      innych aspektach. Poza tym moje stwierdzenie: „byłem ciekaw czy Międzynarodowe
      Dni Wina w Jaśle, która mimo międzynarodowego przedrostka nastawione są przede
      wszystkim na rodzime wina” – nie jest żadnym zarzutem, za każdym razem
      przyjeżdżam do Jasła przede wszystkim dla polskich win, obecność zagranicznych
      nie ma dla mnie aż takiego znaczenia.

  • Maciej

    szkoda , wielka szkoda , ale to małomieszczańskie i takie Polskie :)
    Jednak warto odwiedzać i spróbować win z tego rejonu, zwłaszcza ,że w mojej ocenie wiele winnic poczyniło znaczne postępy i należą się winiarzom wyrazy uznania, choć koszty butelko takiego wina są bardzo wysokie, ale to już inna kwestia .