Dni Wina w Jaśle
Zeszłoroczne Dni Wina w Jaśle były imprezą ze wszech miar udaną (o czym przekonywałem tutaj). W tzw. międzyczasie na mapie polskiego winiarstwa wiele się wydarzyło: odnotowaliśmy kolejne debiuty na rynku, poddaliśmy pod ocenę wiele win (choćby w Janowcu, Sandomierzu czy Łańcucie), o polskich winach pisano w Niemczech i Kanadzie, a polskie flaszki stały się nie tylko głównym aktorem organizowanych degustacji, ale i coraz częściej – jak to się mawia – goszczą na polskich stołach i polskich podniebieniach. W kontekście tych wszystkich okoliczności, tym bardziej byłem ciekaw czy Międzynarodowe Dni Wina w Jaśle, która mimo międzynarodowego przedrostka nastawione są przede wszystkim na rodzime wina – powtórzy zeszłoroczny sukces.
Także tutaj doszło bowiem do wydarzeń, które teoretycznie mogły przynieść wyłącznie same korzyści. Oto w lutym 2014 roku zawiązało się Jasielskie Stowarzyszenie Winiarzy „Vinum Pro Cultura”, którego powstanie zainicjowała część winiarzy skupionych wokół Jasła. Główne cele to współpraca przy promocji win i winnic, stworzenie profesjonalnego szlaku po winnicach, opracowanie oferty enoturystycznej (wszystkie cele stowarzyszenia wymienione są tutaj). Aktualnie do stowarzyszenia należy 9 winnic. Działalność rozpoczęto bardzo ambitnie. Tydzień przed jasielską imprezą zorganizowano I Konkurs Polskich Win Jasło 2014, z profesjonalnym jury (m.in. Tomasz Kolecki-Majewicz, Andrzej Strzelczyk, Paweł Demianiuk), a ogłoszenie jego wyników miały być częścią programu festiwalowego. Zresztą standardowy program został uzupełniony dodatkowymi wydarzeniami zorganizowanymi przez JSW: piątek był Dniem Otwartych Winnic (oczywiście członkowskich) gdzie każdy miał możliwość odwiedzić daną winnicę i spróbować powstających tam win. (Przyznaję, że dzięki temu odwiedziłem Winnicę Jasiel, której położenie zrobiło na mnie duże wrażenie). W weekend zaś można było uczestniczyć w warsztatach tematycznych, dotyczących m.in. łączenia wina z jedzeniem czy bardzo ciekawej degustacji porównawczej win polskich i zagranicznych (o jej wynikach będzie jeszcze mowa). Jednym słowem – mogło być lepiej niż w zeszłym roku. Niestety nie było.
Jednym z organizatorów Dni Wina w Jaśle jest Stowarzyszenie Winiarzy Podkarpacia. Nie trzeba było szczególnej spostrzegawczości, by dostrzec animozje między nim a Jasielskim Stowarzyszeniem Winiarzy; ich prezesi (Roman Myśliwiec i Wiktor Szpak) omijali się najszerszym z możliwych łuków. Miejsca na wymienione powyżej inicjatywy Jasielskiego Stowarzyszenia Winiarzy można było rezerwować wyłącznie poprzez ich stronę internetową; ogłoszenie wyników konkursu Polskich Win Jasło 2014 odbyło się na głównej scenie stojącej na Rynku, natomiast całość wydarzeń winiarskich odbywała się gdzie indziej – na Zielonym Rynku. W zasadzie miałem wrażenie, że uczestniczę w dwóch równoległych imprezach.
Ale najgorszą decyzją organizatorów było podzielenie winiarzy na tych, którzy legalnie sprzedają swoje wina i tych, którzy robić tego nie mogą. Wszystkich niesprzedających producentów umieszczono w oddzielnej strefie, gdzie po wykupieniu biletu można było degustować wina do woli. Ci zaś, którzy procedurę mają już za sobą i szczęśliwie sprzedają wina… wylądowali poza tą strefą i musieli pobierać oddzielne opłaty za możliwość degustacji. Nie wdaję się już w zawiłe szczegóły dotyczące tego, kto z winiarzy uzyskał wsparcie finansowe od miasta i dlaczego, a kto był go pozbawiony, bo dla odwiedzających nie miało to żadnego znaczenia. Dość powiedzieć, że Ci dziwili się, dlaczego po wykupieniu całodziennego biletu mogą próbować tylko części oferty.
A jak same wina? O trudnym roku 2013 napisaliśmy wiele, zwłaszcza w kontekście win czerwonych, stąd cieszyć mogą przykłady winiarzy, którzy sobie z nim poradzili. Patrząc po wynikach konkursu Galicja Vitis i zdobytych 4 złotych medalach, najlepiej poradziła sobie z tym Winnica Rodziny Steców, choć w mojej opinii, poza świeżym i dobrze zrównoważonym Léon Millot 2013, pozostali medaliści potrzebują jeszcze trochę czasu.
Od dłuższego czasu obserwuje progres w Winnicy Chodorowa z ziemi sądeckiej. Świetny spójny layout etykiet, robiąca wrażenie strona internetowa i przede wszystkim smaczne wina. Tym razem nie miałem już okazji spróbować urzekającego aromatami owoców leśnych Ronda 2013, ale wynagrodził mi to cytrusowo-kwiatowy Hibernal 2013. Wiele obiecuje także Regent 2013 (na razie próbka z beczki, w której docelowo spędzi 3 miesiące), ale podobnie jak wiele innych regentów z tego rocznika, był zdecydowanie za młody.
A o tym, że regentowi warto dać trochę czasu, najlepiej świadczył starszy rocznik od innego producenta. Bene 2012 z Winnicy Zadora. Sporo młodej wiśni, jeżyny, trochę nut pestkowych, sporo tanin, dobra kwasowość, a przede wszystkim wrażenie, że jeszcze kilka pięknych lat przed nim. Nadal smakują mi też tutejsze wina różowe, które opisywałem już przy innej okazji.
Tempa nie zwalnia Winnica Sztukówka, która pokazała trzy kolejne białe wina. Tego dnia największe wrażenie robiła Suka 2013 (nazwa od suki biłgorajskiej, staropolskiego instrumentu smyczkowego). To hibernal, pełen owoców cytrusa, białych kwiatów i ziołowych akcentów.
Ze wspominanej Winnicy Jasiel zdecydowanie najbardziej zapadła mi w pamięć Malva 2012, kupaż szczepów ortega i aurora. Wino leżakowało na osadzie, co sprawia, że aromaty są tu doprawdy niezwykłe: sporo tu kremowości, delikatnego owocu, a z czasem pojawiają się też nuty warzywne, rosołowe. To zdecydowanie najciekawsze wino festiwalu.
A na koniec ogłaszam wszem i wobec: trzymajcie rękę na pulsie. Oto na horyzoncie można już dostrzec limitowane wino z Winnicy Płochockich, które na wspominanej degustacji porównawczej win polskich i zagranicznych zostawiło w tyle absolutnie wszystkich – Inspira Vulcano 2012. Leżakowane rok w starej 300-litrowej beczce, następnie w stalowej kadzi, aktualnie odpoczywa jeszcze w butelkach. A tych powstało ledwie 385 sztuk. Wino, które eksploduje dojrzałym cytrusem, nutami maślanymi, ziołowymi, eukaliptusem i wyczuwalnym ale dobrze wtopionym dębem. Takiego polskiego wina jeszcze nie piłem.
Degistowałem na zaproszenie Organizatorów.